Światło jak śmieci
Słysząc o zanieczyszczeniach, niemal zawsze kojarzymy je jednoznacznie z uwalnianiem szkodliwych chemikaliów do środowiska. Tymczasem do zanieczyszczeń należą też m.in.: nadmierna emisja ciepła i światła oraz hałas. Tym razem, dzięki badaczom z Uniwersytetu Stanu Michigan, dowiadujemy się, że groźna dla środowiska naturalnego jest nie tylko ilość emitowanego przez nas światła, lecz także jego polaryzacja.
Zjawisko polaryzacji promieniowania polega na układaniu się jego fal w jednej płaszczyźnie zamiast w wielu, jak ma to miejsce w przypadku typowej emisji. Dzieje się tak np. w wyniku odbicia od płaskich, ciemnych powierzchni, takich jak nawierzchnia dróg. Okazuje się, że powstające w ten sposób światło znacznie odbiega swoimi właściwościami od światła padającego na daną powierzchnię i może np. wabić niektóre zwierzęta do miast.
W środowisku naturalnym najważniejszym źródłem polaryzacji światła jest jego odbicie od wody, lecz nawet ona zmienia charakterystykę fal znacznie słabiej od wytworów przemysłu. Samochody, asfalt, zbiorniki ropy i okna polaryzują światło silniej, niż woda, wyjaśnia Bruce Robertson, jeden z autorów studium. Jak tłumaczy badacz, obiekty te przypominają wodę bardziej, niż sama woda.
Efekt? "Uporządkowane" fale świetlne wabią owady i skłaniają je do składania jaj w miejscach, które jedynie wydają się być wodą, choć w rzeczywistości mogą znajdować się daleko od jakiegokolwiek akwenu.
Zespół Robertsona zidentyfikował co najmniej 300 gatunków wodnych insektów, których tryb życia może zostać poważnie zakłócony przez światło spolaryzowane pochodzenia ludzkiego. Większość z nich potrzebuje obecności zbiorników wodnych do składania jaj, lecz "zanieczyszczenie światłem" powoduje, że potomstwo traci jakiekolwiek szanse na przyjście na świat z powodu nienaturalnych warunków rozrodu.
Problemy nie kończą się na owadach. Badacze z Michigan zaobserwowali, że w ślad za zmylonymi insektami podążają żywiące się nimi ptaki, które coraz częściej obserwuje się w miejscach zwykle przez nie omijanych. Dodatkowym problemem jest fakt, iż wywabienie insektów z wody może spowodować zmniejszenie zasobów pożywienia m.in. dla niektórych gatunków ryb i płazów.
Na szczęście, jak tłumaczy Roberts, istnieje prosty sposób na ograniczenie emisji światła spolaryzowanego. Wystarczy na przykład dodawać więcej żwiru do mas bitumicznych, którymi wykłada się ulice, lub zmienić nieco skład chemiczny materiałów używanych do wykładania na elewacjach budynków. Pozostaje jednak jeden, podstawowy problem: czy ludzie zdobędą się na takie zmiany w imię ochrony przyrody?
Komentarze (5)
thibris, 19 stycznia 2009, 12:33
Nie rozumiem za bardzo przesłania. Czyżby jakiś biedny komar z powodu polaryzacji światła zamiast składać jaja w jeziorku składa je na asfalcie ? Skoro biedne ptaszki lecą za tymi owadami, to oznaczać musi, że mają się tam czym wyżywić...
mikroos, 19 stycznia 2009, 12:40
Dokładnie tak. Problem w tym, że na komarach się nie kończy, więc takie zjawisko może mocno zaburzać całe ekosystemy.
thibris, 19 stycznia 2009, 13:00
W swojej wredności i niewiedzy (z domieszką głupoty pewnie) wybudowałbym jeszcze z milion kilometrów autostrad, jeśli by miało to wybić wszystkie komary tego świata
MrVocabulary (WhizzKid), 19 stycznia 2009, 15:21
Dokładnie! A na ich miejsce wyhodował milion motyli, żeby ptaki miało co jeść, i przy okazji kwiatki pozapylają i będzie więcej miodu i ładnych zapachów na świecie!
Słowem:
Chcecie ludzie pachnącego świata?
Pomoże Wam asfalt i dobra łopata!
Tomek, 20 stycznia 2009, 03:41
Skoro wystarczy trochę żwiru, to w czym problem?
Nie powinniśmy naruszać ekosystemów, i skoro to tak wpływa na owady, to chyba żaden problem zmienić to.