Przewaga lodówki nad sklepową półką
Dlaczego ktoś, kto nigdy nie kupiłby w sklepie przeterminowanego serka, smaruje sobie nim kanapkę, jeśli twarożek zdążył wcześniej trafić do jego lodówki? Sankar Sen i Lauren G. Block z College'u Barucha postanowili sprawdzić, co właściwie wpływa na zmianę jednostkowych standardów świeżości (Journal of Consumer Research).
Wg psychologów, w grę wchodzi efekt posiadania (ang. endowment effect), który polega na tym, że bycie właścicielem czegoś podwyższa ocenę produktu czy obiektu. Zjawiska nigdy nie badano w odniesieniu do towarów łatwo psujących się.
Autorzy badań zaznaczają, że widok klientów krążących po markecie w poszukiwaniu np. mleka z najdłuższym okresem przydatności do spożycia wcale nie należy do rzadkości. Można wymienić wiele przyczyn i motywów, dla których zjada się/wypija przeterminowane produkty, np. poszanowanie pieniądza, zwłaszcza własnego. Po uwzględnieniu ich wszystkich skłonność do postępowania w ten właśnie sposób będzie jednak nadal zauważalna. Wystarczy, że coś się stanie czyjąś własnością, a już jest cenione wyżej od identycznego (przeterminowanego) towaru z półki sklepowej. Co ważne, większej chęci skonsumowania przeterminowanego produktu towarzyszy zaniżanie postrzeganego ryzyka zatrucia. Dzieje się tak, ponieważ konsumenci z większym prawdopodobieństwem angażują się w działania mogące potwierdzić nieszkodliwość nie do końca świeżego soku niż w działania potwierdzające obiegowe opinie.
Jeśli dostrzegłbyś, że na przyjęciu, w którym bierzesz udział, serwuje się spleśniały ser, nie zjadłbyś go, sądząc, że może ci zaszkodzić. Gdyby jednak identyczny ser leżał w twojej lodówce, zbagatelizowałbyś odkrycie, stwierdzając: i co z tego, że jest odrobinę zepsuty.
Amerykanie przeprowadzili serię trzech eksperymentów z musami jogurtowymi, które straciły bądź jeszcze zachowały swoją ważność.
Komentarze (17)
mikroos, 27 stycznia 2009, 15:55
Szczerze? Dość oczywiste... Tak samo bardzo znikoma liczba klientów marketu weźmie warzywa do torebki, którą wcześniej ktoś oderwał z rolki i odłożył, nawet jeśli ta torebka jest czysta.
serion, 27 stycznia 2009, 21:35
Genialne badanie, z którego wynika, że coś co kupiłem jest dla mnie więcej warte niż to, czego nie kupiłem
A różnicą między tym, co się bierze do ręki w sklepie a tym, co wyciąga z własnej lodówki jest czas, jaki nas dzieli od spożycia. No chyba, że ktoś zjada na miejscu w sklepie
Reasumując: fajnie dostać grant na pracę pt. lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu
mikroos, 27 stycznia 2009, 21:56
O nie, nie, Kolego. Tu jest jeszcze lepiej: lepszy wróbel w garści, niż wróbel na dachu!
faramir, 27 stycznia 2009, 22:05
Według mnie to wyjaśnia, że nie tylko chodzi o to, co mamy w lodówce i za chwilę zjemy, a co mamy w sklepie dopiero kupować... z tego powodu serion nie rozumiem twojego rozumowania
wilk, 28 stycznia 2009, 10:33
Po części może wpływać na to też mały leniuszek. Po co biec do sklepu po jeden serek, zwłaszcza wcześnie rano, by zrobić sobie na szybko śniadanie, jak mamy jeszcze w miarę dobry u siebie. Poza tym błędne jest zestawienie przeterminowany = zepsuty/spleśniały.
GregVIII, 28 stycznia 2009, 18:48
A ja tam sie nie czaje, jak widze, ze cos mi sie nie podoba na polce sklepowej to nie kupuje tego. Tak samo jest z zywnoscia jaka posiadam w lodowce - stwierdzam, ze jest nieswierze to to wyrzucam bo nie mam zamiaru ryzykowac. Nie podoba sie to np. mojej mamie bo nie szanuje pieniedzy i pracy ale ja tak tego nie widze.
