Rok 2013 wśród najcieplejszych od 1880
Amerykańska NOAA (Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna) poinformowała, że rok 2013 był czwartym pod względem średniej temperatury rokiem od 1880 roku. Średnia globalna temperatury wyniosła 14,52 stopnia Celsjusza, tyle co w roku 2003.
W tym samym czasie NASA, która wykorzystuje inne metody do szacowania temperatury uznała, że rok 2013 był siódmym najcieplejszym rokiem. Średnia globalna temperatura wyniosła 14,6 stopnia Celsjusza. Różnica pomiędzy obiema agencjami dotyczy sposobu szacowania temperatur w Arktyce i innych odległych miejscach. Szacunkowe różnice w pomiarach wynoszą setne części stopnia Celsjusza.
Zarówno NOAA jak i NASA zgadzają się, że 9 z 10 najbardziej gorących lat przypada na XXI wiek.
Problem globalnego ocieplenie trafił do opinii publicznej w 1988 roku, gdy klimatolog z NASA zeznawał przed Kongresem USA. Po paru miesiącach okazało się, że rok 1988 był najgorętszym rokiem w historii od 1880 roku. Od tamtej pory klimat ciągle się ociepla. Rok 1988 już nie mieści się nawet w pierwszej 20 najgorętszych lat.
Komentarze (29)
Przemek Kobel, 23 stycznia 2014, 12:44
A ja chciałbym się dowiedzieć, od którego roku obowiązuje to porównywanie (bo ciekawie byłoby uwzględnić od wczesnego średniowiecza). Nie zaszkodziłoby też porównanie okresów trwania tych anomalii z okresami spokojnego słońca (jakie mamy teraz).
Mariusz Błoński, 23 stycznia 2014, 15:07
Z tego co się orientuję, to pomiary temperatury prowadzone są on 1750 roku, a od roku 1880 są na tyle wiarygodne i zakrojone na tak szeroką skalę, że można je dokładnie porównywać, bo są to pomiary bezpośrednie, a nie szacunki na podstawie innych danych niż pomiary.
Jeśli chodzi o słońce a klimat to kilka słów w zrozumiałej formie jest tutaj: http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-globalne-ocieplenie-jest-powodowane-wzrostem-aktywnosci-slonecznej-3
wilk, 24 stycznia 2014, 23:54
Brakuje wskazania trzech pozostałych lat. Za http://www.ncdc.noaa.gov/sotc/global/2013/13 są to 2010, 2005 i 1998.
Mariusz Błoński, 25 stycznia 2014, 01:22
No to tendencja rysuje się dość wyraźna. Od 1880 roku pięć najcieplejszych lat przypada na ostatnie 15-lecie.
pogo, 25 stycznia 2014, 13:11
Mariuszu... Słabo czytasz te tabelki... 10 z 11 najcieplejszych lat było nie dawniej niż w 2002... i tylko jedna pozycja (3) przypadła na 1998, czyli ledwo 4 lata wcześniej i wciąż się mieści w ostatnich 15 latach...
Trudno zaprzeczyć, że następuje gwałtowne ocieplenie klimatu, ale wciąż można się kłócić o to jak duży wpływ na to ma człowiek. Ciekawe tylko dlaczego to się tak idealnie zgrało w czasie z industrializacją naszej cywilizacji...
Mariusz Błoński, 25 stycznia 2014, 17:46
Nie patrzyłem na tabelki, a jedynie na to, co wilk napisał
A co do wpływu człowieka, to klimatolodzy zgadzają się, że to człowiek.
Przemek Kobel, 27 stycznia 2014, 12:12
A klimat śródziemnomorski w całej Europie (wcześniejsze średniowiecze) oraz mała epoka lodowcowa (późniejsze) to jak rozumiem historie niezwiązane i przypadkowe?
