Google zwolnił
Google doświadczyło pierwszego od ponad 3 lat poważnego zahamowania wzrostu cen akcji. W styczniu staniały one aż o 20%, co było prawdopodobnie związane z kryzysem całej gospodarki USA. Wczoraj, po ogłoszeniu kwartalnych wyników, które zawiodły oczekiwania, doszło do 6-procentowego spadku ceny.
Obecnie cena pojedynczej akcji wyszukiwarkowego giganta wynosi 564,30 USD. Przypomnijmy, że na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku wartość akcji Google’a przekroczyła barierę 700 dolarów.
Analitycy nie są do końca pewni, jaka jest przyczyna spadku wartości koncernu. Jego szefostwo wydaje się tym spadkiem nie martwić. Zarówno dyrektor Eric Schmidt, jak i założyciel Google’a, Sergey Brin, są bardzo optymistycznie nastawieni.
W ostatnim kwartale 2007 roku Google zarobiło 1,21 miliarda dolarów, czyli 3,79 USD na akcję. To 17-procentowy wzrost w porównaniu z analogicznym okresem roku 2006. Tym samym po raz pierwszy od czasu wejścia na giełdę w 2004 roku kwartalne zyski netto Google’a wzrosły mniej niż o 25 procent.
Z jednej strony Google mówi, że gdyby nie wypłacił dywidendy swoim pracownikom, to zarobiłby 4,43 USD na akcji, czyli mniej więcej tyle, ile przewidywali analitycy. Z drugiej jednak strony analityk Rod Sanderson z American Technology Research zauważa, że dochód Google’a byłby jeszcze niższy, gdyby jego zysk wyniósł 27%, co jest średnią wartością dla tej firmy. Wówczas musiałaby ona zapłacić wyższe podatki, które są naliczane po tym, jak zysk wzrośnie powyżej 25%. Wówczas zarobki na pojedynczej akcji byłyby o 11 centów niższe niż obecnie.
Zmniejszyło się też tempo wzrostu przychodów Google’a z tytułu reklam klikniętych przez użytkowników. W ostatnim kwartale 2007 w porównaniu z 4. kwartałem roku poprzedniego, Google odnotowało 30-procentowy wzrost. Tymczasem przez pierwsze trzy kwartały 2007 roku notowano wzrost rzędu od 45 do 52%. Google tłumaczy, że spadek tempa wzrostu spowodowany jest zastosowaniem nowych technologii, które ograniczyły liczbę przypadkowych kliknięć w reklamę.
Sergey Brin poinformował też, że osiągnięto mniejsze niż zakładano przychody z umów z dużymi partnerami, takimi jak serwis MySpace. Brin mówi, że programiści już pracują nad tym problemem. Na umowie z MySpace Google może wręcz stracić, gdyż podpisując umowę z News Corp., właścicielem MySpace, koncern Brina i Page’a zagwarantował mu wpływy rzędu 900 milionów dolarów w ciągu 3 lat.
Przychody Google’a są uzależnione od reklamy. Z jednej więc strony recesja w USA może spowodować, że klienci będą mniej kupowali, a więc i mniej klikali na reklamy. Z drugiej jednak strony, bardziej oszczędni klienci mogą częściej szukać tańszych towarów w Sieci, więc wpływy z reklam mogą wzrosnąć.
Komentarze (43)
waldi888231200, 2 lutego 2008, 17:43
Recesja nie dotyczy pojedyńczych ludzi , a tym bardziej klikania na reklamy (bo to nic nie kosztuje)
problem raczej dotyczy zapaści przedsiębiorstw (strategi przetrwania) i braku kasy na reklamę np.w Google. 8)
mikroos, 2 lutego 2008, 18:13
Recesja jak najbardziej dotyczy pojedynczych ludzi. Choćby z tego powodu, że zmniejszy się ilość miejsc pracy albo przynajmniej spowolni się powstawanie nowych.
