Polski naukowiec dowodzi, że Merit Ptah, pierwsza lekarka w dziejach, nigdy nie istniała
Merit Ptah jest opisywana jako „pierwsza lekarka i naukowiec”. Jej postać możemy spotkać w internecie i w popularnonaukowych książkach historycznych. Miała żyć w starożytnym Egipcie około roku 2700 przed naszą erą, gdzie była głównym lekarzem na dworze faraona. Jednak Merit Ptah nigdy nie istniała.
Jakub Kwieciński z Wydziału Immunologii i Mikrobiologii University of Colorado School of Medicine i Wydziału Historii Medycyny Johns Hopkins University opublikował na łamach Journal of History of Medicine and Allied Sciences artykuł, w którym wyjaśnia, jak doszło do pomyłki i powołania do życia „pierwszej lekarki i naukowca".
Merrit Ptah po raz pierwszy pojawia się w książce z lat 30. ubiegłego wieku autorstwa Kate Campbell Hurd-Mead. Z czasem, niesiona drugą falą feminizmu, Merit Ptah zaczyna pojawiać się w coraz większej liczbie źródeł, w internecie, trafia do Wikipedii i staje się symbolem wyjątkowej (czasem nawet Czarnej) przedstawicielki płci pięknej.
Droga Merit Ptah ku sławie jest dobrym przykładem działania mechanizmu „tworzenia wiedzy” w środowisku amatorów-historyków, działającym w oderwaniu od środowiska naukowego. Sprawa Merit Ptah pokazuje też czynniki, które przyczyniają się do rozpowszechniania fałszywych informacji na temat historii: brak profesjonalnych odbiorców, niejasny system przekazywania i powtarzania informacji, szeroki dostęp do internetu, dopasowywanie rzeczywistości do wcześniej istniejących koncepcji, kierowanie się emocjami i tendencja postrzegania przeszłości poprzez okulary nieprawdziwych wyobrażeń o niej.
Większość profesjonalnych historyków nie słyszała o Merit Ptah, tymczasem jest ona popularną postacią w środowisku feministycznym i odgrywa istotną rolę w jego wyobrażeniu o historii nauki i medycyny.
Większość przekazywanych informacji mówi, że Merit Ptah (Ukochana boga Ptaha) żyła około 2700 roku przed Chrystusem. Jej syn, kapłan, miał – wedle jednej z inskrypcji z Doliny Królów – nazwać ją „główną lekarką”. Jeśli tak, to Merit Ptah byłaby nie tylko pierwszą znaną nam lekarką, ale też pierwszą, która stoi na czele systemu opieki zdrowotnej.
Jednak dokonana przez Kwiecińskiego krytyczna analiza źródeł wykazała, że Merit Ptah jest wspominana w popularnonaukowych książkach zajmujących się kobietami, ale nie ma o niej wzmianki w żadnych pracach egiptologów. Imię Merit Ptah rzeczywiście istnieje w czasach Starego Państwa, ale nie pojawia się na żadnej liście lekarzy czy uzdrowicieli. Brak też tego imienia na jakimkolwiek spisie kobiet zatrudnionych w administracji tego okresu.
W Dolinie Królów, w miejscu, gdzie rzekomo ma znajdować się grób syna Merit Ptah, nie ma w ogóle żadnego grobu. Niewiele grobów z okresu Starego Państwa znajduje się na większym obszarze nekropolii tebańskiej. Znamy jednak stamtąd grób wezyra Ramose. Na ścianach grobowca wspomniana jest Merit Ptah, żona Ramose. Jednak nie pasuje ona do przekazywanej historii, gdyż nie jest lekarką ani uzdrowicielką, a Ramose żył za czasów Nowego Państwa, ponad 1000 lat później niż rzekoma „główna lekarka”. Historyczność lekarki Merit Ptah podważa też fakt, że przekazywane na jej temat historie są ilustrowane malunkami pochodzącymi zwykle ze znacznie późniejszego okresu i wszystkie przedstawiają inne osoby. Brak jest jakiegokolwiek historycznego dowodu na istnienie lekarki Merit Ptah w starożytnym Egipcie.
