Współczesne dzieci biegają wolniej niż rodzice, gdy byli w ich wieku
Studium światowego poziomu sprawności fizycznej pokazało, że wiele dzieci nie potrafi biec tak szybko, jak rodzice za młodu. Wyniki zaprezentowano na dorocznym spotkaniu American Heart Association.
Naukowcy przeanalizowali dane z 46 lat. Objęły one ponad 25 mln dzieci z 28 państw. Okazało się, że średnio współczesne dzieci przebiegają milę (1,609 km) z czasem o 90 s gorszym niż rówieśnicy sprzed 30 lat.
W uwzględnionych krajach wydolność sercowo-naczyniowa (mierzona odległością, jaką dziecko jest w stanie pokonać w wyznaczonym czasie) systematycznie spadała o ok. 5% w ciągu dekady. Pogorszenie wyników widać u obu płci we wszystkich grupach wiekowych od 9 do 17 lat. Wiąże się ono z otyłością. Problem dotyczy głównie Zachodu, ale opisane zjawisko występuje także w niektórych częściach Azji, np. Korei Południowej, kontynentalnych Chinach czy Hongkongu.
[...] Od 30 do 60% spadków w osiągnięciach w zakresie biegu wytrzymałościowego można wyjaśnić wzrostem masy tłuszczowej - podkreśla dr Grant Tomkinson z Uniwersytetu Południowej Australii, dodając, że najmłodsze pokolenie trzeba zachęcać do wzmożonej aktywności (co najmniej 1 godz. dziennie, najlepiej w kilku "rzutach", a nie jednej sesji). Inaczej konsekwencje dla zdrowia publicznego będą tragiczne. Jeśli młoda osoba jest teraz niesprawna fizycznie, rośnie ryzyko, że na późniejszych etapach życia zapadnie np. na chorobę serca.
Specjaliści tłumaczą, że by zwiększyć wydolność sercowo-naczyniową, trzeba się spocić, a ruch powinien być dynamiczny.
Komentarze (14)
mjmartino, 21 listopada 2013, 07:48
Technologia nas wykańcza
Młodym powinno się wszczepić pod skórę chip który by ich zmuszał do wysiłku fizycznego lekkie rażeniem prądem
Sam ostatnio się nawet wziąłem za siebie bo siedzeniem przed kompem w dłużej perspektywie sprawiło że kondycja pada...
pogo, 21 listopada 2013, 08:43
Też chciałbym się wziąć za siebie, ale brak mi motywacji...
Ciągle siedzę przed kompem... a gdy wpadam na pomysł aby odrobinę poćwiczyć to dochodzę do wniosku, że nie jest tak źle i sobie odpuszczam...
Rowerowiec, 21 listopada 2013, 12:59
Wybierz się na rower z kimś kto jeździ Zmienisz zdanie hehe
pogo, 21 listopada 2013, 18:40
Pewnie tak
Choć nie tak dawno miałem wyjazd w Tatry... Tak długo się zbierałem do zrobienia formy, że w końcu uznałem, że nic robię nic, bo inaczej zacznę wjazd od zakwasów zanim jeszcze wyjdę na szlak.
Niektórzy ze znajomych sporo trenują, ale tylko jeden był w stanie mi uciec i w sumie wszystkim... ale to jednak co innego niż rower.
macintosh, 7 grudnia 2013, 21:14
pogo
ja miałem tak jak Ty. Problemem osób, które łatwo rezygnują, tak jak Ty czy ja, jest to o czym napisałeś. Brak motywacji, a w sporcie tak jak w grze strategicznej, najbardziej cieszy sukcesywny przyrost potęgi. Sportem, który ja teraz uprawiam jest freeletics - bazuje wyłącznie na ciężarze swojego ciała, a celem jest wzrost siły, szybkości, wytrzymałości i atrakcyjności wizualnej. Koszt freeletics jest zerowy, bo potrzeba tylko wagi swojego ciała. Ja ćwiczę w przedpokoju, nie wychodzenie z domu pomaga się zabrać. Jak wzrasta moja potęga? Tak samo jak w grze strategicznej. Zapisuję w tabelce czas w jakim zrobiłem układ ćwiczeń, kolejne próby to mniejszy albo większy czas - w zależności czy odpowiednio zjadłem (jak w grze - dbanie o dostawy białek, węgli i tłuszczy) czy wykonałem ćwiczenie w trudniejszy czy łatwiejszy sposób. Ruch zmienia percepcję rzeczywistości, również przez zmieniona chemię organizmu, ale też tak jak na kopalni było: http://kopalniawiedzy.pl/ruch-aktywnosc-cwiczenie-tworczosc-kreatywnosc-myslenie-dywergencyjne-konwergencyjne-Lorenza-Colzato,19294
Pojawia się konsekwencja, zdolność do myślenia o sobie a kategorii sprawczości, poznawanie nowych ludzi. Odżywianie ukierunkowane na cel treningowy, bo dzięki zdrowym odżywianiu ma się szybsze efekty.
U mnie brak motywacji (przed freeletics) brał się z wewnętrznego dialogu: "Robię to i robię, tylko się spocę. Frustrująco niski poziom tlenu w powietrzu. Coś mnie strzyka, no zrobiłem i co? Gruby jestem po ćwiczeniach jak byłem przed." ,etc.
Takie myślenie nie pomogło.
sposób na zakwasy, na które marudzisz (sprawdzone, DZIAŁA!):
http://health.howstuffworks.com/wellness/men/hygiene/should-man-take-cold-shower-after-workout1.htm
grupa dyskusyjna na fejsie:
https://www.facebook.com/groups/460952867352174/
opisy, filmiki z postępów (imponujące)
https://www.freeletics.com/en
pogo, 8 grudnia 2013, 16:47
Z tego co widzę to największym kosztem przy freeletics będzie pilnowanie diety... Czyli mój największy problem... Ja nie mam chęci i cierpliwości do przygotowywania takiego żarcia...
