Zidentyfikowano nową chorobę u kotów
W Journal of Felina Medicine and Surgery opisano nowy typ padaczki zidentyfikowany u kotów. Drgawki wywoływane są przez niektóre dźwięki często spotykane w domach.
Dźwięk zgniatanej folii aluminiowej, uderzanie o siebie szklanek czy talerzy są dla nas codziennym domowym szumem. Okazuje się jednak, że u starszych kotów mogą wywoływać one drgawki. Nowo zidentyfikowaną chorobę nazwano FARS (feline audiogenic reflex seizures).
Chorobę odkryto, gdy kilku właścicieli kotów zwróciło się o pomoc do organizacji International Cat Care, a ta z kolei poszukała pomocy weterynarzy.
Podczas przeprowadzonych eksperymentów przypadki FARS zdarzały się w grupie kotów, których średnia wieku wynosiła 15 lat. Zwierzęta słyszą dźwięki o wyższej częstotliwości niż ludzie i to one mogą wywoływać napady. Jednak z drugiej strony specjaliści zauważyli, że połowa z 96 badanych kotów była albo głucha, albo miała problemy ze słuchem. Tak przynajmniej twierdzili ich właściciele. To może oznaczać, że nauka nie wie czegoś istotnego o słuchu kotów.
Drgawki przydarzały się u różnych ras, ale wydaje się, że najbardziej narażony jest kot birmański. Lek o nazwie levetiracetam pomagał przynajmniej niektórym kotom.
Komentarze (6)
Użytkownik-7423, 29 kwietnia 2015, 12:54
Dźwięki są przenoszone nie tylko za pośrednictwem ucha do mózgu.
Mogą to być również kości czaszki, zwłaszcza, że kotowate mają silnie rozwinięte włosy zatokowe, tzw. wibrysy.
Astroboy, 29 kwietnia 2015, 14:09
Pomieszanie pojęć. Oczywiście z mojego punktu widzenia bliżej mi do rozumienia dźwięku jako fali akustycznej, ale wówczas to nie dźwięk "przenoszony jest z ucha do mózgu". Parę razy dostałem w czachę, że "zadzwoniło", choć niestety, więcej takich razy rozdałem.
Użytkownik-7423, 29 kwietnia 2015, 14:25
Słusznie, zapomniałem, że tu same "ściślaki".
Fale dźwiękowe przenoszone przez powietrze docierają do małżowiny usznej, następnie przewodem słuchowym zewnętrznym do błony bębenkowej. Pod wpływem drgań powietrza błona bębenkowa porusza przylegający do niej młoteczek. Drgania z młoteczka są przekazywane na kowadełko i strzemiączko, za pośrednictwem okienka owalnego trafiają do ucha wewnętrznego, gdzie drgania są zamieniane na impulsy nerwowe, które nerwem słuchowym docierają do ośrodków słuchowych w korze mózgowej.
Nie tylko kosteczki słuchowe przenoszą drgania, odbierane jako impulsy nerwowe przez mózg, ale też inne kości czaszki, a nawet (podobno) u kotów może się to odbywać za pomocą...łap.
Kotowate mają włosy czuciowe na łapach, tzw. nadgarstkowe, jest teoria, wg której drgania rejestrowane przez te włosy (te na głowie też) są przekazywane do nerwu słuchowego (oczywiście jako impulsy nerwowe) ale pobudzenie ośrodka jest nieco odmienne od tych z ucha, więc ciężko powiedzieć jak kot "słyszy" wibrysami.
pogo, 29 kwietnia 2015, 15:05
Obawiam się, że wibrysy są wrażliwsze na niższe dźwięki.
Długość najkrótszego wibrysa to będzie połówka fali o jakiej częstotliwości? 10-15kHz?
Niby wysokie dźwięki, ale wciąż w "ludzkim" zakresie.
Astroboy, 29 kwietnia 2015, 16:03
Włos o długości 3 cm to jakieś 5 kHz. Obawiam się, że model może być zbyt prosty. Proponowałbym pomiar współczynnika sprężystości wibrysa i jego masy (tylko nie bij Pogo; taki żart ).
pogo, 29 kwietnia 2015, 22:35
Zakładałem, że najkrótsze wibrysy mają 1-1,5cm.
Te na łapach chyba mogą tyle mieć, bo praktycznie ich nie widać.