Google przeczy sam sobie
Ponad rok temu przedstawiciel Google'a zapewniał Komisję Europejską, która przyglądała się rzekomym monopolistycznym działaniom koncernu, że firma nie stosuje żadnych "białych list", które wpływałyby na sposób działania algorytmu wyszukiwarki wobec konkretnych witryn. Tymczasem Serwis Search Engine Land donosi, że Matt Cutts, odpowiedzialny w Google'u za walkę ze spamem, powiedział podczas konferencji odbywającej się w Dolinie Krzemowej, że jego firma wykorzystuje "białe listy" stron, na których pewne algorytmy mają nie obowiązywać. Tymczasem w lutym 2010 roku Julia Holtz, europejski prawnik Google'a, zapewniała dziennikarzy w Brukseli, że firma nie stosuje białych i czarnych list wobec nikogo. Jeszcze w grudniu 2010 Adam Kovacevich, rzecznik prasowy Google'a, mówił serwisowi The Register, że białe listy nie są stosowane.
Tymczasem kwestia używania białych list jest zasadniczym problemem poruszanym przez firmę Foundem w pozwie antymonopolowym przeciwko Google'owi.
Przed pięcioma laty Foundem zniknęło z indeksu Google'a po tym, jak koncern wprowadził nowy algorytm, który spowodował, że niektóre wyspecjalizowane wyszukiwarki zostały zeń usunięte. Problem jednak w tym, że nie zniknęły wszystkie, co w Foundem wzbudziło podejrzenia, iż Google za pomocą białej listy uchroniło je przed działaniem algorytmu. Przedstawiciele Google'a twierdzili, że firma nie używa białych list, nawet wówczas, gdy Foundem przedstawiło e-maile pochodzące od osób pracujących w google'owskim zespole AdWords, które wskazywały, że białe listy są używane w algorytmach reklam.
Foundem przez trzy lata walczyło o ponowne pojawienie się w wynikach wyszukiwania Google'a. Pod koniec 2009 firma znowu zaczęła się w nich ukazywać po, jak twierdzi, ręcznym dopisaniu jej do białej listy.
Można również przypuszczać, że Google, wbrew zapewnieniom, korzysta z czarnych list lub mechanizmu podobnego. Wspomniany na początku Matt Cutss mówił w ubiegłym miesiącu, że jego firma, w walce ze spamem, ręcznie usuwa witryny z indeksu.
Problemem nie jest fakt, że Google ręcznie wprowadza poprawki do algorytmu. Nawet Foundem przyznaje, że są one konieczne, gdyż algorytmy nie są doskonałe i nie działają dobrze w każdym przypadku. "Gdy ręczna interwencja jest konieczna, by zaradzić rozwiązaniu, które algorytm źle zastosował lub przeoczył, to wówczas taką interwencję należy podjąć. Jest ona niezbędną częścią całego procesu" - stwierdził prezes Foundem Shivaun Raff.
Problem w tym, że Google przez rok zaprzeczał, iż stosuje tego typu rozwiązania, a od samego początku przekonuje nas, że algorytm jest całkowicie obiektywny i nikt ręcznie nie wpływa na sposób jego działania.
Skarga Foundem do Komisji Europejskiej dotyczy umieszczania przez Google'a odnośników do swoich własnych usług - takich jak Google Maps czy Google Product Search - w ogólnych wynikach wyszukiwania. To, zdaniem Foundem, ze względu na pozycję Google'a szkodzi konkurencji. Podobnie jak Foundem, Google Product Search, jest wyszukiwarką wyspecjalizowaną w porównywaniu cen. Firma oskarża też Google'a o to, że proces ręcznych interwencji w działanie algorytmu wyszukiwania jest nieprzejrzysty.
Raff opisuje skargę swojej firmy w następujący sposób: Gdy masz wyszukiwarkę, która bardzo zdominowała rynek i dodasz do niej dyskryminujące mechanizmy karania - dyskryminujące czyli takie, które powodują, że niektóre serwisy są chronione przed karami poprzez wpisanie ich na białe listy - oraz rozszerzysz właściwości wyszukiwarki o preferowanie własnych usług poprzez umieszczanie ich na szczycie lub blisko szczytu wyników wyszukiwania, to wszystko to sumuje się i otrzymujemy tak olbrzymią przewagę nad konkurencją, że pozycji twoich nie można naruszyć.
