Wzbogacanie uranu – ryzyko wyższe od korzyści
Powrót energetyki atomowej do łask, jej rozpowszechnienie i unowocześnienie są przez wielu widziane jako alternatywa dla spalania węgla i ropy; jako ratunek przed globalnym ociepleniem. Nie wszyscy się z tym zgadzają. Ekonomiczna i strategiczna analiza wykonana na Uniwersytecie w Irvine, Kalifornii, sugeruje, że niewarta jest skórka wyprawki.
Nową jakością energetyki atomowej ma być postęp we wzbogacaniu uranu. Nowe jego metody: wykorzystanie lasera do separacji izotopów pozwalają na osiągnięcie większej sprawności i obniżenie kosztów paliwa, czyli większej opłacalności atomowej produkcji energii. Nad nową metodą toczy się aktualnie debata w USA, gdzie w północnej Kalifornii ma powstać Zakład wzbogacania uranu, korzystający właśnie z takiej technologii. Oczekiwana jest decyzja amerykańskiej Komisji Regulacji Energii Atomowej (U.S. Nuclear Regulatory Commission), która wydaje pozwolenia na budowę i użytkowanie takich kompleksów. Tymczasem w czasopiśmie Nature pojawiły się głosy sprzeciwu. Warto znać te argumenty, ponieważ w najbliższych latach również Polska ma postawić na energetykę atomową.
Pierwszy zarzut ma naturę ekonomiczną: spodziewany zysk będzie nieistotny - tak uważają Cohen i Francis Slakey, fizycy z Uniwersytetu w Georgetown. Wg ich wyliczeń oszczędność przeciętnego gospodarstwa domowego na rachunku za prąd nie przekroczy dwóch dolarów miesięcznie. I to pomimo przewidywanego wzrostu zużycia i kosztów energii elektrycznej w przyszłych dekadach. Poziom oszczędności jest nieznaczący, bez znaczenia, czy udział energetyki atomowej będzie rósł tylko w Stanach, czy na całym świecie, nie ma zatem znaczenia również dla redukcji globalnego ocieplenia - uważa Cohen.
Drugi zarzut, natury strategicznej, można uznać za poważniejszy. Wg tych samych badaczy, rozwój nowej technologii laserowej separacji izotopów i wzbogacania uranu poważnie może zagrozić światowemu bezpieczeństwu. Tania i efektywna technika, do tego zminiaturyzowana, dostępna dla każdego, nie jest dobrym pomysłem w dobie zagrożenia terroryzmem. Nazbyt zwiększy ilość wzbogaconego uranu na rynku, a zarazem możliwość jego przechwycenia przez osoby i organizacje niepowołane. Niekontrolowane rozprzestrzenienie się materiałów rozszczepialnych to bardzo poważne zagrożenie. Ponoszone ryzyko i spodziewane korzyści po prostu się nie balansują - mówi Cohen i trudno mu odmówić racji. Uważa on, że właśnie teraz jest najwyższy czas na zwiększenie kontroli nad tą technologią, dopóki dysponuje nią niewiele krajów.
Komentarze (17)
waldi888231200, 21 kwietnia 2010, 22:25
Gdyby każdy człowiek na świecie wiódł piękne i godne życie pewnie panowałby pokój i postęp .
Jedynym problemem byłoby czy na wakacje to na marsa, czy na ksieżyc a dla zmarzluchów może na wenus.
Gość Whinkerton, 22 kwietnia 2010, 00:31
Hmm, tylko 2 $ na mieszkanie... niech sobie to pomnożą np. przez milion... szkoda gadać, jeżeli choćby 1 cent można było zaoszczędzić to już postęp ! Drugi argument też śmieszny, przecież po to wydaje się miliony na ochronę takich obiektów żeby nie każdy miał dostęp do uranu... z resztą przy dzisiejszej inwigilacji nie jest możliwe takie coś.
armistice, 22 kwietnia 2010, 01:05
Smieszne jest jeszcze to stwierdzenie :
Zgadzając sie z komentarzem poprzednika, nalegałbym aby Ci panowie nie wychodzili poza ekonomie (w surowym tego słowa znaczeniu).
w46, 22 kwietnia 2010, 08:50
Mnie tylko ciekawi jedno... w jaki sposób udało się ocenić że ryzyko jest wyższe od korzyści. Jak można to ocenić na podstawie badań ? Przeliczać wszystko na $$ i porównać sumy ? Jeśli tak ile stracimy w przypadku ataku terrorystycznego z użyciem broni atomowej ?
