Meteoryty znikają z powierzchni Antarktyki
Meteoryty to skarbnica informacji o Układzie Słonecznym. A najważniejszym ich źródłem jest Antarktyka, z której pochodzi około 60% dotychczas znalezionych okruchów z kosmosu. Lodowy kontynent może zawierać 300 000 – 800 000 meteorytów. Stosunkowo łatwo je znaleźć, gdyż są widoczne na białej powierzchni, a ruch lodu powoduje ich gromadzenie się w tzw. „strefach osiadania meteorytów”. Badacze z Belgii i Szwajcarii apelują o przyspieszenie tempa zbierania meteorytów w Antarktyce, gdyż z powodu globalnego ocieplenia coraz szybciej znikają one z powierzchni lodu.
Uczeni z Wolnego Uniwersytetu Brukselskiego i Politechniki Federalnej w Zurychu wykorzystali sztuczną inteligencję, obserwacje satelitarne i modele klimatyczne, co pozwoliło im stwierdzić, że wraz z każdym wzrostem średniej globalnej temperatury powierza o 1/10 stopnia Celsjusza, z powierzchni Antarktyki znika około 9000 meteorytów. Przy założeniu scenariusza wysokiej emisji gazów cieplarnianych, do roku 2050 może w ten sposób zniknąć 1/4, a do końca wieku 3/4 meteorytów. Jak ocenili Veronica Tollenaar i Harry Zekollari oraz ich zespół, już obecne temperatury powodują, że z powierzchni znika około 5000 meteorytów rocznie. To pięciokrotnie więcej, niż jest znajdowanych w Antarktyce. Stąd też apele naukowców o przyspieszenie zbierania cennego materiału.
Utrata meteorytów Antarktyki jest podobna do utraty danych rdzeni lodowych pobieranych z cofających się lodowców. Gdy takie meteoryty znikną nam z pola widzenia, znika też część tajemnic wszechświata, stwierdził Zekollari.
Meteoryty mają ciemny kolor, więc nagrzewają się bardziej niż otaczający je lód. Roztapiają więc lód – a im wyższa temperatura powietrza, tym łatwiej im to przychodzi – i znikają pod jego powierzchnią. Nie muszą wnikać głęboko, by stać się niewykrywalne, a więc i stracone dla nauki.
Co więc można zrobić? Zdaniem autorów badań należy zintensyfikować misje poszukiwawcze, wykorzystać dostępne dane w celu identyfikacji nieznanych „stref osiadania meteorytów” oraz stworzyć lepsze mapy obszarów niebieskiego lodu, na których często znajdowane są meteoryty.
Komentarze (18)
Astro, 16 kwietnia 2024, 12:20
Muzyczna zajawka.
Przyszła mi na myśl Mariusz nasza niedawna wymiana myśli w kontekście 180mTa. Mizerne te zasoby Ziemi dla nas wszystkich, a jeszcze mizerniejszy budżet na naukę, bo w końcu armia jest ważniejsza (i to o rzędy wielkości)... Co pilniejsze? A tu w końcu jeszcze rak, dzieci umierające na rzadkie choroby itd. Pieniążki, wbrew temu co proponują idioci populiści, nie rosną na drzewach.
P.S. Oczywiście, w kontekście meteorytów, znika nam mnóstwo wiedzy.
Mariusz Błoński, 16 kwietnia 2024, 13:58
Właśnie dlatego trzeba jak najlepiej komunikować to, co się w nauce dzieje. Amerykanom to dobrze idzie. U nas jest niezły opór materii. W swoim czasie oburzyłem kilku polskich naukowców, bo stwierdziłem, że jeśli ich praca jest finansowana z budżetu, to powinni mieć obowiązek publikacji po polsku. Z takim podejściem daleko nie zajdziemy
Astro, 16 kwietnia 2024, 14:11
W nauce, wbrew pozorom, dzieje się w uj. Wiem, większość to gnioty... Ale
Po polsku? To w kontekście:
Nie, nie ma takiego obowiązku i nie powinno go być - od tego są tłumacze, popularyzatorzy itp... Wskaźniki "impactu" są powszechne i dostępne dla każdego, ale to już odpowiedzialność tłumaczy, popularyzatorów itp.
