„Trumienne torpedy” i pistolety-pułapki – sposób na ochronę zmarłych przed rezurekcjonistami
Pomysły przodków nie przestają nas zadziwiać. Na załączonych zdjęciach możecie zobaczyć pistolety-pułapki oraz „trumienne torpedy”, wykorzystywane do ochrony grobów przed rabusiami. W XIX wieku, w związku z szybkim rozwojem medycyny i uczelni medycznych, pojawiło się duże zapotrzebowanie na zwłoki do przeprowadzania sekcji. Zaspokajaniem zapotrzebowania zajmowały się gangi rezurekcjonistów, okradające świeże groby z ciał.
Rodziny uciekały się do różnych sposobów ochrony miejsc pochówku. Z relacji chirurga Bransby'ego Blake'a Coopera z Wielkiej Brytanii wiemy, że wykorzystywano m.in. znane od co najmniej XVII wieku pistolety-pułapki używane do ochrony posiadłości przed rabusiami czy lasów przed kłusownikami. Broń taka była umieszczana w chronionym miejscu, a od spustu przeciągano linki. Wystrzał następował, gdy złoczyńca nastąpił na linkę. Jak przekonuje Cooper, na cmentarzach taka metoda nigdy się nie sprawdziła. Rezurekcjoniści – o ile nie współpracowali z grabarzami lub strażnikami cmentarza – wysyłali na pogrzeb kobietę, która obserwowała, gdzie umieszczana jest broń i jak przeciągane są linki. W nocy przychodzili na cmentarz i kradli ciało, a następnie wszystko, włącznie z pułapką, ustawiali na swoim miejscu tak, by nie było widać śladów ich działalności.
W 1825 roku Edward Harbord, 3. baron Suffield stwierdził, że kłusownicy to praktycznie jedyne osoby, które unikają postrzelenia przez ukrytą w lasach broń i przywołując przypadek, w którym przestępcy rozmontowali pułapkę, a następnie zamontowali ją na publicznej drodze, omal nie zabijając w ten sposób młodej kobiety, zaproponował wprowadzenie zakazu stosowania tego typu rozwiązań. Propozycję barona odrzucono, jednak już w 1827 roku, po kilku kolejnych wypadkach, wprowadzono zakaz ustawiania pułapek z broni mogącej zrobić komuś krzywdę. Przez jakiś czas w takich pułapkach stosowano więc ślepe naboje, jednak los takich rozwiązań był przesądzony.
Rezurekcjoniści działali też w USA. Ich najgłośniejszym „wyczynem” była kradzież ciała kongresmena Johna Scotta Harrisona, syna prezydenta Williama Henry'ego Harrisona i ojca prezydenta Benjamina Harrisona. Jego zwłoki znaleziono w Ohio Medical College i ponownie pochowano.
W Stanach Zjednoczonych opracowano też skuteczniejsze sposoby walki z rabusiami grobów. Jak donosił Stark Country Democrat, dnia 17 stycznia 1881 roku pewien rezurekcjonista, niejaki Dipper, zginął na cmentarzu w Mount Vernon w Ohio, a jeden z jego wspólników doznał złamania nogi. Był to wynik działania „trumiennej torpedy” autorstwa artysty Philipa K. Clovera. Uzyskał on w 1878 roku patent na wkładaną pod wieko trumny „torpedę”, która strzelała, gdy złodzieje otwierali trumnę. Jeszcze inny rodzaj torpedy opatentował w 1881 roku sędzia Thomas N. Howell. Tutaj broń była zakopywana nad trumną i z nią połączona. Całość działała jak mina, ładunek wybuchał, gdy rabuś nastąpił na linkę.
Pomimo kilku spektakularnych przypadków użycia „trumiennych torped” – z których część to zapewne plotki – tego typu urządzenia nigdy nie cieszyły się szczególną popularnością. Były to dziwactwa wytwarzane po to, by zarobić na powszechnej obawie przed obrabowaniem grobu bliskiej osoby. Tak naprawdę trzeba było przez kilka dni lub tygodni pilnować grobu, by ciało na tyle się rozłożyło, żeby było bezużyteczne, stwierdza antropolog doktor Kate Meyers Emery.
Komentarze (1)
thikim, 20 grudnia 2022, 22:27
Polecam z nudów iść na cmentarz i popilnować grobu przez parę tygodni... jako to na pewno antropolog doktor robił. Nie podał przecież niesprawdzonej metody