Splątanie przez identyczność, czyli oddziaływanie bez kontaktu
Czym jest oddziaływanie i kiedy ono zachodzi? Intuicja podpowiada, że warunkiem koniecznym do zajścia oddziaływania niezależnie powstałych cząstek jest ich bezpośrednie spotkanie lub kontakt przez fizycznych pośredników. W mechanice kwantowej wynikiem oddziaływania jest splątanie, czyli pojawienie się nieklasycznych korelacji w układzie. Okazuje się, że teoria kwantów pozwala splątać niezależne cząstki bez konieczności ich kontaktu. Za to zjawisko odpowiedzialna jest fundamentalna identyczność cząstek tego samego rodzaju.
Całość to więcej niż suma jej składników – Arystoteles (Metafizyka, księga VIII)
Mechanika kwantowa jest obecnie najlepszą, najdokładniejszą i najbardziej wyrafinowaną teorią stosowaną̨ przez fizyków do opisu otaczającego nas świata. Niemniej jednak jej charakterystyczną cechą jest abstrakcyjny język matematyczny notorycznie prowadzący do istotnych problemów interpretacyjnych. Obraz rzeczywistości proponowany przez tę teorię wciąż stanowi przedmiot naukowego sporu, który, zamiast wygasać wraz z upływem czasu, staje się coraz gorętszy i bardziej interesujący.
Nowej motywacji i intrygujących pytań dostarcza świeże spojrzenie z perspektywy kwantowej informacji oraz ogromny rozwój technik doświadczalnych. Pozwala to na weryfikację wniosków płynących z subtelnych eksperymentów myślowych bezpośrednio związanych z problemem jej interpretacji. Co więcej, stajemy się obecnie świadkami wielkiego praktycznego postępu w dziedzinie kwantowej komunikacji oraz technologii komputerów kwantowych, który w sposób istotny czerpie z nieklasycznych zasobów oferowanych przez mechanikę kwantową.
Celem badań prowadzonych przez dr. hab. Pawła Błasiaka z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk w Krakowie oraz dr. Marcina Markiewicza z Uniwersytetu Gdańskiego jest analiza szeroko akceptowanych paradygmatów oraz koncepcji teoretycznych dotyczących interpretacji i podstaw mechaniki kwantowej. Badacze starają się znaleźć odpowiedź na pytanie, w jakim stopniu intuicje stosowane do opisu procesów kwantowo-mechanicznych znajdują uzasadnienie w ramach realistycznego obrazu świata.
W tym celu za pomocą języka matematyki próbują doprecyzować określone idee teoretyczne, nierzadko funkcjonujące w formie ulotnych intuicji. Takie podejście owocuje niejednokrotnie pojawieniem się inspirujących poznawczo paradoksów. Oczywiście im bardziej podstawowa koncepcja, której dotyczy dany paradoks, tym lepiej, ponieważ w większym stopniu otwiera nowe drzwi do głębszego zrozumienia danego zagadnienia.
W tym duchu obaj naukowcy postanowili rozważyć fundamentalne pytanie: czym jest oddziaływanie i kiedy ono zachodzi? W mechanice kwantowej wynikiem oddziaływania jest splątanie, czyli pojawienie się nieklasycznych korelacji w układzie. Wyobraźmy sobie dwie cząstki powstałe niezależnie w odległych galaktykach. Wydawałoby się, że warunkiem koniecznym do pojawienia się ich oddziaływania jest wymaganie, aby w pewnym momencie ich ewolucji doszło między nimi do bezpośredniego spotkania bądź pośredniego kontaktu poprzez inną cząstkę lub fizyczne pole, które to oddziaływanie mogłoby przekazać. Jak bowiem inaczej mogą one nawiązać ową tajemniczą więź, jaką jest kwantowe splątanie? Paradoksalnie okazuje się jednak, że jest to możliwe. Mechanika kwantowa pozwala na zaistnienie splątania bez konieczności jakiegokolwiek, nawet pośredniego, kontaktu.
