Belgijskie gofry (i nie tylko) z owadzim tłuszczem zamiast masła
Być może już wkrótce belgijskie gofry staną się bardziej przyjazne dla środowiska. A wszystko za sprawą naukowców z Uniwersytetu w Gandawie, którzy eksperymentują z tłuszczem z larw owadów i zastępują nim część masła w gofrach, ciastkach i ciastach. Jak podkreślają, to lepsze rozwiązanie niż wykorzystanie nabiału.
Najpierw larwy lwinkowatych, owadów z rzędu muchówek, są umieszczane w naczyniu z wodą. Potem miksuje się je blenderem, a na koniec papka trafia do wirówki, która oddziela tłuszcz.
Podczas eksperymentów przygotowywano 3 wersje każdego z produktów: 1) normalną, zawierającą wyłącznie masło, 2) taką, w której 1/4 masła zastąpiono tłuszczem owadzim i 3) wersję zawierającą pół na pół masła i tłuszczu owadziego. Wszystkie 3 wersje serwowano panelowi sędziów i pytano, czy potrafią wyczuć różnicę.
Ciasto z 1/4 tłuszczu lwinkowatych (ang. black soldier fly larvae fat, BSF LF) przeszło testy: panel nie zauważył, że wykorzystano coś innego niż masło. W przypadku gofrów sędziowie nie zauważyli obecności tłuszczu larw nawet wtedy, gdy zastąpiono nim połowę masła. Co ważne, w porównaniu do wersji maślanej, tekstura i kolor prawie nie uległy zmianie.
Ślad ekologiczny owadów jest o wiele mniejszy, w porównaniu do zwierzęcych źródeł pokarmu [zajmują one mniejszy obszar czy wykazują większą efektywność przetwarzania pokarmu]. Poza tym możemy hodować w Europie dużą liczbę owadów, co dodatkowo zmniejsza wpływ środowiskowy transportu (tłuszcz palmowy jest importowany spoza Europy) - wyjaśnia Daylan Tzompa-Sosa.
Naukowcy zwracają też uwagę na prozdrowotne właściwości tłuszczu z owadów. Tłuszcz owadzi [...] zawiera kwas laurynowy, który [...] jest lepiej trawiony niż masło [tłuszcz mleczny]. Poza tym kwas ten ma właściwości antybakteryjne, antydrobnoustrojowe i przeciwgrzybiczne.
Czy wkrótce będzie można kupić produkty z tłuszczem owadów w sklepie? To możliwe. Ze względu na produkcję na małą skalę, obecnie cena jest nadal za wysoka. Musimy [też] przeprowadzić badania konsumenckie na szerszą skalę. Produkty z owadów, takie jak burgery, na razie nie okazały się wielkim sukcesem. Produkty piekarnicze mają [jednak] większe szanse na docenienie, bo owady stanowią jedynie zastępnik tłuszczu - podsumowuje Joachim Schouteten.
Ze szczegółowymi wynikami badań można się zapoznać na łamach pisma Food Quality and Preference.
Komentarze (9)
Sławko, 22 kwietnia 2020, 11:04
W kraju takim jak Polska nie ma żadnych tradycji jadania owadów. Większość odczuwa wstręt na myśl o jedzeniu owadów. Sadzę, że dużo czasu upłynie zanim ludzie przełamią się przed takim menu. Ja sam nie wiem, czy bym chciał to jeść. Blokadę psychiczną przed jedzeniem takich rzeczy mam raczej dużą.
rysiek, 4 maja 2020, 12:33
Dopóki jakiś wielki głód by mnie nie zmusił, to na pewno dobrowolnie czegoś takiego bym nie zjadł.
cyjanobakteria, 4 maja 2020, 16:28
Kiedyś, jak piekłem drożdżówkę, lecąc z pamięci, to zapomniałem o mleku i dodałem wody. Przypomniało mi się dopiero, jak już wszystko było wymieszane. Nie zauważyłem różnicy po wypieku Przy czym ja robię wariant dietetyczny z 1 jajkiem na 300g mąki (dwa kubki), mleku sojowym i niewielką ilością cukru 6-8 łyżeczek. Może klasyczna była by inna albo jak bym zrobił dwie od razu i porównał.
Od zeszłego roku kupuję mykoproteiny od Quorn, które są produkowane przez grzyby (Fusarium venenatum). Jestem pod wrażeniem jakości i smaku, który jest znacznie lepszy niż tofu i porównywalny z kurczakiem. Z tofu też potrafię dużo zdziałać, szybkie marynaty albo azjatyckie potrawy, ale sporo osób narzeka, co rozumiem, szczególnie jak ktoś ma dwie lewe ręce w kuchni Ślad ekologiczny mykoprotein jest, podobnie jak owadów, o wiele mniejszy.