Zarówno za jak i przeciw powszechnemu użytkowaniu energii atomowej przemawiają pewne argumenty. Ryzyko przechwycenia wzbogaconego uranu przez osoby niebezpieczne istnieje zawsze jednak trafnie oszacować jego wielkość jest bardzo trudno.
Wszystko jest możliwe, inwigilacja nie jest jeszcze tak szeroko zakrojona aby można było wiedzieć wszystko o wszystkich. Każdego należało by umieścić w monitorowanej klatce by mieć 100% pewność że żadna informacja nie umknie oku wielkiego brata.
Jajcenty, 22 kwietnia 2010, 10:03
1) To co zaoszczędzi gospodarstwo domowe to mniejszy wpływ do kasy - państwo sobie wynagrodzi podatkiem a co ma zrobić biedny producent?
2) O wiele więcej można zaoszczędzić zmieniając obyczaje domowe. Śmiem twierdzić, że przeciętne gospodarstwo może obniżyć rachunki o 30% przywczajając się do 23 stopni zamiast 27.
3) Klimatyzacja! coś jest nie tak. Na dworze -15 a wszystkie klimatyzatory w serwerowni pracują. Na dworze masy suchego i zimnego powietrza a tu sprężarki nie nadążają.
4) Lodówki! jak pkt 3. w kuchni 27 stopni, lodówka dwoi się i troi a na dworze -15. Oceniam, że w naszym klimacie przez 6 miesięcy w roku nie potrzebujemy lodówek! 2*106[lodówka] * 80[watt] = 160 MW (dane wyssane z palca).
5) Docieplenia! tak jak 70% społeczeństwa wierzyłem, że domy i ludzie zużywają skromny procent tego co zużywa przemysł i transport i że oszczędności domowe są bezsensowne z punktu widzenia środowiska. Okazuje się, że to gospodarstwa domowe zużywają ponad połowę całej energii. Tak przynajmniej twierdzi się tu: http://www.egospodarka.pl/25258,Zuzycie-energii-budynki-mieszkalne-dominuja,1,39,1.html
reasumując:
Rozwijanie technologii atomowych/fuzji/odnawialnych* jak najbardziej tak. Ryzyko terroryzmu jest minimalne. Maniupulowanie takimi ilościami radioaktywnych materiałów nie może zostać niezauważone w dzisjszym świecie. Bardziej grozi nam atak chemiczny (gaz V uczeń gimnazjum w piwnicy w wiadrze ukręci) albo biochemiczny (zrobić wirusa podobno też łatwo). Wirusa to nawet robić nie trzeba. Od lat czekam na atak typu: 10 ochotników zaraża się ebolą i lata po stanach - zwykła grypa w samolotach stanowi problem.
Jednak na szybko, znacznie mniejszym kosztem, można sporo po prostu zaoszczędzić. Przyda się na czasy gdy jeszcze nie będzie super-hiper-ultra odjazdowej technologii a będzie nas dwa razy więcej.
*)Niezmniennie stawiam na biochemików. Prędzej czy później wydrą biednej bakteri bebechy a z nich wypichcą enzymy robiące metan z wody sodowej i światła księżycowego.
waldi888231200, 22 kwietnia 2010, 17:19
:D rozwaliłeś mnie tym tekstem.
mikroos, 22 kwietnia 2010, 20:28
Każda oszczędność jest korzystna dla rynku, te same środki można bowiem przeznaczyć na inne dobra. A im więcej dóbr się wytworzy, tym więcej znowu wraca do kasy państwa.
