Polska edukacja wyższa niezmiennie w światowym ogonie
Tegoroczna edycja listy szanghajskiej (ARWU – Academic Ranking of World Universities) ponownie pokazuje, że polskie uczelnie ciągną się w światowym ogonie. Za najlepszą nadwiślańską instytucję edukacji wyższej został uznany Uniwersytet Warszawski, który uplasowano w 4. setce.
Twórcy listy szanghajskiej, naukowcy z Shanghai Jiao Tong University, postanowili, że dokładne pozycje na liście przyznawane są tylko 100 najlepszym uczelniom na świecie. Inne uczelnie klasyfikowane są w odpowiednich setkach.
I tak z polskich uczelni na liście znajdziemy wspomniany już Uniwersytet Warszawski oraz Uniwersytet Jagielloński (5. setka). Dalsze miejsca zajęły AGH (7. setka), Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu, Warszawski Uniwersytet Medyczny, Politechnika Warszawska (wszystkie w 8. setce), Śląski Uniwersytet Medyczny (9. setka), Politechnika Łódzka, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersytet Łódzki oraz Uniwersytet Wrocławski (10. setka).
Od samego początku istnienia listy szanghajskiej, czyli od 2003 roku, nieprzerwanie otwiera ją Harvard University. Zaraz za nim, jak niemal co roku, uplasował się Uniwersytet Stanforda, a pierwszą trójkę najlepszych uczelni świata zamyka University of Cambridge. Wśród pierwszych 10 najlepszych szkół wyższych na świecie znajdziemy też MIT, University of California Berkeley, Princeton University, University of Oxford, Columbia University, California Institute of Technology i University of Chicago. Listę, tradycyjnie już, zdominowały amerykańskie uczelnie wyższe. W pierwszej 10 jest ich 8, w pierwszej 20 zaś aż 16. Spoza USA do pierwszej 20 najlepszych uczelni świata zaliczono jeszcze University College London oraz Szwajcarski Federalny Instytut Technologiczny w Zurichu.
W pierwszej setce znalazło się 46 uczelni z USA, 8 z Wielkiej Brytanii, 6 z Australii, 5 ze Szwajcarii, 4 a Niemiec, 4 z Holandii, 4 z Kanady, 3 z Japonii, 3 ze Szwecji, 3 z Chin, 3 z Francji, 2 z Danii, 2 z Belgii, 2 z Izraela, 2 z Singapuru i po jednym z Rosji, Finlandii i Norwegii. Poza tymi państwami wyżej od polskich zostały sklasyfikowane uczelnie takich krajów jak Arabia Saudyjska, Korea Południowa, Hongkong, Tajwan, Irlandia, Hiszpania, Portugalia, Włochy, Brazylia, Austria, Czechy, Meksyk, Argentyna i RPA.
Komentarze (62)
nantaniel, 17 sierpnia 2018, 15:17
Szok i niedowierzanie
KONTO USUNIĘTE, 17 sierpnia 2018, 16:02
Dla zainteresowanych: otwiera Harvard University.
Warai Otoko, 17 sierpnia 2018, 16:26
Jestem ciekaw, na podstawie jakich danych powstał ten ranking? I skąd te dane...
Ocena, która uczelnia wyższa jest lepsza wydaje mi się potwornie trudne. Pytanie w ogóle w czym lepsza? W kształceniu studentów? Ale jak to zmierzyć? Sukcesem zawodowym?
Czuje, że ten ranking bazuje na danych z których nie można wyciągnąć tak generalnych wniosków, tylko jakieś szczegółowe np. która uczelnia ma więcej pieniędzy z grantów, albo więcej doktorantów etc.
nantaniel, 17 sierpnia 2018, 16:41
" ARWU uses six objective indicators to rank world universities, including the number of alumni and staff winning Nobel Prizes and Fields Medals, number of highly cited researchers selected by Clarivate Analytics, number of articles published in journals of Nature and Science, number of articles indexed in Science Citation Index - Expanded and Social Sciences Citation Index, and per capita performance of a university. More than 1200 universities are actually ranked by ARWU every year and the best 500 are published. "
Na moje oko nie wygląda to na konkurs piękności i poklepywania się po pleckach (jak te w Polsce).
mankomaniak, 17 sierpnia 2018, 19:16
Nie każdy artykuł naukowy jest sobie równy, ale żeby dotrzeć do jakichś specjalistycznych zagadnień (np. ekonomicznych), to trzeba zawsze szukać w j. ang i właśnie autorzy najczęściej pracują na tych uczelniach. Jakość artykułu/książki z kolei można pośrednio sprawdzić przez liczbę cytowań. Polskie publikacje jakieś się tam znajdą, ale zawsze są albo powierzchowne albo odtwórcze i w dodatku jest ich niewiele. Wiadomo, że u nas kasa musi iść na patologię 500+, Rydzyka naciągacza i propagandę, a nie na naukę.
rahl, 17 sierpnia 2018, 19:21
Dokładnie, tym bardziej że połowa tych z czołówki ma najwięcej publikacji głównie w naukach społecznych podobnie z ilością alumunów z tych kierunków. Do tego publikują masę bzdurnych prac na każdy temat (szczególnie brylują tu Chińskie uczelnie).
