Elektrownia w Fukushimie a skażenie oceanu
Ken Busseler, chemik z Woods Hole Oceanographic Institute, poinformował o wynikach badań nad wpływem katastrofy elektrowni atomowej w Fukushimie na pobliskie środowisko oceaniczne. W miesiąc po katastrofie w oceanie w miejscu zrzutu wody z elektrowni stwierdzono, że stężenie cezu-137 jest o 45 000 000 razy większe niż normalnie. Jednak w związku z ruchem wód szybko zaczęło ono spadać. W lipcu, cztery miesiące po wypadku, stężenie przekraczało normę już „tylko“ 10 000 razy.
Najnowsze analizy wykazują, że woda nie stanowi już zagrożenia dla ludzi i zwierząt. Jednak, jak ostrzega Busseler, osady morskie mogą być groźne przez wiele dziesięcioleci. Uczonego martwi jeszcze coś. Od lipca poziom cezu-137 w wodzie utrzymuje się na niemal stałym poziomie. Jego zdaniem, skażona woda wciąż wpływa do oceanu. To najprawdopodobniej woda, która wcześniej wsiąkła w grunt. Wraz z osadami dennymi będzie ona przez długie lata stanowiła zagrożenie.
Firma TEPCO, operator elektrowni w Fukushimie, ujawniła, że w grunt mogło wsiąknąć nawet 45 ton wody skażonej strontem. Pierwiastek ten koncentruje się w kościach i wywołuje ich nowotwory. Zagrożeniem dla człowieka mogą być zatem małe ryby, które są spożywane wraz z ośćmi.
Jak pamiętamy, morska woda była wykorzystywana do awaryjnego chłodzenia reaktorów po katastrofie. Mniej skażoną wodę odprowadzano bezpośrednio do oceanu, by zrobić w zbiornikach miejsce na wodę bardziej skażoną. Jednak jej część również wyciekła.
FIrma TEPCO od czasu wypadku regularnie bada próbki wody. Buesseler i inni naukowcy przygotowali właśnie analizę tych danych. Szczególne obawy budzi cez-137, którego okres połowicznego rozpadu wynosi aż 30 lat. Dla Japończyków, to nie pierwsze zagrożenie tego typu. ZSRR od lat 50. ubiegłego wieku pozbywał się odpadów nuklearnych wrzucając je do oceanu. W latach 60. duże ilości cezu-137 pochodzącego z sowieckiej armii, zostały zatopione niedaleko Japonii. Prowadzone w 2010 roku badania wykazały, że jego koncentracja spadała już do 1,5 Bq/m3. Tymczasem wyciek z Fukushimy spowodował koncentrację rzędu 68 milionów Bq/m3. Nigdy wcześniej takie ilości pierwiastków radioaktywnych nie były obecne w oceanie.
Naukowcy wzywają do przeprowadzenia badań osadów morskich. Jest to ważne także i z tego powodu, że w japońskiej kuchni dużą rolę odgrywają owoce morza. Tymczasem żyjące przy dnie zwierzęta mogą być przez dziesięciolecia wystawione na zwiększone dawki promieniowania, co w efekcie może zagrozić ludziom.
Komentarze (6)
lgtco99, 12 stycznia 2012, 19:11
"Wraz z osadami dennymi będzie ona przez długi lat stanowiła zagrożenie."
Abarath, 12 stycznia 2012, 19:53
Ja się przyczepię formatu zapisu liczby 450 mln bo chyba o taki rząd wielkości chodzi, zresztą nie wiem.... nie znam się. Trzeba by ją jakoś po ludzku przedstawić jak to 450 mln.
Mariusz Błoński, 12 stycznia 2012, 22:01
Oba błędy poprawione, dzięki
waldi888231200, 12 stycznia 2012, 22:53
45m3 do gaszenia elektrowni ?? tyle to do mycia zużywa na 3 miesiące moja rodzina. Powinno być chyba trochę więcej.
Rybki są zjadane przez ryby a te się łowi , mają przesrane bo przecież to ich główny składnik diety .
Jajcenty, 13 stycznia 2012, 11:16
Stront gromadzi się w (k)ościach dlatego zagrożeniem są małe bo je się je z ośćmi. Duże, nawet świecące, nie są bardzo groźne bo nie je się ości.
waldi888231200, 13 stycznia 2012, 11:42
Więc można je jeść w ciemności??
Kość to narząd krytyczny , tam następuje koncentracja i największe uszkodzenia.
Ryba nie spożywa szkieletem tylko żołądkiem , chemicznie cez i bar bardzo aktywnie reagują z wodą, są chemicznie truciznami (tworzą silne zasady).