Paragrafy sprzyjają AIDS
Zbyt restrykcyjne prawo i kryminalizacja narkotyków oraz osób „biorących" sprzyja szerzeniu się zakażeń HIV - wynika z badań, jakie opisano w serii artykułów w British Medical Journal. To sugestia dla rządów, aby zmienić regulacje prawne w tym względzie.
Żaden zakaz ani paragraf nie działa w magiczny sposób - wiedział o tym już król z powieści „Mały Książę", który wydawał tylko takie rozkazy, które na pewno zostałyby wykonane. Wielu prawodawców niestety o tym zapomina, jakby uważając, że na uchwaleniu kolejnego zakazu ich rola się kończy. Pół biedy, kiedy złe prawo po prostu nie działa, gorzej gdy powoduje dodatkowo bardzo negatywne skutki uboczne.
O tym, że penalizacja używania narkotyków nie daje żadnych rezultatów, a jedynie spycha osoby uzależnione do podziemia, mówiono już dawno. O tym, że taka postawa sprzyja zakażeniom wirusem HIV, również. Dziś potwierdzają to kolejne badania i raporty: kraje, które mają najbardziej restrykcyjne prawo antynarkotykowe zmagają się z największą ilością zachorowań na AIDS.
Profesor Tim Rhodes za przykład podaje takie kraje, jak Rosja i Ukraina, które posiadają bardzo restrykcyjne pod tym względem prawo, które nie pozwala nawet na terapię uzależnień substytutami na bazie opioidów. Jak podkreślają autorzy badania, legalizacja i wprowadzenie terapii zastępczej w Rosji zmniejszyłoby liczbę zakażeń HIV nawet o 55%. Terapia metadonem i buprenorfiną, zalecana przez WHO (Światową Organizację Zdrowia) pozwala na redukcję ryzyka zakażenia o 60-84%. Eliminuje przy tym szkodliwe społecznie skutki narkomanii.
Prof. Rhodes dowodzi, że zmiana prawa i wprowadzenie na szerszą skalę społecznych programów typu „igła i strzykawka" oraz terapii znacząco zmniejszyłoby liczbę zakażeń wśród uzależnionych, których w Rosji jest ponad dwa miliony. Potwierdzają to wyliczenia oparte na modelu matematycznym. Niestety, z różnych powodów opór przeciw takim zmianom w ustawodawstwie jest w Rosji zbyt silny.
Stephen Rolles z fundacji Transform Drug Policy uważa z kolei, że należy skończyć z radykalną kryminalizacją narkotyków, która wcale nie zmniejsza skali problemu. Jak postuluje raport stworzony przez fundację, należy wprowadzić model regulacji i kontroli rynku narkotykowego, oczywiście jeśli chcemy zmniejszyć szkodliwe społecznie skutki narkomanii. Jak dowodzą, nieliczne na razie, przykłady, złagodzenie prawa, czy wręcz legalizacja niektórych środków wcale nie muszą prowadzić do zwiększonego ich użycia. Transform Drug Policy Foundation nie sugeruje gotowych rozwiązań, ale namawia do pozbawionej uprzedzeń dyskusji i wypracowania rozwiązań, które będą skuteczne w prawdziwym życiu a nie jedynie na kartkach kodeksu karnego.
Komentarze (3)
saturno, 14 lipca 2010, 15:13
Bujda na resorach.
Ktoś ma w tym swój interes i chętnie położyłby łapę na narkobiznesie.
Albo już położył, a teraz chciałby to zalegalizować (w białych rękawiczkach).
Jurgi, 14 lipca 2010, 15:24
Ależ łapę na narkobiznesie już „ktoś” trzyma. Ktoś, kto czerpie zwielokrotnione zyski ze stanu delegalizacji i popiera status quo. Podobnie jak Al Capone był entuzjastą prohibicji.
À propos tekstu, bo mi akurat wpadło, jak na zawołanie:
Marek Nowakowski, 14 lipca 2010, 21:44
I tak najczęściej zarażają się HIV klienci prostytutek, uprawiający przypadkowy seks i nie robiący badań swym nowym partnerom seksualnym na obecność VD. To jak ciaże z wpadki czy pod wpływem alkoholu razem z chorobami w pakiecie lub pseudo-randki seksualne z Internetu czy portalu społecznościowego bez znajomości historii partnera tymczasowego czy obecnego. Jesli narkotyki by były opodatkowane i prostytucja to ceny by były jak alkoholu, budżet by zarobił i jakość byłaby dobra. Ustanowiłoby się dawki spożycia narkotyków dla kierowców jak to ma miejsce z alkoholem i poźniejszym zabieraniem prawa jazdy. Mamy dopalacze, mamy bimber jak i alkohol czy pety z meliny! Przecież są ludzie, którzy klęcza w kościólku, a korzystają z usług prostytutek, gdzie burdele nie są zalegalizowane. Diler zawsze, moze sprzedać narkotyki z domieszką jak i meliniarz alkohol czort wie z czego robiony. To jak w przemyśle spożywczym: konserwy mięsne z soją lub mięso moczone w solankach i nastrzykiwane chemią.
Amfetamina najwyższej kalsy jest zawsze z apteki, a nie od dilera tak samo jak marihuana z holenderskiego "hasz-baru", niż od mafii.
W dodatku więźniowie odbywajacy stosunki seksualne czy oralne dalej wirusy roznoszą (prezerwatywa przed niczym nie chroni, bo może pęknąć).
Badania na HIV trzeba przeprowadzać zapobiegawczo jak wizyty kontrolne u dentysty.
Kiedyś policja podsłuchiwała budki telefoniczne by łapać przestępców - teraz oni mają karty pre-paid bez rejestracji na swoje dane osobowe.
Ja tam bardziej się alkoholu boję, niz narkotyków prawdę powiedziawszy, bo alkohol jest wszędzie! Na połowinkach, studniówkach, weselach, chrztach, komuniach, urodzinach, imieninach.
Pijak też się w swoim podziemiu zaszywa jak pije sam (np. w domu siedzi i wychodzi tylko po alkohol do sklepu albo robi jego zapasy i ma zawsze w lodówczece czy barku jakiś alkohol).
W narkotyki idą wszyscy jak jeden: sportowcy, studenci, kujony, nieuki, żonaci, single, pracownicy policji, wojska(byli lub obecni albo rekruci przyszli i o dziwo są przyjmowani po psychotestach lub badaniach niczym okazy zdrowia!). Na to wychodzi, ze substancja psychoaktywna dana jest najłatwiejszym środkiem na rozładowanie stresu czy wynagrodzeniem siebie (często za wątpliwej jakości sukcesy czy wręcz żadne).
Gdzie narkotyki i alkohol to i tam orgie najczęściej pijackie czy ćpunskie z kim popadnie i wenery utajone z poczatkowym mocniejszym przebiegiem lub cichym.
Skoro heroinistę leczy się metadonem to infoholikowi internetowemu należy zagwarantować łącze i dostęp do sieci?