Jako pierwsza o Merit Ptah wspomina Kate Campbell Hurd-Mead (1867–1941), lekarka i historyk medycyny. To niezwykle interesująca postać, która żyła w czasach prężnie rozwijającego się feminizmu. Oficjalna historia nie zajmowała się wówczas historią kobiet, ale same lekarki na własną ręką badały rolę kobiet w medycynie. Hurd-Mead wykorzystywała historię do promowania swojego ideału kobiety pracującej w medycynie. W latach 20. i 30. ubiegłego wieku publikowała na ten temat na łamach Annals of Medical History, a w 1938 roku wydała książkę. Nie była jednak historykiem, nie miała odpowiedniego zawodowego przygotowania, więc popełniała wiele błędów. Bezkrytycznie podchodziła do źródeł, nakładała współczesne jej idee i struktury społeczne na przeszłość.
Hurd-Mead pisała: pierwsza lekarka w Starym Państwie za czasów V dynastii, czyli około 2730 roku przed Chrystusem praktykowała za rządów królowej Neferirika-ra. Jej syn był wysokim rangą kapłanem, a w jego grobie jest tekst opisujący jego matkę jako 'naczelną lekarkę'. I dalej: w grobowcu w Dolinie Królów znajduje się wizerunek lekarki imieniem Merit Ptah, matki wysokiego rangą kapłana, który nazywa ją 'naczelną lekarką', mimo że ani jej strój, ani inne przedmioty nie wskazują na jej zawód i znaczenie.
Kwieciński zauważa, że istniała kobieta, podobna do Merit Ptah. W 1932 roku Selim Hassan opublikował raport z prac wykopaliskowych, jakie prowadził w Gizie. Opisuje w nim grobowiec Akhethetepa, wysokiego rangą dygnitarza z czasów Starego Państwa. Nosił on, między innymi, tytuł Nadzorcy Kapłanów Domu Pogrzebowego Matki Króla. Wewnątrz jego grobowca znajdowały się fałszywe drzwi, na których wspomniano o Peseshet, prawdopodobnie matce Akhethetepa. Została ona opisana jako Nadzorczyni Uzdrowicielek. Jak widzimy istnieją liczne podobieństwa pomiędzy Merit Ptah a Peseshet. Obie żyły w czasach Starego Państwa, obie wspomniano w grobach synów, którzy byli kapłanami. W końcu obie nadzorowały pracę innych osób tworzących system opieki zdrowotnej. Zatem niewykluczone, że Merit Ptah to w rzeczywistości Peseshet. Taka interpretacja jest tym bardziej prawdopodobna, że w pismach Hurd-Mead pojawia się ona po raz pierwszy w styczniu 1933 roku, dosłownie kilka miesięcy po opublikowaniu raportu Hassana.
Jak jednak Peseshet zmieniła się w Merit Ptah? Kwieciński sądzi, że Hurd-Mead usłyszała o Peseshet z drugiej ręki i samodzielnie wypełniła brakujące luki. Przesunęła przy tym daty o kilka wieków. Nie jest też jasne, dlaczego Hurd-Mead wybrała imię Merit Ptah. Dopiero bowiem w po jej śmierci znaleziono w Egipcie pierwsze takie imię pochodzące z czasów Starego Państwa. Nie można wykluczyć, że inspiracją była dla niej żona Ramose. Jej imię jest bowiem wymienione w bedekerze, który posiadał mąż Hurd-Mead i który prawdopodobnie para wykorzystywała podczas wycieczki do Egiptu w 1922 roku.
Książka Hurd-Mead była pierwszym anglojęzycznym dziełem poświęconym wyłącznie historii kobiet w medycynie. Spotkała się w dobrym przyjęciem wśród publiczności i lekarzy, jednak nie wśród historyków. Już w 1940 roku w jednym z artykułów opisujących tę książkę wspomniano o Merit Ptah. Później nadeszła II wojna światowa i o niej zapomniano. Jednak w latach 60. rozpoczęła się druga fala feminizmu. W 1976 roku Merit Ptah trafia do kolejnej książki. Następnie wymieniana jest w spisach sławnych kobiet, wspomina o niej coraz więcej autorów. W 1994 roku Międzynarodowa Unia Astronomiczna nadaje jej imię jednemu z kraterów na Wenus.
