Nieuniknione ocieplenie
Ze studium, którego wyniki ukazały się właśnie w Nature Climate Change dowiadujemy się, że świat raczej nie uniknie niebezpiecznego poziomu ocieplenia klimatu. Modele klimatyczne oraz dane pochodzące z obserwacji wskazują, że jesteśmy na najlepszej drodze do ocieplenia się klimatu do końca wieku o 2 stopnie Celsjusza ponad średnią z epoki przed przemysłowej. Szansa, że ocieplenie nie sięgnie tak wysokiego poziomu wynosi zaledwie 5%. Takie wnioski wyciągnięto z analizy statycznej wzrostu ekonomicznego i przyrostu ludności w 150 krajach świata.
Zdaniem ekspertów wspomniane 2 stopnie to granica poza którą prawdopodobnie czekają nas poważne kłopoty, jak zanik far koralowych, zwiększenie poziomu morza i problemy z uprawą zbóż. Z badan wynika, że mediana wzrostu temperatury do roku 2100 wyniesie 3,2 stopnia Celsjusza. Zakres, w którym należy spodziewać się wzrostu to 2-4,9 stopnia. Nawet gdybyśmy natychmiast przerwali całą antropogeniczną emisję gazów cieplarnianych, to w atmosferze już znajduje się tyle węgla, że do końca wieku temperatura wzrośnie o 1,3 stopnia Celsjusza.
Zarysowany powyżej scenariusz może być nawet... zbyt optymistyczny. Jak mówi Robert Pincus z University of Colorado, przez całe dziesięciolecia wzrost globalnych temperatur był maskowany przez jednoczesny wzrost emisji zanieczyszczeń w postaci aerozoli. Redukując emisję i zanieczyszczenia możemy przyczynić się do szybszego niż wcześniej wzrostu temperatury.
Z analizy autorstwa Pincusa i Thorstena Mauritsena z Instytutu Metorologii im. Maksa Plancka dowiadujemy się też, że dzięki oceanom, które absorbują ciepło oraz węgiel, obecne temperatury są o 0,2-0,3 stopnia niższe.
Profesor statystyki i socjologii z University of Washington Adrian Raftery zauważa, że powyższe badania powinny raczej zachęcać nas do działania, a nie do pogodzenia się z naszym losem. Konsekwencje zaniechań są obecnie znacznie większe niż w czasach, gdy sądziliśmy, że realny wzrost może wynieść około 1,5 stopnia Celsjusza. Teraz widzimy, że jest to nierealne.
Raftery prowadził własne badania, w czasie których stwierdził, że wzrost liczby ludności będzie odgrywał prawdopodobnie niewielką rolę we wzroście emisji gazów cieplarnianych. Większość obszarów, na których najszybciej przyrasta ludności, jak np. Afryka, emituje ich stosunkowo niewiele. Oczywiście nie do końca wiadomo, jak będzie rosła afrykańska emisja, jednak w porównaniu do USA emisja na mieszkańca Czarnego Lądu będzie mała lub bardzo mała.
Komentarze (0)