Spada sprzedaż MP3, w siłę rosną winyle
W Stanach Zjednoczonych notuje się duże spadki sprzedaży plików i albumów MP3. Gwałtownie rośnie za to popularność streamingu, a do łask wracają... winyle.
Z danych Nielsen SoundScan wynika, że w ubiegłym roku Amerykanie kupili 257 milionów albumów, z czego 106,5 miliona zakupili online w postaci cyfrowej. Reszta to sprzedaż na nośnikach CD. W porównaniu z rokiem 2013 oznacza to spadek sprzedaży albumów o 9%. Jeszcze bardziej, bo o 12%, spadła sprzedaż pojedynczych utworów, których zakupiono 1,1 miliarda.
Gwałtownie rośnie za to popularność płyt winylowych. W 2014 roku Amerykanie kupili 9,2 miliona tego typu nośników, czyli aż o 52% więcej niż rok wcześniej.
Sprzedaży CD i muzyki cyfrowej zagrażają przede wszystkim usługi streamingowe. Amerykanie odtworzyli za ich pośrednictwem aż 164 miliardy utworów. W roku 2013 było to 106 miliardów. Jasnym więc się staje, że koncerny muzyczne będą musiały coraz większą wagę przywiązywać do tego sposobu sprzedaży muzyki.
Najpopularniejszym albumem był „1989” Taylor Swift, który sprzedał się w 3,66 milionach kopii. Co ciekawe, artystka nie pozwoliła, by był on obecny w serwisach streamingowych. To jednak raczej wyjątek. Jak zauważył szef Spotify Daniel Ek dawniej wielu artystów każdego roku notowało wielomilionową sprzedaż. Teraz już się to nie zdarza. Zwyczaje ludzi się zmieniły i dawne dni nie powrócą.
Komentarze (9)
pogo, 5 stycznia 2015, 13:06
Zamknęli TPB. Ale to nie mogło mieć wpływu na 2014...
Ciekawe jak się zmieni ilość kupowanej muzyki, filmów, gier pod wpływem odcięcia od tego źródła nielegalnej dystrybucji. Obawiam się tylko, że przy tak dużej zmianie między 2013 a 2014 efekty tego mogą zniknąć, więc nikt tego realnie nie oszacuje.
thikim, 5 stycznia 2015, 13:19
Od paru lat coraz lepsze są usługi w ramach których płacisz abonament i masz dostęp do dość dużej ilości utworów.
A popularne stają się dlatego że ceny stają się umiarkowane. I przy pełnej dostępności wszystkiego w sieci ludzkie potrzeby posiadania są zapokajane poprzez używanie a nie posiadanie.
Jeszcze kiedyś ludzie ściągali filmy na dyski. Dziś po co to robić jak można obejrzeć w sieci i zgodnie z polskim prawem tysiące filmów. Co nie oznacza że udostępnianie przebiega legalnie. Ale oglądanie tak
Rowerowiec, 5 stycznia 2015, 21:48
Jednak mieć coś na swoim dysku to przyjemniejsza sprawa. Internet jest energochłonny. A z dyskiem jest tak, że odpalasz np. laptopa bez neta i traktujesz jak centrum multimedialne gdziekolwiek jesteś.
Nie jestem zwolennikiem grania przez strumień. Wolę jednak sciągnąć coś w wyższej jakości.
Wydaje mi się, że płytami winylowymi zachłysnęła się hipsterska młodzież, albo starszyzna z sentymentem do czarnych płyt.
Poza TPB jest jeszcze sporo innych klientów udostępniana plików. Stawiałbym na inne powody wzrostu streamingu
Astroboy, 5 stycznia 2015, 22:10
A ile czarnych płyt na dobrym sprzęcie odsłuchałeś w swoim życiu?
Rozumiem, że to FLAC, i masz oczywiście na czym odsłuchiwać.
Nazywa się to jakoś "efekt psychoakustyczny". Znaczy się, lata słuchania g*wien na g*wnie przekonują nas tylko, że słuchamy "poezji".
thikim, 5 stycznia 2015, 22:26
A pewnie. Dopóki tego czegoś nie liczysz w TB. Wtedy to już jest problem a nie przyjemność.
