Jak niedocenianie ryzyka sprzyja kryzysom
Obecny kryzys finansowy uświadomił wielu, że zdecydowanie przeceniano stabilność gospodarki rynkowej i że metody inwestowania stosowane przez banki nie są właściwe. Brytyjski naukowiec w swojej pracy pokazał, dlaczego podejmujemy nadmierne ryzyko.
Inwestor musi w swojej pracy ogarnąć i porównać niezliczoną ilość możliwych scenariuszy rozwoju rynku. Nieskończoną liczbę możliwości trzeba jednak ograniczyć do kilku najbardziej prawdopodobnych i możliwych do wyrażenia niewieloma współczynnikami. Inwestorzy stosują dwie strategie oceniania potencjalnego rozwoju rynku: uśrednianie równoległe - uwzględnianie możliwych scenariuszy rozwoju jednocześnie; lub uśrednianie czasowe - traktowanie ich jako ciągu następujących po sobie.
Najczęściej stosowane jest pierwsze podejście, uśrednianie równoległe: konstruuje się różne scenariusze wychodząc od tych samych założeń i uśrednia ich wyniki. Uśrednianie czasowe polega zaś na ułożeniu scenariuszy na linii czasu, gdzie wynik jednego jest stanem początkowym dla następnego.
Jak pisze w swoim studium doktor Ole Peters z brytyjskiego Imperial College London, ponieważ my sami żyjemy w linii czasu, każda decyzja ogranicza możliwość manewru przy podejmowaniu następnej, dlatego uśrednianie czasowe pozwala lepiej przewidywać wyniki inwestycji. Uśrednianie równoległe nie bierze zaś pod uwagę tak prostej kwestii, że raz podjętych decyzji nie da się cofnąć.
Oba podejścia dają bardzo różne wyniki, powszechnie stosowane uśrednianie równoległe nie bierze pod uwagę rynkowych fluktuacji, przez co zdecydowanie zaniża ryzyko inwestycji, sprzyjając inwestowaniu bardziej niebezpiecznemu.
Ostatni kryzys finansowy pokazał dobitnie, jakie mogą być skutki zbyt agresywnego inwestowania, zarówno w transakcjach między bankami, jak i bankami i pożyczkobiorcami. Uśrednianie czasowe w planowaniu wymaga wyjątkowych okoliczności, aby współczynnik inwestycji przekraczał 1. Współczynniki inwestycyjne, osiągane przez banki przed kryzysem, wywołałyby alarm, dochodziły bowiem często do 40-60. Duże zyski okazały się mało realne, powodując w pewnym momencie zapaść rynku. Uśrednianie czasowe sprzyjałoby lepszej ocenie ryzyka, bardziej odpowiedzialnej polityce i skutkowało zdrowszym i stabilniejszym rynkiem.
Praca Optimal leverage from non-ergodicity ukazała się w Quantitative Finance.
Komentarze (7)
Jurgi, 18 grudnia 2010, 18:41
Przy okazji polecam wykład w lekkim tonie, co było przyczyną kryzysu:
http://my.opera.com/Jurgi/blog/2008/10/30/bo-jakis-glupol-zapytal
Czy to giełda, czy kabaret?
JakinBooz, 18 grudnia 2010, 21:47
Od razu widać, że ów brytyjski naukowiec nie zainwestował w swoim życiu ani pół funta.
Jurgi, 18 grudnia 2010, 22:44
Niewykluczone.
Tolo, 19 grudnia 2010, 14:13
Sprawa jest prosta i nie trzeba tu naukowców.
Problem był z ryzykiem to fakt. Wziął się z dwóch rzeczy. Pierwsza to owczy pęd czyli analogia dresiarza w BMW czy przedstawiciela w białym seicento vanie. Kupił bmw bo inni kupili jedzie jak wariat bo ktoś inny tak jechał i tak dalej. Innymi słowy jest tu brak świadomości ryzyka. Drugi porblem to akceptowanie ryzyka czyli analogia do kierowcy rajdowego który jest świadomy ryzyka ale jednak je podejmuje im nagroda większa tym chętniej. I dopiero tutaj jest miejsce na jakąś analizę jak subiektywna ocena odbiega od obiektywnego ryzyka. Na przykład dawno nie było wypadku (wyścigi) czy kryzysu (finanse) tym będzie większa tendencja do zaniżania ryzyka. A porblem się bierze jeśli druga grupa nie doceni ryzyka a reszta nieświadomie pobiegnie, co ich przekona o słuszności swoich decyzji i zachęci do podjęcia dalszego ryzyka.
JakinBooz, 19 grudnia 2010, 18:37
No ta, ale każdy kto inwestuje swoje pieniądze prędzej czy później spotka się z tematem zarządzaniem ryzykiem. Niechybnie sam będzie musiał aktywnie tym ryzykiem zarządzać. Inaczej statystycznie spotka go strata.
Poza tym, ów naukowiec traktuje fluktuacje kursów jako coś nienormalnego, nagłego i niespodziewanego. A przecież fluktuacje są naturą rynków kapitałowych.
Belisariusz, 20 grudnia 2010, 10:39
Większych bzdur już dawno nie czytałem i jeszcze ktoś to wydaje. Facetowi się pomyliło zarządzanie ryzykiem z inwestowaniem. Śmieszne, że pomimo tego, iż rynki funkcjonują już tak długo nadal wielu ludiz ma problemy z podstawami.
A poz tym ten kryzys jaki i 90% innych kryzysów nie mam nic wspólnego ze złym szacowaniem ryzyka itp. tylko jest wywołany nadmiarem pustego pieniądza w obiegu. Nad tym powini się głowić naukowcy - troretycy
Piotrek, 20 grudnia 2010, 10:51
Belisariusz, ale to przecież Brytyjski naukowiec a to renoma sama w sobie tak jak Amerykański...jak coś mówi to jest prawda zasługująca na głoszenie światu nowiny.