Szpitale nastawione na zysk gorzej leczą?
Pacjenci, którzy leczą się w szpitalach nastawionych na zysk, częściej trafiają ponownie do szpitali, niż ci, którzy leczą się w szpitalach nie nastawionych na zysk i szpitalach publicznych, wynika z badań przeprowadzonych przez University of Illinois, Chicago.
Naukowcy z Chicago opublikowali na łamach PLOS ONE analizę dotyczącą ponownych przyjęć do szpitali. Dane pochodziły z Hospital Readmission Reduction Program (HRRP) z lat 2012–2015. Uczeni przyjrzeli się sześciu głównym powszechnie występującym przyczynom, dla których Amerykanie trafiają do szpitala. Są to: atak serca, niewydolność serca, wszczepienie by-passów, zapalenie płuc, przewlekła obturacyjna choroba płuc, wstawienie protezy biodra oraz wstawienie protezy kolana.
W USA jest ponad 5500 placówek mających status szpitala. Wśród nich znajduje się ponad 2800 nierządowych (należących do firm czy osób prywatnych) placówek nie nastawionych na zysk, ponad 1000 szpitali nastawionych na zysk i ponad 950 szpitali należących do stanów i władz lokalnych. Reszta to szpitale rządowe, nierządowe psychiatryczne oraz szpitale innego typu.
Analizy wykazały, że we wszystkich wymienionych kategoriach schorzeń liczba ponownych przyjęć do szpitala z powodu tego samego problemu była wyższa w szpitalach nastawionych na zysk niż w pozostałych. Wyższa była zarówno średnia jak i mediana.
To bardzo jasne dane. Nie ma ani jednej kategorii, w której szpitale nastawione na zysk miałyby mniejszy odsetek ponownych przyjęć niż inne szpitale. Tego się nie spodziewaliśmy. Niezwykłe jest również to, że taki sam trend jest widoczny w całym kraju, mówi profesor Andrew Boyd z University of Illinois, Chicago.
Naukowcy mówią, że o ile we wszystkich kategoriach szpitali istnieje korelacja pomiędzy rodzajem szpitala a odsetkiem ponownych przyjęć, to nie wiadomo, dlaczego szpitale nastawione na zysk wypadaą gorzej, niż szpitale non-profit i publiczne.
Być może przyczyną są wyższe podatki nakładane na takie szpitale oraz ich nastawienie na maksymalizację zysku. Oba te czynniki mogą powodować, że mniej inwestują one w wyposażenie i załogę.
Nasze badania ujawniają ważny ogólnokrajowy trend, który politycy, lekarze, naukowcy i pacjenci powinni wziąć pod uwagę. Konieczność ponownego pobytu w szpitalu wiąże się z dodatkowymi dniami poza pracą, rodziną, przyjaciółmi, mówi Boyd.
Komentarze (9)
raweck, 19 września 2018, 14:14
A może w biznesie chodzi o to, aby klient wracał?
darekp, 19 września 2018, 17:44
Ano, pewnie o to;) Takie mam wrażenie wyniesione z korzystania z opieki pewnego prywatnego zakładu, zaoferowanej mi przez pracodawcę. Zdecydowanie częściej wystawiają mi skierowania na dalsze badania wizyty u specjalistów niż opieka państwowa I teraz się pojawia pytanie, kto jest zdrowszy, ten co więcej bywa w szpitalach, czy ten co mniej A jest jeszcze możliwość, że nie ma związku statystycznego, tj. że lekarze tyle samo naprawiają, co psują
Afordancja, 19 września 2018, 18:59
hm..patrząc na powyższe, nie powiedział bym, że powrót z tego samego problemu (i jaki to problem) jest pozytywnym przejawem.
Wg. mnie nie obroni się tutaj akurat prywatna służba zdrowia. Raczej wg. mnie chodzi o to, że jak postawią człowieka na nogi to już zdrowy. Szybciej to taniej. a jak wróci to kasa z ubezpieczenia druga więc to też nie problem. Nie dopatrywał bym się tu nigdzie lepszej jakości
mankomaniak, 19 września 2018, 19:21
Tytułowa teza mocno kontrowersyjna, bo badanie nie dowodzi wcale, że szpitale komercyjne gorzej leczą, tylko że pacjenci częściej tam wracają. A czemu wracają tam częściej? Moim zdaniem przyczyna jest psychologiczna: w komercyjnym szpitalu zajmie się tobą ładna, młoda pielęgniarka, a nie babochłop. Lekarze są milsi dla pacjenta. Pacjent dostaje więcej pozytywnych bodźców, żeby tam wrócić. Część z tych wracających może wymyślić chorobę tylko po to, żeby wrócić do przytulnego szpitala, gdzie wszyscy się nim zajmują. Lekarze nastawieni na zysk nie będą uświadamiać pacjenta, że ubzdurał sobie chorobę, jeśli będą mogli na nim zarobić. Inni pacjenci mogą nawet psychicznie wytworzyć jakieś fizyczne objawy chorobowe i nie być tego świadomi. Tak czy inaczej, taka metoda badania jakości szpitala jest z góry błędna.
Afordancja, 19 września 2018, 19:41
I generuje sobie drugi atak serca? hm..dla mnie dość kontrowersyjne
[edit]
hm..trzeba chyba przypatrzeć się na "trafienie do szpitala z tego samego problemu"
[edit2]
W sumie teraz zwróciłem uwagę na kryterium, nie chodzi prywatne vs publiczne a profit i non profit. To może mieć znaczenie
mankomaniak, 19 września 2018, 19:53
Nie bardziej kontrowersyjne od twierdzenia, że komercyjne szpitale w USA minimalizują koszty kosztem pacjenta. Gdyby to była Polska to jeszcze można by uwierzyć, ale nie bogate kraje. Poza tym płatne placówki medyczne nie mogą sobie raczej pozwolić na niską reputację.
thikim, 19 września 2018, 19:55
Drugi atak serca to raczej nie. Ale jest cała masa chorób - nazwijmy je dolegliwościami gdzie wraca się często w każdym szpitalu.
Jeśli szpital leczy w miarę dobrze to powrót jest bardziej prawdopodobny niż że ktoś wróci do szpitala gdzie leczą źle.
Afordancja, 19 września 2018, 19:58
A dlaczego by tak nie miało być? (o minimalizacji kosztów). To nie jest instytucja charytatywna. (może dlatego non profit mają lepsze wyniki
Gdy nie badamy liczby powrotów to nie mamy niskiej reputacji,(teraz zbadano) ba pewnie szybciej wychodzą ze szpitali
No ale popatrz co badali. To chyba kluczowe, gdyby chodziło o jakieś własnie o inne choroby to ok.
Wracam znów z problemem z wszczepieniem by-passów bo jest fajnie u prywatnego? Nie kupuję tego.
raweck, 20 września 2018, 10:35
W biznesie chodzi o zysk. Czasem bardziej opłaca się leczyć, niż wyleczyć. Wolałbym, aby ta maksyma nie przyświecała żadnemu lekarzowi, ale kto wie, czy w przypadku prywatnego szpitala czasem nie decyduje o sposobie leczenia pacjenta...