Najbardziej niedoceniany organ?
Od czasów Darwina wyrostek robaczkowy był uznawany za "ewolucyjny relikt", istniejący wyłącznie dlatego, że nie zdążył jeszcze zaniknąć. Dwa lata temu dokonano jednak przełomu i udowodniono, że pełni on bardzo ważną rolę dla naszej odporności, a dzięki najnowszym badaniom okazuje się nawet, że ewolucja wyraźnie prowadzi do zachowania tego niewielkiego organu.
Autor pierwszej nowoczesnej teorii na temat funkcji wyrostka robaczkowego, Karol Darwin, uważał, że organ ten jest tak mały, ponieważ jest nam do niczego niepotrzebny, lecz ewolucja nie doprowadziła jeszcze do jego całkowitego zaniku. Można więc powiedzieć, że według Darwina jesteśmy "stadium przejściowym", które za jakiś czas utraci jeden ze swoich organów.
Darwinowska hipoteza trzymała się bardzo dobrze aż do roku 2007. Zespół dr. Williama Parkera z Duke University wykazał wówczas, że niepozorny wyrostek robaczkowy jest rezerwuarem bakterii jelitowych, koniecznych dla odtworzenia mikroflory przewodu pokarmowego po gwałtownych zaburzeniach, takich jak biegunka czy antybiotykoterapia. Wszystko wskazywało więc na to, że obecność wyrostka jest dla nas bardzo korzystna, lecz wciąż brakowało danych na temat jego ewolucyjnych losów.
Przeprowadzeniem stosownych badań ponownie zajął się zespół dr. Parkera. W oparciu o dane z zakresu genetyki ustalono, że wyrostek robaczkowy wyewoluował co najmniej dwukrotnie: raz u australijskich torbaczy i raz u wspólnego przodka drobnych gryzoni, naczelnych oraz, oczywiście, człowieka.
Odkryliśmy także, że wyrostek robaczkowy jest z nami od co najmniej 80 milionów lat, a więc znacznie dłużej, niż można by było oczekiwać, gdyby pomysły Darwina były słuszne, dodaje autor badania.
Komentarze (7)
inhet, 22 sierpnia 2009, 12:01
Przestał być potrzebny do trawienia błonnika, to się nadał do czego innego. Jak to u ewolucji...
lucky_one, 22 sierpnia 2009, 13:30
No proszę
Ale przydałoby się prześledzić, czy zatem osoby, którym wyrostek usunięto, miały jakieś problemy z jelitami - niestrawności itp. No bo skoro wyrostek jest potrzebny to jego wycięcie powinno powodować jakieś ujemne skutki.
Jeśli tak by się okazało, to może będzie trzeba zmienić terapię - i wyrostek zamiast wycinać, to oczyszczać albo płukać w jakiś sposób?
inhet, 22 sierpnia 2009, 13:39
To by się pewnie nie dało ustalić - za dużo czynników tu działa.
Inna rzecz ,ze wycięcie wyrostka (jak każda operacja) jest ostatecznością. Robi się to wtedy, gdy już za późno na inne sposoby zwalczenia stanu zapalnego.
mikroos, 22 sierpnia 2009, 13:48
Otóż to. I z tego m.in. powodu ciężko ustalić, czy osoby, które utraciły wyrostek mają problemy ze zdrowiem. Zostaje ewentualnie badanie osób, które zdecydowały się na profilaktyczne usunięcie, ale nie jestem pewny, na ile duża i reprezentatywna jest taka grupa.
Andrys, 23 sierpnia 2009, 13:27
W zasadzie problem jest podobny do różnego rodzaju schorzeń narządów. Wiemy przecież po co nam wątroba, śledziona, jelita, płuca, nerki itp. A tymczasem zdarza się, że albo coś usuwamy, np. część jelita, wątroby, mózgu, itp.
I stąd słuszna uwaga o ostateczności w leczeniu. Co więcej, tego typu zabiegi nie zawsze odbijają się negatywnie (później) na całym ustroju. Adaptacja, rzecz piękna i często zapobiega problemom ze zdrowiem (różnie rozumianym). Przynajmniej tak mi się wydaje.
Rzeczą z innej będzie jakość życia, ze względu na diety, sposób życia itp. Ale i tu, zmiany nie zawsze idą na gorsze, mniej wygodne i temu podobne. Czasem wręcz przeciwnie.
A profilaktyczne usunięcie wyrostka? Przypomina to trochę, stosowane głównie na zachodzie, farmakologiczne zahamowanie miesiączki. Kobiety decydują się mieć okres np. raz w roku a potem w ogóle. Na dzień dzisiejszy nie wiemy dokładnie jakie znaczenie ma i okres, i manipulacja czasem jego występowania. Niby wszystko jest ok ale z "całą pewnością" niewiele da się dziś powiedzieć (chyba, że o czymś nie wiem).
inhet, 24 sierpnia 2009, 05:23
Usunięcie profilaktyczne stosuje się rzadko - z reguły wtedy, gdy ktoś ma nawracające dolegliwości typowe dla zapalenia wyrostka, czyli gdy mamy postać nieostrą, chroniczną. Czasem człowiek zupełnie zdrowy zechce sobie zrobić taką kosmetykę, ale chirurdzy raczej na to nie idą, bo potem moga mieć kłopoty z powikłaniami pooperacyjnymi i zrostami.
Gdzieś chyba około roku 1960 wymyślono, żeby zapobiegawczo usuwać wyrostki noworodkom (bo przecież to organ szczątkowy). W Japonii nawet realizowano ten plan, ale krótko. bo się okazało, że zoperowane nieowlaki są bardziej podatne na infekcje. Niestety nie podano, czy były to infekcje jelitowe - więc dalej nie ma pewności, czy był to skutek braku wyrostka, czy samej operacji.
waldi888231200, 24 sierpnia 2009, 10:28
Dobrze ze nie wycinają 90% mózgu jako ewolucyjnie zbędnego.