Superbezpieczne wynalazki Mercedesa
Choć bezpieczeństwo naszych samochodów poprawia się z każdym rokiem, ich producentów (na całe szczęście!) wciąż to nie zadowala. Serię technologicznych nowinek zwiększających szansę przeżycia wypadku zaprezentowali właśnie eksperci Mercedesa.
Wydaje się, że inżynierowie spod znaku trójramiennej gwiazdy najwięcej pracy włożyli w udoskonalenie poduszek powietrznych. Pierwszą z poprawek jest zaopatrzenie auta w zestaw czujników mierzących wagę, wzrost i pozycję osób zasiadających na poszczególnych fotelach. Dane te spływają do procesora i służą do ustalenia idealnej siły, z jaką zostaną napompowane air bagi.
Drugi, bardzo interesujący wynalazek, to tzw. braking bag. Jak wskazuje nazwa, jej zadaniem jest spowolnienie auta "skazanego" na zderzenie czołowe. Równie nietypowe, co funkcja nowej poduszki, jest jej umiejscowienie. Jest ona instalowana pomiędzy przednimi kołami i uruchamia się, gdy zestaw czujników odległości uzna, że nie ma szansy na uniknięcie kolizji czołowej.
Także podczas uderzenia z boku można będzie czuć się pewniej. Gdy tylko komputer pokładowy wykryje zagrożenie, we wnętrzu drzwi "napompowane" zostaną specjalne metalowe pojemniki. Ich zadaniem jest, podobnie jak w przypadku tradycyjnych air bagów, rozproszenie energii przekazywanej podczas kolizji.
Kolejnym zabezpieczeniem jest system odsuwający fotele od drzwi, redukujący zagrożenie ze strony elementów karoserii wgniecionych podczas uderzenia w bok auta. Dodatkowo, aby rozpędzone ciała pasażerów nie zderzyły się głowami, z sufitu wyłoni się kolejna poduszka, chroniąca przed urazami czaszki. Mało tego - w razie potrzeby dojdzie do aktywacji air bagu ukrytego wewnąrz pasów bezpieczeństwa, chroniącego klatkę piersiową i obojczyk.
Inżynierowie Mercedesa zadbali także o bezpieczeństwo podczas uderzenia z tyłu. Gdy uniknięcie kolizji jest niemożliwe, a nadjeżdżające auto znajduje się w odległości poniżej 60 cm, natychmiast... aktywowane zostaną hamulce. Pomysł wydaje się szalony, lecz przedstawiciele producenta uważają, że zmniejszy to ryzyko najechania na auto znajdujące się z przodu. Trzeba im przyznać nieco racji - uderzenie w tył samochodu jest mniej niebezpieczne, niż trafienie poprzedzającego auta maską własnego pojazdu.
Niestety, nie ujawniono nawet orientacyjnych dat premiery nowych wynalazków. Przynajmniej część z nich jest już jednak testowana, co może oznaczać, że niektóre z prezentowanych technologii trafią do aut Mercedesa już za rok lub kilka lat.
Komentarze (14)
mikroos, 10 czerwca 2009, 22:31
Aż dziwne, że nikt jeszcze nie wpadł na teleskopową kolumnę kierownicy, która po uderzeniu przez kierowcę amortyzowałaby część energii kinetycznej jego ciała. W ogóle przydałby się jakiś wynalazek umożliwiający szybkie odsunięcie kierownicy od ciała kierowcy, bo obecnie pojawia się dość spore ryzyko urazów rdzenia kręgowego podczas wyciągania kierowcy z tak ciasnej klatki.
A co do innych technologii, po głowie chodzi mi jeszcze m.in. awaryjny (i nie tylko) hamulec aerodynamiczny (wbrew pozorom, skuteczność takich rozwiązań jest kolosalna, choć stosowane są tylko w niektórych sportowych supersamochodach) i delikatny ładunek wybuchowy, który zaraz po wypadku (dajmy na to, po 5 sekundach od wykrycia bezruchu po kolizji) odstrzeliwałby fragmenty blachy i ułatwiał ratownikom dostanie się do wnętrza pojazdu. O słynnym już amortyzowanym zderzaku nawet nie wspomnę. Coś w stylu "braking bagu", podobnego do tramwajowego hamulca szynowego, też chodziło mi po głowie już od dawna
k0mandos, 10 czerwca 2009, 22:38
Chodzi Ci pewnie o spojler, który może zmieniać kąt. Aczkolwiek nie jest to standardowy element samochodów, którymi porusza się 99% kierowców A jak widzę spojler na Matizie przyczepiony do dachu to aż mnie skręca.