Jakby widzieli, jak produkowane jest mięso na masową skalę też by odczuwali wstręt, bo w sklepie wszystko jest higieniczne, czyste i ładnie zapakowane.
Szkoda Mojego Czasu, 4 maja 2020, 19:42
W przyrodzie nie występuje problem śladu ekologicznego. Pająki zjadają 4x tyle co ludzie, mrówki jeszcze więcej. To wyłącznie nasz problem. W dodatku miliony ptaków zyje wyłącznie z naszych śmietników, bo w naturze jedzenia dla nich już nie ma - ten ślad się więc przydaje.
Do rozwiązania pozostanie kwestia adaptacji ludzi do jedzenia owadów; próba zastąpienia tłuszczu zwierzęcego tłuszczem utwardzonym zakończyła sie spektakularną porażką medyczną - liczba uszkodzeń metabolicznych wzrosła. Podobnie może być z owadami.
Kolejna sprawa to wirusy typowe dla owadów, a nieznane naszemu metabolizmowi - mały błąd w sterylizacji surowca i mamy problem. Zresztą wcześniej czy później i tak się przeniosą przy masowym spożyciu.
A jeszcze kolejny problem to grzyby typu Cordyceps (i setki podobnych), które pasożytuja na owadach. Jeśli one się adaptują do człowieków, to mamy armagedon, bo zabijają nawet w 24godz., a jeśli nie zabiją to skutecznie zombifikują.
a teraz kijem w mrowisko:
Jeśli chcemy potraktować serio ślad ekologiczny, to wypadałoby rozważyć wytapianie sadła z naszego gatunku , wtedy pozostawimy po sobie znacznie mniejszy ślad.
Jajcenty, 4 maja 2020, 20:13
Z tym jest taki sam problem jak z owadami? Wirusy, priony. Co złego jest tłuszczach roślinnych? Po co to utwardzać?
Anna Błońska, 4 maja 2020, 20:17
A grzyby w smaku czuć? Nie słyszałam wcześniej o czymś takim i w pierwszym momencie miałam skojarzenia z serem pleśniowym, ale to przecież zupełnie inna bajka...
Szkoda Mojego Czasu, 4 maja 2020, 21:09
To nie tak. Priony wzięły się stąd, że japońska odmiana doktorów Mengele wstrzykiwała tubylcom ich własne mózgi (tzw choroba kuru). To się spodobało przemysłowi i zaczęli karmić krowy paszą z przetworzonych krów. A że prion trwały jest jak zarodnik grzyba, to żadna sterylizacja nie pomoże. Niestety zrobił się niechcący szum wokół sprawy i przemysł musiał odpuścić.
A kwestia utwardzania tłuszczu wygląda tak: nauka zawsze szuka rozwiązań i próbuje je sprzedać ludziom (z tym zawsze jest pod górkę); finansjera robi odwrotnie - sprzedaje to, czego ludzie szukają najbardziej (tu idzie o nawyk). Dlatego ci drudzy zatrudnili tych pierwszych: utwardzano by obniżyć koszty i stworzyć namiastkę za mniejsze pienądze.
Z grzybów pozyskujemy też wielocukry (np betaglukany) - silne środki immunostymulujące. Od dłuższego tez czasu: kwasek cytrynowy, witaminę C (tak, tak: tą "lewoskrętną" za 10zł od kilograma) oraz np inulinę. Gdyby ktoś nie wiedział skąd te wszystkie dziwne uczulenia na ww. substancje, to uprzejmie informuję: tym gdzybem którego zmodyfikowano do produkcji jest ...Aspergillus Niger. Dlatego borowik = tak; ekstrakt z bógwieczego = nie.
cyjanobakteria, 4 maja 2020, 23:40
Gotowy produkt nie ma nic wspólnego z grzybami Jak pierwszy raz kupiłem, to kilka razy sprawdzałem opakowanie, bo w smaku, teksturze, wyglądzie i zapachu przypomina kurczaka. Ogólnie polecam, bo to zawsze dodatkowa opcja. Podstawowy wariant, który kupuje to małe mrożone kawałki, które są ugotowane na parze i nadają się od razu do wszystkiego. Cena u mnie za granicą to połowa tego, co za mięso kurczaka, ale ja na lodówkach z mięsem ostatni raz byłem chyba w 2012
Tu jest więcej info o procesie produkcji:
https://quornfacts.com/news/new-infographic-shows-how-quorn-is-made
Jeszcze wygrzebałem fragment o potencjalnym uczuleniu:
Anna Błońska, 6 maja 2020, 22:53