Porządek u siebie, bałagan u innych. Europa przenosi zniszczenie środowiska poza swoje granice
Przyjęty w grudniu ubiegłego roku Europejski Zielony Ład ma na celu uczynienie z Europy pierwszego kontynentu neutralnego pod względem klimatycznym. Europa ma pokazać innym kontynentom jak prowadzić zrównoważoną i konkurencyjną gospodarkę. Jednak, jak dowiadujemy się z artykułu opublikowanego na łamach Nature, Zielony Ład – przynajmniej w kwestii produkcji rolnej – jest niczym więcej, jak przenoszeniem zniszczenia środowiska do innych krajów.
UE w olbrzymim stopniu zależy od importu żywności. Już 20% zbóż (118 milionów ton) i 60% mięsa oraz produktów mlecznych (45 milionów ton) konsumowanych na terenie UE pochodzi spoza granic Unii. Większy odsetek spożywanej żywności kupują tylko Chiny.
Dzięki olbrzymiemu importowi żywności UE może prowadzić mniej intensywne rolnictwo, realizować cele Zielonego Ładu i chwalić się postępami na drodze ku osiągnięciu neutralności klimatycznej. Jednak kupowana przez UE żywność pochodzi często z krajów, gdzie nie obowiązują zbyt wygórowane normy ochrony środowiska. W ciągu ostatnich 18 miesięcy UE podpisała umowy na dostawę dziesiątków milionów ton zbóż m.in. z Indonezją, Malezją czy organizacją Mercosur (Brazylia, Argentyna, Paragwaj, Urugwaj). W wielu tych krajach w rolnictwie prowadzi się takie działania, jakie są niedopuszczalne na terenie Europy. W ten sposób przenosi się po prostu zniszczenie środowiska z Europy poza nią.
Przykładem niech będzie powierzchnia lasów. W latach 1990–204 powierzchnia europejskich lasów zwiększyła się o 9%, czyli o około 13 milionów hektarów. Jednocześnie zaś w innych częściach świata na potrzeby produkcji rolnej dla UE wycięto około 11 milionów ha lasów. Z tego aż 3/4 to tropikalne lasy deszczowe Brazylii i Indonezji, regiony o niezwykle bogatej bioróżnorodności, będące domem dla wielu zagrożonych unikatowych gatunków.
Podczas gdy Europa zakłada, że do roku 2050 stanie się neutralna pod względem środowiskowym, zasadzi 3 miliardy drzew, doprowadzi do odnowy biologicznej 25 000 kilometrów rzek, odwróci spadek liczby zapylaczy, o 20% zmniejszy użycie nawozów sztucznych, o 50% zużycie pestycydów, a do roku 2030 aż 25% upraw będzie organicznych, to już takich zasad nie stosuje do sprowadzanej przez siebie żywności. W wielu krajach, z których sprowadzana jest żywność do UE, by zaspokoić zapotrzebowanie gwałtownie zwiększa się użycie nawozów sztucznych i pestycydów.
W podpisywanych umowach handlowych nie stawia się wysokich wymagań co do standardów produkcji rolnej, a istniejące przepisy są bardzo ogólne i w praktyce nie do wyegzekwowania. Mówią one np. że sprowadzana soja nie może być produkowana na terenach, które ostatnio zostały wylesione. W praktyce nie ma jednak możliwości, by taki zapis sprawdzić i wyegzekwować.
Skutek jest taki, że np. w 2017 roku jedynie 13% sprowadzonej do Europy soi zostało wyprodukowanych na terenach, które nie były ostatnio wylesione. UE sprowadza z Brazylii wołowinę o łącznej wartości 500 milionów dolarów rocznie. Znakomita jej część została wyprodukowana na terenach, na których wycięto las po to, by zrealizować zamówienia z UE. Aż 33% wszystkich lasów, które od 1990 roku wycięto pod uprawę zbóż, zostało wyciętych po to, by uprawiać zboża kupowane przez UE.
Komentarze (9)
Miroslaw, 27 października 2020, 15:02
To wszystko ma wiele sensu. Wielu ludziom się wydaje że UE zajmuje się prostowaniem bananów, nie wiedząc o tym że te przepisy miały zapewnić aby banany pochodziły konkretnie z krajów jak Hiszpania czy hiszpańskojęzycznych krajów Ameryki poludniowej. Zniszczyło to gospodarkę wielu krajów Afryki które banany miały nie taki rozmiar lub wygięcie jakie UE wyznaczyła. Niestety ale sami sobie dół kopiemy powodując pogłębianie biedy w Afryce. Dodatkowo tylko dopowiem że mieszkałem w 6 krajach (mieszkałem a nie byłem na wakacjach) i nie znam ani jednego kraju tak antyekologicznego jak Polska. W Polsce wystarczy że Terlikowskiemu się Gretta nie spodoba a już pół narodu wali po tej młodej aktywistce niewyszukanym hejtem.
peceed, 28 października 2020, 00:25
Od kiedy hejt po aktywistce ma coś wspólnego z brakiem ekologii?
