Rząd coraz bardziej inwigiluje obywateli
W ostatnich dwóch latach w USA gwałtownie wzrosła liczba połączeń nadzorowanych przez służby państwowe. Amerykańska Unia Wolności Obywatelskich (ACLU) wymusiła na rządzie USA udostępnienie danych dotyczących liczby łatwych do założenia podsłuchów. Co prawda rząd jest prawnie zobowiązany do publikacji takich danych, jednak administracja Baracka Obamy odmawiała dotychczas ich ujawnienia.
ACLU uzyskała dane dotyczące takiego rodzaju połączeń, które pozwalają służbom jedynie na sprawdzenie kto, z kim i kiedy się komunikował. Dotyczy to zarówno komunikacji telefonicznej jak i internetowej. Zgoda na taki nadzór komunikacji jest łatwiejsza do uzyskania. W przypadku tradycyjnego podsłuchu, gdy służby mają wgląd także w treść komunikacji, konieczne jest przekonanie sędziego, iż istnieje prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa, a podsłuch jest konieczny do dalszego prowadzenia śledztwa. Jeśli zaś służby chcą jedynie wiedzieć, kto z kim i kiedy się komunikował, wystarczy złożyć w sądzie dokument stwiedzający, że służby szukają informacji związanych z prowadzonycm śledztwem. Sąd nie rozważa wówczas zasadności prośby, spełnia tylko rolę administracyjną.
ACLU alarmuje, że pomiędzy rokiem 2009 a 2011 ogólna liczba założonych urządzeń podsłuchowych tego typu zwięĸszyła się aż o 60%. Wzrosła ona z 23 535 do 37 616. W tym samym czasie liczba osób, których telefony podsłuchiwano zwiększyła się trzykrotnie. Liczba podsłuchiwanych była trzykrotnie większa niż w czasie całej poprzedniej dekady.Podsłuchy e-maili i komunikacji internetowej są znacznie rzadsze, ale ich liczba szybko rośnie. W latach 2009-2011 zwiększyła się aż o 360%.
Jednocześnie, powołując się na artykuł z New York Timesa, ACLU informuje, że w 2011 roku operatorzy telefonii komórkowej otrzymali od służb 1,3 miliona próśb o informacje o użytkownikach.
W związku z tak szybkim wzrostem liczby podsłuchów ACLU zapowiada walkę o wprowadzenie takich zmian prawnych, by zakładanie podsłuchów wspomnianego typu było trudniejsze niż obecnie.
Aby uświadomić sobie skalę inwigilacji społeczeństwa, warto porównać dane ACLU z informacjami przekazanymi przez Fundację Panoptykon. W roku 2009 liczba wniosków o dane o abonentach, jakie złożyły u operatorów telefonicznych polskie sądy, prokuratura, policja i służby specjalne, po raz pierwszy przekroczyła milion. W roku 2011 wniosków takich było już 1.856.888. Jak czytamy na stronach Fundacji polskie prawo dość luźno reguluje sposób wykorzystywania danych zatrzymywanych przez operatorów. Policja i kilka innych służb mogą z nich korzystać nie tylko przy wykrywaniu poważnych przestępstw, ale również w bliżej niesprecyzowanych “celach prewencyjnych”. I to bez jakiejkolwiek kontroli sądu czy prokuratora. Co więcej, same sądy nadużywają tej możliwości, systematycznie sięgając po dane objęte tajemnicą telekomunikacyjną w sprawach cywilnych (np. w sprawach rozwodowych i alimentacyjnych). Problemem jest zbyt długi czas obowiązkowego przechowywania danych: w Polsce są to aż 2 lata, podczas gdy w Unii Europejskiej okres ten najczęściej wynosi zazwyczaj od 6 miesięcy do 1 roku.
Komentarze (10)
marc, 28 września 2012, 20:30
"Wolnosc" jako wolnosci niezrozumienie. Trudno o swiadomosc "wolnosci od ..." [podsluchow rzadu, naciskow lobbystow, etc], gdy jedyna znana definicja wolnosci jest "wolnosc do ..." [podrozowania, bycia "soba', posiadania broni, etc].
test, 28 września 2012, 20:32
Może warto uzupełnić te dane o małe wyjaśnienie.
Gdyby porównać dane o PODSŁUCHACH, to w USA 37 tysięcy (oprócz np. tych zakładanych przez służby specjalne, których może być i 100 tysięcy), a w Polsce w 2011 ok. 6 tysięcy (źródło: http://zaufanatrzeciastrona.pl/post/w-2011-ilosc-podsluchow-spadla-w-polsce-o-25/).
Dane o PROŚBACH O DANE ABONENTÓW: 1,3 mln vs 1,8 mln, przy czym należy zaznaczyć, że metodologia obliczania ilości tych zapytań jest całkowicie rozbieżna nawet w ramach wartości dla Polski - każdy operator liczy po swojemu (to samo zapytanie może u jednego operatora oznaczać 1, u innego 500 - np. zapytanie o wykaz połączeń abonenta wraz z danymi rozmówców).
Mariusz Błoński, 28 września 2012, 22:05
Porównujesz różne rzeczy. Te 37000 z USA to liczba urządzeń do rejestrowania połaczeń (ale nie nagrywania treści). Natomiast 6000 w Polsce to typowe podsłuchy - z nadzorem treści. W 2011 roku amerykańskie sądy wydały zgodę na 2732 takie podsłuchy. Jest więc tego znacznie mniej niż w Polsce.
Oczywiście i w PL i w USA są jeszcze podsłuchy zakładane przez tajne służby. Te dane nie są jawne.
