Lepsze zrozumienie supernowych = lepsze mierzenie kosmosu
Jak zmierzyć kosmos? Niełatwo to zrobić, mając do dyspozycji tylko obserwacje. Obserwowana jasność obserwowanych obiektów, gwiazd, zależy od ich wielkości, jasności własnej, wreszcie odległości. Czy dwie gwiazdy o pozornie tej samej jasności znajdują się w tej samej odległości? Czy jedna jest większa, ale znajduje się dalej? Jest oczywiste, że do wiarygodnych pomiarów potrzeba nam obiektu o znanej i pewnej wielkości i jasności. Takimi obiektami, pełniącymi dla astronomów rolę „słupów milowych" są supernowe typu 1a.
Supernowe typu 1a osiągają zawsze zbliżoną jasność maksymalną, dzięki temu można z dużą precyzją określić ich odległość, dlatego nazywa się je w astronomii świecami standardowymi. Nie znaczy to oczywiście, że są absolutnie idealne - mimo wszystko różnią się od siebie, a określanie tych różnic jest rodzajem sztuki. Udoskonalił ją właśnie Ryan Foley, astronom z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics, a badania, które na to pozwoliły, trwały aż dwadzieścia lat.
Jednym ze wskaźników, pozwalających określić rzeczywistą jasność supernowej 1a jest szybkość, z jaką pulsuje: rozjaśnia się i przygasa. To jednak nie wystarcza. Drugą właściwością, jaką możemy obserwować, jest jej barwa, która może być przesunięta w kierunku niebieskiej lub czerwonej. Poczerwienienie światła supernowej 1a uważano do dziś za efekt przesłonięcia jej przez obłok materii pyłowej, a zakładając, że domniemany obłok również przyciemnia jej blask, umiejscawiano takie gwiazdy bliżej. Ryan Foley dowiódł, że to błędne założenie, które powodowało zbyt bliskie umiejscowienie wielu „świec".
Powracając do podstawowych założeń i zakładając, że barwa supernowej jest stała, przeanalizował dokładnie dane setki znanych takich obiektów. Okazało się, że barwa zależy od prędkości, z jaką gwiazda wyrzuca materię podczas eksplozji: wolniejszy wyrzut oznacza odcień bardziej niebieski, szybszy - bardziej czerwony.
Odkrycie ma znaczenie nie tylko dla zrozumienia samych supernowych i nie tylko dla skorygowania pomiarów odległości wielu obiektów naszego Wszechświata. Pozwoli także na dokładniejsze pomiary i zrozumienie stanowiącej 70% masy Wszechświata ciemnej energii - tajemniczej siły, która rozpycha nasz Wszechświat i odgrywa kluczową rolę w jego ewolucji.
Komentarze (15)
WIOO, 13 stycznia 2011, 23:13
Jestem pełen podziwu dla naukowców szukających odpowiedzi na pytania w dziedzinie kosmosu. Naprawdę trzeba mieć łeb aby przy tak niezaawansowanych technikach rozwiązywać tak złożone sprawy.
cyberant, 14 stycznia 2011, 12:55
Oj tak, czasem trzeba mieć taki łeb jak niezły bajkopisarz, bo bardzo często okazuje się że to co sobie wymyślili to totalne bzdury. Pojawia się jakiś fakt lub nowa teoria która rozwala całkowicie dotychczasowe twierdzenia.
Osobiście lubię sobie takie "bajki" poczytać, jednak czasem fantazja pseudonaukowców trochę za bardzo ponosi...
przykładowo - na ziemi mają problem z określeniem na jakiej głębokości znajduje się kilkuset kilometrowe jezioro z wodą sprzed milionów lat (uwięzione pod antarktydą - było na kopalni wiedzy niedawno) Teraz robią odwiert i nie wiedza czy będą wiercić jeszcze kilometr czy dwa kilometry, ale jakiś "astrofizyk" przedstawia artykuł lub wyniki swoich badań że na takiej a takiej planecie jest woda na takiej głebokości, jaki ma skład na podstawie widma światła itd..