Aby uzasadnić tak zaskakującą tezę, należy przedstawić schemat, w którym cząstki wykażą nielokalne korelacje na odległość (w eksperymencie typu Bella). Subtelność owego podejścia polega na tym, aby po drodze wykluczyć możliwość zajścia oddziaływania rozumianego jako kontakt. Schemat taki powinien być również bardzo oszczędny, to znaczy musi wykluczać obecność pośredników, którzy owo oddziaływanie mogliby przekazać (fizyczne pole lub cząstki pośredniczące). Błasiak i Markiewicz pokazali, w jaki sposób można tego dokonać, wychodząc z oryginalnych rozważań Yurke’a i Stolera, które zreinterpretowali jako zwykłą permutację ścieżek cząstek pochodzących z różnych źródeł. Takie nowe spojrzenie pozwala generować dowolne stany splątane dwóch i trzech cząstek, unikając ich kontaktu. Zaproponowane podejście można bez trudu rozszerzyć na większą liczbę cząstek.
W jaki sposób możliwe jest splątanie niezależnych cząstek na odległość bez ich oddziaływania? Podpowiedzi udziela sama mechanika kwantowa, w której postuluje się identyczność, czyli fundamentalną nierozróżnialność wszystkich cząstek tego samego rodzaju. Oznacza to, że na przykład wszystkie fotony (jak również inne cząstki elementarne) w całym Wszechświecie są takie same, niezależnie od dzielącej je odległości. Z formalnego punktu widzenia sprowadza się to do symetryzacji funkcji falowej dla bozonów lub jej antysymetryzacji dla fermionów.
Efekty związane z identycznością są zazwyczaj kojarzone ze statystyką cząstek, która ma konsekwencje w opisie oddziałujących układów wielocząstkowych (takich jak kondensat Bosego-Einsteina lub teoria pasmowa w ciele stałym). W przypadku prostszych układów bezpośrednim skutkiem identyczności jest zakaz Pauliego dla fermionów lub grupowanie w optyce kwantowej dla bozonów. Wspólną cechą wszystkich tych efektów jest kontakt cząstek w jednym punkcie przestrzeni, co jest zgodne z prostą intuicją oddziaływania (na przykład w teorii cząstek mówi się wprost o wierzchołkach oddziaływania). Stąd bierze się przekonanie, że konsekwencje symetryzacji można obserwować wyłącznie w ten sposób. Jednak oddziaływanie z samej swej natury powoduje splątanie.
Dlatego nie jest jasne, co jest faktyczną przyczyną obserwowanych efektów i nieklasycznych korelacji: czy jest to oddziaływanie samo w sobie, czy może pierwotna nierozróżnialność cząstek? W zaproponowanym przez obu naukowców schemacie omija się tę trudność, eliminując oddziaływanie, do którego mogłoby dojść przez jakikolwiek kontakt. Stąd wniosek, że nieklasyczne korelacje są bezpośrednią konsekwencją postulatu identyczności cząstek. Znaleziono zatem sposób na czystą aktywację splątania pochodzącego od ich fundamentalnej nierozróżnialności.
Tego typu spojrzenie, wychodzące od pytań dotyczących podstaw mechaniki kwantowej, może mieć praktyczne zastosowanie do generowania stanów splątanych dla technologii kwantowych. W artykule pokazano, jak wytworzyć dowolny stan splątany dwóch i trzech kubitów, a pomysły te są już implementowane eksperymentalnie. Wydaje się, że rozważane schematy można z powodzeniem rozszerzyć do tworzenia dowolnych stanów splątanych dla wielu cząstek. W ramach dalszych badań obaj naukowcy zamierzają poddać głębszej analizie postulat cząstek identycznych, zarówno z punktu widzenia interpretacji teoretycznej, jak i zastosowań praktycznych.
