Wszyscy mamy w nosie rozwiązanie problemu lekooporności?
Naukowcy z Uniwersytetu w Tybindze i German Center for Infection Research odkryli, że kolonizująca ludzki nos Gram-dodatnia bakteria Staphylococcus lugdunensis produkuje nieznany dotąd antybiotyk.
Testy na myszach pokazały, że lugdunina może zwalczać wielolekooporne patogeny. Wyniki badań ukazały się w piśmie Nature.
Podczas eksperymentów doktorzy Bernhard Krismer i Alexander Zipperer oraz profesor Andreas Peschel obserwowali, że oporne na metycylinę szczepy gronkowca złocistego (ang. methicillin-resistant Staphylococcus aureus, MRSA) rzadko występują, gdy w nosie obecne są S. lugdunensis.
Normalnie antybiotyki wytwarzane są tylko przez bakterie glebowe i grzyby. Spostrzeżenie, że ludzka mikroflora także może być źródłem czynników przeciwdrobnoustrojowych, to coś nowego - zaznacza Peschel.
W ramach przyszłych badań naukowcy chcą sprawdzić, czy lugduninę rzeczywiście da się wykorzystać w terapii. Niemcy wspominają m.in. o zapobiegawczym podawaniu nieszkodliwych S. lugdunensis pacjentom zagrożonym zakażeniem MRSA.
Specjaliści z Instytutu Chemii Organicznej Uniwersytetu w Tybindze dokładnie zbadali budowę lugduniny i stwierdzili, że występuje w niej nieznana wcześniej struktura pierścieniowa z bloków białek. Tym samym odkryto nową klasę antybiotyków.
Niektóre prognozy sugerują, że w nadchodzących dziesięcioleciach więcej ludzi umrze z powodu lekoopornych bakterii niż w wyniku nowotworów. Niewłaściwe stosowanie antybiotyków tylko umacnia ten trend - podsumowuje Krismer.
Komentarze (10)
thikim, 29 lipca 2016, 14:07
Widząc tytuł pomyślałem o czymś innym.
A mianowicie o hipokryzji.
O zaleceniach: nie wyrzucajcie lekarstw na śmieci albo do zlewu.
No to polecam teraz komuś dać dzieciom ileś tam lekarstw łyżeczką strzykawką i co? Łyżeczki nie umyć? Strzykawki nie umyć?
A może wodę po umyciu oddawać do apteki?
Wiele rzeczy jest wymyślanych na zasadzie: wymyślę - nie będę robił. bo jakbym musiał robić to bym takiej głupoty nie wymyślił.
Jajcenty, 30 lipca 2016, 11:15
Nie nazwałbym tego rozwiązaniem, raczej przesunięciem w czasie:
Rzadko, nie znaczy wcale. Zgaduję, że istnieją szczepy gronkowca i innych naszych małych przyjaciół, znoszące obecność ludguniny.
Gość Astro, 30 lipca 2016, 11:53
Jajcenty, czy tylko ja mam wrażenie, że dobrze robiłem gdy moje dzieci bawiąc się w "piaskownicy" po przekąszeniu czegoś, co przypełzło, należy zostawić bez niepokojenia w dalszej zabawie? Bez zbędnej dezynfekcji, deratyzacji i dwudziestu telefonów do wiadomych służb?
Wiesz może, jak wygląda statystyka zakażeń gronkowcem i "innymi naszymi małymi przyjaciółmi" u nas i w krajach "trzeciego świata"? Pytam, bo nie wiem, ale zgaduję, że moje podejrzenie jest słuszne. Nie dyskutuję oczywiście o "śmiertelności".
Jajcenty, 30 lipca 2016, 12:05
To nie moja działka. Z jednej strony dobrze jest nabrać odporności przez kontakt z patogenem, z drugiej nic Ci z takiej odporności skoro tego kontaktu nie przeżyjesz. Dlatego jestem fanem szczepień i wolę się szczepić niż jeść piasek z piaskownicy. Niezwykła twardość i odporność pokoleń naszych dziadków i ojców została zapłacona wysoką śmiertelnością, więc raczej nie możemy o niej zapomnieć w dyskusji.