Może ludzie mają dość nowego kultu świętych?
Nie tylko, tym samym okazała się redukcja emisji CO2.
Ale nie o to chodzi aby "pomagać środowisku", ekologia jest nowym frontem walki o władzę i pieniądze.
KONTO USUNIĘTE, 28 października 2020, 06:18
Bzdura .
To taka bzdura-wytrych,którą uniwersalnie można dezawuować sobie wszystko.
lanceortega, 28 października 2020, 11:25
Gdy się zastanowić to ludzie współcz. robią dokładnie to, co jaskiniowcy. Wszystko, co uważają za odpad wyrzucają poza swoją posesję - nie mój teren, czyli niczyj. Przecież to samo nadal robimy z deszczówką, ściekami, odpadami komunalnymi, spalinami.... A nawet z nadmiarem ciepła! Człowiek chłodzi swoją jaskinię (dom) za pomocą klimatyzatora, a wymiennik ciepła usuwa ciepło do atmosfery (nie jego prywatna atmosfera, czyli niczyja; grunt, że usunięte poza własne terytorium).
Jajcenty, 28 października 2020, 12:23
No tak, ale co chcesz z tym zrobić? Jak nisko z poziomem życia da się zejść, zanim społeczne niezadowolenie zrujnuje zdobycze eko-rewolucji? Imho jedyne rozwiązanie to dość szybka depopulacja do poziomu na którym planeta będzie się w stanie regenerować. Oczywiście do tego, energia tylko ze źródeł odnawialnych, rezygnacja z ropy, gazu i co z tym związane: tworzyw sztucznych.
peceed, 28 października 2020, 13:34
Robią to samo co każdy organizm żywy, niekoniecznie z układem wydalniczym.
Dlatego istniejemy: bo cała atmosfera tlenowa jest jednym, wielkim i silnie toksycznym odpadem. Żadna sinica nie odczuwała wyrzutów sumienia z tego powodu.
Takie przekleństwo wszystkich układów dyssypacyjnych.
I wszyscy to mają tam, czym wydalają. Politycy odnoszą "sukces" za "sukcesem".
To prawda uniwersalna o funkcjonowaniu polityki. Sensowne ruchy po rozwiązaniu istotnych problemów przekształcają się w religię, a ta "po prostu jest użyteczna".
Istotą religii ekologicznej jest brak jakiegokolwiek ograniczenia: idealnym stanem docelowym jest dopiero zanik cywilizacji ludzkiej. Do momentu gdy to nie nastąpi, ekoreligia ma rację bytu, w coraz to bardziej zradykalizowanych wariantach.
cyjanobakteria, 28 października 2020, 14:07
A co proponujesz zrobić z tym ciepłem? Szybciej ogrzać masło po wyjęciu z lodówki? To ciepło byłoby bez znaczenia, ale problemem jest, że energię pozyskujemy ze spalania węglowodorów, a CO2 powoduje zwiększenie wychwytu promieniowania podczerwonego atmosfery. Powoduje to ogrzanie Ziemi, bo atmosfera zatrzymuje więcej energii pochodzącej ze Słońca, które dostarcza na Ziemię każdej godziny tyle energii, co ludzkość produkuje w ciągu roku.
KONTO USUNIĘTE, 28 października 2020, 14:28
Popatrz, jak egointeligentny może strzelić nielogicznego, aczkolwiek ideologicznego babola. Gdzie Ty widzisz rozwiązanie problemu ekologicznego (wybiegając do przodu, w sensie utylitarnym) na Ziemi, aby ruch ekologiczny stał się JUŻ religią?!!! (religia: wiara w zjawiska nadprzyrodzone, nieweryfikowalne logicznie i materialnie)
Tam u was na Marsie nie ma pyłów P10, P20, tlenków azotu, siarki w atmosferze ?Plastiku nie znacie? Metale ciężkie w glebie w normie sanitarnej?
Zejdż na Ziemię człowieku i nie deprecjonuj ruchu, który próbuje zapobiec nieodwracalnej katastrofie.
Miroslaw, 3 listopada 2020, 23:10
Sorki ale jeśli mówisz o Terlikowskim to ja wychodzę z dyskusji.