Dużym zaskoczeniem może być fakt, że postulat nierozróżnialności cząstek nie jest tylko formalnym zabiegiem matematycznym, lecz w swojej czystej formie prowadzi do konsekwencji obserwowanych w laboratoriach. Czy zatem nielokalność stanowi nieodłączną cechę wszystkich identycznych cząstek we Wszechświecie? Foton emitowany przez ekran tego monitora oraz foton pochodzący z odległej galaktyki na krańcach Wszechświata wydają się być splątane tylko i wyłącznie przez swoją identyczną tożsamość. Stanowi to wielką tajemnicę, z którą nauce niebawem przyjdzie się zmierzyć.
Szczegóły pracy doktorów Błasiaka i Markiewicza zostały opisane na łamach Nature.
Komentarze (34)
Mariusz Błoński, 29 marca 2020, 12:13
Nie mam pojęcia. Ale ja humanista jestem. Może w pracy źródłowej coś jest. Tutaj mamy informację prasową IFJ PAN.
Warai Otoko, 29 marca 2020, 13:31
Ten temat splątania zawsze mnie troszkę dziwił. Nie mam czasu tego zgłębić, ale ciekawi mnie jak eksperymentalnie uzyskują stan splątania... Tutaj fizyka mocno się już miesza z filozofią nauki. Eksperymenty to domena fizyki, ale interpretacja (nie mylić z teorią albo modelami) to już filozofia, niezależnie od tego kto tej interpretacji dokonuje. Interpretacje zatem mogą być różne, ale badania powinny być jednoznaczne. Jak zatem uzyskują stan splątania eksperymentalnie skoro wg powyższego artykułu w zasadzie można powiedzieć że każda cząstka tego samego typu (np. foton) są ze sobą splątane? Może po prostu uzyskują "coś" co matematycznie wygląda "jakoś" (nie wiem jak, dlatego takie potworki używam ;P) ale tylko nazywają to splątaniem, czyli jest to naditerpretacja ? Może natura tego co uważamy za wytworzone eksperymentalnie splątane cząstki w rzeczywistości nie jest taka jak znaczenie pojęcia "splątania kwantowego"?
Ergo Sum, 30 marca 2020, 02:02
Czy to oznacza że jeśli bezpieczna komunikacja wykorzystuje do splątania dwie cząstki, jest niepodsłuchiwalna - to wystarczy splątać bezkontaktowo trzecią cząstkę i jednak podsłuchać?
Pytanie drugie, czy można by teoretycznie badać obce światy, wiedząc gdzie jest splątana cząstka?
peceed, 30 marca 2020, 02:38
Nie.
Nie.
Jajcenty, 30 marca 2020, 11:40
E... no tak? Klasyczna to tylko gorsze przybliżenie? Coś jak STW dla spaceru po parku.
Sławko, 30 marca 2020, 12:18
No to albo wszystkie są splątane, albo żaden. Co ma decydować o tym, że ten foton z odległej galaktyki splącze się z fotonem akurat z mojego telewizora, a nie z telewizora mojego sąsiada? Jeżeli jakieś dwa fotony mają się ze sobą splątać, to musi być między nimi jakieś oddziaływanie - to nie magia, tylko fizyka. Być może możliwe jest to w innych wymiarach niż nasze 3 lub jak kto woli 4 (czasoprzestrzeń). Tylko, czy akurat te obliczenia uwzględniają dodatkowe wymiary?
Ergo Sum, 30 marca 2020, 13:02
Za tak elokwentne wypowiedzi to ja bym banowała
ex nihilo, 30 marca 2020, 13:15
Fotony w ogóle nie lubią z sobą oddziaływać, chociaż w niektórych warunkach można to na nich wymusić. Splątane robi się przez podział albo w oddziaływaniach, w których produktem jest więcej niż jeden (np. anihilacja).
W artykule, w maksymalnym uproszczeniu, chodzi o nielokalność cząstki, czyli że "ogonki" funkcji falowej lub jak kto woli trajektorie QED rozciągają się na całą przestrzeń (pole EM), czyli mogą się z sobą mieszać. Cząstki należące do jednego gatunku są fundamentalnie nieodróżnialne, czyli nie można przypisać danej trajektorii konkretnej cząstce, jeśli mamy ich więcej niż jedną.