Zajdziemy daleko, ale komunikując się po angielsku.
Mariusz Błoński, 16 kwietnia 2024, 15:36
Polski powinien być obowiązkowy. Chociażby po to, by ten, kto badania sfinansował, mógł się z badaniami zapoznać. Tak, jak polski powinien być jedynym przedmiotem obowiązkowym na maturze. Reszta do wyboru.
Astro, 16 kwietnia 2024, 15:49
Znasz polskich piłkarzy/ graczy, którzy po polsku ni w ząb? W nauce jest czasem podobnie - zwłaszcza w tej "lepciejszej".
Nie bardzo chciałbym słyszeć "polskie" wypociny tych niezbyt kumatych po polskiemu... Faktycznie jednak, gdybym miał rozmawiać z rektorem polskiej uczelni, to smutne byłoby, gdyby po polsku nie potrafił błyszczeć. Jankesi nie mają z tym problemu - rektor (najlepiej ciemnoskóry futbolista) może mieć tłumacza.
Myślisz, że burak podatnik statystyczny to ogarnia? Przepraszam buraki...
Z perspektywy buraka podatnika dorzucę, że płacąc 1000 razy więcej na armię niż na naukę chciałbym zobaczyć te pociski pod "jaszczembiami". Wiem jednak, że gdybym próbował podejść tam z aparatem, to pół kilometra wcześniej zostałbym rzucony na glebę z rozbitym aparatem... Ciągniemy ten wątek?
P.S. Tak na marginesie - ostatnie statystyki dotyczące ofiar dziennikarzy w Palestynie mogą porażać, ale jedno mnie (choć już nie) dziwi - wciąż mamy niezły przekaz, czyli się opłaca.
No nie... Bez MATEMATYKI? Chcesz produkować debili?
Ed.: Ostatnio zajrzałem czego tam na maturze z polskiego wymagają... To jakaś porażka. Polski?! Raczej wyznanie wiary...
Gdyby matematyki obowiązkowej w Polsce nie było, to za 10 lat będziesz miał deficyt ludków od nitowania i wbijania gwoździ - zapłacisz czyimi pieniędzmi za inżynierów z Ukrainy?
Mariusz, bez urazy, ale pierd*olisz głupoty bez składu i ładu... Przemyśl maturę... Wymagania dla statystycznego buraka nie są przypadkowe - humaniści po dziesięciu latach zżarliby całą pokrzywę i - co gorsza - wszelkie trujące paskudztwo. Mo≥że lepiej byłoby to dla Ziemi, ale nie wiem czy dla Polski.
Mariusz Błoński, 17 kwietnia 2024, 12:54
Ja nie miałem obowiązkowej matematyki na maturze i widzisz, jaki jestem piękny oraz mądry?
A na poważnie: obowiązkowy powinien być tylko polski, bo od człowieka w wieku 18/19 lat możemy wymagać, by poprawnie wypowiadał się w języku ojczystym oraz miał pewne pojęcie o szeroko rozumianej kulturze. Więc zbadanie na maturze znajomości własnego języka na poziomie dobrym oraz orientacji w kulturze na poziomie podstawowym powinno być obowiązkowe. Ponadto obowiązkowe powinny być przedmioty do wyboru, zgodne z zainteresowaniami/zdolnościami maturzysty. I tutaj już poziom znajomości powinien być co najmniej dobry. Jeden wybierze matematykę, fizykę i muzykę, inny zdecyduje się zdawać angielski, chemię i fizykę, a jeszcze ktoś inny stwierdzi, że chce zdawać historię, łacinę i wiedzę o społeczeństwie.