Nauki społeczne - kierunki bezużyteczne, uczące ludzi bezużytecznych umiejętności, które nic w życiu nie dają i nie wnoszą niczego do postępu nauki poza mnożeniem nieprzygotowanych do życia SJW.
mankomaniak, 17 sierpnia 2018, 19:32
Ciebie się powinno izolować od ludzi, porażasz swoją głupotą.
Mariusz Błoński, 17 sierpnia 2018, 19:37
A jaki kierunek Ty studiowałeś?
thikim, 17 sierpnia 2018, 21:26
Kilka lat temu nie szła. Czy polskie uczelnie miały wtedy wyższe miejsca w rankingach?
KONTO USUNIĘTE, 17 sierpnia 2018, 21:27
Tia, matematyk opracuje program psychoterapeutyczny choremu na depresje, fizyk spokojnie poradzi sobie z resocjalizacją jednostki patologicznej, chemik zanalizuje skutki rządów partii narodowo- socjalistycznej ( ku przestrodze), biolog to również specjalista językoznawca ( grzegorj ). No ale budowlaniec wtopi na giełdzie, bo ekonomia przecież niepotrzebna.
thikim, 17 sierpnia 2018, 21:29
Odrobinę może zbyt ostre stanowisko.
KONTO USUNIĘTE, 17 sierpnia 2018, 21:30
Kilka lat temu koniunktura gospodarcza i wpływy do budżetu były inne.
thikim, 17 sierpnia 2018, 21:32
Inna sprawa że społeczeństwo też jest dobrym obiektem badań.
To nie nauki społeczne są złe, tylko dominowanie w nich ludzi dla których jest to sposób na życie a nie nauka.
Aha, tak też myślałem. Tylko w Polsce była ta inna koniunktura? Biedni ci co mają pecha i zawsze trafiają na złą koniunkturę. Lepiej ich nie wybierać bo po co jak złą koniunkturę przynoszą
KONTO USUNIĘTE, 17 sierpnia 2018, 21:38
Tak, ta druga, a dokładniej tamta.
Trafiło się ślepej kurze ziarno.
Mariusz Błoński, 17 sierpnia 2018, 22:07
Swoją drogą – to też byłby interesujący przedmiot badań dla nauk społecznych – jakoś tak mam wrażenie, że inne dziedziny nauk krytykują osoby, które skończyły kierunki ścisłe. Nigdy nie słyszałem, by ktoś po naukach humanistycznych, biologicznych czy społecznych twierdził, że nauki ścisłe są niepotrzebne. Natomiast w drugą stronę jak najbardziej. Ciekawe, skąd się to bierze.
KONTO USUNIĘTE, 17 sierpnia 2018, 22:07
Słabo się orientujesz. Kryzys był w okolicy, a u nas, dzięki wiadomym rządom przeszliśmy go bez większych strat.
mankomaniak, 17 sierpnia 2018, 22:16
Możesz rozwinąć, co to znaczy?
KONTO USUNIĘTE, 17 sierpnia 2018, 22:25
U ściślaków 2 + 2 to zawsze 4, jabłko z trawy na jabłonkę nigdy nie wskoczy, a w naukach humanistycznych czy społecznych występuje pewna "względnośc" więc wynik zawsze niepewny, a to jest dla ściślaków irytujące.
mankomaniak, 17 sierpnia 2018, 22:32
Trochę tak. University of Warsaw Score: 15,2 - 2018. 16,3 - 2012. http://www.shanghairanking.com/ARWU2012.html vs http://www.shanghairanking.com/ARWU2018.html
radar, 17 sierpnia 2018, 22:33
Bo to prawda?
Generalnie wynika to chyba z kilku powodów:
1. efekty pracy ścislaków z reguły "jakoś" widać.
2. nauki humanistyczne uważane są za łatwiejsze ("nie wiem co z sobą zrobić/byłem słaby z matmy to pójdę na psychologię/stosunki międzynarodowe/etc).. a potem pkt 3.
