Boom na tanie bandery pozwala na niszczenie środowiska naturalnego i szkodzenie ludziom
Gdy kontenerowce, tankowce i inne wielkie jednostki kończą służbę i są rozbierane, pojawia się problem olbrzymich zanieczyszczeń. Jest on tym większy, że coraz częściej tego typu jednostki kończą swój żywot w krajach, w których brak jest przepisów dotyczących ochrony środowiska. Właściciele takich jednostek, by móc tanio i ze szkodą dla nas wszystkich je zezłomować, rejestrują statki pod tanimi banderami.
Od 2002 roku gwałtownie rośnie liczba statków zarejestrowanych pod tanią banderą. Jednostki wybudowane i należące do przedsiębiorstw z UE, USA, Korei Południowej czy Japonii, pływają pod banderami innych krajów po to, by można je było w nich złomować tam, gdzie brak przepisów o ochronie środowiska czy bezpieczeństwie. Analizy dotyczące złomowania statków w latach 2014–2018 wykazały, że mimo iż kraje Unii Europejskiej wraz z USA, Koreą Południową i Japonią kontrolują zdecydowaną większość floty handlowej i floty tankowców, to aż 80% tych jednostek zostało zezłomowanych w zaledwie trzech krajach: Indiach, Pakistanie i Bangladeszu.
Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Morskiego w Szanghaju wykazały, że standardową praktyką firm z UE jest rejestrowanie należących doń statków pod tanimi banderami. Prawo Unii Europejskiej wymaga, by statki, które zarejestrowane są w jednym z krajów UE były złomowane w stoczniach zatwierdzonych przez UE. Bogate europejskie przedsiębiorstwa, chcąc zaoszczędzić na kosztach złomowania, rejestrują swoje statki głównie na Komorach, Palau i Bahamach, dzięki czemu mogą je złomować w Bangladeszu, Indiach czy Pakistanie, powodując olbrzymie zanieczyszczenie oceanów. O skali problemu może świadczyć fakt, że w samym tylko roku 2019 firmy z UE oddały na złom statki o łącznym tonażu wynoszącym 2.841.305 ton. W UE zarejestrowane były jednostki o tonażu 94.262 ton, z czego w europejskich stoczniach zezłomowano statki 25.497 ton. Na tle UE znacznie lepiej wypadają Stany Zjednoczone. Amerykańskie firmy pozbyły się w 2019 roku statków o łącznym tonażu 954.912 ton, z czego 214.271 ton zarejestrowane było w USA, a do amerykańskich stoczni trafiło 141.922 tony.
Firmy z UE szczególnie upodobały sobie tanie bandery i możliwość złomowania statków bez względu na koszty środowiskowe. W latach 2002–2019 odsetek statków należących do firm z UE, a zarejestrowanych pod tanimi banderami wzrósł z 46 do 96 procent. Innymi słowy, europejskie firmy rejestrują pod tanimi banderami niemal wszystkie nowe jednostki.
Wszelkie konwencje międzynarodowe dotyczące ograniczeń czy zakazu wysyłania niebezpiecznych odpadów z krajów bogatszych do uboższych są w obliczu takich działań nieefektywne. Złomowanie statków w krajach, gdzie nie ma odpowiednich przepisów, wiąże się z uwalnianiem do środowiska azbestu, rtęci, ołowiu oraz pestycydów. Autorzy jednego z badań szacują, że do roku 2027 niemal 5000 pracowników indyjskich stoczni zajmujących się złomowaniem statków umrze z powodu międzybłoniaka, nowotworu powodowanego przez azbest.
Działania wielkich firm powodują, że wiele traktatów międzynarodowych nie działa, bo kraje tanich bander nie mają interesu w ich przestrzeganiu. Ponadto w krajach, gdzie złomuje się takie jednostki, zdrowie pracowników jest ignorowane, mówi główny autor badań, Zheng Wan.