Wprowadzanie jakiejś protezy matematyki na maturze nie ma sensu, bo to tylko pozory. Więc ta matematyka powinna być sprawdzana na poziomie dobrym. Zmuszanie do jej poznania na takim poziomie kogoś, kto nie chce się jej uczyć, bo interesują go kwestie językoznawcze czy historyczne, jest bez sensu. Tym bardziej, że w ten sposób możesz uwalić na maturze kogoś, kto jest świetny właśnie w historii czy językoznawstwie. I w imię czego? By słabo znał matematykę, która mu się do niczego nie przyda? Lepiej wypuszczać ze szkół ludzi, którzy są dobrzy w tym, co chcą robić, co ich interesuje, niż protezy pseudointelektualistów, którzy "znają" matematykę. W praktyce kończy się to tak, że poziom matematyki na maturze będzie się obniżał - by nie uwalać ludzi, których ona nie interesuje - więc nikomu to korzyści nie przyniesie.
Podsumowując: polski tak (bo jak ktoś przez 18 lat życia nie nauczył się poprawnie własnego języka, to niech idzie do szkoły zawodowej, a nie obniża poziom uczelni wyższych), a reszta zgodnie z zainteresowaniami/zdolnościami/wybranymi kierunkami studiów, bo tylko wówczas będziemy mieli jako taką gwarancję, że ludzie rzeczywiście nauczą się i wykorzystają w życiu to, co na maturze.
Astro, 18 kwietnia 2024, 16:51
Drogi Mariuszu.
Zacne Twe słowa i zdania - piękną polszczyzną składane - nie zmienią prostego faktu, że nie tylko kulą w płot trafiłeś, co i wróbla z armaty chybiłeś. Jako ściślak ścisły, a tak ściśniony, że cudem z matki łona bez cięć zbędnych wyszedłem ledwie siłami własnemi pierwszy haust powietrza złapawszy powiedzieć chcę prosto, co zapewne każdy humanistyczny duch z łatwością i serdecznością ku zdaniom może złożonym - ale wszak prostym w odbiorze - przyklasnąć zdoła: wylewasz dziecko z kąpielą.
Mam nadzieję, że nie masz problemu z tym, by zarzucać mi brak poprawności stosowania języka ojczystego (zmęczony jestem i nie chce mi się pisać czegoś bardziej po lemowsku ). Jestem jednak ściślak i naprawdę wolę często proste równoważniki zdań niż "lanie wody". Zastanów się proszę (krótko) nad tym, czy humaniści bez MATEMATYKI wymyśliliby:
- smartfon;
- internet;
- pierdyliardy innych rzeczy...
Kamiennymi tabliczkami też można się komunikować, ale czy w takim samym czasie KW zdobyłaby mój szacunek?
No widzisz. Ja testowałbym już w wieku jakichś 10-12 lat: tabliczką mnożenia i dodawaniem ułamków. W wieku 18 lat można mieć już geniuszy, którzy mają trudności z wypowiadaniem się i pisaniem zdań, ale... SĄ GENIUSZAMI.
P.S. Pomnóż w "głowie" 98*120. Dasz radę i ile Ci to zajmie* (ile ma tu znaczenie)? Możesz krótko powiedzieć, że nie dasz rady i potrzebujesz kalkulatora. Mówię wtedy ok, ale jeśli ładnie zdania po polsku piszesz, to też się przydasz. Nie zaliczam tego jednak do "geniuszu".
Mickiewicz nie był geniuszem... Tego jestem pewien.
* Jest to banalne, bo 98 to 100 bez dwóch, mnożenie przez 100 to banał (podstawówka), a odjęcie dwóch 120 to też banał (również podstawówka). Zdolność do czegoś takiego jest dla mnie ISTOTNIEJSZA niż poprawność pisania rozprawki (co to za matura z POLSKIEGO gdy abiturient może korzystać ze słownika? W moich czasach czegoś takiego nie było, a TRZY błędy kardynalne dyskwalifikowały pracę...).