Na ziemi nie wiedzą jeszcze wielu rzeczy, nie zbadali dna oceanów, rowów tektonicznych, wnętrza wulkanów, roślin i zwierząt wysokogórskich. Ze 3 lata temu odkryli że amazonka jest jednak dłuższa od nilu! Bo jakieś nowe źródło rzeki odkryli! O naszym księżycu to już totalnie nic niewiele wiedzą.. czy jest woda, jaka i w jakiej ilości itd.. skład stał, stabilność powierzchni itd.. , chociaż podobno tam byli i pobrali próbki skał! A będą pitolić o gwiazdach i planetach krążących wokół nich na podstawie widma światła częstotliwości pulsowania i innych niewiele mówiących zmiennych... to nie nauka tylko bajdurzenie.
mnichv10, 14 stycznia 2011, 15:06
Owszem, są naukowcy, którzy na podstawie mglistych przesłanek budują teorie graniczące z pewnością, jednak trzeba zdawać sobie sprawę z jednej rzeczy- nauka ma to do siebie, że niewiele jest w niej pewnego (wyjątkiem jest matematyka). Każdy logicznie myślący naukowiec zdaje sobie sprawę, że istnieje prawdopodobieństwo obalenia każdej teorii, ale jeśli się wyeliminuje wykluczenia i udowodni ją empirycznie- można ją z dużym prawdopodobieństwem uznać za przybliżony obraz rzeczywistości, chyba, że znajdą się w końcu dowody ją obalające. Cały problem polega na obiektywnym i logicznym podejściu do tematu, aby nie wplątać się w emocjonalnie w zagadnienie, w którym chcemy, żeby było tak a nie inaczej, bo dany wynik zaspokaja jakieś nasze egocentryczne potrzeby. HOWGH.
cyberant, 14 stycznia 2011, 15:18
Masz rację, powstają teorię dochodzą nowe fakty/dowody i teorie są obalane - naturalna kolej rzeczy. Jednak niektóre z astrofizycznych teorii przypominają rzucanie się z motyką na słońce... na podstawie zbyt małej ilości danych są rozwijane wielkie teorie, które tak naprawdę mają na celu tylko i wyłącznie udowodnić sponsorowi, że jest sens płacić dalej za te badania.
A tak naprawdę - to stek bzdur i wybujała fantazja naukowca.
Jurgi, 14 stycznia 2011, 22:26
Rozdmuchane i naciągane teorie to najbardziej powstają w archeologii, o czym niedawno pisano w świetnych Archeowieściach.
Ale wolę (personalizując) ufać komuś, kto poprawia swoje błędy, niż komuś, kto ich broni jako świętych. Taki ze mnie cholerny mr Spock. )
Jajcenty, 15 stycznia 2011, 00:20
I paleontologii Siostry z Paleo potrafią z zęba odtworzyć całego zwierzaka. Zdaje się, że mają nawet nagrodę "za doszycie kamizelki do guzika"
odalisques, 15 stycznia 2011, 22:26
Niektórzy to lubią generalizować i wrzucać wszystkich do jednego worka Poza przypadkowymi odkryciami, proces naukowy zawsze zaczyna się od teorii i wraz z kolejnymi jego etapami dąży do jej udowodnienia. O ile w niektórych dziedzinach jest to możliwe, o tyle akurat w komsologii czy astrofizyce rewers tego procesu, czy też jego modyfikowanie (empiryczne doświadczenia bez tezy) nie ma żadnego sensu poza spowolnieniem postępów w tych dziedzinach. A tu od razu "pseudonaukowcy" pff...
cyberant, 16 stycznia 2011, 22:50
odalisques - ale ja nie chciałem tak personalnie naprawde.. bo czuję jak byś to tak odebrał. Po prostu jestem strasznym realistom i pragmatykiem. Po za tym (wiem że to dziwne połączenie ale) uwielbiam fantastykę, ze wskazaniem na science fiction
Tylko lubię gdy rzeczy są nazywane po imieniu. Jak jakiś "astronom" podaje nową teorię to niech poda.. że na podstawie aktualnych badań prawdopodobieństwo istnienia wody na tej placie wynosi 0,0001% ale to i tak dużo więcej niż w przypadku istninia wody w stanie ciekłym na plutonie, Jednak gdy taki koleś pisze że "na podstawie szczątkowego widma światła wykrywamy dużą ilość atomów wodoru i tlenu, dlatego jest tam pewnie woda, głęboko ukryta, a jak jest woda to możliwe że jest życie" No i wszystkie portale i czasopisma "prawie naukowe" onanizują się "odkryto życie na planecie XXX w segmencie YYY" a potem okazuje się że widmo światła zostało zniekształcone przez przelatująca nad obiektywem kawkę, albo żę między tą galaktyką a naszą jst mgławica nowo odkrytego pyłu i widmo światła jest przesunięte o 10tys jednostek w którąś stronę... i okazuje się że koleś napisał straszną bzdurę. tak jest w 99,999999% przypadkow...