Natomiast co do klikania na reklamy jednak zgodzę się z artykułem - to fakt, że niewielki procent reklam jest świadomie klikanych, ale jednak nawet ułamek tak ogromnego rynku jak reklamy w internecie to grube miliony.
waldi888231200, 2 lutego 2008, 18:32
Mówimy o Google, a tam reklamy są propozycją tematyczną a nie napadyzmem jak u innych i raczej są klikane z ciekawości a to klikającego jeszcze do zakupu nie zobowiązuje (niezależnie czy ma pracę czy nie). Natomiast firma która musi zadbać w pierwszym rzędzie o przetrwanie ogranicza wydatki na reklamę (stąd spadek zleceń dla Googla) 8)
mikroos, 2 lutego 2008, 18:54
No dobra, ale nie wiem jak Ty - ja jak mam mniej kasy, to zdecydowanie rzadziej np. zaglądam do sklepów internetowych, żeby nie kusiło (na reklamy i tak nie klikam nigdy, więc nie umiem się odnieść). Inna sprawa, żę recesja = mniej nowych produktów, bo mniejszy będzie dostępny budżet na rozwój i promocję nowych produktów. Nie zdziwię się, jeśli w związku z recesją będzie właśnie mniej kliknięć.
waldi888231200, 3 lutego 2008, 00:35
Google są spokojne, kilka firm upadnie , zrobi się miejsce na rynku , wzrosną obroty , goście wrócą do reklam w googlach , cena podskoczy , wyjdą na swoje. 8)
mikroos, 3 lutego 2008, 00:35
o Altaviście też się swego czasu mówiło, że jest nie do ruszenia, a jej pozycja niezagrożona.
Mariusz Błoński, 3 lutego 2008, 17:36
No właśnie nie byłbym tutaj taki pewny. Google to potęga, ale ma tylko jedno źródło finansowania. Praktycznie zarabia tylko i wyłącznie na reklamach. Pojawienie się silnej konkurencji lub kryzys na rynku reklamy internetowej może być dla Google'a problemem. Ciągle jeszcze nie dorobili się "drugiej nogi" finansowej.
waldi888231200, 4 lutego 2008, 19:37
Google to firma o zasiegu światowym i jakiś lokalny (amerykański) krach jej nie zachwieje. 8)
mikroos, 4 lutego 2008, 19:48
Niestety recesja w gospodarce powoli ogarnia cały świat: od Japonii przez Chiny (wbrew pozorom) po Europę i USA. W najbliższyh miesiącach sprawa się wyklaruje, ale możliwe jest kilkuletnie spowolnienie gospodarki światowej
waldi888231200, 4 lutego 2008, 20:19
Polsce 60% ludzi pracujących pracuje w budżetówce - czyli 40% żywi wszystkich, łącznie z emerytami i dziećmi. Jak może być dobrze.
Policzmy: 27 500 000 to pracujący, 40% to 11 milonów ludzi z tego co czwarty to właściciel, kierownik itd. stąd pozostało 8,25 milona a z tego wyjechało 3 miliony tak więc pozostało 5,25 miliona która naprawdę pracuje na wszystko na 39milonowy naród jak tu mówić o postepie i braku recesji.
A wracając do tematu to google będzie ostanią firmą której coś grozi.
Reklama na komputerach ma potężny wskaźnik zysku, bez materiałów dodatkowych (półproduktów) i światowy zasięg (prędzej bilbordy padną, i telewizje ) 8)
mikroos, 4 lutego 2008, 20:38
Pamiętaj, że to poprzedni rząd był przeciwny prywatyzacji i chciał wszystko utrzymać w państwowych łapach.
Kuks, 5 lutego 2008, 21:25
? Przecież do emerytur "dokłada" każdy pracujący, czy w budżetówce, czy w prywatnej firmie.
(trochę do tematu )
Rynek reklam (także internetowych) to worek bez dna, nie sądzę, żeby Google był poważnie zagrożony, zwłaszcza, że jest podstawową wyszukiwarką.
Sebaci, 6 lutego 2008, 02:37
Tylko jakoś nibyliberalna PO zbytnio nie spieszy się z tą prywatyzacją ;D
A o googla to ja tam się nie martwię
waldi888231200, 6 lutego 2008, 06:38
Pomyśl, wypłaty w budżetówce są z podatków, a te biorą się z nowo wytworzonych dóbr reszta to przekładanie z kieszeni do kieszeni.
Budżetówka jest potrzebna, ale stosunek pracujących na ten budżet powinien byc jak w odpowiedniej relacji tak jak podatki 20% budżet reszta zasuwa w gospodarce.