Mariusz Błoński, 10 czerwca 2009, 23:02
Kolega opowiadał mi kilka lat temu o czymść, co jest/ma być stosowane w USA. Też z kolumną kierownicy, ale działaw inny sposób. Jeśli wsiądziesz do samochodu i nie włożysz kluczyków, komputer uzna, że to włamanie i kolumna kierownicy wysuwa się do przodu, przyciskając do fotela
mikroos, 10 czerwca 2009, 23:30
Mniej więcej. W czasie normalnej jazdy mógłby zmniejszać opór aerodynamiczny, a w czasie hamowania - stawać pionowo i całkowicie go zaburzać.
Ludzie kompletnie nie doceniają tego, jak aerodynamika wpływa na osiągi, myśląc, że jest to rzecz zarezerwowana dla samochodów wyczynowych. Prawda jest tymczasem taka, że opór aerodynamiczny to zdecydowanie największa siła działająca z zewnątrz na jadące auto. Odpowiednie wykorzystanie tego zjawiska dałoby kolosalne efekty. Żeby nie być gołosłownym, zakrycie kół w naczepie ciężarówki pozwala na zmniejszenie zużycia paliwa całego zestawu nawet o 10% (firma Krone ostatnio wprowadza to rozwiązanie do nowych modeli swoich naczep).
Ech, daj spokój Chociaż z drugiej strony, gdyby ktoś naprawdę poważnie nad tym pomyślał, możliwe byłoby zmniejszenie zużycia paliwa.
@Mariusz
Projekt pewnie upadł po pierwszym pozwie za bezprawne pozbawienie złodzieja wolności
k0mandos, 11 czerwca 2009, 10:10
To teraz wystarczy połączyć obydwa pomysły i dwie pieczenie na jednym ogniu mamy
Tak, tylko to by musiały być firmy, które wiedzą co to opór aerodynamiczny, a nie chłopaki co wyklepią sobie blachę w stodole
leon831, 11 czerwca 2009, 10:24
ładne muszą być koszty takiego cacka jak ktoś sobie uderzy przykładowo w kosz na śmieci, taniej chyba wyjdzie zakup nowego mercedesa niż wymiana tych wszystkich poduszek ;/
k0mandos, 11 czerwca 2009, 14:45
Co Ci po pieniądzach jak nie będziesz żył? Podejrzewam, że część nowych systemów będzie jako opcja dodatkowa dla ludzi, którzy są świadomi wartości swojego życia.
yaworski, 11 czerwca 2009, 17:16
Takie coś montowało AUDI w swoich samochodach w latach 1986-1995. System nazywał się procon-ten (programmed contraction-tension). System korzystał ze stalowych lin, które były zaczepione o skrzynię biegów. Końce lin były zamocowane do kolumny kierownicy i napinaczy pasów kierowcy i pasażera z przodu. Uderzenie czołowe powodowało przesunięcie silnika i napięcie lin. Kolumna kierownicy była wciągana w deskę rozdzielczą, a kierowca i pasażer dociskani pasami do foteli.
Co ciekawe było to całkowicie mechaniczne rozwiązanie. Zero elektroniki.
System był dość sprawny i AUDI był jednym z ostatnich producentów samochodów, którzy wprowadzili poduszki powietrzne.
Jeżdżę AUDI 80 z początku lat 90 i mam właśnie procon-ten .
mikroos, 11 czerwca 2009, 18:29
Wielkie dzięki za informacje na ten temat btw. nie wiesz może, dlaczego wycofano ten system? Brzmi bardzo interesująco, tym bardziej, że wymagał stosowania jakiejkolwiek elektroniki.
mikroos, 11 czerwca 2009, 23:01
Już znalazłem odpowiedź na moje pytanko nt. procon-ten. Sprawa jest prosta: chodziło o b. wysoki koszt regeneracji auta nawet po niedużych stłuczkach. Czyli podobnie, jak w przypadku nowych wynalazków Mercedesa Sam mam wątpliwości, jak przyjmie je rynek. Koszt wymiany pojedynczego air baga to, o ile wiem, kilka tysięcy zł, więc współczuję właścicielowi Merola wyposażonego w te wszystkie systemy, włącznie z poduszkami wydymającymi drzwi na zewnątrz Niby przeżycie jest ważniejsze od kasy, ale...
Tolo, 13 czerwca 2009, 13:13
Wszystko fajnie ale
Po wypadku jak zostało zauważone lepiej mercedesa złomować i kupić nowego niż naprawiać bo to będzie zabawa dla hobbysty.
Kolejna sprawa to żywotność auta.
Stare mercedesy tzn "beczki" były w stanie zrobić tyle tysięcy kilometrów ile blacha wytrzymała zanim się w pół złamał.
