Ogólnoświatowe biuro patentowe?
Jeden z najważniejszych prawników Microsoftu, Horacio Gutierrez, wezwał do stworzenia jednego ogólnoświatowego biura patentowego. Obecnie zdecydowana większość krajów ma własny system patentowy, a konieczność każdorazowego dostosowywania się do wymogów lokalnego prawa jest poważnym obciążeniem dla ponadnarodowych korporacji.
Z blogu Gutierrreza możemy dowiedzieć się, że obecnie na całym świecie na rozpatrzenie oczekuje ponad 3,5 miliona wniosków patentowych, z czego 750 000 zostało złożonych w USA. W niektórych przypadkach od momentu złożenia wniosku do przyznania patentu mija nawet 5 lat. Dlatego też prawnik uważa, że istnienie wielu osobnych systemów powoduje, iż uzyskanie ochrony wynalazku na forum międzynarodowym jest tak drogie, że często stanowi poważną barierę i trwa bardzo długo. Stąd propozycja utworzenia jednej organizacji, która zajmowałaby się rozpatrywaniem i przyznawaniem patentów w skali całego świata.
Sam Gutierrez przyznaje, że zrealizowanie jego pomysłu będzie niezwykle trudne. Od wielu lat różne kraje próbują harmonizować swoje systemy patentowe i nie jest to łatwe. Wystarczy też wspomnieć, że propozycja reformy prawa patentowego w samych Stanach Zjednoczonych już dwukrotnie została odrzucona przez prawodawców. Trudno więc się spodziewać, by niemal 200 krajów było w stanie dojść do porozumienia w tej kwestii.
Komentarze (15)
mikroos, 3 września 2009, 12:41
Bardzo słuszny pomysł. Sam o tym ostatnio myślałem. Martwi mnie tylko jedno: system amerykański jest tak bardzo odmienny od innych, że ciężko go będzie ujednolicić z systemem europejskim czy japońskim.
lucky_one, 3 września 2009, 18:15
Też uważam że to dobry pomysł.. Tylko właśnie mogą być niebywałe problemy żeby to osiągnąć..
waldi888231200, 3 września 2009, 18:42
Jasne , to dopiero syf będzie. Centralizacja nigdzie się nie sprawdza.
vViktor, 7 września 2009, 08:20
Patenty nie sprawdzają się w tematyce oprogramowania. Rozwiązania stosowane w oprogramowaniu które są patentowane stają się własnością firm które mają wystarczająco pieniędzy żeby zmonopolizować tą sfere, a gdy trafi się prawdziwy programista z pasji który chce napisać coś lepiej (ulepszyć), to okazuje się że jego dzieło wchodzi w konflikt z prawem bo konkretna firma opatentowała dane rozwiązanie i taki programista musi marnować czas na tworzenie czegoś od nowa zamiast skupić się na ulepszaniu starego pomysłu. A i często pisanie czegoś od nowa też wchodzi w konflikt z prawem bo zawsze można kogoś zaskarżyć że to co zrobił jest podobne. A co jeśli zacznie się patentować guzik "ok" albo prawe-kliknięcie myszką? Oczywiście przesadzam ale zmierzam do tego że patenty hamują konkurencyjność w oprogramowaniu, a globalizacja tego "prawa" tylko spotęgowała by wpływy firm o większym kapitale.
Byłem zatwardziałym użytkownikiem systemu Windows. Ale dopiero niedawno udało mi się przekonać do darmowego systemu jakim jest np. Linux. System jak system, wcale nie jest mniej dziurawy niż Windows. Natomiast cały ruch OpenSource z którym jest związany, sprzyja jego rozwojowi i poprawie, dzięki czemu z każdą nową wersją oprogramowania na tą platformę programy działają stabilniej.
Często oprogramowanie komercyjne jest lepsze i bardziej rozbudowane. Przykład to np. Photoshop który jest bardziej profesjonalnym narzędziem niż darmowy GIMP. Ale zadajcie sobie pytanie czy potrzebujecie profesjonalnego studia? Czy będziecie w stanie je obsłużyć? Ludzie często po prostu nie wiedzą że istnieje tania alternatywa i wolą piracić zamiast spróbować czegoś darmowego co może wystarczyć do ich potrzeb gdyby tylko nie wyrabiali sobie nawyków do których przyzwyczajają ich komercyjne programy.
mikroos, 7 września 2009, 08:38
Niby tak, ale b. często nowa wersja (a dokładniej: nowa generacja) danej aplikacji jest tak naprawdę betą. Popatrz sobie, jak tragicznie funkcjonowało np. KDE4 w pierwszych wersjach oficjalnych. Dopiero 4.2 zaczęła posiadać wszystkie podstawowe funkcje KDE3 (zmiany wielkości panelu itp.), bo developerzy uznali, że wodotryski i fajny wystrój są ważniejsze.