Rys. 1:
https://www.nature.com/articles/s41598-019-55137-3.pdf
No i to jest pocieszające, że tylko "bym"
Jajcenty, 30 marca 2020, 13:48
Czy do odróżnienia nie wystarczą różne (ct, x,y,z) ? Ja rozumiem że funkcja falowa jest asymptotycznie zbieżna do zera i formalnie cząstka ma niezerowe pdp by być wszędzie, (dalej nawet niż ct pozwala?), ale mieszanie ogonków ff musiałoby mieć jakiś nośnik?
ex nihilo, 30 marca 2020, 14:07
Nie. Możesz wbić szpilkę w maksimum pdp (problem, kiedy tych max. jest kilka!) ale nie oznacza to, że w chwili t(0+1) cząstka jest tą samą, którą przyszpiliłeś w chwili t0.
Odpowiednie pole, w zależności od "gatunku".
peceed, 30 marca 2020, 16:16
To jest nauka ścisła, tutaj nie elokwencja się liczy a poprawność.
Co do splątania - to nie jest jakaś magiczna niteczka, za którą się pociąga z jednej strony i słyszy dzwoneczek z drugiej. Splątanie nie przenosi (i nie może przenosić z przyczyn matematycznych) żadnych sygnałów, tylko jest korelacją fundamentalnie przypadkowych pomiarów. Co ważne - korelacje kwantowe (splątanie) są najmocniejsze jakie tylko mogą być i jeszcze nie łamać przyczynowości.
Tak naprawdę to wszystko co nas otacza jest absurdalnie poplątane, sytuacje w których można "zobaczyć" pojedyncze kwantowe własności są nadzwyczajnie proste i muszą być specjalnie preparowane, i izolowane, to w tym leży trudność w technologiach kwantowych.
Co ważne - nie jesteśmy przy użyciu pomiarów układu stwierdzić, że jest on jakoś splątany z innym układem którego nie znamy, cechą splątania jest to że nie zmienia ono statystyki lokalnych pomiarów. Są one całkowicie, doskonale przypadkowe. Inny obserwator może mieć znacznie większą wiedzę i uznawać cząsteczki za splątane. To jest dziwne tylko jeśli zakłada się istnienie obiektywnej rzeczywistości, a taka nie istnieje.
Natomiast odnośnie kryptografii kwantowej to jest ona fundamentalnie, co do zasady nie do złamania przy użyciu jakichkolwiek tricków (aczkolwiek niektóre implementacje mają bugi które można wykorzystać). Aby złamać taką kryptografię trzeba by móc zrobić dokładną kopię podsłuchiwanej cząsteczki co jest niemożliwe (tzw. zakaz klonowania). A klonować się nie da, bo ta cząsteczka jest składnikiem "większego" obiektu składającego się ze skorelowanych części, i nie da się niczego "wyciąć i wkleić" w takiej sytuacji.
Ergo Sum, 30 marca 2020, 16:41
Odpowiadanie nie jest nauką - tylko wynika z elokwencji lub jej braku. Odpowiedź "nic" nie jest ani naukowa ani elokwentna. Tym bardziej stosowanie nienaukowych tricków dyskusyjnych z przerzucaniem podmiotu dywagacji. Więc proszę oszczędź sobie....
Co do reszty wypowiedzi ... dzięki z wyjaśnienia pełnymi zdaniami.
Wciąż jednak mam wrażenie, (podkreślam wrażenie nie przekonanie), że używasz ogólnych teorii niekoniecznie pasujących do zjawisk. Jeśli zasada mówi o pełnej przypadkowości, to jak się to ma do splątania - to się powinno wykluczać - i nie chodzi mi o kota Schrodingera lecz o sam "świat kwantów".
ex nihilo, 31 marca 2020, 05:29
Naukowa jak najbardziej jest/możebyć. A czy (wystarczająco) elokwentna? Hmm... to sprawa całkiem pozanaukowa. Podobnie zresztą jak opierniczanie kogoś, kto dał sensowną i naukowo poprawną odpowiedź, że jego odpowiedź "nie jest ani naukowa ani elokwentna". Zawsze przecież można poprosić o doprecyzowanie, uzupełnienie czy uzasadnienie... albo po prostu podjąć merytoryczną dyskusję. No nie?