Gość Astro, 30 lipca 2016, 12:20
Masz oczywiście rację. Nie jestem przeciwnikiem szczepień, wręcz przeciwnie (w końcu taka to nasza metoda na "kontakt z patogenem"; nie mnie wyrokować, czy słuszna. Tymczasem – mam nadzieję, że to trwały wniosek – bardzo skuteczna). Chodziło mi raczej o to, czy nasza "sterylność" nie jest przypadkiem nożem, który sami sobie wbijamy w plecy… Zastanawiam się, czy przy tak szerokim bogactwie mutacji w naturze, jak i sporej jeszcze niewiedzy w temacie – vide artykuł – nasze wysiłki, które koncentrują się na bardzo "selektywnym" działaniu nie przynoszą nam strat. Nie wiem, zwyczajnie gdybam.
Jajcenty, 30 lipca 2016, 13:26
Strat raczej nie przynoszą. W sensie średnim konsumpcja mydła dodatnio koreluje z długością życia. Nie twierdzę, że jest związek przyczynowy, ale....
Oczywiście pozostaje pytanie czy nie osłabiamy się jako gatunek wspierając narzędziami, typu łuk, czy medycyna, ale ja wolę myśleć, że mydło to mój fenotyp
Gość Astro, 30 lipca 2016, 14:18
Też o tym słyszałem, ale ciągle brak mi jakichś prac źródłowych.
Słyszałem o zdecydowanej korelacji długości życia z szerokością i długością geograficzną.
Mam podobnie, ale obawiam się, że ten fenotyp jest zupełnie schyłkowy.
Ed. Zastanawiam się, czy większa konsumpcja czegokolwiek, a zwłaszcza wszystkiego razem nie koreluje dodatnio z długością życia. Ciekaw jestem jak to się ma z konsumpcją wyrobów tytoniowych. Może będę złośliwy i poszukam…
W Afryce zdecydowanie mniej konsumuje się hamburgerów, i jak widać, żyją krócej…
thikim, 30 lipca 2016, 15:50
Nie tylko Ty.
Jako że ja nie gdybam to napiszę - masz rację
Jest też korelacja pomiędzy siedzącym trybem życia a jego długością. W Afryce mniej siedzą i krócej żyją.
I teraz jak to już zauważyłeś, a ja wielokrotnie o tym tu pisałem, to są jakieś czynniki i jakieś efekty.
Nawet jak skupimy się na jednym efekcie - długości życia - to pozostaje niezliczona ilość czynników które sobie swobodnie badacze wybierają. Ciekawe na jakiej podstawie.
W takich kwestiach moim zdaniem jesteśmy na etapie - oświecenia w sensie epoki (na szczęście to była krótka epoka).
Eco_PL, 30 lipca 2016, 16:14
Ludzki układ immunologiczny nie kształtował się w sterylnych warunkach i wydaje się, ze do prawidłowego działania potrzebuje stymulacji w postaci obecności niezjadliwych patogenów.
http://kopalniawiedzy.pl/tegoryjec-dwunastnicy-Ancylostoma-duodenale-astma-alergia-zabezpieczac-pasozyty-uklad-pokarmowy-reakcja-immunologiczna,8601
Powszechna jest opinia, że dzieci nie wychowywane "pod kloszem" są zdrowsze.
Ciekawe, czy w przypadku pojawienia się lekoopornych patogenów nie doszło do sprzężenia zwrotnego. Dotychczasowe źródła antybiotyków musiały przecież w wyniku selekcji naturalnej zmienić sposób obrony przed tymi opornymi bakteriami. Warto byłoby ponownie przebadać te naturalnie występujące źródła, czy ewolucja nie doprowadziła do powstania nowych, skuteczniejszych antybiotyków.
Gość Astro, 30 lipca 2016, 17:30
Thikim, wszyscy już tutaj chyba wiemy, że Ty samego pana B. za nogi chwyciłeś.
Nie napinaj się tylko; to dla rozluźnienia atmosfery.
Zgadzam się całkowicie, widzę tylko jeden problem. Nazywa się KASA.
Ponieważ nie mówimy o naukach podstawowych, to nie bardzo widziałbym drenowanie kieszeni podatnika. Firmy farmaceutyczne i tak robią jak mogą, choć niektórzy powiedzą zapewne, że ledwie zipią…