Trawa filtruje herbicydy
O szkodliwości nadmiernego stosowania chemicznych środków przy produkcji rolniczej wiadomo już od dziesięcioleci, ale wciąż ten problem nie jest dostatecznie zbadany i rozwiązany. Jednym z najpoważniejszych problemów jest wymywanie środków ochrony roślin z pól do pobliskich wód. Jako zabezpieczenie stosuje się często pasy trawy lub drzew, oddzielające ziemię uprawną od strumienia, czy rzeki. Ich skuteczność to temat ostatnich badań ekipy naukowców z Uniwersytetu w Quebec oraz Instytutu Badań i Rozwoju Agrośrodowiskowego.
Zakrojone na sporą skalę wieloletnie obserwacje miały na celu zbadanie skuteczności filtrującej pasów zieleni złożonych z samej trawy, oraz z trawy i drzew. Pomiary stężenia trzech najpopularniej używanych środków chwastobójczych obejmowały nie tylko wymywanie powierzchniowe, ale również podpowierzchniowe przesączanie. Wyniki opublikowano w aktualnej edycji Journal of Environmental Quality, wydawanego przez Amerykańskie Towarzystwo Agronomiczne.
Jak pokazały szczegółowe pomiary, bariery roślinne znacząco ograniczają powierzchniowe wymywanie środków chemicznych, podczas gdy ich podpowierzchniowe przesączanie wzrasta. Ogólny bilans jest jednak pozytywny i sumaryczna ilość chemikaliów przedostających się do wody spada. W pierwszym roku badania koncentracja herbicydów dzięki buforowi trawnemu lub trawno-drzewnemu spadała o 35% w porównaniu z brakiem takiej izolacji. Koncentracja podpowierzchniowa wzrastała natomiast o 800-1200%, ale łącznie odnotowywano spadek o 40-60%. Późniejsze badania wykazały, że eksport herbicydów z pól do wody jest dzięki trwie mniejszy nawet o 75-95%.
Nie odnotowano natomiast, wbrew nadziejom, znaczącego wpływu obsadzenia roślinnego bufora drzewami, zwłaszcza na przesączanie podpowierzchniowe. Drzewa na badanym obszarze były jednak dopiero dwuletnie i być może nie rozwinęły jeszcze wystarczająco swojego systemu korzeniowego, żeby wywrzeć mierzalny wpływ na wyniki.
Badania będą kontynuowane, uczeni będą nadal zajmować się wpływem drzew na podpowierzchniowe przesączanie, w nadziei że bardziej rozwinięty system korzeniowy znacząco je ograniczy. Podczas badań odnotowano również bardzo wysoką zmienność wyników, zależną od czynników pogodowych. Ich dokładny wpływ również będzie przedmiotem dalszych badań.
Zespół badający zagadnienie tworzyli Emmanuelle Caron, Pierre Lafrance, Jean-Christian Auclair (University of Quebec), oraz Marc Duchemin (Institute of Research and Development in Agri-Environment).
Warto przypomnieć, że niedawno pisaliśmy o wykorzystaniu pospolitego gatunku trawy do eliminowania z gleby antybiotyków, stosowanych przy hodowli zwierząt rzeźnych.
Komentarze (2)
waldi888231200, 26 kwietnia 2010, 23:28
A znajomy pracę stracił i zbiera puszki aby żyć.
j50, 29 kwietnia 2010, 01:29
Wielu zajmujących się tą sprawą od długiego czasu twierdziło, że taki efekt powinien wystąpić. Problem jest nawet szerszy, bo obejmuje także zagrożenie eutrofizacją wód śródlądowych (zwłaszcza jezior). W polskim prawie istnieje podział na cieki melioracji szczegółowych i podstawowych. Cieki melioracji podstawowych nie mogą być własnością priva i wyznacza się przy nich kilkumetrową strefę z zakazem gospodarowania, w tym rolniczego. No i rośnie tam wtedy trawa i krzaje nadrzeczne. Ta strefa powinna być szersza, ze względów ekologicznych. Ale jej szerokość nie może być ustalana sztywno.
Co do efektów uzyskanych przez tych badaczy zwracam uwagę, że podstawową kwestią jest w tym głębokość zalegania zwierciadła wód podziemnych w dnie doliny. W przypadku jego zalegania głębiej niż metr, trawy mogą wpływać raczej na filtrację zanieczyszczeń z opadów, a nie zanieczyszczeń wody podziemnej ze strefy saturacji.