------------------------------------------------
A tak ogólnie, dla porządku:
- sprawa tego splątania "bez kontaktu" jest na razie czysto hipotetyczna, chociaż racjonalne podstawy ma;
- splątania międzygalaktyczne i inne takie, to czysta teoria wynikająca z formalizmu, a nawet tylko baaardzo mocno przesadzony poglądowy obrazek, bo...
- realne znaczenie takie splątania mogą mieć w skali mikro, chociaż...
- "dziwne" trajektorie są potwierdzone doświadczalne (np. wsteczne).
peceed, 1 kwietnia 2020, 00:30
Nie wiem co ma do tego kot. Kot ilustruje tylko zasadę, że mechanika kwantowa stosuje się również do dużych makroskopowych obiektów. Mechanikę kwantową trzeba interpretować nie jako "obiektywnie istniejącą rzeczywistość", tylko "subiektywną wiedzę obserwatora określającą prawdopodobieństwach różnych wyników pomiarów ". Superpozycja stanów kota traci całą magię w tym poprawnym ujęciu, oznacza ona tyle, że wiemy że kod może być albo żywy albo martwy po otwarciu pudełka i nic więcej, to jest zarówno zgodne ze zdrowym rozsądkiem jak i banalne. Nie oznacza to że kot jest żywy i martwy jednocześnie, to błędna translacja superpozycji kwantowej na język naturalny która robi ludziom wodę z mózgu (mechanika kwantowa jest znacznie dziwniejsza niż się ludziom wydaje, ale też znacznie mniej szalona). Oznacza ona że nie wiemy czy kot jest żywy czy martwy, i określa precyzyjnie szanse obu tych możliwości. Dziwność mechaniki kwantowej polega na tym, że nie jest to nigdzie określone, i decyduje się w momencie otwarcia pudełka. Przestaje być dziwne, jeśli się pamięta, że ta "rzeczywistość kwantowa" zachowuje się dokładnie tak jak wiedza o czymś. Z punktu widzenia mechaniki kwantowej obiektywna rzeczywistość jest czymś dziwnym i powstaje tylko jako przybliżenie lub wręcz złudzenie. Nie ma rzeczywistości, jedyne co istnieje to wiedza o niej
Przypadkowość jest pełna w tym sensie, że statystyka pomiarów zawsze jest zgodna z prawdopodobieństwami. A jednocześnie jest zgodna z korelacjami z tymi innymi cząsteczkami, tylko nie mając informacji o reszcie układu nigdy nie jesteśmy w stanie ich zauważyć.
Tak naprawdę nasze piękne pojedyncze niesplątane fotony mogą być dla innego obserwatora splątane z milionami innych każdy i nic w ich zachowaniu się nie zmienia. Gdy je sobie potem wzajemnie splączemy to muszą się zachowywać w odpowiednio skorelowany sposób przy pomiarach. Na przykład możemy mieć magiczny, laser który dla nas wysyła nam pojedyncze fotony. Ktoś inny może mieć wiedzę o tym, że te fotony zawsze powstają splątanymi parami lecącymi w przeciwnych kierunkach - dla nas jest to absolutnie bez znaczenia. Żaden eksperyment nie będzie w stanie tego wykazać jeśli tamte fotony będą poza jego zasięgiem.
Warai Otoko, 2 kwietnia 2020, 10:34
Co dokładnie masz na myśli?
Czy to jest w ogóle możliwe? To jest chyba kwestia definicji. Jeśli masz wiedzę o czymś to to coś istnieje, co najwyżej nie istnieje w takiej formie jak myślisz, ale w jakiejś istnieć musi.
peceed, 2 kwietnia 2020, 20:47
Ogólnie chodzi mi o to, że ludzie wciąż rozumują w sposób klasyczny (=niekwantowy) i efekty kwantowe są mentalnie wyjaśniane jako dziwne (bardzo dziwne) zjawiska wciąż w ramach tego klasycznego modelu (jako jego deformacje). Stąd pojawiają się paradoksy, niezrozumienie, itd.
