Google i Facebook oskarżone o „plądrowanie treści”
Dwadzieścia największych europejskich agencji informacyjnych we wspólnym oświadczeniu oskarżyło Google'a i Facebooka o „plądrowanie” zawartości należących doń mediów i domaga się, by obie firmy w większym stopniu dzieliły się swoimi przychodami z mediami. Apel podpisali m.in. szefowie Agence France-Presse, Press Association i Deutsche Presse-Agentur. Wezwali oni też Parlament Europejski do uchwalenia przepisów, które zakończą tę „groteskową nierównowagę”.
Plądrowanie zawartości mediów i ich wpływów reklamowych, jakiego dopuszczają się giganci internetu, zagraża zarówno konsumentom jak i demokracji, czytamy w oświadczeniu. Jeszcze w bieżącym miesiącu Parlament Europejski ma debatować nad prawem autorskim, które zmusi internetowych gigantów do dzielenia się większą części wpływów ze źródłami, z których pochodzą treści umieszczane na witrynach.
Pierwsza wersja nowego prawa została w lipcu odrzucona. Zwalczały ją zarówno wielkie koncerny z USA, jak i obrońcy wolności internetu, którzy obawiają się, że nowe prawo zwiększy koszty dostępu.
Szefowie europejskich agencji informacyjnych twierdzą w wydanym oświadczeniu, że Google czy Facebook mogą pozwolić sobie na płacenie mediom za ich treści bez przerzucania kosztów na klientów. Zauważają, że w ubiegłym roku przychody Facebooka wyniosły 40 miliardów USD, a zyski to 16 miliardów. W przypadku Google'a było to – odpowiednio – 110 miliardów i 12,7 miliarda. Czy w takiej sytuacji ktoś może argumentować, że firmy te nie są w stanie uczciwie płacić za treści, na których zarabiają? Mówimy tutaj o wprowadzeniu uczciwej opłaty dla tych, którzy na tych treściach zarabiają. Ze względu na wolność prasy i wartości demokratyczne prawodawcy w UE powinni dokonać reformy prawa autorskiego, stwierdzają autorzy apelu.
Walka toczy się o dwa zapisy w nowym prawie autorskim. Artykuł 13 przewiduje, że takie serwisy jak YouTube byłyby odpowiedzialne prawnie za chronione prawem autorskim materiały, które są umieszczane na ich stronach bez wnoszenia opłat na rzecz właścicieli autorskich praw majątkowych. Zaś Artykuł 11 przewiduje, że Google i inne serwisy musiałyby wnosić opłaty za umieszczanie odnośników do treści w gazetach czy witrynach informacyjnych. Bez tego internetowi giganci, jak Google czy Facebook, bezpłatnie wykorzystują olbrzymią liczbę treści, które są tworzone przez innych wielkim nakładem środków, czytamy w oświadczeniu.
Krytycy takiego pomysłu argumentują, że uchwalenie nowych przepisów prowadziłoby do automatycznej autocenzury i ograniczenia kreatywności, szczególnie w takich serwisach jak YouTube. Ponadto szybko zniknęłyby memy, gdyż ich twórcy nie sprawdzają, kto ma prawa do wykorzystywanej przez nich grafiki.
Komentarze (5)
wilk, 4 września 2018, 23:40
Tak jest. Zupełnie wyłączyć Google. Co za debile…
peceed, 17 września 2020, 18:07
Ostatnie podrygi, ich model biznesowy najwyraźniej się skończył.
Ależ proszę bardzo. Podobne prawo chyba już funkcjonuje w Niemczech i nagle okazało się, że Google nie ma żadnego obowiązku umieszczać takich odnośników na swoich stronach. Wszyscy wydawcy ustalili się kolejce do Googla podpisując umowy o współpracy. I Google dalej nie płaci.
Ci ludzie chyba nie rozumieją na czym polega symbioza: jeśli spróbują ją zniszczyć to staną się pasożytami i Google znajdzie mechanizmy obronne.
peceed, 17 września 2020, 18:52
Google nikogo nie okradł, zaproponował najlepszą usługę wyszukiwania dla ludzi i najlepszą usługę reklamowania dla przedsiębiorstw, w ramach obecnego systemu prawnego.
Nie mam zamiaru godzić się na zmiany w prawie bo komuś się wydaje że powinien zarabiać więcej. Niech poupadają.
cyjanobakteria, 17 września 2020, 20:16
Nie wiem dokładnie o co chodzi, bo nie znam szczegółów, ale plądrowanie polega między innymi na tym, ze wyświetlają cudze treści w swoich wynikach wyszukiwania.
Wpisz w Google "top programming languages" i pierwszy artykuł sprzed 3 dni "Top Programming Languages to Learn in 2020" się ładnie rozwija w wynikach wyszukiwania z listą 7 języków programowania, które są wyciągnięte z artykułu. Do tego są obrazki na górze, które po kliknięciu prowadzą do sekcji images. Generalnie nie trzeba nic klikać i czytać żadnych artykułów. Może ich model biznesowy się skończył, a zmiany których żądają są nierealistyczne, ale to jest trochę nieporządku, bo dostarczają kontent, a Google tylko pasożytuje.
peceed, 17 września 2020, 21:34
Numer drugi, Altavista, to była straszna kobyła w porównaniu do Google. Parafrazując, dopiero google to www.
W czym problem? Jeśli wartość merytoryczna artykułu sprowadza się do kilku linijek to nie mają prawa narzekać. Chyba nikomu się nie wydaje, że wynik wyszukiwania ma się ograniczyć na tytule i odnośniku (ach, no przecież za to też by trzeba płacić).
Chyba nie zrozumieli że informacja jest obecnie prawie darmowa, a w cenie jest metainformacja.
Jeśli coś takiego wejdzie w życie, to google nie będzie prezentował fragmentów treści albo i wyników za wyjątkiem tych objętą odpowiednią licencją, i szybko skończy się kozaczenie.
Ciekawe, jaki znajdą sobie kanał dotarcia do klienta. Ci ludzie nie rozumieją, że ich pozycja jest słaba: google nie tylko ma internet ale i telefony. Historia uczy, że takie rozpaczliwe ratowanie się legislacją poprzedza upadek. Nie da się wygrać w pokera z osobą, która wie że ma więcej pieniędzy i lepsze karty.
Mieli masę czasu na wypracowanie lepszych metod biznesowych, jedyne co wymyślili to "kupimy sobie ustawę".