No dobra, niech będzie. Maturę z polskiego zdałem na PIĘĆ (wtedy nie było lepszych ocen... ). Zapewne dlatego, że dużo czytałem; zwłaszcza FANTASTYKI...
Mariusz Błoński, 18 kwietnia 2024, 17:36
Pomnożenie zajęło mi 15 sekund. I żadne tam bez dwóch, tylko robiłem to 98x100 + 2x(98x10)
Ktoś, kto nie lubi matematyki i został zmuszony do jej zdawania, nie skonstruuje smartfona. A dziecka z kąpielą nie wylewam, gdyż twierdzę, że należy na maturze zdawać to, co się chce. A jedynym obowiązkiem powinien być język ojczysty, bo nim każdy powinien umieć się posługiwać.
Ew. dostosować wymagania do profilu klasy. Czyli, wszędzie obowiązkowy polski + obowiązkowy zgodny z profilem + coś do wyboru.
Astro, 18 kwietnia 2024, 17:40
No i z matmy pała...
Nie o niego chodzi. Chodzi o SITO - wyłapanie zdolniejszych, którzy smartfona Ci sklecą..
Trochę wyżej było, że OBOWIĄZKOWO POLSKI... Mariusz, humanizm nie wyklucza logiki.
Dla mnie geniusz informatyczny może posługiwać się jedynie suahili. Dziesięciu nawet tłumaczy jest tańszych niż TYSIĄC humanistów w tej kwestii.
Nie. MATEMATYKA, długo długo nic, angielski (tak ) i polski. Potem reszta do wyboru.
P.S. Dorzucę, że zdolnych matematycznie, którzy nie znali fizyki, ale nią się obecnie zajmują znam trochę. Analfabetów matematycznych będących fizykami (może FIZYKAMI, nie ludkami opłacającymi w szemranych czasopismach publikacje) nie znam. Podobnie jest zapewne wśród DOBRYCH informatyków, inżynierów itp.
Mariusz Błoński, 18 kwietnia 2024, 22:52
Ale jak to?
Od tego sita są studia, nie matura.
Astro, 19 kwietnia 2024, 05:47
To był test. Zdałeś.
To po co ma być matura?
venator, 20 kwietnia 2024, 02:40
Nie przesadzajmy. Każda większa wojna jest kołem zamachowym postępu. Jeśli chodzi o ww. cytat to weźmy antybiotyki. Olbrzymi postęp w produkcji antybiotyków, a w zasadzie jednego, pierwszego i podstawowego, penicyliny zaczął dokonywać się po Dunkierce, kiedy wojna zaczęła zbierać żniwo wśród Brytyjczyków. Do tego stopnia, że brytyjskie uniwersytety, w tym szacowny Oksford zerwały z prastarym tabu jakim była zasada, że uniwersytety nic nie produkują. Co więcej, po raz pierwszy zatrudnił do tego kobiety, które mozolnie, w chłodzie, 8 godzin dziennie przetaczały cenną substancje z buteleczki w buteleczkę.
Kolejne przyspieszenie to wizyta jednego ze współtwórców penicyliny, Howarda Floreya, która była spowodowana wiadomościami o tym, że Niemcy za pośrednictwem Szwajcarii, chcą uzyskać informacje o tym cudownym lekarstwie. Istny wyścig zbrojeń. Wizyta ta była katalizatorem potężnego postępu, w tym opracowaniem przez naukowców USA procesu głębokiej fermentacji, która umożliwiła produkcję penicyliny na skalę przemysłową (co stało się zresztą później pewnego rodzaju kością niezgody pomiędzy sojusznikami Wlk. Brytanią i USA).
Także wojna była katalizatorem ogromnego postępu w medycynie jakim było niewątpliwie wprowadzenie produkcji pierwszego uniwersalnego i skutecznego antybiotyku.
