Porywacze umysłów
Miłośników X muzy nie trzeba przekonywać, że kino wywiera duży wpływ na człowieka. Teraz udało się zdobyć na to namacalny dowód. Neurolodzy z New York University i Uniwersytetu Monachijskiego wykazali, że niektóre filmy bardzo silnie uaktywniają duże obszary kory u wszystkich widzów (Projections: The Journal for Movies and Mind). Wielkość efektu zależy od kontentu, a także sposobu zmontowania i wyreżyserowania.
Uri Hasson, Barbara Knappmeyer, Nava Rubin, David Heeger i Ohad Landesman (USA) oraz Ignacio Vallines (Niemcy) posłużyli się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym i analizą korelacji interpersonalnej (ISC). W ten sposób określili międzyosobnicze podobieństwa w aktywności określonych rejonów mózgu widzów.
W kinie niektóre filmy przeprowadzają widzów przez zbliżoną sekwencję stanów percepcyjnych, emocjonalnych i poznawczych. [...] Powinno to znaleźć odzwierciedlenie w podobieństwie aktywności mózgu, a więc wysokich wskaźnikach ISC.
W ramach eksperymentu ochotnikom pokazano półgodzinne fragmenty 3 filmów: 1) Dobry, zły, brzydki Sergia Leone z 1966 r., 2) Pohamuj swój entuzjazm Larry'ego Davida oraz 3) Pif-paf! Nie żyjesz z serii Alfred Hitchcock Presents. Podstawą dla porównań były reakcje na chaotyczną relację z koncertu. Nagranie wideo trwało 10 min.
Film Hitchcocka wywołał podobne reakcje w ponad 65% kory nowej wszystkich widzów. Dobry, zły, brzydki oddziaływał identycznie na 45% kory. A oto rezultaty, dużo gorsze, pozostałych nagrań: Pohamuj swój entuzjazm – 18%, relacja z koncertu w Washington Square Park – mniej niż 5%.
Jak widać, Hitchcockowi zawsze udawało się (i nadal udaje) przejąć kontrolę nad umysłami widzów. W wielu wywiadach podkreślał zresztą, że swoje filmy konstruuje w sposób niezwykle świadomy: na podstawie "nauki reakcji publiki". W czasie opisywanego eksperymentu bardzo różne obszary mózgu wielu osób włączały i wyłączały się niemal w tym samym momencie. To jak stworzenie orkiestry z mózgów zgromadzonych przed ekranem ludzi.
Naukowcy podkreślają, że wysokie współczynniki ISC nie oznaczają, że widzowie oglądają dany film nieuważnie, bez większego zaangażowania. ISC odzwierciedla jedynie zdolność reżysera do wywoływania u wszystkich obserwatorów podobnych reakcji, co można uznać za wskazówkę, że widzowie przetwarzają i postrzegają film w zbliżony sposób. Niskie ISC może zaś oznaczać zarówno duże (np. podczas kontemplacji dzieła awangardowego), jak i małe (np. wskutek rozproszenia uwagi) zaangażowanie w zrozumienie treści filmu, stąd obserwowane różnice.
Komentarze (2)
wilk, 17 czerwca 2008, 18:46
Hitchcock zawsze będzie mistrzem grozy i reżyserem stanów emocjonalnych widzów swoich filmów. Szkoda tylko, że obecnie ludzkie wyczucie doznań mocno się przytępiło, ale to tylko "zasługa" kochanych telewizji, pokazujących w coraz bardziej bezczelny i bezpośredni sposób najbrutalniejsze relacje z dowolnych wypadków, zamachów i wojen - co beztrosko tłumaczą potrzebą przekazywania najświeższych i najaktualniejszych doniesień. Naturalnie za wszystkim stoi oglądalność (czyt. forsa), bo co za różnica w wartości informacji dla widza, iż pokazują ofiary wypadków, a ich relacją słowną i ocenzurowaną... On [Hitchcock] zawsze potrafił dyrygować i kontrolować napięcie, tyle, że teraz trzeba nam do pobudzenia już nie jego "trzęsienia ziemi" (jeśli ktoś nie pamięta, to mawiał on iż dobry film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie powinno jeszcze bardziej rosnąć), a kopa w postaci krwi i fragmentów obcych tryskających z ekranu...
Gość tymeknafali, 18 czerwca 2008, 10:41
Najpierw był proces rozwoju telewizji, jej popularyzacji a teraz można spokojnie szarą masą manipulować. Najprostszy przykład BBC zrobiła 11 września 2001 roku. Ale to jest w ogóle dłuższa sprawa. Poza tym manipulują ile wlezie, jednak nie to jest najgorsze. Najgorszym jest to że spłycają ludzkie mózgi, "obmulają" je i uzależniają od swoich skrajnie dennych programów, tak że ludzie potem na to czekają, czasami nawet zatracają wartości wyższe na rzecz TV, przykład: dziecko się chce z tatą pobawić, a on drze się: NIE TERAZ, <wpisz nazwę telenoweli lub innego g.> idź sam się pobawić!
Jak to dobrze, ze nie oglądam TV. A wy?