To co się dzieje w archeologi i paleontologi.. to już w ogóle chech.. Jak na podstawie zęba zbudują całego dinozaura to jeszcze spoko, niech im będzie. Ale oglądałem programy i czytałem prace naukowe w których na podstawie zęba i kawałka kości z "niewiadomo skąd" zbudowano makietę dinozaura, określono kolor jego skóry, dźwięki jakie wydawał, rytuały godowe, sposób rozmnażania oraz to, czy się opiekował potomstwem czy nie! To jest dopiero fantastyka pseudonaukowa! A na koniec nakręcili filmik jak ewoluował od praprzodka do milionowego pokolenia w kanarka
Coś takiego MUSI wygenerować niechęć w KAŻDYM widzu który choć szczątkowo analizuje obraz w TV który odbiera, i nie przyjmuje wszystkiego za pewnik... włącznie z reklamami
nazywanie tego nauką to jak nazywanie bioenergoterapeutów naukowcami, albo tych ... jak im tam... specjalistów od wody i leków homeopatycznych.... że woda ma pamięć i żyje a przyjmowanie leków które mają zawartość jakiegoś środka w skali jedna cząsteczka na metr sześcienny pomaga.. (placebo tak samo pomaga) itd..
Jajcenty, 17 stycznia 2011, 07:37
Głęboko wierzę, że jednak mają jakieś przesłanki do tych twierdzeń. To w końcu nauka...
waldi888231200, 17 stycznia 2011, 10:42
Tu jest pełne wyjaśnienie waszych problemów w tym temacie:
cyberant, 17 stycznia 2011, 12:13
Nie wszystko jest nauką co się nauką nazywa np. teologia. Ale nie przesadzajmy - paleontologia ma oczywiście podstawy naukowe, jednak żeby dostać granty na kopanie w ziemi trzeba trochę bajek sponsorom poopowiadać, tak jak w przypadku astrologi. Pozostaje więc kwestia - jak wiele jest realizmu w tych bajkach. No i najważniejsze - czy wartość tych odkryć jest adekwatna do kasy jakie się na nie wydało? Czy nie lepiej dać tą kasę chemikom, biologom, elektronikom, fizykom.. ? a paleontologię/astrologię/archeologię/filozofię zostawić hobbystom?
waldi888231200, 17 stycznia 2011, 12:26
Świetny pomysł, mój pies tez się nie zastanawia nad sensem zycia ani tym co było, ani wpływem gwiazd na świadomość poczętego (dlatego pewnie ciągle jest psem).
odalisques, 17 stycznia 2011, 19:56
Trochę musisz popracować nad poznaniem znaczeń terminów, którymi się posługujesz ("elektronikom", astrologia).
To zróżnicowaniu badań naukowych zawdzięczamy tempo naszego postępu, a bez niego nic nie działałoby tak wydajnie, jak działa obecnie. Nawet wspieranie (oczywiście do pewnego poziomu) najbardziej absurdalnych badań ma swoje pozytywne strony w skali makro.
Jurgi, 17 stycznia 2011, 21:00
Z tym, że teorie nie zawsze wspierają rozwój badań, czasem je blokują.
LHC zbudowano licząc na potwierdzenie pewnych teorii, jeśli nawet się one nie potwierdzą — będziemy mądrzejsi.
Z kolei teza o rzekomej zamierzchłej cywilizacji matriarchalnej – by nawiązać do wspomnianego przeze mnie artykułu w Archeowieściach – przez dekady skutecznie przeszkadzała bezstronnym badaniom i interpretacjom znalezisk.
waldi888231200, 17 stycznia 2011, 23:25
To raczej nie jest instrument do badań.