Idąc dalej - weźmy medycynę ratunkową. We współczesnej medycynie ratunkowej powszechnie wdrożono stricte wojskowe i niezwykle skuteczne sposoby tamowania masywnych krwotoków, jakim jest zastosowanie opasek uciskowych (staz taktycznych) i hemostatyków. Do tego olbrzymi postęp w protetyce, chirurgii (widoczny zwłaszcza po I woj. św.).
Liczące się wojskowo państwa, łożą ogromne pieniądze na badania naukowe. Podam przykład nieoczywisty. Jeden z naszych najwybitniejszych naukowców - Napoleon Cybulski, trzykrotnie nominowany do Nagrody Nobla z dziedziny medycyny i fizjologii (1911,1914, 1918 r..) Wykształcenie zdobył w jednej z najlepszych ówczesnych uczelni medycznych Imperium Rosyjskiego, Cesarskiej Akademii Medyczno-Chirurgicznej (od 1881 r. Cesarskiej Wojskowej Akademii Medycznej) w Petersburgu. To tam, wykorzystując zmodyfikowaną rurkę Pitota, zbudował fotohemotachometr. Dzięki temu jako pierwszy człowiek na świecie, naukowo udowodnił fizjologiczny przepływ krwi na dużym obwodzie, formułując ogólną zasadę - im bliżej serca tętnica tym szybciej następuję przyspieszenie skurczowe.
Oczywiście, Cybulski, jest przede wszystkim znany jako ojciec endokrynologii, bo jako pierwszy odkrył znaczenie jednej z podstawowych katecholamin w naszym organizmie - adrenaliny.
Rzekłbym na koniec jeszcze jedno - budżet Pentagonu przeznaczony na rozwój sił kosmicznych, jest sporo wyższy niż budżet całego NASA.
Nie wiem czy był geniuszem. Ale "Pan Tadeusz"... oczywiście najbardziej znany, a dużo mniej jego niepublikowana nigdzie "Historia przyszłości', niezwykle przenikliwa wizja przyszłości (wizja obserwacji satelitarnych czy natychmiastowej komunikacji w czasach gdy nie znano jeszcze telegrafu). Wizjonerski umysł.
Champollion, który za młodu zbuntował się matematyce, a później dzięki logice odczytał hieroglify wykutę w Kamieniu z Rosetty.
Bo wśród nauk formalnych istnieją tylko dwie - matematyka i logika.
Nie bez przyczyny, na humanistycznych przecież studiach, uczą się logiki, wzorów i całego "ścisłego rozumowania". Bez tego nie widzę też nauk historycznych.
Nie wiem czy matma jest potrzebna na maturze - bez dwóch zdań, przyszły abiturient powinien myśleć logicznie.
Ps. Jest jeszcze jedna kwestia, na koniec tego długiego wywodu. Muzyka:
X Symfonia d-moll.
Skomponował ją Beethoven, jak był już całkowicie głuchy. To matematyka czy humanistyka? Zapisać nuty tak, żeby zagrała ją cała orkiestra w głęboko humanistycznym wymiarze..
venator, 20 kwietnia 2024, 03:46
* wizyta w USA
Oczywiście 9ta. Ech. Pomyłki
Astro, 20 kwietnia 2024, 11:47
Powiedziałbym, że ryzykowna teza, choć statystycznie ma sens. Niejednokrotnie podkreślałem pozamilitarne znaczenie armii, więc niczego nowego mi nie mówisz, do niczego też nie musisz mnie przekonywać. Dzięki armii astronomowie stosują optykę adaptatywną, no bo w końcu mają ten sam problem co armia podglądająca nas z góry - atmosfera drga i rozmywa obraz. Oczywiście astronomowie patrzą w drugą stronę.
Szkoda, ale jako HUMANISTĘ nawet Cię rozumiem...