Ale jednak sam przyznajesz, że PS jest lepszy.
Generalnie jestem użytkownikiem Linuksa i mnie on wystarcza, ale z przytoczoną argumentacja się nie zgadzam.
Mariusz Błoński, 7 września 2009, 20:24
Jeśli idzie o jakość Open Source vs. zamknięty kod, to wszytko zależy od tego, co chcą osiągnąć twórcy danego oprogramowania. Ci, piszący programy komercyjne (zarówno OS jaki i zamknięte), muszą dostosowywać się do rynku. A rynek generalnie wymusza zwiększanie jakości. Oczywiście taki gigant jak np. MS może w pewnych sytuacjach częściowo olewać żądania rynku. Ale, co widzimy chociażby po przykładzie IE, po jakimś czasie pojawi się konkurencja, która wymusi zmiany, albo zabierze rynek.
Natomiast w przypadku oprogramowania niekomercyjnego, które piszemy sobie hobbistycznie, nie ma czynnika "wymuszającego" oprócz naszych własnych ambicji. Niezaleznie od tego, czy piszemy otwarty czy zamknięty kod. W tym momencie konsumenci są naszymy sędziami tylko częściowo, bo jeśli nie mamy ambicji ich zaspokajać i nie czujemy się mocno związani z tym, co tworzymy, to możemy olać sobie jakość. Najwyżej będzie naszej twórczości używało 100 desperatów na całym świecie. Jeśli jednak mamy ambicję, by program był używany przez 100 milionów ludzi, to musimy się bardziej starać, niezależnie od tego, czy piszemy OS czy CS.
waldi888231200, 8 września 2009, 08:55
Jak już coś robisz to rób to najlepiej jak potrafisz, inaczej jest to bez sensu.
lucky_one, 9 września 2009, 12:30
Wcale nie. Jak już coś robisz, to rób to na tyle dobrze, na ile Ci za to płacą, lub na ile sytuacja tego wymaga. Bo nie warto marnować energii.
Np. Nie warto dwumetrowej deski przycinać z dokładnością do mikrometra, bo budowlańcowi i tak to nie jest potrzebne - a urządzenia przycinające z taką precyzją są droższe niż te przycinające z dokładnością do 0,5mm.
Jak płacą Ci 1200zł za przepisanie dokumentów, to dlaczego masz np poprawiać w nich wszystkie błędy, jeśli nie zawiera tego umowa? Dla Ciebie strata czasu i wysiłku, bo nikt Ci za to nie zapłaci..
Warto się starać tylko na tyle... na ile warto Na max'a to tylko jak chcemy jakiś wzór jakości ustalić albo pobić rekord.
waldi888231200, 9 września 2009, 17:48
Dobre 8) .... ale tylko do czasu , przynosi brak rozwoju i deprechę.
mikroos, 9 września 2009, 18:14
Wprost przeciwnie. Ogranicza frustrację i zmniejsza stres związany z pracą.
waldi888231200, 9 września 2009, 18:22
Ale nie możesz wtedy wymagać od świata jakości , bo sam jej nie prezentujesz (jesteś taki letni , takie ciepłe, nijakie, pozycyjne kluski).
mikroos, 9 września 2009, 18:28
Wprost przeciwnie. Wymagasz tyle, za ile płacisz, i robisz tyle, za ile inni płacą tobie, a więc zgodnie z umową. To uczciwy układ. Nikt nie mówi, że nie masz robić nic ponad minimum - jeśli masz ochotę, to rób. Ale jeśli inni mają mieć ci za złe, że robisz tyle, o ile sami poprosili, to są śmieszni.
waldi888231200, 9 września 2009, 18:30
nie wszystko da się zamienić na pieniądze.
mikroos, 9 września 2009, 18:34
Ale umowa o pracę (czy dowolna inna umowa, w której płaci się za wykonanie określonego zadania) to czysty biznes. Jak uważasz szefa za kumpla i chcesz coś dla niego robić, to rób - pewnie będzie mu miło. Ale szef nie ma prawa oczekiwać, że zrobisz więcej, niż nakazuje umowa, ani krytykować ciebie za to, że robisz tyle, ile masz zapisane w umowie.
waldi888231200, 9 września 2009, 18:36
Z takim podejściem proponuję od razu założyć własną działalność.