Właściciele wielkich firm z bogatych krajów działają niemoralnie, obchodząc prawo międzynarodowe i narażając robotników z biednych krajów na poważne konsekwencje zdrowotne, dodaje John Cheerie z Institute of Occupational Medicine w Edynburgu.
Komentarze (25)
Sławko, 26 maja 2021, 14:51
Sprawa jest prosta, ale nikt nie jest zainteresowany wdrożeniem odpowiednich procedur, bo lobby producentów na to nie pozwoli. Bo to nie konsumenci (czyli my) powinni płacić za utylizację wyrobów i opakowań, ale producenci!
Każdy producent (i importer) powinien ponosić koszty utylizacji swoich wyrobów i opakowań już na etapie produkcji (importu) lub wprowadzenia do obrotu. Czyli za każdą wyprodukowaną sztukę wyrobu, producent (importer) powinien płacić podatek utylizacyjny na specjalny fundusz (państwowy). Koszty utylizacji odpadów powinny być pokrywane z budżetu tego funduszu. Wysokość stawki powinna być uzależniona od stopnia skomplikowania i kosztów procesu utylizacji danego wyrobu. Przykładowo, stawki za wyprodukowane opakowania papierowe powinny być niższe, niż za plastikowe, a te niższe niż za np. hybrydowe (sklejony plastik z papierem, albo jeszcze folią aluminiową). Stawki mogłyby być odpowiednio obniżane, albo nawet anulowane, jeśli producent uruchomi własną linię utylizacji odpadów.
Wprowadzenie takiego podatku skutkowałoby też tym, że producenci staraliby się tworzyć wyroby tak, aby płacić niskie stawki utylizacji. A konsumenci nie wyrzucaliby śmieci do lasu, bo odbiór śmieci byłby darmowy (na koszt funduszu).
Oczywiście nie da się tego tematu zawrzeć w kilku zdaniach. Ale takie właśnie powinny być procedury - odwrotne niż obecnie.
Ja wiem, że producenci i tak mieliby tendencję do przerzucania tych kosztów na nas, podnosząc ceny wyrobów, ale chcąc konkurować np. ceną wdrożyliby inny sposób postępowania.
W przypadku takiego statku. Kupujący statek, np. z Chin (gdzie takich procedur by nie było), czyli de-facto importer tego statku (na własne potrzeby) także musiałby zapłacić od razu koszty utylizacji tegoż statku. Po zakończeniu służby oddawany byłby po prostu do odpowiednich firm zajmujących się utylizacją takich statków. Czy firmy i tak unikałyby opłacania takich podatków przenosząc swoje siedziby do innych krajów? Niekoniecznie. Wystarczyłoby wprowadzić traktować taki podatek podobnie jak ubezpieczenie i np. nie obsługiwać w europejskich portach statków, które nie mają wniesionych takich opłat, albo obsłużyć, ale za dodatkową opłatą na tenże fundusz "śmieciowy". To wszystko jest do opracowania, tylko trzeba chcieć to wdrożyć.
Mariusz Błoński, 26 maja 2021, 15:10
A jak chcesz powstrzymać producentów przed doliczeniem tych kosztów do ceny produktu? I tak my za to zapłacimy.
Sławko, 26 maja 2021, 15:16
Napisałem. Poza tym i tak teraz płacimy, tylko bezpośrednio. Jest spora szansa, że ten koszt zawarty w cenach wyrobów byłby dużo mniejszy.
A jest jeszcze koszt zaśmiecania planety, który wszyscy ponosimy, a którego chyba nikt nie bierze pod uwagę, a to bardzo poważny błąd.
Ergo Sum, 26 maja 2021, 19:29
Żadna regulacja tego nie załatwi. Będzie płacenie przy produkcji - to korporacje znajdą inne metody na omijanie kosztów złomowania. Wprowadzono by kolejne przepisy, znalazłyby się sposoby ich ominięcia.
