Chińczycy wylądowali!
Chińska sonda Chang'e-4 jest pierwszym w historii pojazdem, który wylądował po niewidocznej stronie Księżyca. Chińska agencja kosmiczne poinformowała o udanym lądowaniu sondy, która przesłała zdjęcia do satelity Queqiao. Fotografie mają wkrótce trafić na Ziemię.
Pekin od lat intensywnie rozwija swój przemysł kosmiczny. Chiny mają olbrzymie zapóźnienie w stosunku do Rosji i Stanów Zjednoczonych. Chcą je szybko nadrobić. Państwo Środka chce do 2022 roku posiadać własną stację kosmiczną ze stałą załogą, a później ma zamiar wysłać człowieka na Księżyc.
Sonda Chang'e-4 została wystrzelona w grudniu. Jest druga udana chińska misja powiązana z lądowaniem na Księżycu. Jako pierwszy na Srebrnym Globie wylądował łazik Yutu, wysłany tam w 2013 roku.
Na pokładzie Chang'e-4 znajduje się sześć chińskich instrumentów naukowych i cztery z zagranicy, w tym dwa instrumenty do badań radioastronomicznych. Ich autorzy chcą wykorzystać brak interferencji z sygnałami z Ziemi.
Pierwsze w historii zdjęcia niewidocznej strony Księżyca wykonał w 1959 roku pojazd wysłany przez ZSRR. Dotychczas jednak żaden pojazd tam nie lądował. To trudne technologicznie zadanie. Chiny przygotowywały się do niego przez lata. Głównym problemem jest tutaj brak bezpośredniej komunikacji z lądującym pojazdem. Dlatego też Chiny wysłały wcześniej na orbitę Księżyca satelitę Queqiao, który przekazuje sygnały pomiędzy lądownikiem z Ziemią. Innym poważnym wyzwaniem są olbrzymie zmiany temperatury. W czasie księżycowej nocy, która trwa 14 ziemskich dni, temperatura spada do -173 stopni Celsjusza, a w czasie księżycowego dnia – również wynoszącego ziemskie 2 tygodnie – rośnie do 127 stopni Celsjusza. Urządzenia lądownika muszą przetrwać tak duże wahania temperatury. Trzeba im też zapewnić energię na czas długotrwałej nocy.
Pekin planuje już kolejną misję. W ramach Chang'e-5, która ma wyruszyć już w bieżącym roku, na Ziemię mają trafić próbki księżycowego gruntu.
Komentarze (14)
tempik, 3 stycznia 2019, 14:34
Houston, we've had a problem....
venator, 7 stycznia 2019, 15:16
Proszę zwrócić uwagę na nieprzypadkowe miejsce lądowania. Krater Von Karmana. Najlepszym uczniem von Karmana i jego protegowanym był Qian Xuesen,
Pomimo olbrzymich zasług dla amerykańskiego programu kosmicznego, był współtwórcą JPL, autorem koncepcji wahadłowców (jego teoretyczna praca była podstawą programu Dynasoar), po nagonce antykomunistycznej Xuesen został z USA wydalony w 1955 r. Po powrocie do Chin został ojcem chińskiego programu kosmicznego. Taki chiński Korolow.
Miejsce lądowania to ewidentna aluzja do USA, może zaproszenie do nowego "wyścigu"?
tempik, 8 stycznia 2019, 08:58
mam wrażenie, że amerykański program kosmiczny(przynajmniej dotyczący naszego najbliższego sąsiedztwa) leci jedynie siłą rozpędu minionych sukcesów. A chiny po cichu nadrabiają braki w technologii. A jak już wylądują na księżycu i Marsie, to nie tak jak amerykanie żeby wbić flagę i wracać. Celują wyżej, założą bazy, ogrodzą płotem,zasadzą ziemniaki i powiedzą że to wszystko jest ich.
venator, 9 stycznia 2019, 23:18
To ten rozpęd jest naprawdę potężny . Chiny były w 2018 r nr 1 jeśli o liczbę startów - wynosiła ona 39 vs 31 amerykańskich. Ale jeśli chodzi o wyniesiony ładunek użyteczny to USA wyprawiło w przestrzeń kosmiczną jednak aż 2 x większą masę. Także przewaga USA jest nadal znacząca a jeśli chodzi o eksploracje US to prymat jest niepodważalny. Chiny mają jednak w pewnej materii bardzo dużą przewagę - jest nią wola polityczna i systematyczność. Możemy się z tego śmiać bo to przaśne i prl-owskie ale tam nadal realizuje się plany 5-letnie co zapewnia dużą stabilność . Konsekwentnie i bez pospiechu realizują swoje plany. Specjaliści twierdzą, że załogowe lądowanie na Księżycu to plan 2030-34. I nie będzie to kopia Apollo a raczej program mający pokazać, że Chiny też potrafią - lądowanie na biegunie, ewentualnie na "ciemnej" stronie (choć to nie będzie chyba łatwe), pierwsza kobieta na Księżycu, dłuższy pobyt na powierzchni (max w programie Apollo to 72 h).
