W przestrzeni kosmicznej znaleziono fulereny
Całkiem niedawno odnaleziono w przestrzeni kosmicznej substancje organiczne, teraz dzięki teleskopowi Spitzera odnaleziono w kosmosie fulereny - wielkie cząsteczki węgla, które człowiek stworzył w laboratorium w latach osiemdziesiątych.
Fulereny - nazwane tak na cześć architekta Richarda Buckminstera Fullera - to olbrzymie molekuły węgla, złożone z kilkudziesięciu lub nawet kilkuset atomów węgla, tworzące specyficzną, pustą w środku klatkę. Ich budowa daje im niezwykłe właściwości fizyczne i chemiczne. Podstawowy, najprostszy fuleren, zbudowany z 60 atomów węgla (C60) przypomina wyglądem klasyczną piłkę futbolową lub skonstruowaną przez Fullera kopułę.
Istnienie takich cząstek w przestrzeni kosmicznej przewidywano już w latach siedemdziesiątych. W laboratorium otrzymano je właśnie przez symulację warunków panujących w gwiazdach. Jednak mimo dość powszechnego wytwarzania ich w sposób sztuczny, poszukiwania ich obecności w okolicach wygasłych gwiazd nie dawały jednoznacznych rezultatów. Na ziemi można je znaleźć na przykład w kopciu świecy lub meteorytach.
Kosmiczne fulereny przypadkowo zidentyfikował Jan Cami, astronom z Uniwersytetu Zachodniego Ontario (University of Western Ontario) w Kanadzie. Spektroskopowe sygnatury odpowiadające fulerenom C60 i C70 znaleziono w mgławicy planetarnej Tc1, dzięki obserwacjom w podczerwieni przeprowadzonym przez teleskop Spitzera. Mgławice powstają z materii odrzuconej przez ginącą gwiazdę. Obecność w niej fulerenów może świadczyć o krótkim życiu gwiazdy, która dała jej początek. Obserwowane cząstki mają temperaturę pokojową, co sprzyja obserwacjom w podczerwieni.
C60 i C70 (przypominający piłkę do rugby) są obecnie największymi molekułami, jakie odkryto w przestrzeni kosmicznej.
Komentarze (5)
hoax, 24 lipca 2010, 00:56
Na ile takie kosmiczne spektrometry są odporne na przekłamania spowodowane przez dodatkowe źródło światła na trasie badanego obiektu i jak sobie dają rade z efektem Dopplera? Męczy mnie to od pewnego czasu, niestety słabo znam angielski.Jeśli ktoś zna się na rzeczy prosiłbym o odpowiedz.
treich, 24 lipca 2010, 10:35
Jak mi sie wydaje do obserwacji okreslonych substancji w przestrzeni kosmicznej nie uzywa sie 'lornetki' tylko spektrometru, który pokazuje zawartosc i rodzaj zwiazkow chem. lub pierwiastkow wiec dodatkowe zrodlo swiatla nie ma nic do rzeczy. I nie mowimy o efekcie dopplera tylko o przesunieciu widma ku czerwieni (poczerwienienie).
Chyba...
hoax, 24 lipca 2010, 16:09
Przepraszam może nie wytłumaczyłem moich wątpliwości zbyt jasno. Tak wiem że do obserwacji określonych substancji w przestrzeni kosmicznej nie używa się "lornetki" ale też nie używa się takiego "normalnego" spektrometru.
Badany obiekt nie jest statyczny może wirować wokół jakiegoś źródła grawitacji tak więc może nastąpić przesunięcie ku czerwieni jak i ku fioletowi(nie wiem czy efekt Dopplera był by na tyle widoczny by miało to jakieś większe znaczenie).
W prostej linij między ziemią a badanym obiektem i dalej mogą znajdować inne obłoki gazów które także mogą wirować.
Sam obłok gazów może absorbować jak i emitować część widma jeśli będzie posiadał dostatecznie dużo energij tak więc może być dodatkowym nie pożądanym źródłem światła.
Chemik_Mlody, 25 lipca 2010, 15:26
Efekt Dopplera ma wpływ, wszak cały kosmos się rozszerza (podobno) i wszystkie obiekty posiadają wobec siebie jakąś prędkość, więc obserwujemy przesunięcie długości fali, w stosunku do rzeczywistej emitowanej przez obiekt ( tzn takiej którą byśmy zaobserwowali gdybyśmy pozostawali w spoczynku względem badanego obiektu). Co do wirowania to wszystko zależy od tego jakie to jest wirowanie, jak szybko taki obiekt się obraca, być może można w takim wypadku jest możliwe zaobserwowanie pewnych przesunięć. Ale można moim zdaniem to prosto obejść, efekt Dopplera obserwujemy w momencie kiedy obiekt się oddala lub zbliża do detektora, skoro obiekt wiruje, to istnieje punkt (empirycznie położony najbliżej lub najdalej detektora) w którym obiekt nie oddala się od detektora ani się do niego nie zbliża.
Chociaż w praktyce to może wyglądać również tak, że robiony jest pełen skan obiektu i wtedy można badać widmo z dowolnego punktu takiego "zdjęcia". W ten sposób można by pewnie wyznaczyć również z jaką szybkością się taki obiekt obraca.
No i niestety widmo IR nie dostarcza nam informacji na temat składu, rodzaju i zawartości poszczególnych pierwiastków. W rzeczywistości dostarcza jedynie informacji o energii wiązań (lub konkretniej o oscylacjach tych wiązań), i na tej podstawie oraz kształtu pików jest dopasowywane co tam może być. Analiza jest prosta w momencie gdy posiadamy jednoskładnikową próbkę, jednak w momencie gdy mamy do czynienia z mieszaniną różnych związków sprawa nie wygląda już tak różowo i analiza przypomina składanie całej bułki z bułki tartej.
Co do samych spektrometrów wystawianych na orbitę, to poza oczywiście wyższą jakością wykonania i przystosowanie do próżni, niskiego ciśnienia i wszechobecnego promieniowania w zasadzie niczym się nie różnią od normalnego spektrometru z labolatorium.
Jurgi, 25 lipca 2010, 22:48
Niestety, nie mogę rozwiać wątpliwości co do ewentualnych zakłóceń. Zakładam jednak, że naukowcy wiedzą, co mówią.
Ciekawostka: jakiś czas temu doczytałem, że na przykład nie rozszyfrowano wszystkich informacji z badań spektrograficznych naszego własnego Słońca: wiele „pików” na spektrogramie wciąż nie ma przypisanych odpowiednich związków, ergo: nie wiemy jeszcze dokładnie, co tam w naszej gwieździe się znajduje.