Na co dzień zakwasów się nie boję. Jak poćwiczę, albo pójdę gdzieś gdzie chce się zmęczyć (i następnego dnia mogę odpoczywać) to chcę mieć zakwasy jak wyznacznik, że było tyle wysiłku co być powinno... ale to też coraz rzadziej się udaje, choć wcale nie robię nic mniej intensywnie niż wcześniej...
Jestem chudy i umiem poczekać na wyniki... Ale na jakie wyniki mam czekać skoro zadowalającą formę mam tu i teraz?
kitt94, 8 grudnia 2013, 23:46
Pierwszy mój post na forum, więc przy okazji witam wszystkich
Całkiem niedawno miałem - jak to się teraz mówi - "fazę" na pilnowanie diety, wszystko aby przytyć (moja waga to 65 kg). Po dwóch tygodniach męczenia się z jedzeniem praktycznie wciąż tego samego (brak urozmaicenia wynikał z deficytu czasu i pieniędzy) zrezygnowałem. Później w odstawkę poszły ćwiczenia typowo "masowe" i teraz uskuteczniam coś w rodzaju freeletics czy też kalisteniki, czyli ćwiczenia z użyciem masy ciała. Przy sporcie, który uprawiam są one dla mnie dużo lepsze i jeśli ktoś nie chce być wielką, napompowaną szafą z czystym sumieniem ten sposób wyrabiania muskułów polecam.
Zakwasy to w sumie zdrowy objaw, też lubię czuć, że moje ciało się hartuje, choć po wtorkowym treningu odczuwałem to aż do wczoraj haha
pogo, 9 grudnia 2013, 09:41
kitt94: Jakbym czytał o sobie
Swego czasu też chciałem przytyć 5kg i nic nie działało... dopiero jak zacząłem ćwiczyć to masa poszła w górę, przez chwile nawet do 67kg. Wtedy sobie odpuściłem i teraz bez robienia czegokolwiek utrzymuje mi się waga w okolicach 64-66.
Chyba dla lepszej motywacji muszę się z kimś założyć o to aby w jakimś czasie znowu nauczyć się robić pompki na jednej ręce
kitt94, 9 grudnia 2013, 20:05
64 przed jedzeniem, 66 po, mamy tak samo haha
A jeśli chodzi o pompki na jednym ręku - jeśli wcześniej je potrafiłeś, to całkiem łatwo będzie Ci to znów osiągnąć. Potwierdzona informacja Ale zakład nie jest złym pomysłem, zawsze to jakaś motywacja, by ćwiczyć
pogo, 9 grudnia 2013, 23:55
Umiałem... ale to było te 5kg temu
Ze 2 miesiące temu ostatnio próbowałem... i myślę, że miesiąc treningu wystarczy - żeby było po jednej pompce na każdej ręce...
Ciekawe ile czasu zajęłoby mi abym znowu robił pompki na jednej ręce na pięściach z przeskokiem z jednej ręki na drugą (w ten sposób kończyłem po 2 pompkach na każdej ręce w szczycie formy)
macintosh, 11 grudnia 2013, 15:34
Zmęczenie, endorfiny, wzrost masy mięśniowej = wzrost poziomu testosteronu, w głowie się rozjaśnia - po ćwiczeniach człowiek zwyczajnie w świecie czuje się inaczej. Tu nawet nie chodzi o regularność, wytrwałość, chęci - chodzi o dobre samopoczucie zmieniające optykę rzeczywistości, a odpowiednie odżywianie jest tylko katalizatorem.
To nie jest takie trudne myśleć o odżywianiu. Węglowodany, tłuszcze plus białko. Półtłusty twarożek + kasza/makaron, ew. trochę oliwy z oliwek na dużej łyżce - wymieszać wszystko w podgrzanej mineralnej, doprawić wedle uznania, zjadliwe, a nawet smaczne - polecam. Taki pokarm działa już jak gainer ze sklepu dla kulturystów. Dla inteligentnego człowieka to raczej zadanie-wyzwanie niż problem (brak chęci czy cierpliwości).
Pozdrawiam, życzę wprawnego użycia mózgu przy stoisku z kaszą
kitt94, 11 grudnia 2013, 23:38
No do takich tricków to mi jeszcze masę ( ) brakuje
Może się nawet pokuszę, żeby to wypróbować...
macintosh, 12 grudnia 2013, 10:16
Zgaduję, że to był sarkazm...
To taki zestaw dla bojących_się_diety. Na początek, tylko po to, żeby nauczyć zapewniać sobie makroskładniki. To trzeba umieć odpowiednio przyprawić i odpowiednio ugotować kaszę. Nie jest to jakiś wyszukany przepis, za to zapewnia wszytko co potrzebne ćwiczącemu. Zawsze warto pamiętać o porcji warzyw czy owoców - najprostsze to banan albo owoce suszone, marchewka (jest słodka i szybka w przygotowaniu, bo wystarczy obrać). Gdy jest zapas rzeczy w kuchni, które są w zasięgu ręki to jest to proste i warto, żeby w kuchni był taki magazyn, wcześniej przemyślanych warzyw, kasz, owoców suszonych, płatków owsianych, twarożków (najtańsze białko dostępne na rynku) i żeby było gotowe już na po treningu. Jest jeszcze parę wartościowych reguł, których nie dopisałem, bo nie chciałem przeciążać informacjami.
paula988, 20 grudnia 2013, 19:51
Ja też muszę coś spróbować.