Komentarze (8)
wilk, 11 marca 2011, 17:17
Czarne akurat są. Za przekręty z SEO można wylecieć z wyników. Możliwe po prostu, że takie listy nie są ręcznie tworzone, a są za to integralną częścią algorytmu, który oznacza strony dodatkowymi znacznikami (taka „karma”).
Mariusz Błoński, 11 marca 2011, 18:52
Wygląda na to, ze to poprostu kwestia taka, jak z Billem Clintonem. "Palił, ale się nie zaciągał"
Robią białe i czarne listy, ale nie nazywają tego białymi i czarnymi listami, a inaczej. Jednak idea jest taka sama.
Przemek Kobel, 11 marca 2011, 22:18
Wywalenie z indeksu to nie to samo co dopisanie do czarnej listy.
O ile dobrze pamiętam, stosowanie czarnych list powoduje, że puszczane jest wszystko oprócz pozycji znajdujących się na liście, natomiast w wypadku białych list blokuje się wszystko oprócz pozycji z listy. Jeśli tak rozumieć te mechanizmy, to nie jest możliwe jednoczesne stosowanie obu typów list, a ponadto używanie ich w algorytmach wyszukiwarki (zwłaszcza białej listy) nie ma sensu.
Z kolei algorytm umożliwiający skorygowanie wyniku wyszukiwania o ręcznie dopisywany parametr (wagę) nie jest wystarczająco podobny do białej czy czarnej listy, aby można było od razu osądzać i skazywać Google'a. Tak przy okazji - ciągle tu czytam o coraz bardziej mocarnym Bingu. A tu bach - to jednak liczy się wyłącznie gogiel?
Tolo, 11 marca 2011, 22:31
Mariusz Błoński mogą robić co im się podoba pod warunkiem ze nie dadzą się złapać za rękę. W praktyce wystarczy często potarzać ze to nie prawda i pilnować żeby się ktoś nie sypnął. Taki mechanizm w jakiejś formie jest wręcz nie do uniknięcia. Ale nawet nie o mechanizm tu chodzi a o sprzeczne zeznania. Lub porostu ktoś nie zrozumiał co mu ktoś inny powiedział i tak mu się chlapnęło bo tak to zrozumiał.
Natomiast taki mechanizm może się wygenerować sam nie mając nic wspólnego z białą listą. Wystarczy jakąś cechę odpowiednio wysoko zważyć.
Przemek Kobel trochę na odwrót przy czarnej liście blokujesz to co jest na liście a przy białej puszczasz to co jest na liście. To ten z białej listy to powiedzmy VIP i o wpuszczane jego chodzi a nie o zablokowanie reszty bo tam może być inny VIP. Nad reszta się zastanawiasz czyli stosujesz jakieś inne kryteria wiec nie wykluczą się.
wilk, 12 marca 2011, 01:25
Ale co przeszkadza zrobić test biała:czarna:filtr? Jak jest na białej, to przechodzi specjalny ranking, jak na czarnej, to wylatuje zupełnie, a jak na żadnej, to leci przez normalny ranking.
waldi888231200, 12 marca 2011, 06:17
Myślę że poczta gmail dobrze cedzi spam i jeśli są listy spamerów to bardzo dobrze - mniej ruchu na sieci kiedy spam nie leci.
wilk, 12 marca 2011, 15:40
Ale tutaj chodzi wyłącznie o wyszukiwarkę…
Mariusz Błoński, 12 marca 2011, 17:03
@Przemek: Bing umacnia swoją pozycję, ale przede wszystkim w USA. Na świecie ma około 4%, a w USA ponad 13%. Jesli liczyć z Yahoo, to na świecie Yahoo + Bing to ok.10%, w USA ok. 28%. Widać, że MS skupił się na tamtejszym rynku, bo wprowadza tam kolejne usprawnienia i usługi. W skali świata zdobywanie rynku idzie im bardzo powoli, ale co się dziwić, skoro lekceważą resztę poza USA.
A do Google'a urzędnicy będą się czepiali pewnie tak długo, aż G. nie przegra jakieś procesu antymonopolowego, nie zapłaci dużej kary, potem nie będzie bardziej słuchał urzędników i nie wykaże dobrej woli. Zauważ, że ostatnio cicho o problemach MS z urzędami, mimo, że pozycja Windy jakoś w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat znacząco nie osłabła.
@Tolo: masz rację. Też uważam, że mają prawo robić ze swoją wyszukiwarką to, co chcą.