W rzeczywistości mamy fundamentalną różnicę w rozumieniu świata, ma on inne abstrakcyjne cegiełki i co ważne - różni obserwatorzy mogą a nawet muszą różnić się opisem tych samych układów fizycznych - nie da się uzgodnić jednej wersji którą moglibyśmy uznać za rzeczywistość, w odróżnieniu od mechaniki klasycznej. Ale mechanika kwantowa zapewnia, że te różne opisy są tak samo dobre w tym sensie, że prawdopodobieństwa wydarzeń zgadzają się z każdym z tych opisów.
Różnica jakościowa jest taka, jak w przypadku kogoś kto dowiedział się że tak naprawdę żył w Matrixie. Ale kiedy się już przestawi, to wszystkie efekty stają się całkowicie normalne i intuicyjne, naszą klasyczną rzeczywistość traktujemy jako przybliżenie.
W ciągu swojego życia zgromadziłem w wyniku obserwacji masę różnych informacji, każda z nich była wynikiem obserwacji. Moja rzeczywistość to tak naprawdę suma wiedzy o niej, tylko że tak naprawdę istniały tylko obserwacje - ostatecznie mogłem być podłączony do matrixa. A zatem tak naprawdę nie wiem nic o rzeczywistości, po prostu wierzę że coś czego model mam w głowie istnieje też poza nią. Mechanika kwantowa bardzo dokładnie ogranicza własności tego czegoś co może istnieć poza moim modelem. To coś to model kwantowy (rzeczywistość kwantowa) i znacznie bardziej przypomina swoimi własnościami model w mojej głowie niż coś co nazywaliśmy rzeczywistością klasyczną. Przede wszystkim nie jest unikalny.
Ujmę to inaczej, po wielu latach męk jedno zdanie pozwoliło mi w końcu poprawnie zrozumieć mechanikę kwantową: wektory stanu nie reprezentują obiektywnej rzeczywistości a subiektywną wiedzę obserwatora. Mechanika kwantowa ogranicza się do stwierdzeń typu "jeśli jakiś układ fizyczny jest opisywany przy pomocy wiedzy reprezentowanej przez wektor stanu, to określone pomiary mogą dać określone wyniki z określonymi prawdopodobieństwami". Jedyne prawdziwe fizyczne rezultaty o jakich wypowiada się MK to pomiary, i to jest jedyna "rzeczywistość" namacalna dla obserwatora.
Kluczem do przejścia z intuicji klasycznej do kwantowej jest odpowiednie przemapowanie pojęć tam, gdzie jest to możliwe. Fizycy są niestety uczeni w ten sposób, że mapują "wektor stanu/funkcja falowa" na "rzeczywistość/rzeczywisty obiekt" i mamy ogromy rozjazd w ich własnościach niemożliwy do logicznego pogodzenia.
Jeżeli użyjemy wspomnianego mapowania "funkcja falowa" = "wiedza o rzeczywistości jaką ma obserwator", to własności stają się zgodne, i na dobrą sprawą w ogóle nie trzeba się zastanawiać czy po stronie modelu kwantowego jakakolwiek rzeczywistość jest potrzebna.
Afordancja, 2 kwietnia 2020, 22:15
(nie znam się w ogóle)
hm...nawiązując do tego kota (w sumie może to być cokolwiek ) i rzeczywistości subiektywnej/obiektywnej.
Dowiesz się dopiero o jego stanie gdy otworzysz pudełko, ale hipotetycznie może istnieć ktoś kto ma inna wiedze o tym kocie i zna już jego stan.
To jednak gdy Ty otworzysz to pudełko nie możesz uzyskać innego wyniku niż on. (jeśli dobrze rozumiem).