Problemem jest nie brak przepisów ale konstrukcja samego prawa. Mnożenie przepisów przyczynia się jedynie do wzrostu biurokracji. Prawo powinno być tak skonstruowane aby określało zasadę i mogło być wykonywane i przestrzegane nawet bez istnienia konkretnych przepisów wykonawczych. Podstawowym "przepisem" powinno być bycie uczciwym. Innym mogło by np. być dbanie o środowisko. Jak - to już nieistotne. Każdy kto by był nieuczciwy lub zanieczyszczał nieważne pod jaką banderą, zakładem, metodą poniósłby karę.
Oczywiście konstrukcja takiego prawa jest niezwykle trudna, ale nie niemożliwa. Zrzędy od razu znajdą tysiące przykładów jak rozstrzygnąć problem - ale właśnie tym zajmowaliby się sędziowie czy ławnicy a nie tym czy przepis był zastosowany czy można powiedzieć że była tu luka. Bo luki będą zawsze i zawsze największe cwaniaki będą je wykorzystywać.
Mariusz Błoński, 26 maja 2021, 23:36
Tutaj mamy dwa zupełnie inne problemy. Problem okrętów dałoby się rozwiązać po prostu naciskiem politycznym. Prawnie się go nie rozwiąże. Bo możemy np. wprowadzić proste prawo, że statek ma być rejestrowany pod flagą państwa, gdzie główną siedzibę ma właściciel. Ale wtedy cwaniacy pozakładają "niezależne" firmy na Kajmanach i będą od nich wynajmowały statki. Władze Kajmanów, Bahamów i innych takich musiałyby ukrócić ten proceder, ale tego nie zrobią. Ale gdyby władze poszczególnych krajów - USA, Francji, Niemiec, Polski itp. itd - powiedziały swoim przedsiębiorstwom "wiemy, że statki są wasze, mają pływać pod banderami naszych krajów, bo jak nie to.... " to wtedy byłoby to do załatwienia. Problem w tym, że wielka polityka i wielki biznes żyją w symbiozie. Więc krzywdy sobie nie zrobią.
Problem plastikowych opakowań to zupełnie innych problem. Tutaj nie zadziała nic innego, jak zakaz ich produkcji. Innej drogi nie ma. Żaden recykling czy dodatkowe opłaty niczego nie zmienią.
Sławko, 26 maja 2021, 23:50
W takim razie co tą sprawę załatwi?
Właśnie o zmianę prawa mi chodzi, a nie o tworzenie nowego. Obecne prawo jest patologiczne.
... no właśnie co? Nic. Bo rządy bez prawa nie mogą nic. Więc jak rozwiązać ten problem, jak nie prawnie? Wojsko?
Nie da się zakazać produkcji wszystkich opakowań plastikowych.
venator, 27 maja 2021, 04:38
Taa. Ostatnio tak eksperymentowano u nas na odwrót, w kwestii covid, gdzie wdrażano przepisy wykonawcze bez delegacji ustawowej.
A Ty proponujesz odwrotność, gdzie bez uszczegółowienia przepisów nie da się funkcjonować. Jest to kwestia postępującego skomplikowania życia społeczno-gospoadarczego całej ludzkości.
A co to jest uczciwość?
Sprawiedliwośc a uczciwość. Tak do poczytania:
https://www.rpo.gov.pl/pliki/1197303151.pdf
W kwestii formalnej - okręt należy do marynarki wojennej.
piotr123, 27 maja 2021, 07:02
Rozwiązanie problemu jest proste. Państwo powinno odkupywać stare jednostki od armatorów i je na własny koszt utylizować.
Innego wyjścia bardziej idealistycznego i działającego nie ma.
lanceortega, 27 maja 2021, 10:56
W kapitalizmie przedsiębiorstwa zakłada się dla zysku. Ponieważ trudno jest grać ceną ze względu na konkurencję to przedsiębiorstwa starają się obniżać koszty. Ich obniżeniu kosztem bezpośredniego bezpieczeństwa załogi zapobiegają regulacje prawne wymuszone przez państwo (regulacje? Rany, socjalizm atakuje!)
