NASA zaprasza do współpracy
NASA ogłosiła projekt o nazwie Grand Challenge. Jego celem jest znalezienie wszystkich asteroidów zagrażających ludzkości oraz opracowanie planu na wypadek, gdyby któryś z nich stanowił realne niebezpieczeństwo. NASA chce, by w projekcie wzięli udział specjaliści z całego świata, naukowcy, agencje rządowe, biznes i naukowcy-amatorzy.
NASA już prowadzi program poszukiwania asteroidów zagrażających naszej planecie i chociaż znaleźliśmy 95% tego typu dużych obiektów znajdujących się w pobliżu Ziemi, musimy odnaleźć wszystkie, które mogą być groźne - powiedziała zastępca dyrektora NASA, Lori Garver. Projekt Grand Challenge ma na celu wykrycie asteroidów, opisanie ich i opracowanie sposobu ochrony przed potencjalnym zagrożeniem.
NASA wydała też oficjalne zaproszenie, w którym zachęca potencjalnych partnerów do dzielenia się swoimi pomysłami dotyczącymi metod odszukiwania asteroidów, ich eksploracji, ewentualnej zmiany trajektorii ich lotu czy też zapobiegania zagrożeniom. Zaproszenie jest ważne przez 30 dni
Komentarze (9)
sig, 19 czerwca 2013, 10:52
Moim zdaniem na początek trzeba opracować metodę "rozpoznania" co to jest za asteroida i z czego się składa, inaczej będziemy walczyć z bryłą lodu (jakiś laser słoneczny? częściowe stopienie tegoż lodu powinno dać "ciąg boczny" zmieniający kurs), inaczej z bryłą skalną, a jeszcze inaczej z dużą grupą małych obiektów trzymających się razem dzięki grawitacji. Do tego dochodzi jeszcze sprawa czy obiekt wiruje czy też nie. Dopiero jak będziemy dokładnie wiedzieć przeciwko czemu działamy można dobrać do tego metodę obrony. Aczkolwiek faktycznie przydało by się wcześniej opracować i być może przetetować cały ich wachlarz przeciwko różnym zagrożeniom.
radar, 19 czerwca 2013, 11:29
Dobrze mówi, polać mu, czy tam zgłoś się
Jakoś tak krótko, nie zdążę się przygotować
Ciekawi mnie, czy znalezione rozwiązanie będzie miało zasięg również dla "całego świata"? Może się okazać, że jak już procedury i sprzęt będzie gotowy to akurat wtedy nie będzie możliwości technicznych do "zestrzelenia" (czytaj nie będzie ekonomicznie opłacalne), bo zagrożone będzie "zaledwie" 30-40 tysięczne miasteczko w jakiejś tam Polsce.
Do tego wszystkiego dołożyłbym efektywny system wczesnego ostrzegania i ewakuacji.
Przemek Kobel, 19 czerwca 2013, 11:39
@sig, a jak chcesz rozpoznać coś, czego nie znalazłeś?
sig, 19 czerwca 2013, 12:05
Rozpoznając wszystko co jest na kursie potencjalnie kolizyjnym? na wskutek zdrzeń, słońca etc dopiero wtedy będzie wiadomo że jest zagrożeniem. Zwłaszcza że prędkośc prouszania się ziemi dookoła słońca nie jest stała. Zrobienie listy ciał które być mozę kiedyś tam ewentualnie będą nam zagrażać jest niemożliwe.
Moim zdaniem strzelać będą, celem przetestowania całego systemu w "warunkach bojowych", takich okazji dużo nie będzie.
Przemek Kobel, 19 czerwca 2013, 12:53
Moment. Proponowałeś, żeby zamiast katalogowania latających kamyków, najpierw je sklasyfikować. Wydawało mi się, że np. badacze tropikalnych motyli wyznają dokładnie odwrotną kolejność postępowania. Zresztą chyba ważniejsza jest informacja, że coś może w nas rąbnąć (bo wtedy znajdą się i środki, i chęci na rozwiązanie problemu), niż co to konkretnie jest. Bo czy to będzie gęsty rój dużych meteorów czy jeden jeszcze większy głaz, to i tak będzie dla nas katastrofa.
sig, 19 czerwca 2013, 13:03
Bynajmniej proponowałem najpierw klasyfikować, a potem dopiero myśleć czym w to pier....nąć. I bynajmniej nie chodzi mi o atomówkę. Na samym początku pasowało by jednak faktycznie wiedzieć że jest coś co trzeba czyn trzeba się będzie odpowiednio zająć, ale to będzie wiadomo dopiero jak zacznie zmierzać w naszą stronę/przeleci na tyle blisko że następnym razem może trafić. Zwyczajnie za dużo tego lata żeby wszystkie klasyfikiwać jako "groźne/niegrożne", bo każdy może być potencjalnie groźny jak zostanie przez inne zepchnięty na (nie)odpowiedni kurs.
informaty, 19 czerwca 2013, 19:55
Rozumiem idęę katalogawania obiektów groźnych, ale nie jest możliwe wykrycie ich wszytkich. Lepszym pomysłem jest chyba system, który działałby w czasie rzeczywistym, skanując przestrzeń wokół ziemi. Jasne jest też, że takie zagrożenie trzeba wykryć wystarczająco wcześnie, aby był czas na reakcję, więc przy obecnym poziomie zaawansowania technicznego możemy tylko mięć nadzieję, że nie będziemy mieli pecha i nie trafimy na te kilka procent nie wykrytych.
sig, 19 czerwca 2013, 20:13
Zawsze pozostaje też definicja "groźnego" obiektu, jak duży musiał by być? bo te mniejsze przecież spalą się/"detonują" w atmosferze. Wspomniane przez poprzednika przeszukiwanie nieba musiało by się opierać chyba na jakiś radarach satelitarnych, bo wątpię żeby obecne algorytmy były w stanie wykryć coś takiego na zdjeciach z teleskopów, trzeba by zatrudnić i wyszkolić masę ludzi żeby je wszystkie ręcznie" przeglądali.
radar, 20 czerwca 2013, 10:55
Podaję definicję:
"Groźnym obiektem jest każdy, który po eksplozji i/lub uderzeniu w Ziemię (z dużej) mógłby jakkolwiek zagrozić USA."