No WŁAŚNIE. Spojrzałem na przykładowy arkusz maturalny z polskiego, tudzież klucz odpowiedzi i logiką to jakoś nie trąci.
Eee. Dorzucić można tu jeszcze trochę - od siebie rzucę tylko fizyką matematyczną.
Astro, 7 maja 2024, 16:27
Kolejny "odklejony humanista" (choć tu prawnik), czyli prof. Matczak (ten ojciec Maty ) o "matura to bzdura":
Jpd... ZAAWANSOWANA ALGEBRA na maturze? Przecież połowę zadań zrobiliby (bez obrazy) Neandertalczycy (jeśli znalibyśmy neandertalski i moglibyśmy na ichni przełożyć). Dodam za to, że znajomość liczby mrówek które Telimenę obsiadły, jak rodzaju grzybów które zbierała, podobnie jak znajomość fraszek/ trenów czyni potencjalnego absolwenta zdecydowanie poszukiwanym na rynku pracy. Headhunterzy zwyczajnie sikają po nogawkach jak słyszą, że gość zna twórczość Kochanowskiego. Halo! Tak to jednak nie działa - rzeczywistość jest inna. Gość, który ledwo duka, ale ma odrobinę samodyscypliny i w "klawiaturę potrafi" zarabia na dzień dobry 4 razy więcej niż humanista.
venator, 11 maja 2024, 05:12
Być może, ale mam wrażenie, że jednak nie jesteś do końca przekonany.
Nasze ostatnie, ostatnie kilkadziesiąt tysięcy lat +- to wojna, wojna, i jeszcze raz (żeby się nie znudziło) wojna. Wojna o zasoby.
Coś się szanowny @Astro zmieniło?
Teraz wchodzimy w erę broni energetycznej, np. laserowej.
To jest wasz czas, fizyków.
Jak non stop jest przemoc, to jak ma być inaczej
Dziękuje, to jednak stare dzieje.
Czemu ten sarkazm ma służyć?
Skąd to przekonanie?
Zwłaszcza w kontekście posługiwania się językiem, jako dosyć abstrakcyjną formą komunikacji? A chyba matma to jest ukoronowanie tej komunikacji?
Astro, 11 maja 2024, 20:20
Jasne, ale odróżniasz sytuację Warszawa '44 vs. obecnie Rzeszów? W Rzeszowie lulki palą, a i fentanyl tam nawet dotarł...
Trudniej gwałcić, ale to zależy od natężenia "walk"...
Nie obraź się, ale coś przegapiłeś już dobre 40 (?) lat temu.
Przemoc jest różnie dawkowana. Wojna powiadasz? A ja Cię do sądu pozwę.
Taki zwyczajny wyraz sympatii patrzącego z góry...
Bo to naprawdę TRYWIALNE. Ludzie którzy tego nie ogarniają niech malują niewidoczną farbą ulice (Bułyczow).
Raczej nie pogadamy...
venator, 16 maja 2024, 02:53
Chyba nawet łatwiej, bo karabinów więcej - vide Sahel.
Ale co miałem przegapić? Chyba jest oczywistością, że żeby lepiej zabijać trzeba zaprzęgać do tego naukę, w tym fizykę.
Ja bardzo młodemu człowiekowi ostatnio tłumaczyłem dlaczego gwintowana lufa karabinu wykazuje wyższość na polu bitwy nad tą niegwintowaną. To chyba jednak fizyka?
W naszej rolniczo i post-rolniczo historii, statystycznie tej przemocy jest coraz mniej.
Ależ czemu?
Ale o co chodzi? O władze nad posiadaniem? Bo kto sprzeda ile zielonego i fentanylu w Rzeszowie to jest jakaś wojna o posiadanie zasobów. Hitler też się tym kierował, wywołując ogólnoświatową wojnę, tylko nie wiem czy taka była Twoja myśl, @Astro?