Fretka przeżyła 100-min cykl prania. Pomogła błyskawiczna reakcja właścicieli i lekarzy
Samiec fretki Bandit nieomal przypłacił życiem swój wybór miejsca do spania. Pewnego dnia położył się bowiem na kupce ubrań w pralce. Jego właścicielka nie zauważyła, że tam wszedł i uruchomiła 100-min cykl prania. Gdy 2,5-letni Bandit trafił do kliniki weterynaryjnej Vets4Pets w Leeds, dawano mu zaledwie 1% szans na przeżycie.
Właściciele zwierzęcia, Josh Crosse i Jackie Redfern z Halton koło Leeds, byli przekonani, że Bandit jest z drugą fretką - Mikeyem. Opróżniając pralkę, Jackie znalazła niereagującego pupila. Po telefonie do najbliższego pogotowia weterynaryjnego Bandit trafił do Leeds.
Chirurg David Massey podkreślił, że gdy właściciele przywieźli Bandita do kliniki, jego stan był zły.
Samiec był bardzo wychłodzony i miał problemy z oddychaniem. Lekarze umieścili go na macie rozgrzewającej i w namiocie tlenowym. By złagodzić ból i ułatwić oddychanie, zaaplikowali szereg leków.
Okazało się, że posiniaczony Bandit ma odmę opłucnej. Ratując fretce życie, lekarze przeprowadzili torakocentezę. Prawie natychmiast Bandit zaczął lepiej oddychać, a termometr zaczął wskazywać temperaturę. Widać było, że fretka odzyskuje przytomność. Następnie pacjent trafił na 2 dni do szpitala weterynaryjnego.
Josh i Jackie podkreślają, że po powrocie Bandita do domu Mikey bardzo się ucieszył i przez jakiś czas nie odstępował go na krok.
Podczas wizyty kontrolnej lekarka poinformowała o resztkowych objawach neurologicznych, stwierdzając jednocześnie, że samiec powinien całkowicie wyzdrowieć. Przez kilka tygodni po wypadku Bandit był nieco niestabilny, ale potem zaczął dochodzić do siebie - opowiada Jackie. Po kilku miesiącach radzi sobie naprawdę dobrze. Jak donoszą właściciele, samczyk bawi się i psoci jak dawniej.
Specjaliści z Vets4Pets podkreślają, że nagrali filmik o Bandicie, by zwiększyć świadomość wśród właścicieli zwierząt. Przypominają, by przed uruchomieniem pralki sprawdzić, czy nie ma w niej śpiących zwierząt.
Komentarze (0)