Skąd się bierze empatia?

Jak należy, Pańskim zdaniem, postępować z osobami z zaburzeniami empatii, które zrobiły coś niewłaściwego - karać czy leczyć? Czy poszukiwanie wytłumaczenia odstępstw w osobowości i jednocześnie okazywanie współczucia przez pozostałych nie prowadzi do unikania odpowiedzialności i zasadności surowej kary?

Nie potrafię rozwiązać tego dylematu. Karanie przestępców ma uzasadnienie w systemie prawnym: pełni rolę odstraszającą i prowadzi do izolacji niebezpiecznych osób. Tu nie ma dyskusji. Są jednak osoby pozbawione „zmysłu moralnego”, które nie zdają sobie sprawy z tego, że wyrządzają innym krzywdę lub zachowują się w sposób nieobyczajny. Jeśli u podłoża takiego zachowania leży dysfunkcja pewnych okolic mózgu, to kara nie pełni funkcji korekcyjnej. Sprawca jest przekonany, że nie zrobił niczego złego. Można podjąć trud ćwiczenia takiej osoby w odróżnianiu dobra i zła – są różne mniej lub bardziej złożone techniki. Jednak w takich sytuacjach – twierdzi Baron-Cohen – wymiar sprawiedliwości skłonny jest do stosowania kar. Izolują one sprawcę od otoczenia społecznego, ale nie sprawiają, że zostanie odbudowany „zmysł moralny”.

A może empatia ma związek z inteligencją? Czy potrafimy ocenić rozwój ludzkiej inteligencji na przestrzeni dziejów?

Empatia nie wiąże się z inteligencją. Osoby o wysokiej i niskiej inteligencji mogą cechować się zarówno wysokim jak i niskim poziomem empatii. Sprawa rozwoju inteligencji jest złożona. Testy inteligencji istnieją od nieco ponad 100 lat. Badania wykazują, że w tym okresie następował wzrost IQ. Trzeba jednak pamiętać o tym, że testy inteligencji nie mierzą wszystkich jej składników. Poza tym dawniej nie było możliwości wystandaryzowanego pomiaru inteligencji. Ponieważ jedną z podstawowych właściwości gatunku ludzkiego jest zdolność do współpracy i współdzielenia się doświadczeniami, można przypuszczać, że to właśnie przyczyniało się do wzrostu poziomu inteligencji. Warto zajrzeć do książki Jamesa Flynna „O inteligencji inaczej. Czy jesteśmy mądrzejsi od naszych przodków?”, by przekonać się, jak bardzo złożony jest ten problem. Z nieco innego punktu widzenia spogląda na to zagadnienie Richard Nisbett w książce „Inteligencja. Sposoby oddziaływania na IQ”

Ktoś kto nie odczuwa empatii nie potrafi wcielić się w odczucia drugiej osoby. Może zatem mamy tutaj do czynienia z deficytem zdolności poznawczych, który można zredukować np. za pomocą leków nootropowych?

Obawiam się, że zażywanie leków nootropowych nie jest to dobrym rozwiązaniem. Empatia to nie tylko zdolności poznawcze związane z możliwością punktu widzenia drugiej osoby. Oprócz zdolności poznawczych w empatii ważna jest komponenta emocjonalna. Baron-Cohen zwraca uwagę na inne leki, które np. mogą pośrednio wpływać poziom serotoniny (jej niski poziom sprzyja agresywności). Wdychanie oksytocyny w sprayu może łagodzić zachowania impulsywne – Baron-Cohen wspomina o tym w swojej książce. Nie jestem lekarzem i nie mogę wypowiadać się w sposób autorytatywny na temat leków.

Tomasz Maruszewski empatia Teoria zła