I jak chcesz w różnych miejscach korzystać to jednak lepszy jest strumień czy też chmura.
pogo, 6 stycznia 2015, 11:09
Aż jedną, Deep Purple, tylko nie pamiętam już który to był album. Kumpel miał ten sam album w 3 wersjach (kompletnie nie rozumiem po co) CD, winyl i super CD. To ostatnie to z tego co kojarzę to DVD audio, jak jest więcej miejsca to i lepszą jakość dźwięku idzie nagrać. Rzecz, która szczególnie zwróciła moją uwagę to fakt, że na winylu każde uderzenie w talerz brzmiało inaczej. Reszta brzmiała lepiej, ale nie umiem tego opisać. Super CD brzmiało dla mnie identycznie jak winyl.
Staram się tak robić. Sprzęt w miarę daje radę, choć sporo mu brakuje do tego, który miał kumpel od winyli.
Polecam w górach, gdy nie masz zasięgu sieci. Z jakichś przyczyn u mnie to nie działało.
Rowerowiec, 12 stycznia 2015, 17:40
Problem w tym, że ludzie traktują internet w tych czasach zupełnie tak samo jak wodę lub prąd. Ale wystarczy by przyszła wichura, powódź czy jakiś konflikt zbrojny, a wtedy petabajty danych z serwerów są zagrożone. Internet nie jest niezawodny i na pewno nie będzie miał zwiększanej przepustowości w nieskończoność.
W tym całym streamingu dochodzi do absurdu gdy żeby posłuchać jednego kawałka muszę odpalic komputer, który skomunikuje się z jakimś serwerem, a potem z kilku innymi. Wcześniej może jeszcze (jesli używamy LTE czy jakiegos innego G) stacja musi się skomunikować z serwerem operatora. Potem wszystko w druga stronę. Proces dla jednego użytkownika to może małe zużycie energii, ale jeśli robią tak miliony, to jest spora strata energii na pierdoły.
Z kompem jest tak, że włączam, wciskam Play i gra. Zdecydowanie bardziej wolę dokupić jeden dysk twardy więcej i mieć swoje na swoim. Nie ma też problemu z zabraniem muzyki ze sobą. Przecież pliki mozna kopiować
Nie wiem jak Wy, ale nie lubię być przywiązany do sieci. Pewnie jestem z tych, którzy przeżyją czasy apokalipsy (która ponoć już się zaczęła).
Nie wiem dlaczego każdy człowiek który słuchał czarnych płyt, uważa się za audiofila. Wszystko przecież zaczyna się w studiu nagraniowym. To tam zaczyna się droga dobrego dźwięku. Czasami juz w procesie produkcji dźwięk jest zniekształcany. Wtedy Nikt nie dowie się jak zespół brzmi faktycznie, oprócz ludzi studiu nagraniowym. Wszystko to co słyszymy, to dźwiek zależny od operatora konsolety. Jakość nagrań studyjnych jest wysoka, bo przecież nikt nie nagrywa na 16 bitach, tylko przynajmniej na 24 i więcej. Takiej ilości możliwości modulacji fali dźwiękowej nie jest w stanie rozpoznać wiekszośc ludzi. Nie mówiąc juz o wiekszej ilości bitów.
Nie uważam bym słuchał muzyki na bylejakim sprzęcie. Używam sprzętu z lat 90tych. Kiedyś zajmowałem się edycją dźwięku i wyczuwam niuanse.
Jakość plików czasem można przeboleć. To chyba zupełnie tak, jak czytanie dobrego tekstu z rozlatujacej się książki. Czasami liczy sie przesłanie, a nie krystaliczna jakość nagrania.
Człowiek przyzwyczaja się do gorszej jakości produktów, ale to nie znaczy że jest gorszy od audiofilów. Treść utworów odbiera podobnie.
Pozdrawiam
TrzyGrosze, 12 stycznia 2015, 18:39
Ci ekstremiści nie wyznaczają standardów, a w plejadzie innych filii, to niegroźni zboczeńcy.
Odnośnie rosnącego popytu na winyle, to faktycznie, jedynie nostalgia i snobizm to tłumaczy. Owszem, mają swój tzw klimat, ale to właśnie szerokie spektrum charakterystycznych zniekształceń i zakłóceń. Ja, za przeskakującymi i zdartymi płytami nie tęsknię.
Astroboy, 13 stycznia 2015, 05:31
Tak to się kończy, gdy odsłuchuje się za pomocą gwoździa. Osobiście też nie tęsknię, bo z wiekiem generalnie spada zakres dynamiczny, jak i zakres odbieranych częstotliwości wbudowanego w głowę dekodera.