Mariusz Błoński, 27 stycznia 2014, 13:33
Fakt, że w przeszłości zachodziły naturalne zmiany klimatyczne nie oznacza, że obecnie nie mogą zachodzić zmiany wywołane przez człowieka. Problem w tym, że obecne ocieplenie zachodzi znacznie szybciej niż te naturalne. Podczas PETM - a jest ono uważane za najbardziej podobne do tego, co się obecnie dzieje - doszło do gwałtowanego wzrostu poziomu węgla w atmosferze i temperatura wzrosła o 6 stopni Celsjusza. Cały proces trwał 200 000 lat. Obecne ocieplenie zachodzi setki razy szybciej. Weź też pod uwagę, że procesy naturalne kiedyś się kończą. Niezależnie od tego, co spowodowało PETM, w pewnym momencie węgiel przestał być emitowany. Ludzie emitują coraz więcej, więc na razie przyczyna ocieplenia nie ustaje.
A więcej wyjaśnień znajdziesz tutaj: http://kopalniawiedzy.pl/wywiad/klimat-globalne-ocieplenie-wywiad-profesor-Szymon-Malinowski-PerfectGreyBody-doskonaleszare-blox-pl,15493,1
Przemek Kobel, 30 stycznia 2014, 13:18
Powiadasz, że procesy naturalne są wolniejsze? No to proszę - trzy miesiące.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Klęska_głodu_w_Rosji_w_latach_1601-1603
Pojawienie się małej epoki lodowcowej również jest określane jako 'gwałtowne'. I podobno jeszcze z tego wychodzimy (bo do normalnego życia nadawały się nawet tereny za kołem podbiegunowym, nie sama Grenlandia)...
Acrux, 30 stycznia 2014, 14:22
I tak wszyscy umrzemy...
Mariusz Błoński, 30 stycznia 2014, 15:05
@Przemek: jedno drugiemu nie przeczy. Nikt nie mówi, że procesy naturalne nie mają wpływu na pogodę czy klimat. Jednorazowa, najwięĸsza w czasach historycznych erupcja wulkanu w Am. Pd. tymczasowo wpłynie na pogodę. Jeśli jutro gdzieś wybuchnie jakiś wyjątkowo wielki wulkan i na jakiś czas wpłynie to na zjawiska pogodowe, to nie oznacza, że ludzie na nie nie wpływają. Proces taki jak wybuch wyjątkowo wielkiego wulkanu ma wpływ przez organiczony czas. I wpływ ten kończy się, gdy opadną pyły i z atmosfery znikną gazy cieplarniane. Dokładnie tak samo jest z działalnością człowieka. To, co emitujemy do atmosfery ma wpływ na klimat. Problem w tym, że ta emisja jest bardzo duża i ciągle się zwiększa, a wszelkie badania pokazują, że obecnie to człowiek zmienia klimat.
Jeśli twierdzisz, że erupcja wulkanu i wyrzucone przezeń gazy/pyły zmieniają klimat, to jak możesz twierdzić, że emitowane przez człowieka takie same gazy/pyły nie zmieniają klimatu?
Przemek Kobel, 5 lutego 2014, 12:21
Mogę tak twierdzić, bo na przykład CO2 emitujemy 20 razy mniej niż robi to sama przyroda (i to bez erupcji wulkanów, gejzerów itp). Działalność człowieka ledwo wystaje ponad margines błędu pomiarowego. Naturalne poziomy tego gazu mogą się zmieniać o 50% (licząc od góry, czyli 100% od dołu), podczas gdy teraz robi się awanturę o jakieś 25% ponad szacowane maksimum. Mimo to w imię walki z CO2 co więksi gracze uwalają przemysł co słabszych krajów (bo przecież własny nie), dodatkowo na tym zarbiając jakimś abonamentem na emisję. I dziwnym trafem nie straszą już dziurą ozonową, no bo wyszło że ona pojawia się i znika tak sama z siebie (a ileż było krzyku 'zielonych' zanim to wyszło z badań - nb nie wiem czy wiecie, ale w imię ochrony środowiska czynniki chłodnicze - już nawet nie słynny 'ozonowy' freon - zostaną zmienione na jakieś wściekle toksyczne i żrące cholerstwo, wymagające oczywiście nowego oprzyrządowania w całych gałęziach przemysłu chłodniczego i motoryzacyjnego).
To nie są badania nad klimatem, tylko broń w wojnie ekonomicznej - i tyle.