To by mi sugerowało, że jest jednak jakaś obiektywna rzeczywistość, jednak subiektywnie mamy inne wglady w całą rzeczywistość stąd cała subiektywność, dobrze rozumuję czy nic a nic?
peceed, 3 kwietnia 2020, 02:52
No właśnie w tym przypadku nie do końca, jeśli pudełko jest izolowane.
Ale jest wersja tego doświadczenia myślowego z przyjacielem Wignera. Obok pudełka z kotem znajduje się przyjaciel Wignera i razem znajdują się w izolowanym pokoju. Po ustalonym czasie przyjaciel ma zajrzeć do pudełka z kotem.
Z punktu widzenia obserwatora poza pokojem kot znajduje się w superpozycji żywy lub martwy, a po otwarciu pudełka przez przyjaciela stan kota nie staje się ustalony, tylko to przyjaciel przechodzi w superpozycję zobaczył żywego kota lub zobaczył martwego kota. Dopiero otwarcie pokoju ustala zarówno stan przyjaciela jak i kota. Ale z punktu widzenia przyjaciela nie działo się z nim nic dziwnego, dla niego zaszła jedna konkretna sytuacja. To że ktoś inny zna stan kota oznacza dla obserwatora z zewnątrz tylko tyle, że jego ("ktosia") stan jest skorelowany (splątany) ze stanem kota, a nie że obiektywnie znajduje się w ustalonym stanie.
Z jednej strony nie mogę uzyskać innego wyniku, z drugiej to jaki wynik uzyskał przyjaciel ustala się dokładnie w tym samym momencie co stan kota, z punktu widzenia osoby zewnętrznej. Dokładnie wtedy gdy zagląda. Nasz język i intuicja kiepsko sobie z tym radzą.
ex nihilo, 3 kwietnia 2020, 06:30
Echch ten nieszczęsny póltrupek kot...
Spróbujmy inaczej - niech ten kot nie będzie "kotem", a "zlokalizowanym wzbudzeniem pola kotowego". Mamy pudełko z polem kotowym wewnątrz, które ma wartość (może wygenerować po wzbudzeniu) "jednego kota" (1K). Kiedy pudełko jest zamknięte (stan niewzbudzony) ten 1K jest w superpozycji dwóch wektorów stanu: "żywy" i "martwy". Kiedy pudełko otworzymy (oddziaływanie, "pomiar"), pole kotowe zostaje wzbudzone do stanu 1K, który musi przyjąć jeden z tych dwóch wektorów (kolaps funkcji falowej, wyjście z superpozycji) - "żywy" albo "martwy". Kiedy pudełko zamkniemy, 1K delokalizuje się stopniowo do stanu pierwotnego (pole kotowe) i powraca do superpozycji.
I tak to pudełko możemy otwierać i zamykać dowolną ilość razy. Wynik każdego otwarcia będzie nieprzewidywalny (żywy czy martwy), ale kiedy milion razy to pudełko otworzymy i zamkniemy, okaże się że wynik będzie bardzo bliski 50% żywy i 50% martwy. Chyba że czas pomiędzy kolejnymi otwarciami i zamknięciami będzie bardzo krótki - wtedy z dużym pdp przy kolejnym otwarciu dostaniemy wynik taki jak przy poprzednim, 1K nie zdąży przejść do superpozycji.
A co z prawdziwym kotem? Prawdziwy kot składa się z 10chwi stale otwartych (oddziałujących z sobą) pudełek, w których siedzą ciągle wzbudzające się wzajemnie (oddziaływanie) elementarne składniki kota (tfu "cząstki"), czyli wektor stanu kota zostaje "zablokowany" w stanie "żywy" albo w stanie "martwy".
Do tego możemy sobie dodać przyjaciela Wignera, dziewczynę (albo chłopaka, co kto lubi) tego przyjaciela, ciotkę tej dziewczyny (albo chłopaka) itd., i nic się nie zmieni oprócz paru niezbyt istotnych szczegółów opisu.
Po przejściu na opis pole/wzbudzenie cały koci paradoks znika.
