Czy jemioła działa na nowotwory?
Część pacjentów z nowotworami wstrzykuje sobie ekstrakt z jemioły (Viscum album), mając nadzieję na poprawę swojego stanu zdrowia. W samej tylko Europie można kupić przynajmniej 30 takich preparatów, a niemiecki odpowiednik naszej kasy chorych nawet refunduje terapię. Rocznie Europejczycy wydają na wyciągi z Viscum album ok. 59 mln dolarów. Czy jemioła naprawdę pomaga? Naukowcy postanowili przyjrzeć się temu zagadnieniu.
Sto lat temu (w 1909 roku) w pracy Geheimwissenschaft Rudolf Steiner wyłożył podstawy ideowe antropozofii. Doprowadziło to do powstania i rozwoju pedagogiki waldorfskiej (pierwszą szkołę waldorfską założono w 1919 roku w Stuttgarcie), rolnictwa biodynamicznego oraz medycyny antropozoficznej. Takie podejście do opieki zdrowotnej zakłada intuicyjne myślenie o związkach między 4 podstawowymi wymiarami ludzkiego ciała (ciałem fizycznym, ciałem eterycznym, ciałem astralnym i jaźnią) a roślinami, minerałami i kosmosem.
Na medycynę antropozoficzną składają się leki, terapia sztuką, rytmiczne masaże, specjalne ćwiczenia, wykorzystanie zewnętrznych urządzeń, pielęgnacja oraz doradztwo. Tego typu leczenie częściowo uzupełnia, a częściowo zastępuje medycynę konwencjonalną. Medykamenty antropozoficzne są przygotowywane w oparciu o stare receptury alchemików i homeopatów. Wiele z nich sporządza się w niezwykły sposób: niektóre ekstrakty z jemioły są poddawane fermentacji, podczas gdy inne na modłę homeopatyczną bardzo się rozcieńcza.
Steiner przypuszczał, że jemioła może zwalczać nowotwory, bazując na najprostszych skojarzeniach. Viscum album jest pasożytem, podobnie jak rak, który ostatecznie doprowadza do śmierci swojego gospodarza. Niemca zainspirowała reguła Hahnemanna, by podobne niszczyć podobnym. Przeprowadzono ok. 1000 badań in vitro i, mimo niedorzeczności pomysłu Steinera, wszystkie wykazały, że jemioła lub jej składniki (alkaloidy, lektyna, w tym wypadku omelotoksyna, i wiskotoksyna) wykazują działanie antynowotworowe. Nie ma w tym jednak nic zaskakującego, ponieważ sporo roślin ma pewnego rodzaju właściwości przeciwrakowe. W niektórych przypadkach jest to użyteczne terapeutycznie, np. winblastynę i winkrystynę otrzymuje się z barwinka różyczkowego (Catharanthus roseus), a taksol z cisów. W większości sytuacji toksyczność albo brak dostępu do roślin hamują jednak ich wykorzystanie farmakologiczne.
Osoby praktykujące medycynę antropozoficzną utrzymują, że wyciągi z jemioły hamują lub spowalniają wzrost guzów, a także poprawiają jakość życia pacjentów onkologicznych. Próby kliniczne ekstraktów z jemioły dały sprzeczne rezultaty. Większość była niepoprawna z metodologicznego punktu widzenia, a im swobodniej podchodzono do tematu, tym większe szanse na uzyskanie pozytywnych wyników. Naukowcy antropozoficzni skupiali się na mniej wiarygodnych wynikach wcześniejszych badań, a niezależni eksperci na dowodach bardziej wiarygodnych. Stąd ci ostatni stwierdzali, że jemioła nie działa na nowotwory, a ci pierwsi, że jest skuteczna w ich zwalczaniu.
Odnotowuje się całą gamę efektów ubocznych iniekcji z jemioły, m.in.: owrzodzenie, niewydolność nerek, bóle stawów, krwawiące zapalenie okrężnicy, anafilaksję, duszności.
Co więcej, w warunkach in vitro wykazano, że preparaty z jemioły nasilają podział komórkowy niektórych nowotworów.
Komentarze (0)