Róg nosorożca cenniejszy od złota czy diamentów
Wielu największym roślinożercom, takim jak nosorożce, słonie czy goryle, zagraża wyginięcie, a należy pamiętać, że ich wyeliminowanie wpłynie również na inne zwierzęta czy całe środowisko. Jednym z najważniejszych czynników, jakie napędzają to zjawisko, są korzyści finansowe wynikające z nielegalnego handlu częściami zwierząt. Jak podkreśla William Ripple z Uniwersytetu Stanowego Oregonu, wagowo róg nosorożca jest cenniejszy od złota, diamentów i kokainy.
Przez wejście przestępczości zorganizowanej na rynek kości słoniowej i rogów nosorożców zostają zniweczone dziesięciolecia wysiłków dot. ochrony - twierdzi prof. Blaire Van Valkenburgh z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles.
Autorzy studium, które ukazało się w piśmie Science Advances, wyliczyli, że w latach 2002-11 liczba słoni afrykańskich leśnych spadła o 62%, a od 2007 do 2013 r. liczba nosorożców zabijanych przez kłusowników wzrosła z 13 do 1004 rocznie. Wykazali również, że w okresie między 2010 a 2012 r. przestępcy upolowali ponad 100 tys. słoni, czyli 1/5 światowej dzikiej populacji słonia afrykańskiego.
Jeśli trend się utrzyma, za 10 lat będzie kilka lub nie będzie w ogóle słoni afrykańskich, a w ciągu 20 lat to samo spotka nosorożce - twierdzi van Valkenburgh, dodając, że nawet naukowcy byli zaskoczeni, że obecnie za gatunki zagrożone uznaje się aż 60% badanych zwierząt (wielkości renifera i większych).
W przypadku niektórych największych zwierząt, takich jak słonie i nosorożce, wyginięcie jest prawdopodobnie kwestią dekad. W przypadku reszty dużych roślinożerców chodzi o przedział czasu nie dłuższy niż 80-100 lat. Nawet jeśli pojedyncze słonie czy nosorożce przetrwają gdzieś w Afryce, w kategoriach wpływu na ekosystem będą one funkcjonalnie wymarłe.
Amerykanie analizowali 74 gatunki roślinożerców, które w dorosłości ważą średnio ok. 100 kg (220 funtów). Dwoma największymi zagrożeniami są dla nich polowania i zmiana habitatu. Wśród pozostałych istotnych czynników wymienia się rozrost ludzkich populacji i nasilenie konkurencji ze stadami zwierząt hodowlanych (w latach 1980-2002 w krajach rozwijających się produkcja tych ostatnich się potroiła).
Akademicy odnotowują, że w plejstocenie na Ziemi żyło ponad 40 gatunków roślinożerców z dorosłymi przedstawicielami ważącymi ok. 998 kg (2200 funtów) i więcej. Obecnie występuje tylko 8 takich zwierząt. Wyginięcie megaroślinożerców ma wielki wpływ na ekosystem. Wystarczy wspomnieć choćby o tym, że ich ciała stanowią główne źródło pokarmu dla drapieżników, padlinożerców czy ok. 1 mld ludzi, zwłaszcza w krajach rozwijających się, a deptanie i zjadanie roślin wpływa na wzorce wzrostu flory.
Biolodzy proponują, by próbować rozwiązać kryzys, wprowadzając zachęty finansowe dla ludzi mieszkających w pobliżu habitatu roślinożerców (tak by bardziej opłacalna była ochrona niż kłusownictwo). Wspominają też o marketingu społecznym i kampaniach edukacji ekologicznej.
Komentarze (18)
Jajcenty, 18 maja 2015, 14:53
Imho można by spróbować inflacji. Należy wyprodukować duże ilości sztucznej kości i rogu i wypuścić na rynek. Najlepiej by były trudno odróżnialne od naturalnych. Można by do tego dosypywać viagry, żeby rzeczywiście miało swoje cudowne działanie.
Gdyby udało się obniżyć ceny to przestałoby się opłacać polować.
Satchmo, 19 maja 2015, 08:55
Muszę zacząć zbierać obcięte paznokcie w końcu to dokładnie ta sama substancja - keratyna
Użytkownik-7423, 19 maja 2015, 09:36
No, na poziomie przyswajalności 2-3%, po zhydrolizowaniu więcej.
Dlatego nikt nie je piór, sierści czy kopyt, nawet drapieżniki czy padlinożercy.
Tylko ludzie wymyślają takie rzeczy.
Flaku, 19 maja 2015, 16:19
A jakby tak wykorzystać popyt na te rogi do ochrony nosorożców? W końcu krowy nie wyginą, dopóki ludzie chcą ich mleka i mięsa. Czy nawet przy tak wysokich cenach rogów hodowla się nie opłaca?
Użytkownik-7423, 19 maja 2015, 16:45
Wolno odrasta, co sprawia, że hodowla w tym celu jest nieopłacalna.
Ale pomysł usypiania i obcinania rogów jest często wykorzystywany do ochrony nosorożców.
Niestety czasem kłusownicy zabijają zwierzę mimo tego, z wściekłości i frustracji.