W latach 90. publikuje się coraz więcej książek zajmujących się tematyką kobiecą, Merit Ptah staje się coraz bardziej popularna. Trafia na różne witryny internetowe, w końcu w styczniu 2006 roku pojawia się o niej hasło w Wikipedii. Od tej pory postać tę jest niezwykle łatwo znaleźć w sieci. Wikipedia stała się głównym źródłem informacji o niej, a autorzy kolejnych wpisów dopasowują daty do obecnie uznanej chronologii starożytnego Egiptu. Co interesujące, już w maju 2006 roku jeden z użytkowników Wikipedii zmienia wpis, zaznaczając, że Merit Ptah nie powinna być mylona z Merit Ptah, żoną Ramose. Użytkownik ten uznaje, że grób lekarki Merit Ptah nie mógł znajdować się w Dolinie Królów i stwierdza, że zapewne znajduje się w Sakkarze. Od tej pory Sakkara staje się nowym „kanonicznym” miejscem, w którym rzekomo ma znajdować się grób syna Merit Ptah. Powstaje błędne koło fałszywych informacji. W internecie pojawiają się wpisy, bazujące na nieprawdziwych danych z Wikipedii, które są następnie używane jako źródła dla potwierdzenia informacji z Wikipedii. Po roku 2010 widoczny jest wyraźny wzrost aktywności środowisk feministycznych w internecie. W tym samym czasie coraz bardziej rozpowszechniają się informacje o Merit Ptah. Rzekoma pierwsza lekarka w historii, główna lekarka trafia do powszechnej świadomości.
Przed rozpowszechnieniem się w internecie informacje o Merit Ptah docierały do niewielkiej liczby anglojęzycznych osób. To w tym kręgu językowym toczyła się narracja na jej temat. Co prawda wspomniały o niej źródła francuskie, jednak nie utworzyły osobnej linii narracyjnej. Dopiero po ukazaniu się wpisu w Wikipedii Merit Ptah trafiła do świadomości społecznej, a narracje o niej pojawiły się w kilkudziesięciu innych językach.
Jednak nie tylko feminizm był zainteresowany Merit Ptah. Od kilku dziesięcioleci rozwija się też afrocentryzm zwany panafrykanizmem. Ważnym jego elementem jest historia starożytnego Egiptu. Nie jest więc wielkim zaskoczeniem, że zaczęły pojawiać się informacja, jakoby Merit Ptah, pierwsza lekarka w historii, była Czarna.
Z pracą Kwiecińskiego – Merit Ptah, „The First Woman Physician”: Crafting of a Feminist History with an Ancient Egyptian Setting – można zapoznać się na łamach Journal of the History of Medicine and Allied Sciences.
Komentarze (18)
nantaniel, 17 grudnia 2019, 12:29
Była też lesbijką, zapaloną cyklistką, nie jadła mięsa i walczyła z globalnym ociepleniem.
dexx, 17 grudnia 2019, 15:22
Dodatkowo przykładną wyznawczynią bogów oraz patriotką niezłomną w walce o ojczyznę, broniła narodu przed niewiernym ludem Mojżeszowym i zawsze stawiała interes państwowy ponad wszystko.
Bogowie Honor Ojczyzna.
Mariusz Błoński, 17 grudnia 2019, 15:50
A dla mnie ta historia to fajny przykład pokazujący, jak ludzie nie potrafią weryfikować informacji, jak w internecie łatwo szerzy się dezinformacja.
Ale przede wszystkim pokazuje, jak niebezpiecznym narzędziem może być Wikipedia. Wielokrotnie próbując zweryfikować informację, która budziła moje wątpliwości, miałem olbrzymie problemy, bo widać było, że wszystkie strony, a jakie trafiam korzystały z Wikipedii i powielały tę niepewną informację.
