Dobór naturalny nie uratuje przed zmianą klimatu?
Zwierzęta i rośliny mogą sobie nie poradzić z zagrożeniami stwarzanymi przez zmianę klimatu, ponieważ ewolucja nie wyprzedzi np. wzrostu temperatury - postulują naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis.
Widłonogi z gatunku Tigriopus californicus występują od Alaski po Zatokę Kalifornijską. Co ciekawe, podczas eksperymentów laboratoryjnych wykazywały jednak niewielką zdolność do wykształcenia tolerancji na gorąco.
Morgan Kelly, studentka będąca główną autorką studium opublikowanego w Proceedings of the Royal Society B, zbierała małe skorupiaki w 8 miejscach między Oregonem a Zatoką Kalifornijską w Meksyku. T. californicus mają zaledwie milimetr długości i żyją w basenach pływowych na wychodniach w strefie nadpływowej (wyżejpływowej), czyli na obszarach zalewanych sporadycznie podczas szczególnie wysokich pływów.
Kelly wyhodowała 10 pokoleń widłonogów. Stopniowo poddawała je coraz silniejszemu stresowi cieplnemu, by uzyskać osobniki w większym stopniu tolerujące gorąco. Widłonogi z poszczególnych lokalizacji wykazywały spore zróżnicowanie tolerancji cieplnej, lecz studentce nie udało się doprowadzić do większych zmian w tym zakresie. Na przestrzeni życia 10 pokoleń tolerancja cieplna wzrosła bowiem zaledwie o pół stopnia Celsjusza, a w większości grup okres stabilizacji następował jeszcze wcześniej.
Na wolności T. californicus wytrzymują nawet 20-stopniowe wahania temperatury, ale niewykluczone, że żyją na krawędzi swojej tolerancji - uważa Kelly. Choć widłonogi występują na dużym geograficznie terenie, poszczególne populacje są bardzo izolowane (zamknięte na pojedynczej wychodni, gdzie woda przenosi je między basenami pływowymi). Oznacza to, że napływ nowych genów do populacji jest naprawdę ograniczony.
Zakładano, że rozpowszechnione gatunki mają do dyspozycji dużą pojemność genetyczną, nasze studium pokazuje, że tak jednak nie jest. Problem polega na tym, że wiele organizmów już teraz zmaga się z ograniczeniami środowiskowymi i dobór naturalny niekoniecznie je uratuje - podsumowuje prof. Rick Grosberg.
Komentarze (8)
Hidden, 10 czerwca 2011, 15:48
Gatunki będą migrować wraz z przesuwaniem się poszczególnych stref. Jedne wyginą wraz z zanikaniem stref o odpowiednich warunkach, inne się wprost przeciwnie - rozwiną. Natura sobie z łatwością poradzi ze zmianami klimatu, przynajmniej na dłuższą metę - tak jak sobie poradziła z kataklizmami w przeszłości. Inna sprawa jakie tego konsekwencje będą dla nas.
matips, 10 czerwca 2011, 21:44
Dla nas - zmiana nawyków. Człowiek potrafi się przystosować do ciepła, zimna, lodu i gorąca. Człowiek jest niezwykły - by kontrolować temperaturę w zakresie 0-30*C zmienia odzienie iuzywa innych tkanin.
Jajcenty, 11 czerwca 2011, 07:14
To jeszcze tylko trzeba się nauczyć wytwarzać żywność z gazu łupkowego albo dokonać modyfikacji genetycznych w kierunku fotosyntezy i wielkie wymieranie nam niestrszne!
mikroos, 11 czerwca 2011, 10:25
Akurat fotosynteza zachodzi wydajniej zarówno w podwyższonej temperaturze (rzecz jasna, zależnie od gatunku, ale mówię o generalnym trendzie), jak i w podwyższonym stężeniu CO2
Mariusz Błoński, 12 czerwca 2011, 10:39
@Hidden: niekoniecznie. Wysoko rozwinięte kultury, które później zdominowały świat powstały w Eurazji dlatego, że mamy tutaj rozciągnięcie kontynentów wschód-zachód. Rośliny i zwierzęta mogą łatwo migrować. Migracja północ-południe jest niezwykle trudna.
@matips: jaka zmiana nawyków? Zmiana całej kultury od budownictwa poczynając. Jesteś pewien, że damy radę się przystosować? Ja bym taki pewien nie był. A co chociażby z rolnictwem? Sądzisz, że ot tak można sobie będzie przesunąć np. uprawy zbóż na północ? Przecież nie chodzi tylko o temperaturę na zewnątrz, ale też np. o odpowiednie gleby, długość dnia, liczbę słonecznych dni w roku... a to się nie zmieni wraz ze zmianą klimatu.
Jajcenty, 12 czerwca 2011, 16:23
W naszej szerokości wydłuży się okres wegetacji - może nawet będziemy w stanie zbierać dwa razy w roku, jeśli tylko zdołamy to nawodnić.
romero, 12 czerwca 2011, 19:55
Tu akurat przystosowanie idzie szybko. Np. do ekonomii: jeszcze 25 lat temu "ciepły" dom to taki, którego ściana miała grubość 3 cegieł. Co odpowiadało ok. 2,5-3cm styropianu. Dziś przy wzroście cen energii i metraży domów, przeciętne ocieplenie to oprócz warstwy nośnej ok. 10-12cm styropianu.
Jeśli klimat się ociepli to w naszej strefie klimatycznej masowo pojawią się klimatyzatory, kolektory słoneczne, i zapewne ogniwa słoneczne, które to wszystko napędzą, to w starych budynkach.
Nowe to już będą zupełnie inne technologie, czy architektura, a przeciętny czas życia domu to klikadziesiąt lat, więc mniej więcej tyle ile naukowcy prognozują na zmianę klimatu o 2-3 stopnie.
Gość simian raticus, 12 czerwca 2011, 22:23
Nie znałem uczciwego człowieka, który pracował czy pracuje w budowlance . . .