Nie ma prostej zależności między przemocą z użyciem broni palnej, a jej liczbą czy wielkością miasta
Nowy Jork znajduje się wśród 15% najbezpieczniejszych miast w USA pod względem przemocy z użyciem broni palnej, donoszą Rayan Succar i Maurizio Porfiri z New York University (NYU). To sugeruje, że polityka władz miasta, której celem jest zapobieganie przestępstwom, przynosi skutki. Naukowcy przeanalizowali ponad 800 amerykańskich miast. Z badań, opublikowanych na łamach Nature Cities, wynika, że nie istnieje prosta zależność pomiędzy liczebnością populacji, odsetkiem zabójstw, posiadaczy broni palnej czy sklepów ją sprzedających.
Często podaje się odsetek przestępstw z użyciem broni palnej na liczbę mieszkańców, by sprawdzić, czy prawo działa, a nawet by porównywać miasta między sobą. Ale to niewłaściwe podejście, mówi profesor Maurizio Porfiri, który jest dyrektorem Tandom Center for Urban Science and Progress na NYU. Nasze badania pokazują, że niektóre wielkie miasta z wyższym odsetkiem przestępstw z użyciem broni palnej mogą w rzeczywistości lepiej radzić sobie z obniżaniem liczby takich przestępstw, niż mniejsze miejscowości o niższym odsetku, dodaje.
Profili i Succar przeanalizowali dane dotyczące zabójstw i napadów z użyciem broni palnej, liczby posiadaczy oraz licencjonowanych sprzedawców w około 800 miastach zamieszkanych przez 10 000 do 20 milionów osób.
Z analiz wynika, że z większych miastach jest powyżej średniej zabójstw i napadów z bronią w ręku, a jednocześnie odsetek osób posiadających broń palną jest w nich niższy od średniej. Przestępczość z użyciem broni palnej jest nieproporcjonalnie duża w większych miastach, gdyż występują w nich dodatkowe czynniki jak większe nierówności społeczne czy większe zagęszczenie ludności.
Analiza odchyleń od trendów dla każdego z miast wykazała też, że rosnąca liczba zabójstw prowadzi do zwiększania się liczby posiadanych sztuk broni. Również łatwiejszy dostęp do sklepów z bronią – a ten jest znacznie łatwiejszy w małych miastach – przyczynia się do wzrostu liczby posiadanych sztuk broni. Nasze badania potwierdzają teorię, że ludzie kupują broń palną, gdyż obawiają się o życie swoje i swoich bliskich, mówi Succar.
W przypadku Nowego Jorku, skąd pochodzą badacze, okazało się, że liczba zabójstw w przeliczeniu na liczbę mieszkańców jest zdecydowanie niższa niż wynikałoby to z trendów biorących pod uwagę wielkość miasta czy dostępność do broni. Wiele osób nie czuje się bezpiecznie w Nowym Jorku, jednak nasze analizy pokazują, że miasto radzi sobie znacznie lepiej pod względem zapobiegania zabójstwom niż można by się było spodziewać. Jest w pierwszej dziesiątce najbezpieczniejszych wielkich miast, mówi Profiri. Teraz obaj naukowcy planują zastosować swoją metodologię do miast na całym świecie.
Uczeni ułożyli też listę najbezpieczniejszych i najmniej bezpiecznych miast. I tak miastami, w których ma miejsce więcej zabójstw niż wynikałoby to tylko z ich wielkości są Helena-West Helena (AR), Clarksdale (MS) czy Selma (AL). Tymi, gdzie jest mniej zabójstw niż wynika z wielkości są Mount Pleasant (MI), Rexenburg (ID) i Huntington (PA).
Więcej sztuk broni niż wynika z samej wielkości miasta posiadają mieszkańcy Natchitoches (LA), Bastrop (LA) i Cleveland (MS), a mniej: Gallup (NM), Kahului-Wailuku-Lahaina (HI) i Auburn (NY). Z kolei wyjątkowo dużo licencjonowanych sprzedawców broni jest w Prineville (OR), Spearfish (SD) i Fredericksburgu (TX), a wyjątkowo mało w Pecos (TX), Raymondville (TX) i Eagle Pass (TX).
Komentarze (0)