Z jednej strony Wikipedia to świetne narzędzie, z drugiej zaś, gdy trafi do niej nieprawdziwa informacja, jest bardzo niebezpieczna, bo przez jej powszechność trudno jest dotrzeć do alternatywnych informacji.
nantaniel, 17 grudnia 2019, 16:08
O nie, antysemitka :O
Ale, ale - to nie internet ani wikipedia wymyśliły tę postać. Wikipedia najwyżej ją spopularyzowała, ale artykuł poparty był drukowanymi publikacjami.
topiq, 17 grudnia 2019, 16:35
Jak byłem na studiach, kiedy Wikipedia powstawała, to prowadzący zabraniali ją cytować jako źródło, a teraz sami tak robią, może nie Ci sami, ale jednak.
radar, 17 grudnia 2019, 21:44
A mi się coś wydaję, że Pan Jakub Kwieciński to już się znudził swoja dotychczasową pracą i chce dostać impuls do znalezienia kolejnej
nantaniel, 17 grudnia 2019, 22:07
Ale że gender studies?
radar, 17 grudnia 2019, 23:22
Już parę szowinistycznych świń pożegnało się z pracą za twierdzenie, że Kopernik nie była kobietą (i tu już nie będzie uśmieszków)
ex nihilo, 18 grudnia 2019, 04:20
No bo była, a nawet jest:
https://www.instagram.com/annakopernik/
Cholera... a może to facet?
tempik, 18 grudnia 2019, 09:08
A ze słowem mówionym i pisanym jest inaczej? od zawsze mózg był potrzebny nie tylko do tworzenia wiedzy ale też do sortowania i oddzielania wartościowych danych od plew. SI i inne cuda techniki nikogo w tym nie wyręczą.
peceed, 18 grudnia 2019, 15:24
Faktoid bez znaczenia, tego nie warto weryfikować. Każdy wie że masa kobiet zajmowała się leczeniem i zielarstwem w wielu kulturach od dziesiątek jeśli nie setek tysięcy lat.
Problemem jest to, że ludzie z jakiegoś powodu uznają tę informację za ważną.
Ale o inteligencji ludzi w internecie wypowiadał się już m.in. Stanisław Lem.
Problemem ludzi jest to, że nie umieją stawiać ważnych pytań, za to zaczynają wyznawać odpowiedzi.
Z braku edycji dopiszę pod spodem: Ilu ludzi zastanowiło się co w ogóle naprawdę oznaczają słowa "pierwsza lekarka w dziejach". Bo to zdanie jest za słabe aby w jakikolwiek sposób jednoznacznie definiować jakąkolwiek jednoznaczną odpowiedź. A świat mentalny większości ludzi składa się ze zbioru takich mapowań textA->textB bez głębszej struktury semantycznej, która jest zasadniczo nietransferowalna pomiędzy mózgami w sposób inny niż aproksymacje. Ludzie komunikują się bez dociekań co ktoś naprawdę miał na myśli, przyjmują że "textA" ma w ich głowach to samo znaczenie co u innych... Tylko języki formalne nie mają tego tego problemu, nauki ścisłe sobie całkiem nieźle radzą.
Jajcenty, 18 grudnia 2019, 19:26
Wiesz że złożoność tej struktury mocno utrudnia wydobycie jej semantyki? Zacząłem się zastanawiać jak mógłbym to przetlumaczyć. Zbiór skojarzeń bez używania zdań podrzędnie złożonych, zasadniczo niezrozumiały dla nikogo innego? I to wszystko po to by powiedzieć, że ludzie używają słów, których nie rozumieją?
Fakt. Może chodzi o pierwsze pisemne świadectwa?
venator, 18 grudnia 2019, 19:42
Może w tym tkwi problem?:
https://jamowie.to/skomplikowany-jezyk-czyli-mow-tak-zeby-cie-zrozumieli/
ex nihilo, 19 grudnia 2019, 05:10
Informacja równie ważna/nieważna, jak (prawie)* każda inna - wszystko zależy dla kogo i po co.
Ale... jest różnica między "zajmowaniem się czymś tam", a funkcją/stanowiskiem w sformalizowanej strukturze społecznej. I o to w sprawie chodzi.
Ergo Sum, 19 grudnia 2019, 15:38
Bardzo ważne jest spostrzeżenie że wszystko to dzieje się z użyciem Wikipedii. Ta "skarbnica wiedzy", mająca tak wyrafinowane obostrzenia co do źródeł encyklopedycznych, prac naukowych, wiarygodności itp - kolejny raz pokazuje, że jest miejscem rozsiewania bzdur. Owe obostrzenia z reguły dotyczą utrudniania nanoszenia poprawek. Dawniej wielokrotnie walczyłam z oczywistymi błędami, ale byłam przez totalnych dyletantów kasowana i blokowana. To się dzieje nieustannie, w szczególności w zakresie haseł humanistycznych.
peceed, 19 grudnia 2019, 18:56
Nie da się, bo zasadniczo informacja ma neuronalną strukturę. To co jest transferowalne, to struktury matematyczne, ale one mają zupełnie inną reprezentację w naszej mózgowej aksjomatyce, tzn. punkt dla mnie to coś zupełnie innego niż punkt czy linia dla innej osoby. Ale mają te same własności, więc są wstępem do prawidłowej komunikacji.
