Amerykę atakują pluskwy
Amerykańskie media alarmująco piszą o nagłym wzroście ilości pluskiew w gospodarstwach domowych i hotelach. Te małe, dokuczliwe pasożyty masowo pojawiły się w wielu miastach USA, od Nowego Jorku po Los Angeles. Mówi się już o „inwazji" i „epidemii".
Naukowcy, tacy jak Alexis Barbarin - entomolog na Uniwersytecie Stanowym Pensylwanii, naturalnie oponują przeciwko takim sformułowaniom, jak epidemia. Pluskwowate nie stanowią śmiertelnego, ani nawet poważnego zagrożenia zdrowotnego, więc nie można mówić o epidemii. Zapytani jednak, czy rozprzestrzenienie się tych pasożytów osiągnęło epidemiczne rozmiary, niechętnie przyznają, że chociaż jeszcze nie - już niedługo będzie można w ten sposób je określić, jeśli będą się namnażać w takim tempie.
Przez ostatnie pół wieku pluskwy nie stanowiły zagrożenia, większość ludzi zapewne zapomniała w ogóle o ich istnieniu, dlatego ich pojawienie się w takiej skali jest zaskoczeniem. Część naukowców sugeruje, że powodem może być spadające w ostatnich latach - z powodu wzrastającej świadomości ekologicznej - użycie chemicznych środków owadobójczych. Pojawiają się nawet głosy o przywróceniu do użytku środka DDT, zakazanego z powodu swojej toksyczności w roku 1972. Inni uczeni protestują jednak, argumentując, że pluskwowate i tak szybko uodporniły się na DDT, podobnie ma się sprawa z pyretroitami, które zastąpiły DDT. Powszechną odporność na popularne, chemiczne środki owadobójcze odnotowano u pluskiew już w 1946 roku.
Ekologicznie modne są ostatnio biologiczne metody zwalczania szkodników, z wykorzystaniem ich naturalnych wrogów. Tu jednak entomologowie szybko hamują entuzjastów przypominając, że największym naturalnym wrogiem pluskiew są... karaczany. Wygląda więc na to, że trzeba jednak będzie sięgnąć po chemiczne środki, wcześniej jednak potrzebne są dodatkowe badania na powodami tej inwazji i metodami jej zwalczania.
Naukowcy zauważają również, że poważną przeszkodą w profilaktyce rozprzestrzeniania się tych pasożytów jest niewiedza ludzi. Amerykanie powszechnie kojarzą pluskwy z biedą, brakiem higieny i złym utrzymywaniem gospodarstwa domowego. Tymczasem - jak się podkreśla - nie jest to prawda. „Plusky nie interesują się zawartością kieszeni" - mówi Alexis Barbarin. Można je spotkać tak samo w bogatych domach, znajdywano je nawet w luksusowych hotelach. Tymczasem lekceważenie problemu przez jednych i traktowanie pojawienia się w domu pasożytów jako stygmatu przez innych zniechęca do raportowania ich obecności i przeszkadza w ocenie zagrożenia i jego eliminowaniu.
Większemu namnażaniu się pluskiew tymczasem sprzyja coraz większe zagęszczenie miast i łatwość przenoszenia się do sąsiedztwa. W erze łatwych i szybkich podróży lotniczych równie łatwo jest przywieźć z egzotycznej wycieczki nieproszonych gości.
Komentarze (5)
JakinBooz, 13 sierpnia 2010, 19:50
A bilety lotnicze pluskwy zamawiają przez internet
nieuk, 13 sierpnia 2010, 21:36
Moja mama, mając na uwadze doświadczenia z pluskwami z czasu II wojny twierdziła, że na pluskwy - tylko nafta. Dodawała czasem, snując miłe wspomnienia, że po oblaniu sprzętów naftą najlepiej je potem podpalić.
inhet, 14 sierpnia 2010, 07:54
Amerykanie chyba takie doświadczenia prowadzą w Zatoce Meksykańskiej?
Jurgi, 3 października 2010, 16:45
Pluskwy już emigrują do Kanady: http://www.tvn24.pl/12691,1676173,0,1,rozmowy-o-pluskwach-na-szczycie,wiadomosc.html
)
Marek Nowakowski, 5 października 2010, 06:08
Tyle, że nie jak Polacy za "chlebem" czy pieniądzem raczej, lecz za krwią!