3. ściślak rzadko/rzadziej podaje frytki
4. + to co pisze 3grosze wyżej.
... ale kto to tam wie...
tempik, 17 sierpnia 2018, 22:44
Dla mnie nauka to jest wszystko co sprawia że jesteśmy w tym miejscu w którym jesteśmy i w którym będziemy jutro czyli aktywności które sprawiły że mamy maczugę, koło i mikroskop skaningowy, jakby nasi przodkowie ograniczyli się do humanistycznych nauk to byśmy zdechli z głodu siedząc na drzewie i rozprawiając o sensie istnienia. Nie mówię że są niepotrzebne, ale ich wkład w rozwój jest niewielki
Mariusz Błoński, 17 sierpnia 2018, 23:35
Niewielki? Przypomnę, że nauka od humanistyki się rozpoczęła. I bez humanistyki byłaby niemożliwa chociażby wymiana myśli naukowej.
Irytacja czymś, czego się nie rozumie, nie świadczy dobrze o inteligencji irytującego się. Tym bardziej, gdy ten irytujący się z góry wszystko odrzuca, "bo tak". A właśnie najczęściej postępują ludzie, o których mówię
Ad. 1: różnie z tym bywa. Większości tej pracy jednak nie widać.
Ad. 2: to nie znaczy, że rzeczywiście takie są. Spotkałem się kiedyś z opinią, i chyba jest ona w dużej mierze właściwa, że aby dokonać jakiegoś istotnego postępu w dziedzinie nauk ścisłych wystarcza czasem błysk geniuszu. W naukach humanistycznych bez potężnego oczytania i wiedzy nie ruszysz do przodu.
Ad. 3: bo większość studiów ścisłych do studia zawodowe. Uczą konkretnego fachu. Studia humanistyczne polegają raczej na szerokim formowaniu człowieka.
Zresztą, polecam (do ponownego przeczytania) wywiad z prawdziwym humanistą: http://kopalniawiedzy.pl/wywiad/wywiad-Gosciwit-Malinowski-filologia-klasyczna-lacina-greka-wlasnosc-intelektualna-prawa-zwierzat-Chiny-Rzym,15279,1
Ma olbrzymią wiedzę, bardzo zdecydowane, czasem może nawet skrajne poglądy na różne rzeczy, a jednocześnie jest niezwykle otwarty. Rzadko można spotkać równie mądrego i inteligentnego człowieka.
Ale za poprzedniego PiS-u miał 17,7.
Więc wybieranie lat tutaj nic nie daje. To ogólna nędza, niezależna od tego, czy rządzi PO, PiS, PSL czy SLD.
radar, 18 sierpnia 2018, 00:01
Nie ma co być czy czuć się urażonym. Nauki humanistyczne są potrzebne i mają duże dokonania... nie są jednak niezbędne. Pan doktor może być bardzo mądry, ale ciężko mu będzie przeżyć bez ognia, czy teraz prądu, a to zapewniają nauki ścisłe i pewnie o to chodzi, jak napisałem wyżej, widać je (i czuć brak). Tylko tyle i aż tyle. Co do komunikacji, to matematyka jest uniwersalnym językiem
thikim, 18 sierpnia 2018, 10:22
A tej widzącej się nie trafiło i zdechła
Oczywiście. Przed paru laty żeby zapewnić sobie godziny i pensje nauki społeczne były reklamowane na chama ponad potrzeby rynku. Masa ludzi poszła na studia humanistyczne żeby potem zasilić bezrobotnych.
Można to nazwać bańką w szkolnictwie. Efektem jest to że dziś nauki społeczne są postrzegane jako niepotrzebne. Czyli jest to efektem chciwości ludzi uczących nauki humanistycznych.
Nie ma nikt chyba wątpliwości że nauki społeczne są potrzebne. Ale nie w sposób nieograniczony. Chyba że chce się produkować mało zarabiających absolwentów którzy i tak muszą się przekwalifikować.
Z naukami technicznymi jest tak że na polskiego absolwenta jest duży popyt także za granicą. Ale popyt na nauczyciela polskiej historii na świecie będzie zawsze znikomy.
To ja poproszę o lepsze przypomnienie. Niby kiedy, niby gdzie?
To ja przypomnę że bez ognia nie byłoby humanistów
Może z Rzeczywistości? Może humanista nie wyobraża sobie życia bez technika. A technik wyobraża sobie życie bez humanisty?
Zgoda. Więc czemu ktoś wiążę tę nędzę z 500+ i Rydzykiem? Bo wszystko z tym wiąże, taka mania.