TrzyGrosze, 5 lutego 2014, 14:14
Wiemy, to R1234yf. Podczas jego spalania wytwarza się fluorowodór, substancja, która rozpuszcza szkło, bezboleśnie przenika przez skórę, niszczy kości i już w niewielkich stężeniach jest silnie rakotwórcza. Strażacy już się boją gasić auta z taką klimą. Tzn boją się braku informacji o nim, przed rozpoczęciem akcji.
Mariusz Błoński, 5 lutego 2014, 18:42
@Przemo: jak Kowalski naleje do standardowej szklanki 250 ml płynu, a Ty dolejesz doń 20 ml i płyn się przeleje, to będzie wina Kowalskiego?
Naturalne poziomy emisji i pochłaniania CO2 są od bardzo dawna w równowadze. To my ten cykl zaburzyliśmy. I nie ma znaczenia, czy emitujemy więcej czy mniej niż poziom naturalny. Znaczenie ma fakt, że zaburzyliśmy tę równowagę i przyroda jest w stanie zaabsorbować mniej niż 50% naszej dodatkowej emisji. A to oznacza, że reszta pozostaje w atmosferze i ociepla planetę.
Musisz też odróżnić fakty od tego, że ktoś próbuje odnieść z tego korzyść. Jeśli pan A skorzystał na tym, że panu B przydarzyło się nieszczęście, to nie znaczy, że pan A przyczynił się do nieszczęścia pana B.
Z jednej strony mamy naukę, która dowiodła wpływu człowieka na przyrodę i wywołanego przez nas ocieplenia, a zdrugiej rzeszę ludzi, którzy próbują odnieść z tego korzyści. Producent parasola odnosi korzyści z deszczu, ale nie oznacza to, że wywołał też deszcz lub że deszcz nie istnieje.
Zwróć tez uwagę, że środowiska, zaprzeczające ociepleniu, najpierw twierdziły, że w ogóle ono nie zachodzi. Od niedawna zmieniły strategię i twierdzą, że co prawda istnieje, ale to nie wina człowieka. Zacytuję Ci tutaj fizyka atmosfery, a zatem człowieka, który od lat naukowo zajmuje się tym zagadnieniem: "W tej chwili teoria antropogenicznego globalnego ocieplenia jest tak mocno udokumentowana i osadzona w wiedzy naukowej, że jej obalenie wywalałoby przewrót w wielu dziedzinach fizyki i chemii. Okazałoby się na przykład, że nie rozumiemy na jakiej podstawie działają satelity meteorologiczne, z których obrazy oglądamy w cowieczornej prognozie pogody. Do zaprojektowania radiometrów, które dostarczają nam „zdjęcia satelitarne” używamy tych samych równań transferu radiacyjnego co do obliczania efektu cieplarnianego".
pogo, 5 lutego 2014, 20:48
Uważasz, że 5% to mało? Za dużo napisali moi poprzednicy abym jeszcze mówił jak dużą stanowi to zmianę.
wilk, 6 lutego 2014, 17:43
Mogę się mylić (żart), ale satelity meteorologiczne trafiły na orbitę znacznie później niż rozpoczęła się era industrialna (no chyba, że ktoś wypuścił jakąś wiktoriańską steampunkową wersję). Więc to mocno nietrafiony argument, by uciszyć sceptyków. To, że dane są zbierane nie podlega dyskusji, istotne jest ich przekształcenie w informację, czyli interpretowanie oraz stworzenie na podstawie tego wiedzy. Rdzenie lodowe ewidentnie pokazują, że zawartość CO2 ma charakter cykliczny. Walka z GO jest równie spektakularnym jarmarkiem jak adoptowanie afrykańskich murzyniątek.