Dlatego wogole nie potrafie umiejscowic sie w badaniach tych panow.
serion, 29 stycznia 2009, 15:27
Przyszło mi do głowy coś takiego: czy na Twoim przyjęciu, gdy zobaczysz że zaserwowałeś(łaś) coś zepsutego to czy wg założenia badaczy zjesz to chętniej niż gdybyś był(a) na cudzym przyjęciu?
thibris, 11 lutego 2009, 13:31
Czyli jednak jestem normalny
W sklepie jak zauważę jakiekolwiek oznaki nieświeżości, to będę szukał zamiennego produktu. We własnej lodówce już to tak nie działa. Dopóki nie widzę zagrożenia dla swojego życia/zdrowia to przeterminowane/nadpsute produkty potrafię zjeść. Zawsze można odkroić nadpsutą połowę pomidora, soczek po terminie - lecz jeszcze nie zmieniony w wino też się da wypić, niezielona kiełbaska tydzień po terminie również nadaje się do zjedzenia. Żona dostała szoku jak kiedyś zobaczyła co znalazłem w lodówce i z czego potrafiłem sobie zrobić coś w rodzaju zapiekanki. Mi to smakowało, nie zachorowałem, nie zmarnowały się te produkty które Ona by wyrzuciła. Wilk syty i owca cała
waldi888231200, 11 lutego 2009, 18:48
Lisy nie jedzą świeżych rzeczy tylko ,,zepsute'' , być może potrzebują dodatkowych bakterii zdolnych do rozkładania danego pożywienia.
thibris, 12 lutego 2009, 10:41
A skąd to takie informacje ?
Ja na Wikipedii znalazłem tylko to:
"Pożywienie: ssaki (głównie gryzonie), ptaki, padlina, czasem gady, bezkręgowce, i pokarm roślinny (jagody, orzechy)".
waldi888231200, 12 lutego 2009, 10:47
Zakopują łup i czekają aż się zepsuje. Poza tym znałem kiedyś hodowcę lisów i twierdził że tylko takie (gnijące) żarcie im smakuje tłumacząc trupi fetor który się roznosił z jego fermy.
thibris, 12 lutego 2009, 11:22
Masz jakieś namiary do jakiejś publikacji na ten temat ? Nie przyczepiam się i nie neguję tego co napisałeś, po prostu chciałbym zgłębić ten temat - bo uwielbiam te ryże mordy
waldi888231200, 12 lutego 2009, 12:01
No nie wiem czy można je lubić , zwłaszcza w lesie jak są głodne (pilnuj psa bo mogą go upolować jak jest mały).
thibris, 12 lutego 2009, 12:30
Jeśli mnie zaatakują to może zmienię zdanie - ale do tego jednego osobnika co mnie zaatakuje. Chociaż... to ja wchodzę na jego teren, nie odwrotnie. A psa nie mam - wolę kotki
Co do Twojego zdania na temat tego że lisy jedzą tylko zepsute pokarmy:
"Lisy nie jedzą świeżych rzeczy tylko ,,zepsute'' , być może potrzebują dodatkowych bakterii zdolnych do rozkładania danego pożywienia."
Stwierdzam że to bzdura. Z wielu publikacji wynika że oczywiście jak większość drapieżników nie pogardzi też padliną, lecz nie jest typowym padlinożercą. Lisy po nasyceniu się świeżym pokarmem mogą resztę zdobyczy zakopać, by później do niej wrócić i ją spożyć. Lecz stwierdzenie jakie napisałeś na początku jest po prostu błędne.
waldi888231200, 12 lutego 2009, 12:50
Napisałem skąd wiem o tym że jedzą śmierdzące rozkładające się mieso (od hodowcy) i nic im nie było. Lis ofiarę zachodzi od tyłu bezszelestnie (atak robi wrażenie) tak ze wiele tego rudego pyska bys nie widział.
thibris, 12 lutego 2009, 14:01
Jeden hodowca nie jest wiarygodnym źródłem i wyrocznią co lisy jedzą a co nie. Przeważająca większość opisów mówi o tym że lisy pożywiają się świeżym pokarmem.
A ja ten rudy pysk widziałbym dalej - lisy na ludzi nie polują, więc by mnie od tyłu nie zachodził. Wielokrotnie widziałem lisy w środowisku naturalnym i jakoś żyję.
waldi888231200, 12 lutego 2009, 19:06
A ja widziałem jak próbował mojego byłego pieska upolować - robi wrażenie.