Mariusz Błoński, 10 stycznia 2019, 13:13
Nie wydaje mi się. NASA prowadzi bardzo dużo badań w sąsiedztwie i tutaj nie mają zbyt wiele wielkich "bum" do zrobienia, bo to, co mieli zrobić, zrobili. Mają coraz bardziej ambitne cele dot. dalszej przestrzeni kosmicznej, a tą bliższą chcą pozostawić prywatnym firmom, które będą działały na ich zlecenie.
Fakt, że Chiny są mocno zapóźnione i muszą szybko gonić. Zobaczymy, jak im pójdzie z lądowaniem na Księżycu. Być może Amerykanie też będą lądowali na Księżycu (Trump i Brindestine mają takie plany), ale musisz też pamiętać o jednym - dla Chińczyków lądowanie człowieka na Księżycu będzie miało przede wszystkim wymiar propagandowy i będzie okazją do pokazania własnych możliwości. USA już tam propagandowo-demonstracyjnie były, więc teraz - jeśli w ogóle będą lądowali - to będzie to miało przede wszystkim wymiar praktyczny, nie będzie więc takim wielkim "halo".
Swoją drogą, jeśli już o wymiarze rywalizacji mówimy, to przestrzeń kosmiczna chyba powoli staje się kolejnym obszarem, na którym Rosja zaczyna odpadać i pozostaje rywalizacja USA-Chiny.
tempik, 10 stycznia 2019, 14:00
No właśnie mam wrażenie że jest odwrotnie. Trump ma presję na wbicie flagi najlepiej na Marsie, żeby była sława,miejsce w historii i lepsze sondaże. Chiny są bardzo pragmatyczne, tam nie ma demokracji i presji udowodnienia czegoś swoim obywatelom.
ex nihilo, 10 stycznia 2019, 15:04
Nie, to właśnie zamordyzmy różne muszą ciągle udowadniać wszystkim - swoim i obcym - że są "alfa", bo inaczej łatwo mogą przestać być zamordyzmami, a to zwykle dla zamordyzmów kończy się niezbyt przyjemnie.
A Trump - oczywiście, że by chciał, bo czemu by miał nie chcieć, zresztą też w jakimś stopniu zamordystą jest, ale jest ograniczony demokracją. Kongres forsy nie da, i Trump może sobie chcieć...
KONTO USUNIĘTE, 10 stycznia 2019, 19:43
Ale jaki to ma być pragmatyzm, skoro technologie praktycznego wykorzystania Księżyca są w sferze teorii? Oczywiście, że chinska stopa odbita na księżycowym regolicie będzie coverem, ale po tylu latach od pierwowzoru, i biorąc pod uwagę mentalność Azjatów, mocno podbudują swoje ego, mimo, że niewiele z tego wyniknie.
O nie! Konstytucji i praw międzynarodowych, przestrzegać trzeba!
"Traktat jest nadzorowany przez ONZ a konkretnie przez Biuro ds. Przestrzeni Kosmicznej (UNOOSA). Najistotniejszą częścią traktatu jest Artykuł II, w którym stwierdza się:
„Przestrzeń kosmiczna, łącznie z Księżycem i innymi ciałami niebieskimi, nie podlega krajowym środkom zastrzegania suwerenności poprzez użytkowanie lub okupację, lub w jakikolwiek inny sposób.”
thikim, 10 stycznia 2019, 22:12
Nic nie musi wbijać. Musk za niego wbije tam amerykańską flagę.
darekp, 11 stycznia 2019, 06:23
Dolecenie człowieka na Marsa i wrócenie żywym w takim samym albo i większym stopniu leży w sferze teorii i deklaracji;) I nie będzie ma z niego żadnego praktycznego pożytku (daje tylko satysfakcję natury powiedzmy "sportowej" czy "wyczynowej", że się udało, zrobiliśmy) w przeciwieństwie do np. możliwości prowadzenia badań bez zakłóceń pochodzących z Ziemi;)
Spoko, luzik, prędzej czy później trzeba będzie to zmienić, tak żeby istniały jakieś strefy np. amerykańska czy chińska na Księżycu. Gdy będzie tam dużo baz naukowych. Trzeba by popatrzeć, jak jest na Antarktydzie. A gdy ktoś jest nieźle rokującym kandydatem na "alfę" na planecie Ziemia, to ma niezłą pozycję negocjacyjną w ONZ;)
No, nie dosłownie. Dosłownie, to może nie dożyć wbicia, Musk ma teraz 48 lat;) A szansa, że ktoś wbije w ciągu najbliższych 40 lat jest pewnie mniejsza niż 50 % ;)
EDIT: Hm, co do Antarktydy, to właśnie doczytałem (https://pl.wikipedia.org/wiki/Antarktyda#Polityka), że formalnie do nikogo nie należy (są jakieś roszczenia). Ale ciekawe, co by się działo, gdyby tam np. odkryto jakieś cenne złoża;) W każdym razie to ie byłoby takie proste, że jeżeli np. Chińczycy zasadzą ziemniaki na Księżycu/Antarktydzie, to np. Amerykanie będą mogli bezproblemowo przyjść, zebrać je i zjeść;)
tempik, 11 stycznia 2019, 08:10
To są takie ustalenia jak ustalenia do kogo należy jakaś odległa galaktyka. Do wszystkich i do nikogo bo jest poza naszym zasięgiem. Zanim człowiek wyszedł z Afryki też nikt się nie bił o Europę czy Azję chociaż wiedziano że coś tam jest. Z Ameryką analogicznie.