Mariusz Błoński, 6 lutego 2014, 17:55
Oczywiście, że cykliczny. Tak to wyglądało w ciągu ostatnich 400 000 lat: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Carbon_Dioxide_400kyr.png
wilk, 6 lutego 2014, 18:21
A tak w ciągu ostatnich 500 000 tysięcy lat: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Phanerozoic_Carbon_Dioxide.png (BTW. w innym poście już zwracałem uwagę na nieracjonalne obcięcie osi tamtego wykresu)
Mariusz Błoński, 6 lutego 2014, 19:10
Jak popatrzysz na wykres, do którego zlinkowałeś, to zauważysz, że od 100 milionów lat poziom CO2 regularnie spadał. A jak spojrzysz tutaj: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Phanerozoic_Biodiversity.svg to zauważysz, że ten spadek jest powiązany ze wzrostem bioróżnorodności. Co może oznaczać, że niski poziom CO2 jest konieczny do istnienia wielu gatunków.
Wygląda na to, że emitując CO2 zaburzyliśmy naturalny liczący sobie setki milionów lat trend spadkowy. Koszty będą różnorakie. Od zagłady gatunków po kolosalne koszty gospodarcze, co oznacza, że kolejne pokolenia zamiast się bogacić będą musiały marnować zasoby na ochronę przed zgubnymi skutkami własnych działań. Co z kolei może znacząco np. spowolnić rozwój nauki.
wilk, 6 lutego 2014, 20:40
Survival of the fittest. Idealnej korelacji z poprzednim nie widzę (wzór wygląda na zbliżony, ale cyferki na osiach już do siebie nie pasują porównując oba). Ostatni rozkwit, to dinozaury (swoją drogą według naukowców panował wówczas zbliżony klimat) i zaczęło się to nie 100 mln. ale od triasu/jury, kiedy było znacznie więcej CO2, a potem dominacja ssaków. Ale już rozkwit kambryjski i w ordowiku przypada na najbardziej "toksyczne" lata. Zaś spadek zawartości CO2 w karbonie i permie pokrywa się ze spadkiem biodywersyfikacji? Nie wydaje mi się, by to był jedyny parametr. W zasadzie wygląda na to, że zaczątki każdego rozkwitu następowały właśnie w owych "niesprzyjających" warunkach.
Ziemia, to złożony ekosystem, ale nikt nigdy mi nie wmówi, że "popsuliśmy" planetę.
Edit: Naturalnie nie utożsamiajmy bioróżnorodności z populacją.
pogo, 6 lutego 2014, 23:36
Oczywiście zupełnie bez znaczenia jest, że wzrost CO2 akurat się przypadkiem pokrywa z rozwojem industrialnym naszej cywilizacji.
A także nie jest niczym nadzwyczajnym, że obecne tempo wzrostu temperatury jest ok 500 razy większe niż najszybsze jakie udało się odkryć na podstawie wykopalisk.
Oczywiście ktoś robi na tym kasę i terroryzuje resztę społeczeństwa... ale to jeszcze nie znaczy, że robi to bezpodstawnie (jedynie przesadnie i w niewłaściwy sposóB)
wilk, 6 lutego 2014, 23:52
Oczywiście bez znaczenia jest fakt, że ze wszystich śmieci jakie uwalniamy do atmosfery CO2 ma tysięce razy mniejszy wpływ na GO.
pogo, 7 lutego 2014, 00:04
W stosunku do masy każdego z tych syfów tak. Ale czy tych innych uwalniamy aż tyle? Nie wiem... kiedyś szukałem, nie znalazłem...
Jeśli np uwolnimy 1000kg związku X o wpływie 1, oraz 0,01kg zwiazku Y o wpływie 1000 to wciąż ten pierwszy ma większe znaczenie... 100 razy większe... Ale znowu... nie mam konkretnych danych...
Jest jeszcze para wodna... ale ona działa dla klimatu jak dodatnie sprzężenie zwrotne - potęguje wpływ każdego innego czynnika, więc bez tych innych nie byłoby problemu z ilością pary wodnej.
I kolejna sprawa, o której już pisałem: ekolodzy słusznie biją pianę, ale zbyt często robią to w złym miejscu i w zły sposób. Często promują "ekologiczne" rozwiązania, które są jeszcze gorsze od tych "trujących"... i walczą z niewłaściwymi zjawiskami.
Przemek Kobel, 12 lutego 2014, 14:46
Spóźnione, ale zawsze kwiatki: http://climatechange.procon.org/view.resource.php?resourceID=003801