Bakterie tworzą kriokonity i przyspieszają topnienie lądolodu
Gatunek fotosyntetyzujących bakterii (sinic) z rodzaju Phormidesmis odpowiada za przyspieszenie topnienia lodowców na Grenlandii. Proces ten nie był dotąd uwzględniany w modelach zmiany klimatu.
Jak wyjaśnia dr Arwyn Edwards, biolog z Aberystwyth University, bakteria tworzy granulki z kurzu i przemysłowej sadzy. Wokół takich ziaren mineralnych o ciemnej barwie, które pochłaniają promieniowanie słoneczne, powstają zaś otwory - kriokonity.
Walijczyk, który zaprezentował wyniki swoich badań na konferencji Towarzystwa Mikrobiologicznego w Liverpoolu, podkreśla, że kriokonity podziurawiły 200 tys. km2 lądolodu Grenlandii.
Zastanawiając się, w jakim stopniu bakterie przyczyniają się do topnienia lądolodu, naukowcy przypominają, że na jego stabilność wpływają dwa czynniki: temperatury oraz albedo, czyli stosunek ilości promieniowania odbitego do padającego.
Zespół naukowców udał się na archipelag Svalbard. To tam zidentyfikowano gatunek bakterii odpowiedzialny za opisywany proces.
O ile zwykle lód Arktyki odbija ok. 60% promieniowania, o tyle kriokonity zmniejszają jego albedo do ok. 20%. Ponieważ pochłanianie sięga 4/5, w głąb lodu dociera więcej energii słonecznej. Jak można się domyślić, przyspiesza to jego topnienie.
Napędzany przez bakterie spadek albedo jest większy od zniżek powodowanych przez sam kurz. Okazuje się też, że wpływ surowego środowiska lądolodu na społeczności bakteryjne jest mniejszy niż wpływ bakterii na topnienie lodu. Wytworzone przez nie otwory są bowiem środowiskiem dla innych mikroorganizmów, które dobrze się tu czują i jeszcze bardziej powiększają kriokonity.
Dopiero ostatnio zaczęliśmy sobie zdawać sprawę, że kriokonity są czymś dynamicznym, [bo] zmieniają wielkość i kształt. Mikroby są zdolne do [prowadzenia] inżynierii ekosystemu i reagowania na zmiany środowiska.
Bakterie zidentyfikowane przez ekipę Edwardsa występują nie tylko na Svalbardzie, ale i w zachodniej Grenlandii oraz na Lodowcu Petermanna.
Chodząc po powierzchni lodu, trudno nie wpaść w jakiś kriokonit. Samemu mi się to zdarzyło. Nie mówimy wcale o małych dziurkach, ale o otworach wielkości talerzy, pokryw kanałów czy koszy na śmiecie.
Komentarze (0)