Nie sądzę też, jakoby państwo miało tracić na oszczędności energii. Weź pod uwagę, że dzięki mniejszemu zużyciu energii wzrasta wydajność pracowników, więc z tej samej liczby ludzi można wyciągnąć więcej podatków w sposób absolutnie naturalny, bez tworzenia tych podatków w jakiś sztuczny sposob. Poza tym akurat w sytuacji Polski oszczędność energii mogłaby oznaczać np. możliwość rezygnacji z budowy niektórych elektrowni, finansowanych w znacznym stopniu przez państwo.
KONTO USUNIĘTE, 22 kwietnia 2010, 22:45
Chyba mikroos przespałeś ostatni kryzys:
banki pobankrutowały-przestały udzielać kredytów-pojawiło się mniej pieniędzy na rynku-ludzie przestali kupować(OSZCZĘDZANIE)-producenci pobankrutowali-mniej podatków-itd
??? to znaczy np,że na energooszczędnej tokarce tokarz wytoczy więcej wałków,a na ekonomicznym silniku odrzutowym pilot będzie szybciej leciał?
mikroos, 22 kwietnia 2010, 23:20
Po pierwsze: nie możesz mieszać kredytów i realnego dopływu kapitału, bo kredyt nie jest dopływem kapitału, tylko obietnicą dopływu kapitału. Zwróć uwagę, że dzięki kredytowi samemu w sobie nie jest generowana żadna nowa wartość, bo te pieniądze i tak istniały, tylko zostały komuś powierzone.
Poza tym nie nazywaj oszczędnością sytuacji, w której komuś czegoś brakuje, bo to jest zwykły brak, a nie oszczędność. O oszczędności możesz mówić wtedy i tylko wtedy, kiedy możesz osiągnąć ten sam cel poświęcając na to mniejsze środki.
"to znaczy np,że na energooszczędnej tokarce tokarz wytoczy więcej wałków,a na ekonomicznym silniku odrzutowym pilot będzie szybciej leciał?"
W ujęciu globalnym tak. Na energooszczędnej tokarce wytworzy się tyle samo wałków, ale niewykorzystana energia może zostać wykorzystana np. na zasilanie drugiej tokarki, więc powstanie więcej wałków. Albo ta sama energia może posłużyć do zasilania np. czyjegoś komputera, dzięki czemu ta sama energia, która wcześniej była marnowana na zasilanie mniej sprawnej tokarki, zostanie udostępniona osobie, która wytworzy dzięki tej energii nowy kod i stworzy program, który wygeneruje zyski.
waldi888231200, 22 kwietnia 2010, 23:46
To jest twoje życzenie zupełnie mijające się z rzeczywiastością.
Rzeczywistość wygląda następująco:Nadwyżka nieodebranej energii elektrycznej jest sprzedawana na giełdzie energetycznej po (uwaga) 3grosze za 1kW/h np: do Anglii gdzie sprzedają ją swoim obywatelom po gównianej stawce do ogrzewania mieszkań (jest tak tania że im się zupełnie nie opłaci ocieplać styropianem domów) w tym czasie trzeba kupić nowy węgiel z kopalni i gaz ze wschodu aby ogrzewać mieszkania i wodę w Polsce a całość kosztów zafakturować obywatelom. Jeszcze trochę zredukować chińską produkcją Polski przemysł i znów tania energia z nadwyżek poleci po drutach aż ostatnia łopata węgla z kopalni zniknie a hałdy syfu (radioaktywnego) pokryją równomiernie cały kraj (ludzie zrakowacieją) za 20lat posieje się na całości las dający tlen i założy rezerwat (jak dla indian) oraz osiedli kogoś kto cierpi na wieczny brak przestrzeni życiowej.
Ps. W rezerwacie zaklepuję sobie miejsce na skraju wsi i własne ognisko.
Ps2. Jak sobie postawisz elektrownię wiatrową to sieć odkupi energię od ciebie po 1groszu/kWh dlatego ci co budują farmy wiatrowe robią to na własny energetyczny użytek (by nie kupować po 35groszy).
