Hajda na Google'a!

| Technologia
Google

Google powoli staje się "ulubionym" celem działań urzędów antymonopolowych i wygląda na to, że firmy nie uratuje nawet fakt, iż jej szef otwarcie popiera prezydenta Obamę.

Niedawno Federalna Komisja Handlu zażądała wyjaśnień w sprawie prezesa Google'a, Erica Schmidta, który zasiada w radzie nadzorczej Apple. Schmidt odmówił rezygnacji z jednego ze stanowisk, a Google oficjalnie nie widzi żadnego problemu.

To głupie, bo wygląda tak, jakby dwaj gracze, którzy mogą podzielić między sobą rynek smartphone'ów, byli w zmowie - mówi analityk Rob Enderle.

Google twierdzi, że Apple, producent iPhone'ów, iPodów czy komputerów Mac, nie jest rywalem firmy na rynku internetowym. Wyszukiwarkowy gigant "zapomina" jednak, że konkuruje z Apple'em za pomocą swojej platformy Android, a należący do niego YouTube oferuje, podobnie jak iTunes Apple, klipy wideo.

Coraz więcej zastrzeżeń pod adresem Google'a zgłaszają też liczne organizacje zajmujące się ochroną prywatności, a firma Page'a i Brina ma też potężnego przeciwnika w postaci Microsoftu, który chce powiększyć swoje udziały na rynku wyszukiwarek i reklamy internetowej. Nie zapominajmy też o sporach z organizacjami autorów i wydawców książek i gazet, z sądami czy Departamentem Sprawiedliwości. Otwarcie przeciwko działaniom Google'a wypowiadał się miliarder Rupert Murdoch, właściciel News Corp., do którego należą jedne z najbardziej wpływowych pism na świecie, czy Dean Singleton, prezes Associated Press.

Google broni się, twierdząc, że jego działania są źle odbierane oraz że nie jest "następnym Microsoftem".

Enderle, mając na myśli Google'a, stwierdza: Są na początku robiącej wrażenie drogi do wkurzenia tak wielu potęg, jak to tylko możliwe, w tym rządu. To ich próba ognia i wydaje się, że sami ten ogień podkładają.

Google urząd antymonopolowy