Z artykułu wynika wprost: podstawa działalności gospodarczej przedsiębiorstw w kapitalizmie (optymalizacja kosztów) jest długofalowym zagrożeniem dla ludzkości, fauny i flory - w skrócie dla Ziemi. Kapitalizm zabija - zwykle w zwolnionym tempie a nie strzałem w głowę.
Jajcenty, 27 maja 2021, 11:42
Wyobraź sobie, że na producenta stali nakładasz obowiązek wycofania z atmosfery całego CO2 (do postaci np, CO + H2) jaki został wyprodukowany podczas produkcji stali. W ten sposób producent stali staje się 'obojętny węglowo' Poproszę teraz o rachunek energii, ale taki do spodu - jeżeli do odwrócenia emisji używasz paneli fotowoltaicznych, to doliczamy energię i węgiel zużyty do produkcji i utylizacji paneli. Szybko się okaże, że ten model cierpi na syndrom fotosyntezy prof. Nazimka.
Problemem nie jest kapitalizm, tylko poziom konsumpcji.
O tak, świetny pomysł. Kiedyś skupowano stonkę, wróble, węże z wiadomym skutkiem. W tym przypadku powstałyby fabryki wraków produkujące na sprzedaż do skupu.
piotr123, 27 maja 2021, 13:56
Nie, jeśli stworzono by zasadę, że dana jednostka musi pływać pod banderą danego kraju przez określoną ilość lat, wówczas ten kraj wykupuje po tym czasie statek w celu jego utylizacji zgodnie ze wszystkimi normami.
lanceortega, 27 maja 2021, 14:50
Utknąłeś w poglądach XIX-XX wieku. Po to intensywnie pracuje się nad fuzją jądrową (gł. tokamakami), by dostarczać więcej energii elektrycznej niż dziś i to przy zerowym zużyciu paliw kopalnych oraz braku odpadów radioaktywnych. Specjalisci są przekonani, że uda się oddać do użytku pierwszą prawdziwą elektrownię opartą na fuzji jądrowej w latach 40.
Jajcenty, 27 maja 2021, 15:27
I
Te 40 lat temu wydawało się że szybciej, czyli jakby horyzont się odsuwa... Nie wiem czy zdążą przed końcem naszego świata.
Sławko, 27 maja 2021, 15:43
Kiedy właśnie o to chodzi. Armator (producent/stocznia) powinien pokryć szacunkowe koszty utylizacji zanim zacznie eksploatować statek, a gdy zakończy eksploatację powinien oddać do wyznaczonego punktu złomowania, gdzie za te właśnie pieniądze nastąpi utylizacja. Jeśli statek bez "opłaty utylizacyjnej" nie będzie mógł być eksploatowany, ani nie będzie mógł być obsługiwany w portach, to sprawa zostanie całkowicie rozwiązana.
Jajcenty, 27 maja 2021, 16:05
Teoretycznie mamy to rozwiązane w samochodach. Pobieramy opłaty i ubezpieczenie dopóki właściciel nie przedstawi kwita o zezłomowaniu w autoryzowanym punkcie złomowania. Ze statkami może być trudniej, bo wymaga to uzgodnień i współpracy międzynarodowej, a tu solidarności nie będzie.
lanceortega, 27 maja 2021, 16:53
Zimna wojna wiązała się z innymi priorytetami. Między innymi dlatego nie rozwijano nawet technologii reaktorów opartych na torze, które względem tych opartych na paliwie uranowym mają same zalety i jedną wadę - mając reaktor uranowym masz możliwość rozwijania broni jądrowej.