Ps3. Może jeszcze mi ktoś kliknąć karmę bo w piątek lecę samolotem.
mikroos, 22 kwietnia 2010, 23:47
Pamiętajmy, że w UE od dawna nie mamy wolnego rynku, więc moje rozważania i tak nie miały z nią dużego związku.
Jajcenty, 23 kwietnia 2010, 10:04
Absolutnie się z tym nie zgadzam. Społeczna korzyść jest ostatnim elementem w prowadzeniu biznesu. Jeśli firma ma marżę 5% to im wieksze koszty (płaci konsument) tym wiekszy zysk. Cięcie kosztów wymusza konkurencja. Komunistyczny mechanizm "ceny maksymalnej" może to trochę zmienić. Przykładem jak oszczędność może być źle widziana jest skandal w Londynie kiedy okazało się że tzw "zielona fala" była sabotowana w celu utrzymania wpływów z podatku (zużycie paliwa).
Państwo nie traci bo podnosi podatki i akcyzę. Wydajność nie jest problemem państwa, państwo nie ma woli ani możliwości celowego działania to po prostu zbiór urzędników podlegający prawu Parkinsona , wydajność jest problemem firm. To one będą ciąć koszty (jedynie w warunkach konkurencji) lub zmawiać się albo monopolizować rynek. Co do finansowania budowy elektrowni to mnie zaskoczyłeś. Sądziłem, że to trochę bardziej rynkowe i bardziej zorientowane na biznes.
KONTO USUNIĘTE, 23 kwietnia 2010, 16:20
Wyszedłeś mikroos poza swoją działke i wpadłeś w maliny:
??? były lokatą,dopiero udzielony kredyt to realne pieniądze.
W kryzysie dużo rentownych firm poczyniło OSZCZĘDNOŚCI,tak na wszelki wypadek (sam czasami omijam autostrade,oszczędzam 38zł-mały pieniądz a nawet mnie cieszy)
+ Waldi i Jajcenty,bo też realnie myślą.
mikroos, 23 kwietnia 2010, 20:15
A gdzie ja napisałem o korzyści dla pojedynczych przedsiębiorstw? Cały czas pisałem o gospodarce, a nie o pojedynczym przedsiębiorstwie. Swoją drogą: zwróć uwagę, że każde przedsiębiorstwo jednocześnie korzysta na oszczędności, bo większa liczba konsumentów może kupić jego produkt lub też większa liczba egzemplarzy może zostać wytworzona. Z kolei jesli rynek ma silnie ograniczony rozmiar, wówczas oszczędności oznaczają możliwość zmniejszenia kadry, co znów generuje oszczędności dla samych przedsiębiostw.
A gdzie ja niby napisałem, że jest inaczej?
No dobra, ale tutaj nie było prawdziwej oszczędności, tylko jej udawanie, więc to nijak się ma do tematu.
Znów: w gospodarce, w której nie ma wolnego rynku, a państwo ma zapędy opiekuńczo-socjalistyczne. W kraju, w którym państwo ogranicza swój wpływ na rynek, sami rządzący cieszą się, że więcej pieniądza krąży i wytwarza się więcej dóbr, bo można w ten sposób ściągnąć więcej podatków przy obniżeniu poziomu obciążenia. Wszak państwo potrzebuje n złotych do funkcjonowania, więc jeżeli PKB wzrasta, to mniejszy procent tegoż PKB wystarcza na utrzymanie państwa!
Ależ oczywiście, że państwo ma ogromny wpływ. Państwo może np. przeszkadzać i wyzyskiwać, ale może też pomagać się rozwijać dzięki pozostawaniu z boku i ograniczaniu własnego wpływu na gospodarkę. Na dodatek zwróć uwagę, że państwo jest jedynym podmiotem, który może sobie legalnie pozwolić na wyłamanie się ponad pewne reguły, a więć np. na narzucenie nowego, głupiego i niesprawiedliwego podatku, który na wolnym rynku natychmiast doprowadziłby do wyeliminowania jednej z firm. Jako forma organizacji przymusowej i posiadającej monopol na stosowanie przymusu i wymuszenia państwo może sobie na takie praktyki pozwolić.