Taki mercedes pojeździ kilka lat i się zrobi z niego "choinka" co chwile będzie coś mrugać tu się jakiś kabel urwie tu nie będzie styku tu wtyczka przerdzewieje i tak dalej
A każde takie zdarzenie to seria błędów. I wizyta w serwisie.
mikroos, 13 czerwca 2009, 18:26
Mercedesów, szczególnie tych z wyższej półki (do nich przecież trafią te wynalazki w pierwszej kolejności) raczej nie kupują ludzie, którzy chcą mieć auto na 10 lat. Poza tym przeważnie jeżeli stać kogoś na auto za kilkaset tysięcy złotych, to eksploatacja też nie jest dla nich problemem.
Tolo, 13 czerwca 2009, 22:20
Masz racje ale trwałość mercedesów to jedna z rzeczy która składa się na wartość marki.
Dziś nowego mercedesa kupuje osoba bogata albo taka u której mercedes na siebie zarobi tak samo jak kiedyś ale starsze roczniki są dalej obiektem pożądania. Na nowego mercedesa stać niewielu na starszego już więcej osób. Ale wielu na nowego merca patrzy pożądliwym wzrokiem bo starsze modele to dobre auta, to właśnie te auta są powszechniejsze i one budują wartość marki bo wszyscy je chwalą. Jeśli za parę lat starsze mercedesy nie będą się nadawać do niczego bo będą skarbonkami na kółkach efekt jaki nowy mercedes będzie wywoływać w społeczeństwie będzie mniejszy co może się odbić na sprzedaży nowych aut. No bo co to będzie za lans autem za którym się nikt nie obejrzy bo jak bo będzie na niego stać to będzie nic nie wart.
Nawet stary mercedes trzyma dziś wartość nie dla tego ze to mercedes tylko dla tego ze to jest auto niezawodne 500 tyś to dla diesla z beczki czy 124 to małe fiki miki a silnik i półtora miliona jest w stanie wyklekotać jak buda wytrzyma.
Znajomy jeździ na linii busikowej mercem 308 robi dziesiątki tysięcy km rocznie bo jeżdżą nim w 2 osoby na 2 zmiany codziennie i mówi ze nie ma dla tego auta dziś alternatywy. Natomiast dwóch innych znajomych ma Vita (obaj od nowości) jeden blaszaka drugi busa, blaszak jest goniony po całej Polsce natomiast bus to auto rodzinne na wypady w góry itp oprócz tego w ciągłym użytku i oboje twierdzą ze merca busa już w życiu nie kupią silniki o ile "w miarę" bez awaryjne to CDI to już nie jest stary klekot z beczki tu jakiś wtryskiwacz tu inna pierdoła i koszty lecą poza tym oba Vita rdzewieją jak maluchy eleganty.
Mercedes jakościowo się stacza. 8 letnie garażowane auto w którym wypada w karoserii dziura na wylot to nie jest dobra reklama.
Niestety im więcej elektroniki tym gorzej. Bo potem wyskakują jakieś błędy po deszczy, przy przymrozkach, przy dużej wilgotności, po wjechaniu w kałuże, po trzaśnięciu drzwiami. To naprawdę ludzi zniechęca.
k0mandos, 13 czerwca 2009, 23:06
Tylko widzisz, jednak Mercedesami jeździła kiedyś elita. Ja nie mówię, że to źle, że teraz właściwie każdy pracujący człowiek może uzbierać na używanego Mercedesa. Ale właśnie dlatego to nie są już te same samochody - kiedyś ta marka była zarezerwowana dla pewnej "klasy".
Myślę, że obecni właściciele nowych Mercedesów jednak są w stanie pokryć koszta wymiany takiego systemu. Ponadto zakładanie, że będę miał wypadek i wszystko wystrzeli jest dla mnie błędne. Mój ojciec jeździ na prawdę dużo i do tej pory (a miał wiele kolizji) poduszki wystrzeliły mu raz jak wpadł w poślizg na autostradzie przy sporej prędkości zimą. Także statystycznie rzecz biorąc, myślę, że ten system zadziała wtedy, kiedy na prawdę będzie potrzebny - a w takiej sytuacji, kiedy hipotetycznie uratuje to komuś życie, to myślę, że ten ktoś z uśmiechem na twarzy wyda taką konkretną kwotę na regenerację, tudzież nowy samochód.
Ciekawe jaka kwota poszła na te wynalazki - aby wiedzieć w jakiej skali te urządzenia mają być wprowadzone, aby przyniosło to zysk Do tej pory bawi mnie fakt, że całe koszta stworzenia technologii do Veyrona wciąż się nie zwróciły, pomimo tego, że samochód kosztuje milion euro