Im lepsze 2 osoby mają zrozumienie pewnych pojęć formalnych, tym lepiej się dogadają z ich użyciem.
W naukach społecznych i miękkich to nie działa. Tam ludzie nie budują swojej własnej abstrakcji, a używają zewnętrznej. Przekształcenia gramatyczne zastępują myślenie, tzn. te osoby myślą bezpośrednio językiem. I mogą godzinami mówić o (językowo) tym samym mając absolutnie niekompatybilne zrozumienie zagadnień, co napędza jałowe dyskusje. Cechą charakterystyczną jest powstanie ogromnej terminologii (bo ona musi zastąpić naturalne abstrakcje powstające w mózgach osób bardziej ścisłych), zapewniającej dodatkowo hermetyczność wypowiedzi. A gdy człowiek się przez nią przekopie, to zazwyczaj rozkładają się one na banały i nieprawdę.
W zakresie nauk ścisłych i inżynierii też. Raz jak powiedziałem że podana wartość jest wielkością funkcyjną kilku innych pozostałych (podanych prawidłowo) to zostałem wezwany do podania źródła i poradzono mi, żebym sobie sprawdził wynik na innych kalkulatorach Dlatego odpuściłem sobie jakiekolwiek poprawki w Wikipedii. Większość artykułów jest tam pisana przez osoby nie mające najmniejszego rozeznania w dziedzinie. Co nie zmienia faktu że Wiki może być znakomita a w praktyce i tak jest niezastąpiona. Ale jeszcze ważniejsza jest dobrze sprofilowana wyszukiwarka.
Zgadza się, można przyjąć że wartościowanie jest sprawą zupełnie subiektywną, ale wciąż można to poddawać krytyce. Że ludzie uznają informację za ważną nie rozumiejąc co tak naprawdę oznacza ta informacja w praktyce. Faktoid do wypełnienia umysłu promowany przez surfażystki.
Co na przykład objawia się tym, że całe życie słyszałem że nie mam prawa wiedzieć X bo nie jestem X-znawcą. To ostateczny argument z którym nie da się już polemizować.
Ergo Sum, 25 grudnia 2019, 01:22
Wikipedia mi osobiście przydaje się tylko w jednym celu. Gdy mam jakąś nazwę własną, idiomatyczną, jaką nazwę instytucji przetłumaczyć na inny język, wtedy szukam polskiej wersji na Wikipedii i klikam np. "język angielski". Wtedy z dużą dozą prawdopodobieństwa mam nazwę po angielsku. Resztę zawsze mogę znaleźć na innych stronach używając w Google wyszukiwania złożonego.
Miałam też przygody z poprawianiem oczywistości, blokowane przez dyletantów stosujących zagrywki typu "brak encyklopedyczności" - więc dałam sobie spokój. Trzeba jeszcze dodać farmy nieaktywnych linków, fatalne źródła, przerost formalizmów (jeden znajomy polityk nie mógł sobie podmienić starego zdjęcia na nowe portretowe zrobione na rzecz kampanii, bo jego oświadczenie o prawach uznawali za niewiarygodne. Demokratyzacja znaczy tyle, że motłoch rządzi a eksperci nie mają głosu. Setki innych opowieści.
To wszystko off topic - ale chyba warto zaznaczyć przy okazji tematu. Kopalnia Wiedzy, choć czasem wykorzystuje źródła wątpliwe jest już o niebo lepsza. Uważam że KW powinna lepiej łączyć tematy linkami wewnętrznymi i w ten sposób budować coś w rodzaju własnej Wikipedii.
ex nihilo, 25 grudnia 2019, 18:00
Polemika w takim przypadku nie ma sensu. Skuteczniejszy jest dowód.