Niebezpieczna Brazylia
Każdego roku od uderzenia piorunem w Brazylii ginie około 80 do 120 osób. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych ich liczba wynosi od 60 - 80, a w Niemczech 2 -10. W Brazylii, największym państwie Ameryki Południowej, w ziemię trafia najwięcej błyskawic. Ocenia się, że jest to od 50 do 60 milionów rocznie.
Są silnie naładowane i uderzają zawsze w te same miejsca (przeważnie na południu kraju), które w dodatku należą do najbardziej zaludnionych obszarów. Naukowcom udało się ustalić, iż nowy rodzaj błyskawic w porównaniu do tradycyjnych wyładowań jest o wiele bardziej niebezpieczny.
Oskar Pinto Júnior, kierownik badań nad „sekundowymi błyskawicami", wyjaśnia, że w Brazylii mamy do czynienia z kombinacją dwóch rodzajów piorunów. Jednym z nich jest błyskawica o natężeniu od 20.000 do około 100.000 amperów, trwająca jedną milisekundę drugim zaś „corrente continua" o ładunku wahającym się między 100 a 200 amperami, ale trwająca prawie pół sekundy. Sekundowe błyskawice wyrządzają ogromne szkody, szczególnie jeśli chodzi o sieć elektryczną i telekomunikacyjną. Porównując oba rodzaje należy dodać, że piorun o silnym ładunku elektrycznym uderzając w drzewo nie powoduje jego zapalenia, zaś błyskawica sekundowa nic z niego nie pozostawia. Badacze Narodowego Instytutu Badań Kosmicznych w São Paulo przypuszczają, że za ten fenomen odpowiada ocieplenie oraz zmiany klimatyczne.
Komentarze (4)
przemo, 13 lipca 2009, 22:44
jak sie czegos nie umie wytlumaczyc to na 100% ocieplenie klimatu. smiech na sali
j50, 14 lipca 2009, 01:07
Wniosek o wpływie ocieplenia klimatu przypomina kawałowy wniosek badacza o utracie słuchu u pchły po oderwaniu jej nóg. Nie wskazano bowiem na żadne uwarunkowanie fizyczne zjawiska - a przynajmniej tu o tym nie czytam. Odkrycie nowego zjawiska przyrodniczego nie oznacza jego wcześniejszego nieistnienia. Może zatem lepiej jest wskazać, że ocieplenie klimatu wpływa jedynie na frekwencję tego zjawiska, a nie jest warunkiem jego zaistnienia w ogóle. Podejrzewam też, że to zjawisko musiało być już dużo wcześniej obserwowane.
Przy okazji zauważam, że nawet lasy deszczowe w ciepłym i wilgotnym klimacie są wrażliwe na pożary - jak na to wskazuje ich wypalanie przez człowieka. Należałoby zatem poszukiwać śladów tegfo zjawiska z przeszłości. Wiele ekosystemów wykazuje bowiem istotne uzależnienie od okresowych pożarów.
thibris, 14 lipca 2009, 08:03
Pamiętać też trzeba, że ludzie w epoce kamienia łupanego musieli skądś mieć ogień ! Wszystkie zwierzęta się go boją do dzisiaj - uwarunkowały się tak na przestrzeni dziejów. Wniosków może być kilka - ogień był z wulkanów/meteorytów , pochodził z ziejących ogniem smoków , lub właśnie z "poburzowych" pożarów...
Samo ocieplenie klimatu powinno dać zauważalne zwiększenie skali zjawiska na całym globie. Ciekawe czy ktoś to stwierdzi.
j50, 15 lipca 2009, 01:42
Mnie najbardziej w tym interesuje fizyczne uzasadnienie zjawiska. Różnice natężenia prądu w wyładowaniach są tu bardzo duże. Wydaje się, że osieplenie klimatu powinno powodować wzrost wilgotności powietrza na pewnych obszarach. W takich warunkach przepływ ładunku chyba powinien być bardziej gwałtowny - a zatem z większym natężeniem jego przepływu. W naszych szerokościach geograficznych istotnymi są zwłaszcza układy frontów atmosferycznych (zwłaszcza frontu chłodnego) dla frekwencji burz. Burze konwekcyjne, typowe dla klimatów ciepłych oraz umiarkowanych w odmianie kontynentalnej (np. wschodnia Europa) są podstawową przyczyną wyładowań atmosferycznych. Wiele lat temu byłem na wyprawie z pewnym geofizykiem. On rzekł, że geofizyczną metodą badania frekwencji wyładowań jest rejestracja tzw. radiotrzasków.