Właściciel serwisu P2P winny piractwa
Sąd Okręgowy dla Wschodniego Dystryktu Nowego Jorku wydał wyrok, który może znacząco wpłynąć na sposoby walki z piractwem w USA. Sędzia Kimba Wood uznała, że firma, która oferuje serwis wymiany plików LimeWire jest winna naruszenia praw autorskich.
Pozew przeciwko Lime Group, firmie-matce przedsiębiorstwa LimeWire, i jej założycielowi Markowi Gortonowi wniósł przemysł muzyczny. Oskarżenie twierdziło, że LimeWire jest winne naruszenia praw autorskich, nieuczciwej konkurencji oraz przyczynia się do naruszania praw autorskich.
Dowody pokazały, że firma zoptymalizowała oprogramowanie LimeWire tak, by użytkownicy mogli pobierać cyfrową muzykę, z której większość jest chroniona prawem autorskim. W ten sposób LimeWire asystowało przy naruszeniu prawa - czytamy w 59-stronicowym uzasadnieniu wyroku.
Decyzja sądu może stanowić poważny cios dla amerykańskich serwisów P2P, których użytkownicy nielegalnie wymieniają się chronionymi plikami. Z danych NPD Group wynika, że z LimeWire korzysta aż 58% badanych, którzy przyznali, iż w ubiegłym roku pobierali pliki muzyczne z P2P. Oprogramowanie LimeWire zostało ściągnięte setki milionów razy.
Wyrok prawdopodobnie doprowadzi przynajmniej do zamknięcia LimeWire, gdyż kolejnym logicznym posunięciem przemysłu muzycznego powinno być wystąpienie do sądu z wnioskiem o wydanie nakazu zamknięcia LimeWire.
Warto też zauważyć, że sąd uznał osobistą winę Marka Gortona, co może zniechęcić innych potencjalnych operatorów P2P.
Taki a nie inny wyrok sądu oznacza też, że RIAA może domagać się najwyższej przewidzianej prawem grzywny. Wynosi ona 150 000 dolarów od każdego nielegalnie pobranego pliku, a ich liczbę można szacować w milionach.
Komentarze (14)
czesiu, 13 maja 2010, 14:55
Ironicznie rzecz ujmując - a ja wciąż czekam na zamknięcie thepiratebay.org (z nadzieją, że to nigdy nie nastąpi)
Swoją drogą co to znaczy "Dowody pokazały, że firma zoptymalizowała oprogramowanie LimeWire tak, by użytkownicy mogli pobierać cyfrową muzykę, z której większość jest chroniona prawem autorskim." Czy to twórca strony wgrał tą zawartość?! tak więc jedna wielka porażka, szczególnie że pewnie 1/2 ściąganej muzyki i tak leci w radiu...
Jurgi, 13 maja 2010, 16:02
Spoko, jak się koncerny uporają z p2p, to wezmą na prawniczy cel nagrywanie muzyki z radia.
thibris, 14 maja 2010, 10:45
@czesiu - pewnie w limewire przy wyszukiwaniu jest do zaznaczenia opcja "pirated.mp3"
odalisques, 15 maja 2010, 10:07
Producenci noży już dzisiaj drżą o swój los, wszak optymalizują swoje produkty w ten sposób, aby były ostre - zatem wspierają w ten sposób morderstwa bronią białą.
A właściciele firm produkujących CD propagują pedofilię, ich produkty służą przecież przestępcom seksualnym do wymiany materiałów. Na dodatek optymalizują je w ten sposób, iż są w stanie pomieścić więcej niż 1kb danych - można na nich umieszczać materiały video z udziałem nieletnich.
Etc.
thibris, 16 maja 2010, 11:18
Ironizujesz sformułowanie, nie wiedząc nawet do czego się odnosiło. Sądy (przeważnie) nie są takie głupie by takie określenia rzucać tak sobie, więc coś się za tym musi kryć. Istnieje też opcja odwołania się od wyroku, więc jeśli są niewinni to nic im nie będzie. Jeśli jednak w jakiś sposób ułatwiają swoim użytkownikom ściąganie kradzionych plików mp3 to kara ich nie ominie.
odalisques, 18 maja 2010, 08:26
Dopóki nie przedstawisz metody takiego ułatwienia, pozwolę sobie beztrosko ironizować. Ja przynajmniej wysiliłem się i pobrałem rzeczoną aplikację. Użytkownikowi nie pozostawia się do zdefiniowania żadnych preferencji w tym temacie, a implementacja metody faworyzującej rzeczone pliki w wynikach wyszukiwania w core aplikacji bez wiedzy użytkownika (z czy bez w sumie bez różnicy) wydaje się niemożliwa do osiągnięcia. Pomijając fakt, iż takiej weryfikacji nie można przeprowadzić drogą elektroniczną, objęcie materiału prawem autorskim nijak się ma do sposobu jego dystrybucji.