Nie wiem, jak zakładanie takiego podsłuchu odbywa się z PL, natomiast niedawno ze zdumieniem dowiedziałem się, że na podsłuchy tajnych służb w USA też musi zgodzić się sąd. Jest specjalny tajny sąd, który rozpatruje takie wnioski.
Wygląda na to, że jesteśmy wielokrotnie bardziej inwigilowanym społeczeństwem, bo trzeba wziąć pod uwagę fakt, że w USA mieszka 8-krotnie więcej osób, a kraj ten jest znacznie bardziej interesujący dla przestępców, terrorystów czy szpiegów niż Polska.
Faktem jest, że za obecnych władców zarówno w USA jak i w Polsce liczba podsłuchów i innych ograniczeń wolności obywatelskich znacznie się zwiększyła w porównaniu z władcami poprzednimi.
test, 28 września 2012, 23:10
Polskie dane obejmują 100% zakładanych podsłuchów - w tym również wszystkich służb specjalnych.
W kwestii porównania liczby "podsłuchów" - masz rację, amerykańskie "nagrywarki bilingów" nie mają w Polsce odpowiednika.
marc, 29 września 2012, 10:09
Dzialania sluzb na gruncie amerykanskim trudno porownac z dzialaniami jakichkolwiek sluzb innych krajow [no, moze tylko rezimowych ustrojow], bo sa bezprecedensowe w skali swiatowej. W skrocie wyglada to tak, ze glosno mowi sie o wolnosciach obywateli, o ich dziedzictwie, ale prawnie i na co dzien ogranicza sie ich na bardzo wiele [i wciaz wiecej] sposobow. Traktuje sie ich troche jak nastolatki: mowi sie im, ze darzy ich sie zaufaniem, jednak obserwuje sie kazdy ich krok, bada ich dzialania, etc. To NIE JEST wolnosc. To jest kontrola. Nie jest to z pewnoscia rowniez "wolnosc od ..." kontroli, etc.
Coz z tego, ze przecietny amerykanin ma prawo do pojechania na festyn w innym stanie, jesli przy okazji zostaje tysiac razy skontrolowany, sfotografowany, lub przed wylotem przetrzepany na lotnisku jak zwierze i terrorysta.
Mariusz Błoński, 29 września 2012, 10:28
Niezależnie od tego, co obejmują które dane. Czy w polskich są dane służb specjalnych i czy są one w amerykańskich, faktem jest, że w ciągu ostatnich lat i tam i tu władze coraz bardziej inwigilują obywateli. I faktem jest, że porównywanie danych jest trudne. Np. w najbliższym czasie można spodziewać się gwałtownego wzrostu wniosków w USA, bo sąd rozstrzygnął interesującą sprawę dotyczącą handlarza narkotyków, któremu FBI przyczepiło GPS do samochodu i zdjęło go nie po 10, a po 11 dniach. Sąd stwierdził, że na przyczypienie GPS-a konieczna jest zgoda sądu. Dotychczas nie było to jasne. Wiesz może, jak to wygląda od strony prawnej w PL?
@marc: skąd takie informacje?
marc, 29 września 2012, 12:43
@Mariusz - full body scanners, drones, CCTV, rfid, biometric IDs, etc. Mozna tak wymieniac, ale ufam, ze wiesz o tym wszystkim.
MrVocabulary (WhizzKid), 30 września 2012, 00:09
W Polsce prokuratura często podkłada podsłuch bez zgody sądu, albo nie występuje o jego przedłużenie i trzyma go np. dwa lata, a nie ustawowe maks. 6 miesięcy. To jest na porządku dziennym. Zresztą kogo obchodzi podsłuch, skoro i tak telefonia komórkowa np. musi wszystko rejestrować i udostępniać na życzenie policji i sądu?
lagusia45, 7 marca 2016, 00:25
No sluzby podsluchuja na potege, czasem slusznie bo w ten sposob mozna np przeciwdzialac terroryzmowi i walczyc z przestepcami ale ogolnie ta liczba podlsuchiwanych osob troche przeraża. Podsłuchy staja sie coraz wiekszym problemem, a podlsuchuja nie tylko słuzby ale i zwykli ludzie. Bo co taz za problem isc do sklepu i kupic podśłuch czy ukryta kamerke? Z drugiej strony przed podśłuchami dzis łatwiej sie bronic, np za pomoca wykrywaczy. Ja własnie korzystam z tego typu urzadzen, szczegolnie moge polecic wykrywacze /usunięta reklama/, można je nabyć np w sklepie detektywistycznym /usunięta reklama/.
thikim, 7 marca 2016, 07:32
Mówi się o "wolności do" i "wolności od". Polemizuj z tym że się tak mówi poprzez udowodnienie że nikt tak nie mówi
Oba terminy szczerze mówiąc mają podobny sens w kategorii braku sensu. Przecież one nawet brzmią jak błąd stylistyczny.
Wolność to przede wszystkim swoboda podejmowania jakichkolwiek działań.
Nie mówiąc o tym że jeden i drugi termin jest czysto wymienny.
Wolność od podsłuchów = wolność do bycia nie podsłuchiwanym LOL
I tak każdy można przerobić. W obu wersjach brzmi jak darcie styropianu. Kaleczy uszy.
Ani wolność do ani wolność od. Po prostu wolność - swoboda działania w jakimś zakresie.
Pomijając że brzmi to jak reklama...
Artykuł bardziej dotyczył podsłuchów na poziomie urządzeń operatora. Przed tym zasadniczo ciężko się obronić. Pozostaje net i jakiś szyfrowany "VoIP" w cebulowej sieci.