Mona Lisa to Leonardo?

| Ciekawostki

Amerykanka Lillian Schwartz twierdzi, że Mona Lisa jest zamaskowanym autoportretem samego da Vinci. W swojej książce pt. Ukryta twarz Leonarda dowodzi, że komputer idealnie dopasował cechy twarzy artysty do wyglądu jego słynnej modelki.

Po raz pierwszy Schwartz trafiła ze swoją rewelacją na pierwsze strony gazet dokładnie 20 lat temu, bo w 1987 roku. Teraz po raz pierwszy opublikowano jednak jej książkę. Renzo Manetti, architekt i pisarz z Florencji, a zarazem współautor traktatu, uważa, że renesansowy malarz miał filozoficzny powód, by tak postąpić.

W przeszłości kilkakrotnie sugerowano, że mistrz był homoseksualistą, a zamiłowanie do zagadek i kalamburów spowodowało, że dla zabawy uwiecznił się pod postacią kobiety.

Trzecim współautorem książki jest dyrektor Muzeum Leonarda da Vinci, Alessandro Vezzosi. Twierdzi on, że malarz powiedział swego czasu jednemu z hiszpańskich kardynałów, że jego siostra jest florencką kurtyzaną, faworytą Giuliana Medyceusza.

Trojgu śmiałków trudno będzie zrzucić Lisę Gherardini z raz zajętego piedestału. To ją od wieków uznaje się za osobę namalowaną przez da Vinci, odkąd tylko w 1550 roku Giorgio Vasari, włoski malarz i historyk sztuki, wymienił ją z nazwiska.

Vasari, który nigdy nie widział obrazu i napisał swój traktat 40 lat po jego powstaniu, uważał, że "Leonardo stworzył dzieło na zamówienie Francesca del Giocondy i był to portret jego żony Monny Lisy".

W 2004 roku Giuseppe Pallanti po prostu powtórzył i wzmocnił zacytowane wyżej słowa, dowodząc, że rodzina da Vinci utrzymywała bliskie stosunki z rodziną Giocondów, a Vasari również znał tych ostatnich, co czyniło go wiarygodnym źródłem informacji.

Pallanti poszukiwał miejsca narodzin i śmierci Lisy Gherardini. Doszedł do wniosku, że obraz namalowano ok. 1503 r., kiedy miała ona 24 lata. Wykładowca wyjaśniał, iż mona to zwyczajowy skrót od włoskiego "madonna", czyli "moja pani".

W odróżnieniu od innych renesansowych dzieł, Mony Lisy nie podpisano, nie ujawniono też tożsamości modelki. To wszystko, w połączeniu z jej wyrazem twarzy, stało się źródłem niekończących się plotek i domysłów.

Jedni próbowali z niej uczynić którąś z najbardziej urodziwych czy znaczących kobiet tego okresu, inni uważali, że to matka Leonarda lub jego młody kochanek namalowany jako kobieta.

Da Vinci nigdy nie rozstał się z portretem, miał go zawsze w pobliżu aż do swojej śmierci. Podobno nigdy mu też za niego nie zapłacono.

Mona Lisa Leonardo da Vinci