Czarne chmury nad NASA
Ważą się losy przyszłych załogowych wypraw kosmicznych. Przygotowująca się do przejęcia władzy administracja prezydenta-elekta Baracka Obamy chce zmusić NASA do rezygnacji z rozwoju rakiet Ares. O ich wstępnym zatwierdzeniu informowaliśmy przed trzema miesiącami.
Administracja Obamy żąda, by Agencja obcięła budżet Projektu Constellation, w ramach którego powstają pojazdy mające zastąpić obecnie wykorzystywane wahadłowce. Pracownicy nowego rządu zastanawiają się, czy zamiast rozwijać rakiety Ares, NASA nie mogłaby wykorzystać już istniejących wojskowych rakiet Delta IV czy Atlas V. Rakiety te liczą już sobie ponad 20 lat, a ich wykorzystanie zostało przed laty odrzucone przez NASA, gdyż nie są wystarczająco bezpieczne, by brać udział w lotach załogowych.
Steve Cook, odpowiedzialny za program Ares, mówi, że pomysły nowej administracji oznaczają cofnięcie NASA w rozwoju, gdyż pierwsze testy Aresa są przewidziane na wiosnę 2009 roku.
Stanowisko samego Obamy jest dość jednoznaczne. Podczas kampanii wyborczej mówił on o konieczności obcięciu budżetu NASA i przeznaczenia zaoszczędzonych pieniędzy na edukację. Inny pogląd wyrażał tylko na Florydzie i w Teksasie, gdzie twierdził, że budżet Agencji należy zwiększyć. W dwóch wymienionych stanach NASA ma swoje główne bazy.
Andrew Chaikin, specjalizujący się w historii podboju kosmosu, mówi, że NASA jest szczególnie podatna na manipulacje polityków. W NASA można utopić dużo pieniędzy w poszukiwaniu nowych rozwiązań i nie zawsze można osiągnąć coś konkretnego. Priorytetem Obamy powinno być umożliwienie NASA stworzenia czegoś, co zastąpi wahadłowce i pozwoli latać dalej niż tylko do stacji kosmicznej.
Komentarze (7)
amperion, 23 grudnia 2008, 16:17
przykro mi sie takie rzeczy czyta :-(
zły barak obama! be!
Jurgi, 23 grudnia 2008, 21:53
Powstałą niszę chętnie zapełnią Chińczycy. I być może Indie.
MrVocabulary (WhizzKid), 23 grudnia 2008, 22:00
Możecie powiedzieć, że jestem rasistą, ale jak z przymrużeniem oka mówiłem, że wybór prezydenta był między czarnym a idiotą, to nie sądziłem, że >>w tym przypadku<< "czarny" znaczy "idiota".
U nich trzeba kategorycznie poprawić edukację, ale nie przez zabieranie instytucji rozwoju naukowego... to się przecież kłóci...
Myślałem, że porządniejszy, a tutaj widać jednak pierdział adekwatnie do stanu. Jak mi brakuje polityków, którzy mieli jedną opinię na dany temat, a nie dwie lub więcej...
Może facet ma kompleksy i skoro nie może poprawić bytu w Kenii, to chce uczynić ją lepszą od USA przez... zniszczenie USA? NASA to jedna z najlepszych rzeczy, jakie się przytrafiły ludzkości...
Też mnie boli jak to czytam :\
Neratin, 23 grudnia 2008, 22:16
1. Projekt Constellation, a tym bardziej rakiety Ares I, to nie cała NASA. Oprócz lotów załogowych istnieje coś co się nazywa "badania naukowe", których budżet w ciągu ostatnich kilku lat był przycinany, gdyż były "ważniejsze" rzeczy.
2. Wbrew temu co napisano powyżej, administracja Obamy nie "żąda" (na razie) obcięcia budżetu ani projektu Constellation, ani czegokolwiek innego - nie ma nawet takich prawnych możliwości. Jedyne, co ma obecnie miejsce, to przejmowanie władzy przez nową ekipę, które nie przebiega tak sprawnie jak powinno (za co obwinia się obecnego szefa NASA, Griffina).
3. "Transition team" poprosił m. in. NASA o oszacowanie oszczędności, jakie przyniosłoby skasowanie projektu budowy rakiet Ares I; oraz z drugiej strony jakich śródków potrzeba, by przyspieszyć ich wdrożenie. Do jakichkolwiek decyzji jeszcze daleko.
4. Nie zmienia to faktu, że projekt Constellation ma duże problemy, związane z opóźnieniami i przekroczonym budżetem (który oznacza, że trzeba zabrać pieniądze komuś innemu), więc wcale się nie zdziwię, jeśli Obama ostatecznie go zredukuje. Nie będę też po nim płakać - korzyści naukowe płyną z niego żadne, a idą na niego ogromne środki, które możnaby wykorzystać dużo lepiej na misje bezzałogowe.
MrVocabulary (WhizzKid), 24 grudnia 2008, 14:17
NASA to moloch, biurokratyczny, to fakt. Ale loty załogowe mają jedno bardzo ważne zadanie, które trudno przeliczyć na pieniądze: popularyzują loty w kosmos. Poparcie społeczne jest potrzebne. Plus zdobywają ludziska doświadczenie, a to też nieocenione.
Ten nowy projekt sam w sobie ma być do oszczędzania pieniędzy, więc czemu obcinać finansowanie operacji, która ma wprowadzić tańsze w eksploatacji środki transportu?
Neratin, 24 grudnia 2008, 15:16
Loty w kosmos popularyzują też misje bezzałogowe, i powiedziałbym że w większym stopniu. W zeszłym roku jeden głupi lądownik za 500 M$ wzbudził większe zainteresowanie niż wszystkie loty wahadłowców.
Co do oszczędności - jakie masz na myśli? Amerykanie mają już rakiety Delta porównywalne z Aresem, w przyszłości dołączą do nich komercyjne systemy opracowane w ramach COTS (akurat wczoraj SpaceX i Orbital wygrały kontrakty z NASA). Owszem, nie będą mogły zawozić ludzi na stację kosmiczną... ale Ares też tego nie będzie mógł, co najmniej do roku 2015. Co jest kolejnym powodem, by administracja Obamy podjęła odważną decyzję i po cichu uśmierciła ISS, albo odstąpiła stację kosmiczną tym, którzy potrafią na nią się dostać.
wilk, 25 grudnia 2008, 08:26
No to się na nim zawiodłem, a miałem dość dobre o nim zdanie.
Fakt, NASA jest studnią bez dna i o to bywa oskarżana, ale wiele projektów zostaje zmarnowanych właśnie przez rząd niszczący jeden z niewielu ośrodków zaawansowanych badań poprzez przycinanie dotacji i wymuszanie rezygnacji (selekcji) z projektów. Z kolei NASA powinna bardziej skupić się na rozbudowie ISS i samych badaniach, niż myśleć o eksploracji załogowej.
Kilka wynalazków dzięki NASA: http://www.focus.pl/technika/zobacz/publikacje/nasa-wokol-nas/
Z drugiej jednak strony chcą ciąć po NASA, a tym czasem nie mają pojęcia gdzie zniknęło 350 mld dolarów (sic!) z dotacyjnego planu Paulsona.