Komórka unplugged
Nokia pracuje nad prototypowym telefonem komórkowym, którego nigdy nie trzeba będzie ładować. Markku Rouvala z Nokia Research Centre w Cambridge mówi, że obecna w środowisku emisja elektromagnetyczna - pochodząca z masztów telewizyjnych, nadajników Wi-Fi, masztów telefonii komórkowej i innych źródeł - jest wystarczająco duża, by zamienić ją na energię elektryczną wystarczającą do całkowitego naładowania baterii telefonu.
Opracowany już prototyp jest w stanie zebrać z otoczenia 50 miliwatów mocy. To wystarczy by powoli się ładował lub nieprzerwanie pracował w stanie oczekiwania.
Prototyp zamienia fale elektromagnetyczne w sygnały elektryczne za pomocą dwóch pasywnych obwodów. Częstotliwość ich działania wynosi od 500 MHz do 10 GHz, a więc pokrywa się z częstotliwością wielu sygnałów radiowych. W ten sposób zwiększono ilość energii, którą może pobrać urządzenie.
Nokia na razie nie zdradza szczegółów swojej technologii, ale Rouvala mówi, że telefony w nią wyposażone mogą trafić na rynek już za 3-4 lata. Jeśli Nokii się uda, będziemy świadkami sporych zmian na rynku przenośnych gadżetów. Niezwiązani z Nokią specjaliści, którzy zajmują się badaniami na podobnym polu, mówią, że 50 miliwatów to naprawdę sporo. Obecnie typowy odtwarzacz MP3 potrzebuje do pracy 100 miliwatów, a większość czasu spędza w trybie oszczędnościowym. Niewykluczone, że w przyszłości wielu niewielkich urządzeń elektronicznych nigdy nie będziemy musieli podłączać do gniazdka.
Komentarze (7)
Jurgi, 9 czerwca 2009, 22:54
Trudno o bardziej oczywistą idęę: jednymi z pierwszy radioodbiorników były radia detektorowe, które nie wymagały zasilania: zasilały się z energii fali, do której były dostrojone. Dziś, przy przesyceniu "eteru" falami radiowymi to musiało się pojawić i od dawna na to czekałem.
Do rozwiązania są "tylko" problemy techniczne: czyli wykorzystanie fal różnych długości i osiągnięcie odpowiedniej wydajności. No, ale skoro wreszcie się za to zabrano, to tylko (mam nadzieję) kwestia czasu, zwłaszcza, że jednocześnie pracuje się nad energooszczędnością urządzeń. Trzymam kciuki.
Douger, 10 czerwca 2009, 11:02
Tylko ta energia i tak musi zostać gdzieś wytworzona
w46, 10 czerwca 2009, 15:48
Energia jest wytwarzana tak czy inaczej w elektrowniach we wszelkich nadajnikach... ale się większość jej marnuje.
Jakoś nie jestem zachwycony że tego typu urządzenia mają wogóle rację bytu... bo oznacza to że mnóstwo energii ulatuje z nadajników co z pewnością nie jest ani zdrowe ani ekonomiczne.
btw. Już wiem jak czuje się kurczak pieczony w mikrofali
mikroos, 10 czerwca 2009, 17:45
Pomysł Nokii jest wg mnie genialny! O recyklingu materiałów już słyszałem, teraz przyszedł czas na recykling promieniowania Pozostaje pytanie, czy tysiące podobnych urządzeń na małym obszarze nie sprawią, że trzeba będzie zacząć zwiększać moc nadajników. Zasada zachowania energii nie spi.
k0mandos, 10 czerwca 2009, 18:50
Zaczną się procesy: oskarżeni stali na rynku we Wrocławiu i tłumili publiczny hot spot
Swoją drogą nikt za darmochę mocy zwiększać nie będzie. Ciekawe jak jest to rozwiązane prawnie. Czy energia opłacona i przetworzona z elektrycznej na elektromagnetyczną jest dalej własnością poborcy? Wypuszczona w eter oczywiście.
Jurgi, 13 czerwca 2009, 13:23
Ha, kapitalna gra słów: tłum tłumi.
Wydaje mi się, że urządzenia odbiorcze (wszystko jedno, czy odbierają informację, czy samą energię nie powinny przeszkadzać. Podobnie jak wiatraki nie zabierają wiatru, musiło by ich stać w kupie chyba niewykonalnie dużo.
k0mandos, 13 czerwca 2009, 22:39
No ale popatrz np. na rynek dużego miasta. Jeżeli tam nie będzie zbyt wiele hot-spotów, a pełno takich komórek, to kto wie. Należałoby to dokładnie policzyć.
A ja jeszcze raz podzielę się refleksją, bo myślałem o tym zagadnieniu co napisałem wcześniej. Jednak jeżeli ja siądę z laptopem pod czyimś domem, to jeżeli wbrew woli właściciela podłączę się do jego sieci to złamię prawo. Jednak mój komputer osłabia pole wytwarzane przez np. router poprzez ustanawianie samej łączności - wykrywania sieci. I to już jest legalne. I nawiązując teraz do komórek, można by uznać to właśnie za taką detekcję pola. Śmieszna sprawa.