Afordancja, 3 kwietnia 2020, 07:52
Dzięki za wyjaśnienie, trochę mi się koncepcja rozjaśniła, chociaż nie jest dla mnie zrozumiałe, że obiektywnie nie znajduje się ustalonym stanie skoro wynik jest ten sam.
Oooo kurrrczee, poważnie? Oczywiście nie chodziło mi o prawdziwego kota mogło to być to pole. Zniszczyłeś mi teraz koncepcję Byłem przekonany, że cała ta teoria opiera się na niewiedzy i prawdopodobieństwach a nie, że powraca do superpozycji i można uzyskać inny wynik. hm... muszę to przetrawić. Są na to jakieś potwierdzone badania? Czy to tylko hipoteza? Znany jest (rząd wielkości) czasu który jest potrzebny aby uzyskać znów superpozycję? I rozumiem, że np. połowa tego czasu da, że uzyskamy dany(poprzedni) wynik z 75% pewnością?
ex nihilo, 3 kwietnia 2020, 08:56
Tak, dlatego nie było to do nikogo konkretnie adresowane, chodziło tylko o paradoks, który przestaje istnieć, kiedy zmieni się sposób opisu z realistycznego (cząstki), na nierealistyczny (wzbudzenia pola). Oczywiście "realistyczny" i "nierealistyczny" w sensie QM.
A do prawdziwego kota się to też odnosi, tak samo jak i do każdego innego "materialnego" (w sensie najbardziej ogólnym, foton też) obiektu, tyle że pdp są o wieeele rzędów wielkości inne niż w przypadku "cząstek"
Na pdp tak, natomiast niewiedza w tym przypadku nie jest niewiedzą obserwatora, a taka wiedza po prostu nie istnieje (superpozycja).
Wynika to z samej ewolucji funkcji falowej. Tak, badania są.
Sprawa jest dosyć skomplikowana, bo zależy to od funkcji falowej konkretnego obiektu ("cząstki") i trzeba w to wliczać też np. efekty relatywistyczne. Niedawno były robione pomiary - co nie jest takie proste, bo "cząstka" musi być izolowana. Gdzieś mam zachomikowany artykuł, może znajdę (może, bo mam tego od cholery w worku), to wrzucę. W każdym razie są to czasy bardzo krótkie, przechodzenie do superpozycji zaczyna się natychmiast po ustaniu oddziaływania ("pomiaru", "obserwacji"), które wymusiło kolaps ff. Co do 75% itd. - jest to związane z ewolucją czasową ff. Tutaj jest pewien problem, który zresztą jest też w pewnym sensie rozwiązaniem - nie ma czegoś takiego, jak identyfikowalność konkretnej cząstki ("to ta cząstka"). Pominąłem oczywiście interpretacje realistyczne, które (być może!) na taką identyfikację by mogły pozwolić.
Afordancja, 3 kwietnia 2020, 09:14
No i tym samym dnia dzisiejszego zmieniłeś moje postrzegania świata
Nasuwa mi się w tym momencie pytanie, jaka jest definicja "pomiaru", "obserwacji"? Bo izolowana "cząstka"(czy jak to zwać) ok, rozumiem. Ale jeżeli mamy np. dwie to czy one same dla siebie nie są jakimś tam obserwatorem? i nie powodują kolapsu FF? Jednym słowem co jest czynnikiem wywołującym ten kolaps?
ex nihilo, 3 kwietnia 2020, 09:29
Najprościej - oddziaływanie, które powoduje dekoherencję ff (kolaps). A co do szczegółów - jest to jeden z podstawowych problemów QM, z którego rozwiązaniem od początku męczą się największe łby (problem pomiaru).
Afordancja, 3 kwietnia 2020, 10:55
No ale czy jedna "cząstka" jest obserwatorem (robi pomiar, oddziałuje) na drugą cząstkę?
albo inaczej czy są takie które nie sa obserwatorami ?
Bo aby doknać pomiaru jeśli dobrze rozumiem musimy sprawdzić to "cząstkami" (takie które juz mają dekoherencję?)