TrzyGrosze, 19 maja 2015, 17:51
Gdyby jeszcze ten pseudo róg był rzeczywiście rogiem właściwym, można by podejrzewać, że występuje w nim pantokryna ( zdrowa rzecz, pozyskiwana na farmach jeleni).
A tak.... suplement głupich.
Użytkownik-7423, 19 maja 2015, 18:06
A panty nie?
Rozgotowana świńska ratka to to samo, a wielokrotnie tańsza.
TrzyGrosze, 19 maja 2015, 18:26
Świńska ratka, materiałowo tożsama z nosorożcowym rogiem ( tzn kopytka tej ratki), może być substytutem tegoż, dla Chińczyka.
Pantokryna, tylko w pantach.
Użytkownik-7423, 19 maja 2015, 18:58
Panty to głównie sole mineralne, elastyna i kolagen plus trochę fosfokreatyny.
To samiuśko jest w świńskiej ratce.
Ale oczywiście Ty się dajesz wpuszczać w maliny i wierzysz w pierdołki o cudownych właściwościach pantokryny, bo pewno dobrze brzmi.
Podobnie było z ALA i CLA, też Ci wcisnęli, że sprzężony dien zmienia przemiany metaboliczne.
TrzyGrosze, 19 maja 2015, 19:08
Jestem otwarty na pewne (w sensie wiarygodne) informacje, tak jak Bastard a priori zamknięty na określone informacje, przez co nie kiszę się w jedynie słusznym sosie.
Użytkownik-7423, 19 maja 2015, 19:37
Niespecjalnie, bo jeśli Ci ktoś wciska zwykłe białka zwierzęce (nie mówię, że nie są cenne, bo są), a Ty to łykasz bez popity, jako cudo, bo Ci "knowledge" nie wystarcza by to zweryfikować, to już nie jest takie fajne.
Przez to też katujesz się jakimiś przyprawami i pewnie innymi suplami, które mądrze zastosowane, w konkretnych przypadkach i przy określonym modelu diety, mogą faktycznie pomóc, lecz jedzone bez sensu "bo działają na kolegę" zwykle powodują bałagan metaboliczny.
Oczywiście mogę się mylić.
TrzyGrosze, 19 maja 2015, 19:49
Trudno tak autorytatywnie kogoś kategoryzując, się nie pomylić.
A autorytetem dla mnie jest mysz laboratoryjna, poległa na polu nauki ( cześć i chwała), a nie szeptana reklama.
darekp, 19 maja 2015, 20:59
Coś mi tu nie gra, skoro jest to substancja cenniejsza od złota i diamentów, to chyba jednak hodowla "na rogi" byłaby opłacalna. Tak na wyczucie.
Użytkownik-7423, 19 maja 2015, 21:03
Słabo wyczuwasz mentalność tambylców zatem.
darekp, 20 maja 2015, 08:40
Tambylców może, polskich tubylców pewnie lepiej Polska - kraj rolniczy (sam pochodzę ze wsi), myślę, że gdyby tak polskiego chłopa osadzić w Afryce to może by się zainteresował. Hodowla nie powinna być specjalnie trudniejsza w stosunku do hodowli bydła. Fakt, ze nosorożec jest trochę większy od krowy, ale jakoś da się radę. Jest też dość agresywny, tylko że to nieduża różnica, buhaj też jest A ludzie nawet w Polsce hodują różne dziwne zwierzęta, strusie na przykład.
EDIT: no cóż, w niewoli się słabo rozmnażają, chyba tu jest problem:
http://kopalniawiedzy.pl/nosorozec-bialy-dieta-zoo-fitoestrogeny-niepowodzenia-rozrodcze-kumestrol-daidzyna-Christopher-Tubbs,15535
http://kopalniawiedzy.pl/nosorozce-infradzwieki-krajobraz-dzwiekowy-rozmnazanie-niewola-Suzi-Wiseman,21318
Użytkownik-7423, 20 maja 2015, 08:54
Nie rozumiesz, jeśli możesz popracować jeden dzień, kłusując, i zarobić tysiąc dolarów za 30 kg rogu, to kto przy zdrowych zmysłach zamieni to na kilkuletną pracę przy chowie czy hodowli i mniejszym zarobku (koszta paszy, wody, opieki, urządzrń, ogrodzeń)?
Dlatego póki nie padną ostatnie wolne nosorożce żadnej hodowli nie będzie.
A jeszcze jest pewnie aspekt "lepszości" rogu dzikiego od hodowlanego, kilient płaci wymaga.
darekp, 20 maja 2015, 09:10
Rozumując analogicznie: wszyscy powinni napadać na sklepy jubilerskie. I banki.
Myślę, że nie w tym problem.
Z drugiej strony można hodować jednego nosorożca i stado świń a potem sprzedawać świńskie raciczki "z zawartością rogu nosorożca". Popatrz ile jest w sklepach produktów "z zawartością czegoś" (np. margaryna "z zawartością" masła). Przy czym - jeśli poczytać skład - to okazuje się, że ta zawartość to np. 1 procent (a bywa i mniej). I na to też są klienci, nawet jest ich chyba większość, skoro jest tyle takich produktów w sklepach. Więc sprawa nie jest taka czarno-biała.
Użytkownik-7423, 20 maja 2015, 09:31
Przecież napadają, ale nie wszyscy, podobnie jak nie wszyscy są kłusownikami.