Wcześniejsza infekcja jednym z koronawirusów wydaje się łagodzić objawy COVID-19
Wcześniejsze zarażenie jednym ze znanych od dawna koronawirusów może łagodzić objawy infekcji SARS-CoV-2, wynika z prac grupy badawczej, na czele której stali naukowcy z Boston Medical Center i Boston University. Nie chroni jednak przed samą infekcją. Badania, których wyniki opublikowano w Journal of Clinical Investigation, dają istotny wgląd w kwestie związane z reakcją układu odpornościowego na kontakt z SARS-CoV-2.
Jak już wcześniej informowaliśmy, od dziesiątków lat wśród ludzi krążą co najmniej 4 koronawirusy (polecamy nasz artykuł: Koronawirusy znamy od 60 lat. Niektóre są z nami na stałe). Zwykle wywołują one łagodne przeziębienie, więc wiele osób może nawet nie wiedzieć, że w przeszłości zetknęło się z koronawirusem. Jako, że sekwencje genetyczne tych wirusów są częściowo podobne do SARS-CoV-2, układ odpornościowy osoby, która w przeszłości chorowała, ma pewne doświadczenie z koronawirusami.
W miarę trwania epidemii pojawia się coraz więcej badań, których autorzy starają się dowiedzieć, dlaczego SARS-CoV-2 różnie wpływ na różne populacje, dlaczego u niektórych zarażonych objawy choroby nie występują czy też jakie czynniki zwiększają ryzyko zgonu.
Autorzy najnowszych badań przeanalizowali dane osób, którym pomiędzy 18 maja 2015 roku a 11 marca 2020 roku wykonano test CRP-PCR. Test ten wykrywa różne patogeny dróg oddechowych, w tym koronawirusy. Naukowcy wzięli też pod uwagę dane osób, które testowano na obecność SARS-CoV-2 pomiędzy 12 maja 2020 a 12 czerwca 2020. Po uwzględnieniu takich czynników jak wiek, płeć, BMI oraz występowanie cukrzycy, okazało się, że osoby u których wcześniej test CRP-PCR wykazał obecność w drogach oddechowych jednego z koronawirusów, z mniejszym prawdopodobieństwem trafiały na OIOM po zarażeniu SARS-CoV-2. Jeśli zaś na OIOM trafiły, to z mniejszym prawdopodobieństwem wymagały podłączenia do respiratora. Osoby takie miały też znacznie większą szansę na przeżycie. Jednocześnie wcześniejsza infekcja którymś z koronawirusów nie zmniejszała prawdopodobieństwa zarażenia się SARS-CoV-2.
Nasze badania wykazały, że osoby wcześniej zainfekowane jakimś koronawirusem miały lżejsze objawy COVID-19, mówi współautor badań, specjalista chorób zakaźnych, profesor Manish Sagar. To pokazuje, że układ odpornościowy najwyraźniej inaczej reaguje na SARS-CoV-2 niż na inne koronawirusy. Obie grupy pacjentów – ci, którzy wcześniej zetknęli się z koronawirusami i ci, którzy z nimi się nie zetknęli – były tak samo narażone na infekcję SARS-CoV-2, ale widoczne były wyraźne różnice w ciężkości choroby i ryzyku zgonu.
Komentarze (7)
thikim, 10 października 2020, 09:02
Żona była chora (test w szpitalu). Ja z żoną wcześniej i trójką dzieci z tydzień spędziłem w domu - jak wykazywała objawy.
Potem żona do izolatorium, ja z resztą na 10 dni kwarantanny w domu.
Jeszcze na początku kwarantanny miałem specjalny test wymazowy - nic (ale był wcześnie zrobiony więc może nie mógł wykryć).
Po paru tygodniach test u mnie na "po" - i znowu nic.
Albo jestem odporny na świństwo albo testy są do d...
A co do objawów: są badania potwierdzające nabywanie odporności po przejściu nawet innych gryp. Więc nie odkryli Australii.
Wszyscy chyba wiedzą że ten wysyp wiąże się z dziećmi w szkołach. Tylko rząd udaje że nie wie
Co przypadkiem ma jednak zaletę.
thikim, 13 października 2020, 21:28
Przyszły wyniki żony: chorowała - wyniki testów się potwierdziły.
Wychodzi więc na to że ja jestem odporny. Ale tak totalnie odporny - nie mam nawet przeciwciał. Trochę jak żaden człowiek nie ma przeciwciał na wirusy roślinne. Bo ich nie potrzebuje.
peceed, 15 października 2020, 05:30
To bardzo typowa sytuacja, bo Szwecja osiągnęła odporność populacyjną bez przeciwciał u większości populacji. Przypuszczalnie że jest to odporność nieswoista - muszą być bardzo dobre powody, że wirusy z tej podgrupy praktycznie nie atakują ludzi. No i jeszcze kwestia dzieci - nie chcą zbytnio chorować.
Gdybym miał strzelać to bym założył istnienie jakiegoś mechanizmu bardzo zależnego od sprawności metabolicznej.
BTW. W szkole do której chodzi córka kuzyna zmarł nauczyciel 36 lat - masa chorób współwystępujących.
thikim, 18 października 2020, 13:53
Niektóre szacunki mówią że 30 % populacji może być odporna z uwagi na poprzednie koronawirusy.
Takich ludzi można by skierować do prawdziwej walki z koronawirusem.
Dzieci u mnie to chorowały wszystkie - ale nie ma pewności na co. Ogólnie przeziębienie.
Mimo wszystko bardzo rzadki przypadek. Podają dokładnie wiek zmarłych i naprawdę olbrzymia ilość to osoby 60+. A więc już bliskie średniej długości życia.
peceed, 18 października 2020, 14:56
Szwecja już praktycznie nie ma przypadków śmierci z powodu koronawirusa - wszyscy poddatni umarli.
Co z tego jeśli nie da się ich wykryć dostępnymi testami.
cyjanobakteria, 18 października 2020, 23:58
Wszyscy podatni umarli. Te 30 osób w stanie ciężkim albo krytycznym odetchnęło przez respirator z ulgą
Według danych z Worldometers w Szwecji jest 10.2k przypadków na 1M populacji. Nawet jak dane są niekompletne i zarażonych jest/było 1000x więcej, to będzie to raptem 1% populacji tego mroźnego kraju.
peceed, 19 października 2020, 00:23
Ja liczyłem, że covid u swoich ofiar zmniejsza średnio oczekiwany czas życia o maksymalnie ok. 3 lata. W połączeniu ze śmiertelnością dało to 2 tygodnie krótsze życie dla każdego z powodu epidemi. Oba te wskaźniki były pesymistyczne, w tym momencie Szwecja pokazała że są to ok. 3 dni.
Zabiera się ludziom kilka miesięcy życia po to, aby przedłużyć im je o 3 dni. Brawo.