Jeśli to się nie zmieni to ludzie będą dalej emigrować , bo lepiej na obczyźnie niż niewolnikim w ojczyźnie. 8)
mikroos, 6 lutego 2008, 08:39
Skoro to takie ważne dla wspólnego dobrobytu, by mniej ludzi pracowało w budżetówce, to dlaczego głosowałeś na PiS? Przecież otwarcie zapowiadali powrót do najciemniejszej strony socjalizmu.
waldi888231200, 7 lutego 2008, 18:38
Socjalizmu?? A gdzie ty miałeś i kiedy socjalizm w Polsce ;D , to już klasztorom jest do niego bliżej. Do socjalizmu to trzeba dorosnąć, a ta sztuka ludziom w Polsce prawie nigdy nie wychodzi (sama szlachta ;D).
mikroos, 7 lutego 2008, 19:49
Ale ja nie napisałem, że był, tylko że zapowiadano powrót do niego. Przywrócić wszystko państwu, położyć łapę na wszystkim, ukrócić wolność mediów (patrz: Kotecka, proponowane zmiany w KRRiT, otwarta walka z TVN, Polsatem, GW itp.), ograniczenie władzy samorządów, zwiększenie świadczeń socjalnych, utrudnianie życia przedsiębiorcom i takie tam
waldi888231200, 12 lutego 2008, 08:45
Jeśli go nie było to do czego mieli wracać 8)
To te organizacje zmieniły rząd w Polsce zgadnij po co??
Tylko złodziejom, a że w Polsce niektórym kradzież myli się z biznesem to tak to wyglądało 8)
mikroos, 14 lutego 2008, 16:26
Powrót do tworzenia tego potworka.
Z tego samego powodu, z którego próbowało to robić Radio Maryja - mieli wolność słowa i korzystali z niej.
Mówisz o sobie, przedsiębiorca-złodziej? Przecież masz firmę, więc plujesz teraz na samego siebie. Poza tym to takie prymitywne w sporej części Polaków (właściwie tę część narodu powinienem opisywać z małej litery), że jak ktoś się dorobił, to na pewno ukradł.
waldi888231200, 15 lutego 2008, 19:05
A to ja napisałem:
i bądź pewny że wiem co piszę. 8)mikroos, 15 lutego 2008, 20:03
Problem w tym, że poprzedni rząd wcale nie utrudniał życia złodziejom, bo przestępstw gospodarczych wcale nie wykryto więcej. Z kolei przedsiębiorcy mówią zgodnie: wciąż jest bardzo ciężko prowadzić firmę.
waldi888231200, 15 lutego 2008, 20:19
mikroos, 15 lutego 2008, 20:33
Przedsiębiorca nie przeszkadza drugiemu w takim stopniu, w jakim robią to politycy.
waldi888231200, 16 lutego 2008, 20:27
Najbardziej niszczące są układy (rodzinne ,kasowe i inne) to nie kompetencja się liczy , nie doświadczenie , nie postęp, nie ekologia , o dziwo nie ekonomia, tylko układy.
Taka metoda na życie wynika ze strachu i jest głęboko szkodliwa dla całości ( nawet edukacja jest byle jaka bo po co ) , no i ta moda na sukces w wymiarze finansowym (jest jak sen z którego ludzie się budzą kiedy już wszystko mają , lub tak koło 40 ) . Kiedy podsumowywują okres miniony plusy dodatnie i plusy ujemne ;D a wynik wychodzi mniej niż zero dopiero budzi się myśl że zmarnowali życie nie tylko swoje ale i wielu innych po drodze i ta myśl ich zabija (alkocholizm, rozwody, samobójstwa i próby ułożenia wszystkiego od nowa lub grają do końca pociągając następnych) . Niestety takie działanie niszczy środowisko co bije we wszystkich (zwierzęta również) , prowadzi do mutacji , podnosi koszty życia i stabilizuje (wprowadza stagnację) w postępie technicznym wytwarzając sztuczne poczucie ze wszystko jest już odkryte i nic nowego nie potrzebne, to z kolei kładzie naukę , a ta uniemożliwia dalszy postęp. Tak wygląda w wielkim okrojonym skrócie tragedia ludzkiego rodzaju na przełomie wieków. 8) No cóż politycy mogą zrobić, tu trzeba transformacji umysłowej i planowego działania całych społeczności i to w wymiarze ogólno kontynętalnym jak nie światowym (odpadają wydatki na zbrojenia) albo jednego wydzielonego miejsca skąd właściwy model życia mógłby się rozrastać transformując powoli kulturę życia i działania (taka Atlantyda ale bez zapedów wojennych) 8)