I tak, i nie. Firmie zależy na własnej wydajności, państwu zależy na wydajności całej gospodarki (a więc na wzroście [/b]średniej wydajności wszystkich firm[/b]).
W UE?
Żadne realne, bo sam kredyt to wciąż tak naprawdę zapis księgowy. Prawdziwą wartością jest dopiero realizowana inwestycja, a raczej jej zwrot w postaci wygenerowanych dóbr. Kredyt to tylko stan pośredni pomiędzy lokatą a zwrotem z inwestycji, ale sam w sobie kredyt nie wnosi żadnej wartości. Ludzie nie bogacą się przecież od kredytów, bo kiedyś muszą je spłacić - wzbogacić mogą się wyłącznie wtedy, kiedy coś zarobią dzięki temu kredytowi.
Oczywiście, że tak, i to w żaden sposób nie przeczy temu, co napisałem powyżej. Oszczędność nie musi wynikać z braku rentowności - równie dobrze może ona posłużyć firmie rentownej jako narzędzie maksymalizacji zysku. Nie widzę żadnej sprzeczności.
Jajcenty, 23 kwietnia 2010, 22:11
Mikroos, proszę, państwo zawsze ma deficyt. Jak nie ma deficytu to znaczy, że ktoś coś przeoczył i teraz trzeba się zmagać z deflacją.
Co do reszty Twojej wypowiedzi to generalnie nie widzę możliwości porozumienia Obie nasze utopie są z różnych końców Ale jeśli wyrazisz takie życzenie to dalej będę tu oftopował i dowodził do rana (dowód przez zastraszenie).
mikroos, 23 kwietnia 2010, 22:20
Rozbieżność naszych stanowisk wynika z bardzo prostego faktu: ja mówię o tym, jak wygląda sytuacja na zdrowo funkcjonującym rynku, a Ty przedstawiasz sytuację typowego patologicznego państwa UE. Nie potrzebuję dyskutować ani minuty dłużej, żeby to stwierdzić. Natomiast wyłączając zupełnie z tej dyskusji sprawy państwa będę dalej twierdził, że mądre oszczędzanie oznacza optymalizację, a optymalizacja zawsze jest pożyteczna w ujęciu globalnym. Na braku oszczędności korzysta tak naprawdę tylko państwo socjalistyczne, którego marnotrawstwo przestaje być tak jaskrawo widoczne.
tauri, 23 kwietnia 2010, 22:30
Jakoś temat zszedł na ekonomię, a chodziło przecież o wzbogacanie uranu i wszelkie z tym związane implikacje, nie tylko ekonomiczne.
Moim zdaniem temat jest poważny, ale niestety nikt nie chce poważnie do niego podejść. Budowa jednej elektrowni jądrowej kosztuje miliardy, a w samej Europie buduje się i planuje budowę wielu takich elektrowni. Gdyby te pieniądze przekierować na inne projekty, chociażby wdrożenie do użytku energii pozyskiwanej z fuzji, to nie mielibyśmy takich problemów. Równie dobrze można też budować elektrownie wiatrowe, za te miliardy można ich naprawdę wiele zbudować....
Inną sprawą jest to, że w dzisiejszych czasach terroryści mają do dyspozycji taki arsenał, że nie muszą się starać o materiały typu wzbogacony uran. Wystarczy jakikolwiek materiał radioaktywny, żeby zrobić tzw. brudną bombę, która jest też dużo łatwiejsza w produkcji i transporcie. Nawet konwencjonalne ładunki możliwe do zrobienia z dostępnych w byle sklepie składników są w stanie zniszczyć cały kwartał budynków. W zasadzie aż dziwię się terrorystom, że nie pojmują tego i nie używają wiedzy. Zapewne za dużo czasu spędzają na modlitwach o dziewice na tamtym świecie, zamiast obejrzeć kilka programów na Discovery, albo poszukać w internecie, co to jest chociażby bomba paliwowo-powietrzna.