Całe szczęście że ma takiego Muska. Dzisiaj USA nie są wstanie zrobić państwowego programu z rozmachem Apollo. Zatrudnić 100tys. Ludzi i wydać absurdalne pieniądze. Właściwie na Apollo też ich nie było stać, ale był wróg nr.1 i rywalizacja była najważniejsza bez względu na koszty czy zasadność projektu.
Dzisiaj taki model biznesowy uciągnęły by tylko Chiny
KONTO USUNIĘTE, 11 stycznia 2019, 09:19
Zła analogia. W obu przypadkach nie złamano prawa.
pogo, 11 stycznia 2019, 15:41
To nie takie proste. Prawa własności wciąż istnieją. O ile grunt, na którym rosną ziemniaki jest niczyj/wspólny to same ziemniaki są już własnością Chińczyków. To trochę jak z bezzałogowym statkiem, który płynie po wodach międzynarodowych. Niby jest na terytorium, które do nikogo nie należy, a jednak nie można go legalnie zająć, bo będzie to akt piractwa. Można kłócić się jedynie o wykorzystanie zasobów naturalnych, na których ów ziemniaki rosną... ale wiemy jak wyglądają połowy ryb i wydobycie ropy, więc ziemniaków tym bardziej nikt się nie czepi.
Wiem, wiem, strasznie uprościłem i pominąłem kilka istotnych spraw.
venator, 12 stycznia 2019, 01:05
Powtarzam jeszcze raz - przewaga Chin polega na posiadaniu woli politycznej co zapewnia przede wszystkim stabilizacje. Wielkim dramatem NASA jest uwikłanie się w polityczne rozgrywki i zależność od polityków ograniczonych horyzontem wyborczym. Wystarczy prześledzić historie ich programu kosmicznego. Dalekosiężne były tylko dwa - Apollo i STS. Przy czym co do STS to porwano się na skomplikowany projekt z ograniczonymi, decyzją polityczną, środkami. Druga odsłona dramatu NASA to drenaż mózgów przez prywatny sektor kosmiczny. Zdolni pasjonaci idą teraz do SpaceX i innych prywatnych firm a nie biurokratycznego molocha.
Taki prosty przykład z brzegu - technologia termicznych silników nuklearnych jest w NASA znana i teoretycznie oraz w pewnym stopniu praktycznie przebadana. Taki silnik umożliwiłby skrócenie podróży na Marsa nawet o połowę i uniezależniłby loty od koniunkcji planet. NASA na badania nad tym silnikiem przeznacza..7 mln $ rocznie. Teoretycznie coś ma się ruszyć w 2022 r. a bez rewolucji w napędach nie bardzo sobie wyobrażam załogową eksplorację naszego Układu. Sam Musk byłby takimi silnikami zainteresowany gdyby rząd zbudował naziemne stanowisko testowe. A jest wola polityczna?
Być może taki kop w d...by się Amerykanom przydał. Takim kopem dla Jankesów był nie lot Gagarina a Titowa. 16 dni po tym jak Gus Grissom wykonał swój skok balistyczny i przy wodowaniu o mało co nie utonął, Sowieci wysłali Titowa na orbitę na cały dzień. Latał Titow nad głowami Amerykanów, chyba ze trzy razy. Spekulowano, że mógł bomby wodorowe przecież zrzucać. Może chiński Titow, który np. wyciągnąłby wypłowiałą od słońca, amerykańską flagę z księżycowego regolitu, spowodowałby ten sam efekt? Szok, przerażenie i ..mobilizacje.
Co do Trumpa to jego sensowny pomysł , to skasowanie do 2028 r. programu ISS, który kosztował USA 87 mld $, a teraz rocznie kosztuje 3-4 mld $ rocznie i przeznaczenie tej kasy na Księżyc.
Sensowne bo ISS to wieczne tkwienie w studni grawitacyjnej Ziemi. Nawet badań nad sztucznym ciążeniem nie robią
Był projekt centryfugi, którą mieli zamontować na ISS, z malutkim habitacikiem sypialnianym. Ciążenie jakieś 0,5 g i wpływ takiego ciążenia na ciało śpiącego cżłowieka.
Ciach i kasy na program nie było. Był projekt wywołania ciążenia takiego jak na Marsie (chyba ok 0,35 g) i wpływ tego ciążenia na myszy. W końcu to ssaki.
Ciach i kasy na program nie było. Nie były zbyt kosztowne. To po co ta stacja? Żeby orbitowała? Gdy Amerykanie realizowali program Gemini to nie pot aby dwóch astronautów sobie polatało na orbicie a po to aby przetestować technologie niezbędne w locie na Księżyc. A teraz gdzie jest ten cel?