Teraz jest inaczej. Poważni ludzie nie mają już złudzeń, wiedzą że z efektu cieplarnianego wchodzimy już w etap globalnej katastrofy klimatycznej. Świat naprawdę stara się okiełznać fuzję jądrową, choć nie przeczę, że przydałoby się jeszcze więcej środków na to przeznaczać. W międzyczasie coraz intensywniej korzystamy z OZE, byle doczekać jakoś do czasu gdy prąd będzie z bezemisyjnej fuzji.
piotr123, 27 maja 2021, 18:50
To są całkiem różne rozwiązania. To tak jakby płacić za wywóz makulatury albo żeby płacili za makulaturę. W pierwszym przypadku makulatura ładuje w lasach i trzeba kontrolować kto wyrzuca, a w drugim przypadku nie potrzeba tyle kontroli i znajdą się chętni na dowóz makulatury do skupu.
Flaku, 27 maja 2021, 22:09
Świetny pomysł na stagnację w użytkowanej technologii recyklingu. Kompletne pozbawienie branży bodźców do rozwoju. Rozwiązanie upatrywałbym raczej w próbach przekierowania wysiłków firm złomujących na wydajniejsze metody odzyskiwania surowców zamiast na redukcję kosztów przez obniżanie standardów ochrony środowiska, a nie kompletny zastój branży poprzez wyeliminowanie konkurencji.
Sławko, 28 maja 2021, 02:09
Nie rozumiem, skąd taki wniosek? A masz teraz jakiś rozwój w technologii recyklingu? Jakoś go nie widać. Rosną tylko wysypiska i góry śmieci w lasach. To ma być ten twój "recykling"?
dexx, 28 maja 2021, 09:16
Tu się zgodzę, w przypadku plastiku recykling nie działa. Tylko niewielką cześć tego co nazywamy plastikiem można a jeszcze mniejsza opłaca się używać powtórnie.
Wydaje mu że tu powinien zostać wprowadzone jakieś rynkowe rozwiązanie. Na przykład każde opakowanie produktu powinno mieć podaną na etykiecie wagę i skład opakowania, na rynku może na zasadach giełdy powinny być ustalane ceny tych materiałów i koszty ich utylizacji. Jeśli jakiś producent lub dystrybutor chce wprowadzić cos na rynek powinien uiścić odpowiednią opłatę z tego tytułu. Pytanie czy dzięki takiemu rozwiązaniu udało by się wyrównać koszt produkcji i dystrybucji np. napojów w szkle i plastiku. Z resztą dla butelek plastikowych już dawno powinna zostać wprowadzona kaucja mimo że to przeniesienie kosztów na konsumenta.
Jajcenty, 28 maja 2021, 09:48
Wszystkie ciężary w końcu przenoszone są na konsumenta. Bo niby na kogo?
BTW, pamietam czasy kiedy uważano, że opakowania szklane są bardzo drogie w produkcji i przetwarzaniu, transporcie. Moglibyśmy zażądać przejścia na opakowania szklane, ale co z CO2?
Sławko, 28 maja 2021, 12:13
To jest oczywiste. Ale potrzebny jest mechanizm autoregulacji. Problem w tym, że obecnie producenci nie ponoszą praktycznie żadnych konsekwencji wprowadzania na rynek trudnych do utylizacji produktów. Gdyby ponosili koszty ich utylizacji, zastanowiliby się 2 razy, czy na pewno nie dałoby się użyć np. papieru zamiast folii.
dexx, 28 maja 2021, 13:11
Dane ile plastiku zużył producent podczas produkcji już są zbierane teraz wystarczy żeby co tydzień śmieciarka zbierająca żółte kosze zamiast na wysypisko wywoziła ekwiwalent na teren danego producenta.
Moim zdaniem CO2 jest mniejszym problemem. Globalnie mamy z tym duży problem ale wiemy jak dzięki technologii można zmniejszyć emisje, a większość plastiku możemy tylko zakopać lub spalić.
piotr123, 28 maja 2021, 13:14
Może system kaucji jak z akumulatorami. Płacisz przy wprowadzaniu na rynek a odbierasz przy zdaniu do utylizacji.