W tego typu sprawach szala zwykle przesuwa się w stronę bardziej kreatywnego zespołu prawników. Bo chyba ostatnim czynnikiem, który wpływa na orzeczenie sądu jest logika.
mikroos, 18 maja 2010, 08:44
A czy można nazwać niewinnym właściciela samochodowej "dziupli", który specjalnie przerabia swoją stodołę, żeby przechowywać w niej samochody? Przecież nie on te samochody tam umieszcza i nie on kradnie... :
czesiu, 18 maja 2010, 12:42
Hehe - a czy to moja wina, że przestępcy w mojej stodole postanowili sobie zrobić dziuplę?!
BTW - stodoła to też dobry garaż
mikroos, 18 maja 2010, 19:23
Jeśli umówisz się z paserem, że on będzie w niej przechowywał samochody, a nawet postawisz stodołę specjalnie dla niego, to raczej będziesz winny. Sorry, Winnetou.
czesiu, 18 maja 2010, 20:22
Czyli przykład z nożem? Powoli wpadamy w błędne koło, które w ogóle nie powinno istnieć. W idealnym świecie nie ma przestępstw, a w realnym świecie jest prawo, które takie sprawy powinno jednoznacznie rozwiązywać. Niestety tak nie ma - wystarczy popatrzeć na prawo podatkowe i dowolność interpretacji.
mikroos, 18 maja 2010, 20:37
Nóż nie powstaje w celu zabijania. Dziupla powstaje w celu ułatwienia działalności pasera.
Jurgi, 19 maja 2010, 09:49
Umowę trzeba najpierw udowodnić.
Paralela ze stodołą jest nietrafna. Lepszy będzie powszechny parking, choćby i strzeżony, na który każdy może wjechać. Czy właściciel parkingu odpowiada, że ktoś przechowuje na nim kradzione samochody? Czy ma każdy samochód sprawdzać i w jaki sposób?
Oczywiście, jeśli wcześniej umówił się ze złodziejami, to można go pociągnąć. Ale jak wyżej, trzeba mu udowodnić, że w jakikolwiek sposób faworyzuje przestępców. Jeśli bez jego aktywnych działań to przestępcy faworyzują jego parking, to nie widzę żadnych argumentów prawnych przeciwko niemu.
Mariusz Błoński, 19 maja 2010, 14:00
Jurgi, Twoje wątpliwości byłyby uprawnione, gdyby na rzeczonym parkingu skradzione samochody stanowiły jakiś niewielki promil. Jeśli jednak stanowią one 99%, a właściciel parkingu robi wszystko, by złodziejom ułatwić działanie i uchornić ich przed policją, to sprawa jest jasna.
Zresztą wczoraj widziałem program o pewnym śledztwie prowadzonym przez FBI ws. zabójstwa. Mówiono tam o ustawie RICO, która przewiduje, że grupa ludzia, działająca nawet bez formalnego porozumienia, w celu popełnienia powiązanych ze sobą przestępstw, działa jak zorganizowana grupa przestępcza. I to jest baaardzo dobre rozwiązanie. Bo równie dobrze, posługując się Twoją logiką możnaby stwierdzić tak: lokalny mafiozo do którego 20 "żołnierzy" co tydzień przynosi haracz zebrany od sklepikarzy, jest niewinny. Przecież nie on zbiera ten haracz, nie on karze sklepikarzom płacić, nie ma podpisanych umów ani z nimi, ani ze sklepikarzami. A że jacyś ludzie regularnie przynoszą mu kasę... Co w tym złego? Ich sprawa, prawda?
odalisques, 20 maja 2010, 13:00
To dosyć jasna sytuacja, oczywistymi oczywistościami nie ma co się zajmować. Co jednak w przypadku, kiedy właściciel parkingu nie ma wiedzy odnośnie praw własności stojących na nim samochodów (w praktyce - skąd taką wiedzę miałby mieć), tj. czy kradzione czy nie? Zapewnia jedynie pewną usługę i robi wszystko, by była ona najwyższej jakości. Jakie choćby teoretycznie mogłoby być uzasadnienie pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej?
To samo możemy odnieść do serwisów z torrentami lub aplikacji BT - o ile wlaściciel aplikacji/serwisu nie dostanie konkretnej informacji od właściciela praw autorskich danego materiału, nie ma możliwości by o naruszeniu tych praw mógł wiedzieć. A próba zapewnienia swoim użytkownikom anonimowości np. poprzez maskowanie IP lub przypisywanie losowych zewnętrznych adresów każdemu klientowi nijak się ma do "optymalizacji aplikacji pod kątem ułatwień w pobieraniu plików objętych prawem autorskim". Taka ochrona jest równie przydatna użytkownikom pobierającym legalne treści, słabo obeznanym w kwestiach informatycznych, a nie chcących stać się częścią botnetu 30 sekund po uruchomieniu nieznanej aplikacji. Wrzucanie wszytko do jednego worka to jedynie zabieg prawniczy jednej ze stron i ma 100% wspólnego z przytoczonymi przeze mnie w pierwszym poście analogiami.