Zaburzenie zegara biologicznego przyspiesza neurodegenerację
Zaburzenie działania zegarów biologicznych (rytmów okołodobowych) prowadzi do przyspieszonej neurodegeneracji, utraty funkcji motorycznych oraz przedwczesnej śmierci. Dotąd naukowcy zmagali się z dylematem w rodzaju jajka i kury, bo nie było wiadomo, czy problemy z zegarami biologicznymi są wynikiem, czy przyczyną chorób neurodegeneracyjnych, np. alzheimeryzmu czy choroby Huntingtona.
Podczas eksperymentów wykazaliśmy, że nasilenie [akceleracja] problemów zdrowotnych następowało zarówno w ramach podejścia środowiskowego, jak i genetycznego - opowiada Kuntol Rakshit.
Co prawda naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Oregonu (OSU) i Oregon Health and Science University prowadzili eksperymenty na muszkach owocowych, ale podkreślają, że między nimi a nami, ludźmi, istnieje wiele podobieństw. Niektóre z genów regulujących rytmy okołodobowe muszek okazały się na tyle ważne, że zostały zachowane mimo wielu lat odrębnej ewolucji i pełnią dokładnie te same funkcje u Homo sapiens.
U muszek wykorzystanych w studium występowały dwie mutacje: jedna zaburzała rytmy okołodobowe, a druga prowadziła do rozwoju patologii mózgu podczas starzenia. W porównaniu do grupy kontrolnej, mutanty żyły 32-50% krócej, traciły sporo funkcji ruchowych, a w ich mózgach o wiele wcześniej pojawiały się liczne wakuole, czyli "dziury" w tkance.
Jadwiga Giebultowicz uważa, że pogorszenie i utrata funkcji zegara biologicznego może być początkiem uszkadzającego cyklu. Kiedy zegar biologiczny zaczyna szwankować, rytmy, które regulują działanie i zdrowie komórek, ulegają zaburzeniu, a wiemy, że to sprzyja neurodegeneracji mózgu. Z drugiej jednak strony, neurodegeneracja może wywołać jeszcze więcej uszkodzeń zegara. Zdrowy zegar stanowiłby zabezpieczenie [...], jednak gdy go brakuje, proces uszkadzania przyspiesza.
Komentarze (6)
marximus, 13 stycznia 2012, 10:26
trudno uwierzyć żeby ludzki mózg wielokrotnie bardziej skomplikowany od mózgu muszki owocówki reagował tak samo negatywnie na zaburzenia rytmów, jest bardziej skomplikowany i pewnie wytworzył wiele mechanizmów obronnych. Homo sapiens ma wieksze zdolności przystosowawcze niż muszka, a mózg ludzki to chyba najbardziej plastyczny organ ludzkiego ciała.
waldi888231200, 13 stycznia 2012, 11:47
Hmm, chyba znam plastyczniejszy.
Acrux, 13 stycznia 2012, 19:04
Czytam o tych muszkach i przemknęło mi przez głowę pytanie, jak oni gnębili muszki, żeby nie zasypiały xD. Ale to jest genetyczne. To znaczy, że jeśli ktoś jest w skrajnej sytuacji i nie śpi przez powiedzmy dwie doby, to w głowie nic mu się nie dzieje? I czy jest to odwracalne?
[Polecam filmy z serii granice ludzkich możliwości http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=ph4RFj5sfZI&NR=1 - tu jest fragmnet o śnie i kolesiu (po 6 min), który chciał pobić jakiś rekord w locie balonem i chyba 3 doby nie spał...]
mikroos, 14 stycznia 2012, 18:33
A co jeśli jest dokładnie odwrotnie? Im więcej elementów ma maszyna, tym więcej ma słabych punktów.
Wyniki zdają się zresztą znajdować potwierdzenie w codziennym życiu. Jet lag czy różnego rodzaju problemy zdrowotne u osób pracujących zmianowo nie biorą się z niczego - nie zdziwiłbym się, gdyby regularne narażanie mózgu na tak duży dyskomfort powodowało jego uszkodzenie.
Acrux, 14 stycznia 2012, 20:13
Na pewno. Nasz układ nerwowy jest już tak wysoce wyspecjalizowany, że byle co potrafi zwalić nas z nóg (dosłownie), a takie robaki niektóre nawet bez głowy trochę pożyją...
A jeśli chodzi o rytm dobowy można zmieniać go stopniowo czymś w rodzaju fototerapii (w przypadku bezsenności chyba), ale takie ciągłe bawienie się nie pozostawiło by jakiegoś negatywnego skutku?
mikroos, 15 stycznia 2012, 12:19
Jasne, szyszynkę można wyregulować intensywnym światłem. Pytanie, czy szeroko rozumiana psychika zareaguje równie pozytywnie. Osobiście uważam, że nie, bo prędzej czy później dana osoba i tak będzie narażona na dysonans pomiędzy czasem "mózgowym" i rzeczywistym.
Miałem w życiu krótki okres, kiedy zauważyłem, że znacznie lepiej funkcjonuję w nocy. W dzień spałem (np. od 14 do 22), po czym przez całą noc pracowałem, a rano (czyli wieczorem wg mojego czasu) szedłem do szkoły. Powiem krótko: skończyło się to masakrą dla mojej fizjologii i samopoczucia oraz wyraźnym (choć na szczęście krótkotrwałym, bo eksperyment szybko przerwałem) pogorszeniem wyników w nauce. Powodem były właśnie sytuacje, w których musiałem mimo wszystko funkcjonować wg "normalnego" czasu, np. iść na wieczorne spotkanie rodzinne. Wtedy cały misterny plan się sypał, a ja czułem się jeszcze gorzej. Natury się nie oszuka.